Tak wynika z wyroku TSUE w sprawie Banku Millenium S.A. (C-746/24), który pozwał kredytobiorcę-konsumenta o zwrot kapitału kredytu. W 2008 r. konsument zawarł z bankiem umowę kredytu hipotecznego indeksowanego do franka szwajcarskiego (CHF) w kwocie 640 tysięcy złotych. Jej nieważność została stwierdzona wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie w 2022 r. Konsumentowi przyznano 65.907,32 zł i 66.600,96 CHF z odsetkami, a apelacja banku została oddalona. Bank wytoczył powództwo o zwrot kapitału kredytu wraz z odsetkami i wniósł o przyznanie kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego (łącznie 42.800 zł potencjalnie do zapłaty przez konsumenta).
TSUE w czwartek orzekł, że banki nie dostaną całych "normalnych" kosztów procesowych (5 proc. wpisu sądowego i zwrotu kosztów zastępstwa procesowego) w razie wygranej sądowej o zwrot kapitału kredytu, jeśli wcześniej przegrały sprawę o stwierdzenie nieważności umowy kredytowej z powodu klauzul abuzywnych. - Konsumenci nie muszą obawiać się konieczności poniesienia wysokich kosztów procesu w sytuacji, gdy bank pozwie ich o zwrot kapitału kredytu. Przypomnijmy bowiem, że bank pozywając kredytobiorcę, musi uiścić opłatę od pozwu, która stanowi 5 proc. wartości przedmiotu sporu. TSUE wskazał, że w przypadku przegranej sprawy z powództwa banku, konsument nie musi zwracać kredytodawcy tak wysokich kosztów – podkreśla Marcin Szołajski, radca prawny z kancelarii Szołajski Legal Group.

TSUE interpretował art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG w związku z zasadą skuteczności. Chodziło o rozliczenie kosztów procesowych w sprawach wytaczanych przez banki o zwrot kapitału kredytu po wygranej frankowicza z bankiem w procesie o stwierdzenie nieważności umowy ze względu na nieuczciwy charakter zawartych w niej klauzul. Sędziowie uznali, że unijne regulacje stoją na przeszkodzie obciążaniu w takiej sytuacji przegrywającego pozwanego-konsumenta kosztami postępowania (włącznie z opłatami sądowymi), które znacznie przewyższają koszty jakie powinien był ponieść ten konsument gdyby przegrał sprawę w ramach wytoczonego przez niego powództwa o stwierdzenie nieważności umowy kredytu.

  

Cena promocyjna: 125.1 zł

|

Cena regularna: 139 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 97.3 zł


Praktyczne skutki wyroku TSUE

Co oznacza w praktyce czwartkowy wyrok TSUE, tłumaczy adwokat Andrzej Zorski z kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci, reprezentujący w wielu sprawach frankowiczów. - W wypadku procesu z powództwa banku (nawet jeśli jest ono zwycięskie i kapitał trzeba zwrócić) nie można klienta obciążyć ogromnymi kosztami procesu, prawdopodobnie głównie z uwagi na fakt, że ten proces jest spowodowany wyłącznie błędnym postępowaniem banku w sprawie z powództwa konsumenta. Gdyby bowiem bank uznał oczywistą zresztą nieważność umowy w procesie z powództwa klienta, kolejny proces byłby niepotrzebny, a strony zapewne rozliczyłyby się od razu polubownie. Natomiast bank wytacza drugą sprawę, która jest de facto również powództwem typu SLAPP (pozew zastraszający), co ma na celu m. in. zniechęcić konsumenta do walki z takimi instytucjami jak bank. TSUE odebrał więc bankom kolejną broń, którą próbowałby w sposób nieuprawniony wpływać na decyzję konsumentów. Teraz frankowicze mogą być jeszcze pewniejsi swego i nie obawiać się ewentualnych kosztów sądowych w wypadku pozwów wytaczanych przez bank – przekonuje mec. Zorski. Chodzi więc o sytuację, gdy frankowicz pozywa bank o stwierdzenie nieważności umowy i zapłatę wszystkich rat kredytu. Bank twierdzi, że umowa jest ważna i powództwo powinno zostać oddalone. Jednocześnie bank boi się, że przegra te sprawę, więc równolegle (lub po jakimś czasie) pozywa klienta o zwrot samego kapitały kredytu – po to, aby nie powstała sytuacja, w której klient otrzyma zwrot wszystkich rat, a bank nie dostanie nawet zwrotu udostępnionego kapitału kredytu.

- Spodziewam się, że orzeczenie TSUE zniechęci banki do pozywania kredytobiorców. Banki będą musiały się teraz poważnie zastanowić, czy takie pozwy w ogóle im się opłacają. Zakładam też, że wyrok skłoni banki do przedstawiania frankowiczom bardziej korzystnych propozycji ugodowych – mówi mec. Szołajski.

Bankowcy zaskoczeni

Związek Banków Polskich z zaniepokojeniem przyjął wyrok. -Rozstrzygnięcie to jest zaskakujące, ponieważ ingeruje w obszar postępowania cywilnego, który pozostaje niezharmonizowany z prawem UE i należy do wyłącznej kompetencji państw członkowskich - napisał ZBP w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu. -Trybunał zakwestionował możliwość obciążania konsumenta-pozwanego kosztami postępowania w sprawach o zwrot kapitału po uznaniu umowy za nieważną z powodu klauzul abuzywnych, choć dotychczasowa i powszechnie obowiązująca w Europie zasada stanowi, że strona przegrywająca ponosi koszty procesu. Zasada ta od dziesięcioleci pełni kluczową rolę w europejskich systemach procesowych, zapewniając równowagę stron i zapobiegając nadużywaniu procedur. Jednocześnie pozwala, aby ciężar ekonomiczny postępowania ponosił podmiot, którego roszczenia lub obrona okazały się bezzasadne — dlatego powinna pozostać podstawowym elementem krajowej procedury cywilnej. Ingerencja TSUE w obszar postępowania cywilnego grozi zaburzeniem równowagi stron i osłabieniem przewidywalności orzeczeń. W ocenie ZBP wyrok wykracza poza kompetencje Trybunału, dlatego jego wdrożenie powinno nastąpić z najwyższą ostrożnością, aby nie naruszyć spójności krajowego systemu procedury cywilnej - podkreśla Związek.

 

Co dalej z ustawą frankową

Czwartkowy wyrok raczej nie płynie na kształt procedowanej od kilku tygodni w Sejmie specustawy frankowej (druk nr 1758). Obecnie bezpośrednio nie odnosi się ona do takich sytuacji – natomiast w planowanym art. 15 ust. 1 przewiduje się, że sąd z urzędu zwracałby powodowi połowę uiszczonej opłaty od pozwu cofniętego także po rozpoczęciu posiedzenia, na które sprawa została skierowana, jeżeli cofnięcie to nastąpiło nie później niż 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy. Analogiczne zasady obowiązywałyby przy apelacji i skardze kasacyjnej. O ile kształt planowanych przepisów może pozostać taki sam, to wyrok TSUE może zachęcić banki do cofania powództw.