Premier zapewnia, że są środki finansowe na zakup cytostatyków. Najważniejsze, by leki ratujące życie były dostępne dla pacjentów - podkreśla.
W ostatnich tygodniach pacjenci zgłaszali problemy związane z dostępem do chemioterapii w niektórych szpitalach. Ma to związek z problemami produkcji cytostatyków przez austriacką firmę. Kłopoty producenta związane są ze zmianami technologicznymi i nie wiadomo, kiedy się zakończą.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek, że transport leków cytostatycznych zawiera więcej dawek leków niż liczba zgód, które MZ wydało od początku roku na import docelowy cytostatyków. Z danych MZ wynika, że do tej pory z importu docelowego leków Doxorubicyny i Etoposidu skorzystało ponad 60 szpitali. Wśród nich są duże ośrodki, jak np. warszawskie Centrum Onkologii, Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej w Lublinie, Wojewódzkie Centrum Onkologii w Gdańsku, ale także mniejsze szpitale np. z Brzozowa, Szklarskiej Poręby, Wieliszewa.
Rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska poinformowała, że od ub. piątku do jej biura wpłynęło 15 sygnałów od pacjentów, którzy zgłaszali problemy w dostępie do konkretnych leków stosowanych w chemioterapii. Resort zdrowia podkreśla, że szpitale mogą korzystać z procedury importu docelowego, aby sprowadzić brakujące leki z zagranicy.
Warszawska prokuratura okręgowa poinformowała w piątek, że bada, czy doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w związku z brakiem leków cytostatycznych stosowanych w chemioterapii. Wszczęła ona postępowanie z urzędu. "Jest prowadzone postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Zwrócimy się do Ministerstwa Zdrowia i innych instytucji o informacje dotyczące procedur związanych ze sprowadzaniem tego typu leków" - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura.
Jak wyjaśnił, prokuratura zbada, czy doszło do przestępstwa, czyli niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, a jeśli tak - kto był za to odpowiedzialny. "Będziemy też wyjaśniać, gdzie doszło do ewentualnych nieprawidłowości: w Ministerstwie Zdrowia, w NFZ czy też w samych szpitalach" - powiedział.
Premier Donald Tusk zapewnił w piątek, że dla niego osobiście jednym z najważniejszych zadań jest to, by leki ratujące życie były dostępne dla pacjentów. Dodał, że są środki finansowe na zakup cytostatyków oraz że leki te dostępne są na rynku globalnym.
"Dla nas jest rzeczą bardzo ważną, aby z faktu, że są środki finansowe na zakup takich leków (cytostatyków) i że takie leki są dostępne na europejskim czy światowym rynku, wynikało także, iż te leki są w pełni dostępne dla tych, którzy w sposób uprawniony chcą z nich korzystać" - mówił premier Donald Tusk na konferencji po posiedzeniu Rady Ministrów.
Przypomniał, że szef NFZ zapewnił, iż nie ma problemu z finansowaniem tych leków. "Są pieniądze na te leki, nie ma problemu braków na rynku w wymiarze globalnym. Są leki zastępcze, są firmy, które są gotowe takie leki dostarczać" - powiedział.
Premier zapewnił, że rząd szuka sposobów, aby zapobiec sytuacjom związanym z ograniczeniami w dostępie do leków. Dodał, że dla niego osobiście jednym z najważniejszych zadań jest to, by leki ratujące życie były dostępne dla pacjentów. Jak zaznaczył, często zdarza się, że firmy farmaceutyczne starają się wykorzystać sytuację, by osiągnąć jak największe zyski.
W piątek leki cytostatyczne stosowane w chemioterapii trafiły m.in. do szczecińskich szpitali i placówki w Gdyni. Do pozostałych szpitali leki mają trafić w najbliższych kilku dniach. (PAP)