Jan Sarnowski, wiceminister finansów, w opublikowanej właśnie odpowiedzi na interpelację poselską nr 6587, wyjaśnił, że świadczenie pracodawcy, polegające na sfinansowaniu pracownikom testów na obecność koronawirusa, nie jest przychodem pracownika. Pracodawca nie ma zatem obowiązku pobierania zaliczek na PIT od przeprowadzonego testu. Przychodem pracowników nie są także maseczki i przyłbice. Ich zakup jest dokonywany w interesie pracodawcy, nie pracownika.

Wiceminister podkreślił, że dostarczenie środków ochronnych czy wykonywanie testów zapobiega niekontrolowanemu rozprzestrzenianiu się choroby, niweluje niepożądaną przez każdego pracodawcę absencję pracowników i jest istotne dla terminowego wywiązania się pracodawcy z zawartych kontraktów. Sarnowski zapowiedział również, że wkrótce zostaną wydane szczegółowe objaśnienia podatkowe w tym zakresie.

Podatek od testu na koronawirusa?

O finansowaniu przez pracodawców testów na obecność koronawirusa napisaliśmy kilka tygodni temu. Klient jednego z doradców podatkowych dostał wtedy odpowiedź skarbówki, z której wynikało, że wartość testu na obecność koronawirusa u pracownika, która została sfinansowana przez pracodawcę, powinna zostać opodatkowana podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Pracownik Krajowej Informacji Skarbowej doszedł do wniosku, że takie świadczenie jest ponoszone na rzecz pracownika i powinno być doliczone do jego przychodów ze stosunku pracy na podstawie przepisów o świadczeniach nieodpłatnych. Pracodawca powinien zatem zmniejszyć wynagrodzenie wypłacone pracownikowi o zaliczkę na PIT obliczoną od kosztu, jaki poniósł na sfinansowanie testu.

Zobacz procedurę w LEX: Ustalanie wartości świadczeń nieodpłatnych i częściowo odpłatnych >

 

Skarbówka chciała podatku od testu na koronawirusa

- Stanowisko KIS jest, delikatnie mówiąc, kontrowersyjne – komentuje Grzegorz Symotiuk, doradca podatkowy w kancelarii TAX PFK. I wskazuje że Światowa Organizacja Zdrowia, w celu ograniczenia pandemii COVID-19, zaleca testowanie jak największej liczby ludzi, aby móc ustalić nosicieli wirusa. - Uznać by zatem należało, że takie działanie prywatnego podmiotu powinno zasługiwać na pochwałę i być docenianie przez aparat państwowy (prywatny podmiot dobrowolnie pomaga państwu), a nie powinny być tworzone dodatkowe bariery i problemy. Niewątpliwie bowiem doliczenie wartości testu na obecność koronawirusa do przychodu pracowników, może bowiem wywołać ich gniew lub zdenerwowanie (gdyż ich wynagrodzenie netto będzie mniejsze). To nie jest to, czego w chwili obecnej oczekują przedsiębiorcy – zauważa ekspert.

Zobacz również:
Nagrody jubileuszowe z PIT, ale czasem bez składek ZUS >>

Praca zdalna - oszczędność firmy i koszty pracowników >>
 

Ważne stanowisko MF, ale trochę za późno

Dobrze zatem, że minister finansów postanowił ostudzić zapędy fiskusa i potwierdził, że podatek w tym przypadku się nie należy.

Zdaniem Izabeli Rutkowskiej, doradcy podatkowego, wspólnika w kancelarii Savior Legal&Tax, szkoda tylko, że stanowisko MF zostało przedstawione dopiero teraz. To, że od testu nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien pobierać podatku, było oczywiste od początku. - Dziwię się zatem początkowym próbom opodatkowania – podkreśla ekspertka. Przypomina również istotny dla kwestii opodatkowania świadczeń pracowniczych, wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (sygn. akt K7/13). Na to orzeczenie powołało się zresztą teraz Ministerstwo Finansów.

Czytaj w LEX: Pojęcie nieodpłatnych świadczeń u pracowników – refleksje po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 8 lipca 2014 r. (K 7/13) >

Wyrok TK w sprawie nieodpłatnych świadczeń pracowniczych

Wyrok TK określa, jakie warunki muszą być spełnione, aby móc uznać dane nieodpłatne świadczenie za przychód pracownika. Jedną z podstawowych przesłanek jest to, aby było spełnione w interesie pracownika, a nie pracodawcy.

Wynika z niego, że za przychód pracownika mogą być uznane świadczenia, które:

  • zostały spełnione za zgodą pracownika (skorzystał z nich w pełni dobrowolnie),
  • zostały spełnione w jego interesie (a nie w interesie pracodawcy) i przyniosły mu korzyść w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku, który musiałby ponieść,
  • korzyść ta jest wymierna i przypisana indywidualnemu pracownikowi (nie jest dostępna w sposób ogólny dla wszystkich podmiotów).

- Moim zdaniem w zdecydowanej większości przypadków wykonanie takiego badania będzie w interesie pracodawcy, a nie pracownika. To bowiem w interesie pracodawcy jest ustalenie czy i jaka część pracowników w najbliższym czasie może zostać objęta kwarantanną lub zachorować. Tylko dzięki posiadaniu wiedzy o stanie zdrowia swoich pracowników, pracodawca może planować swoje działania (chociaż w obecnej sytuacji plany mogą się szybko zdezaktualizować) – zwraca uwagę Grzegorz Symotiuk.

 


Do problemu podobnie podchodzi również Wojciech Jasiński, konsultant podatkowy w ATA Finance. Jego zdaniem, sfinansowanie pracownikowi testów na koronawirusa w większości przypadków nie będzie spełniało wszystkich wymienionych przesłanek. - Częściej to bowiem pracodawcy wychodzą z taką inicjatywą w celu zagwarantowania bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Nie można mówić o powiększeniu aktywów pracownika lub uniknięciu przez niego wydatku, jeżeli bez finansowania ze strony pracodawcy nie zrobiłby sobie takiego badania we własnym zakresie. Taki wydatek będzie również kosztem podatkowym dla pracodawcy – wyjaśnia Wojciech Jasiński.

Zagrożenie koronawirusem nie ustało

Powrót pracowników do biur nie oznacza, że ustało zagrożenie spowodowane koronawirusem i wywoływaną nim chorobą COVID-19. Dla pracodawcy nawet jeden zarażony pracownik generuje wysokie ryzyko zarażenia pozostałych osób, a w ekstremalnych przypadkach nawet ich wszystkich.

Tobiasz Szczęsny, doradca podatkowy, menadżer w kancelarii Gekko Taxens zwraca uwagę, że wykonanie testu dla pracownika, który zostanie mu sfinansowany przez jego pracodawcę, ma przede wszystkim na celu interes jego pracodawcy. - Oczywiście nie uniknie się dyskusji, czy pracownik odniósł korzyść, i czy była ona wymierna. W mojej ocenie, jeśli nawet taka korzyść by się pojawiła, to jedynie w sposób pośredni, a w zasadzie „przy okazji” – podkreśla ekspert.

Innymi słowy, owa korzyść dla pracownika nie jest powodem sfinansowania dla niego testu. W takich okolicznościach – mówiąc wprost – chodzi o zabezpieczenie ciągłości świadczenia pracy.

- Reasumując, trudno wskazać, że wykonanie darmowego testu dla pracowników na obecność koronawirusa będzie skutkowało po ich stronie powstaniem przychodu ze stosunku pracy – podkreśla Tobiasz Szczęsny.

Sprawdź w LEX: Opodatkowanie i ewidencja pomocy udzielonej w związku z koronawirusem >