Krytyka prezydenckiego weta w sprawie tzw. ustawy Kamilka pokazuje, że stare powiedzenie „dzieci i ryby głosu nie mają” ma się w Polsce dobrze. Co więcej, tam gdzie wkracza polityka, nie ma miejsca na racjonalną dyskusję o tym, jak chronić dziecko - potrzeby i wygoda dorosłych zawsze mają pierwszeństwo. W tle są jeszcze kwestie związane z problemami kadrowymi sądownictwa, cyfryzacją wymiaru sprawiedliwości i, niestety, niedofinansowaniem polskich szkół, które przyparte do muru, sięgają po pomoc rodziców.
Patrycja Rojek-Socha
01.09.2025