Chodzi o głośny wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 28 października 2015 r. (sygn. akt K 21/14), który zapadł w pięcioosobowym składzie: sędziów TK: Marii Gintowt-Jankowicz (przewodnicząca), Mirosława Granata (sprawozdawca), Stanisława Rymara, Piotra Tulei  i Sławomiry Wronkowskiej-Jaśkiewicz.

TK uznał w nim, że art. 27 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych w zakresie, w jakim nie przewiduje mechanizmu korygowania kwoty zmniejszającej podatek, gwarantującego co najmniej minimum egzystencji, jest niezgodny z art. 2 i art. 84 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Trybunał orzekł też o utracie mocy obowiązującej tego przepisu z dniem 30 listopada 2016 r. Jak podkreślił TK, wyrok dotyczy mechanizmu korygowania kwoty zmniejszającej podatek i ma znaczenie na przyszłość.  

- Ten wyrok Trybunału dotyczy podatku dochodowego i kwoty wolnej od podatku. Nie mówi nic o składce zdrowotnej, ale ona wyglądała zupełnie inaczej w chwili, gdy ten wyrok zapadał. Dziś składka zdrowotna pełni zupełnie inną funkcję i de facto zbliżona jest do podatku obciążającego dochody osób fizycznych. Śmiało  więc w przypadku tej składki możemy się na niego powoływać, wskazując na prawidłowy tok rozumowania, który powinien przyświecać sądom przy wydawaniu orzeczeń – mówi Przemysław Hinc, doradca podatkowy i członek zarządu w kancelarii PJH Doradztwo Gospodarcze.

Czytaj w LEX: Jak obliczyć wynagrodzenie krok po kroku - poradnik na przykładach >>>

Czytaj również: Przedsiębiorcy na koniec roku sięgną do dna kieszeni, by dopłacić składkę zdrowotną>>

Ubóstwo a obowiązek podatkowy

Rzecznik praw obywatelskich we wniosku, który zainicjował postępowanie przed TK i zakończył się wydaniem wyroku podkreślał, że zaniechanie stosowania stałego mechanizmu waloryzacji kwoty wolnej od podatku budzi wątpliwości konstytucyjne. Według niego, rozważenia wymaga to, czy osoba, która w znaczeniu nadanym przez prawodawcę jest uważana za osobę żyjącą w ubóstwie (na granicy minimum egzystencji) w rozumieniu ustawy o pomocy społecznej może być równocześnie uznana przez prawo podatkowe za osobę, która jest zdolna do ponoszenia ciężarów publicznych, w tym podatków.

Według TK, zasada równości jako kształtująca obowiązek daninowy oznacza właściwe rozłożenie ciężaru podatkowego odpowiednio do zasady zdolności świadczenia. Podział ciężarów podatkowych powinien być dokonywany zgodnie ze zdolnością indywidualną, uwzględniającą czynniki ekonomiczne, finansowe i socjalne podmiotu, tak aby prowadzić do relatywnej równości opodatkowania.

Jak podkreślił Trybunał, ustawodawca, kształtując skalę podatkową, powinien chronić poziom życia ludzi, tak aby zapobiegać popadaniu ich w stan ubóstwa. Kwota zmniejszająca podatek ma bowiem umożliwić ustalenie podatku dochodowego od osób fizycznych w taki sposób, że jednostce zostanie pozostawiona określona wysokość dochodu do swobodnej dyspozycji. - Cel ten ma wymiar społeczny i polega na pozostawieniu jednostce pewnego dochodu niezbędnego do zaspokojenia jej podstawowych potrzeb. Jednocześnie ma zapewnić wszystkim, nawet najbiedniejszym, możliwość uczestniczenia w przyczynianiu się do dobra wspólnego, za pomocą płacenia podatków i uczestniczenia w systemie podatkowym. Rolą godności człowieka jako wartości konstytucyjnej jest wyważenie działań ustawodawcy celem wyrażenia wspomnianych kierunków kształtowania prawa podatkowego, w tym indywidualizowania zdolności podatkowej. Ustawodawca, indywidualizując obowiązek podatkowy, musi brać pod uwagę zapewnienie człowiekowi minimum egzystencji. Ma to oparcie w podmiotowości człowieka wynikającej z jego godności – zaznaczył TK.

Czytaj w LEX: Podstawa wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne – pojęcie dochodu >>>

Kadry i płace: O czym warto pamiętać w grudniu? - redakcja LEX poleca >>>

Jak zaznaczył dalej Trybunał Konstytucyjny, kwestionowana norma w skarżonym zakresie jest sprzeczna z zasadą sprawiedliwości społecznej oraz zasadą zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa. Bo jak wskazał TK, brak jest powiązania zdolności podatkowej z przepisami odnoszącymi się do minimum egzystencji lub innymi określonymi wskaźnikami społeczno-ekonomicznymi. Brak tego związku powoduje, że choć przepisy są poprawne pod względem formalnym, stają się niesprawiedliwe.

- Rzecznik trafnie wskazuje, że skarżona regulacja, w stosunku do osób, które uzyskują dochody nieprzekraczające granicy ubóstwa, jest nieracjonalna. Prowadzi do poszerzenia granic ubóstwa i do dalszego uzależniania tych osób od systemu pomocy społecznej – czytamy dalej w uzasadnieniu.

 


Składka, która stała się podatkiem – i to niesprawiedliwym

- Są dwa elementy, które sprawiają, że składka zdrowotna przestała być składką ubezpieczeniową a stała się para podatkiem. I to takim podatkiem, który de facto uderza zarówno w biednych, jak i w zamożniejszych. Po pierwsze stało się tak przez to, że nie ma ona kwoty wolnej i prawodawca nie uwzględnia sytuacji ekonomicznej osób biednych. Po drugie – składka zdrowotna nie jest niczym ograniczona – mówi Przemysław Hinc. I jako przykład wskazuje składki na ubezpieczenia społeczne, w przypadku których występuje tzw. mechanizm 30-krotności ograniczający wysokość płaconych składek. – To ograniczenie jest słuszne, bo uprawniony do świadczeń nie może żądać od państwa nieograniczonych benefitów, gdy już przejdzie na emeryturę, ale wobec tego państwo nie może pobierać od niego daniny ponad miarę. To podwójne zabezpieczenie – państwa i obywatela - gwarantowane jest poprzez ten mechanizm ograniczający wysokość składki na ubezpieczenia społeczne – tłumaczy Hinc.

Jak podkreśla, tymczasem dzisiaj nawet osoby najbiedniejsze muszą zapłacić składkę zdrowotną w pełnej wysokości, czyli 9 proc. podstawy jej wymiaru, od każdej zarobionej złotówki. I to niezależnie od tego, czy będą płacić podatek dochodowy od osób fizycznych, czy go nie będą płacić, bo obejmie ich dochody kwota wolna od podatku. A ponieważ nie ma też tego drugiego „zaworu bezpieczeństwa”,  to składka zdrowotna pobierana jest bez jakiejkolwiek górnej granicy. I to mimo, że państwo nie jest w stanie zapewnić świadczenia na wyższym poziomie tym, którzy płacą składki wyższe. A to oznacza to, że ten mechanizm jest podwójnie niesprawiedliwy: i dla tych najbiedniejszych, i dla tych zamożniejszych.Poza tym konstrukcja samej składki zdrowotnej, sposób ustalania jej podstawy, wysokości i sposobu poboru, słowem wszystkie cechy konstytutywne świadczące o tym, że mamy do czynienia z podatkiem, wskazują na to, że składka zdrowotna przestała pełnić funkcję składki na ubezpieczenie finansowane ze środków publicznych, a upodobniła się do daniny podatkowej, że praktycznie niedostrzegalne są już w tej chwili różnice – wskazuje Przemysław Hinc. I dodaje: - Trybunał Konstytucyjny w tym orzeczeniu powiedział, że nie może być tak, że osoby, których nie stać na to, żeby normalnie utrzymać się ze środków, które uzyskują z tytułu pracy, zlecenia, ze świadczeń społecznych i muszą jeszcze korzystać z pomocy społecznej, były obciążone daniną publiczną. Według Trybunału, to jest mechanizm moralnie niesprawiedliwy. A ponadto, skoro państwo nie może też pewnej grupie ubezpieczonych dać więcej, szybciej i lepiej, to nie powinno sięgać po więcej pieniędzy, niż za nie jest w stanie zaoferować. Bo nieograniczone, nieekwiwalentne, ściąganie składek też stoi w sprzeczności z konstytucyjną zasadą sprawiedliwości społecznej.

Składka zdrowotna w obecnym kształcie to fikcja składki ubezpieczeniowej. Po Polskim Ładzie jest nazwą dla konglomeratu różnych podatków - od przychodu, dochodu, kwot ryczałtowych, któremu szyld „składki” daje pretekst do nie stosowania takich rozwiązań podatkowych jak kwota wolna dla najmniej zarabiających - mówi dr Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Zwraca przy tym uwagę na projektowaną ustawę o aktywności zawodowej, która daje prawo do świadczeń zdrowotnych sporej grupie ludzi. – Dostęp do opieki zdrowotnej będą mieli prawie wszyscy, co trzeba ocenić pozytywnie, lecz tym bardziej podważa to sens istnienia „składki” – zaznacza dr Lasocki. I dodaje: - Dodatkowo warto pamiętać, że przed tygodniem posłowie przegłosowali projekt ustawy, zgodnie z którym państwo przestanie płacić kilkanaście miliardów złotych rocznie z tytułu uprawnień do świadczeń części uprawnionych. Iluzoryczny związek między tym, co dostajemy w postaci świadczeń opieki zdrowotnej a tym, ile składki płacimy właśnie zanika.

Zdaniem dr. Tomasza Lasockiego, forma ubezpieczenia w ogóle nie nadaje się do zapewnienia finansowania powszechnej opieki zdrowotnej - ubezpieczenie zakłada, że za uprawnionych do świadczeń płaci się składki. - Jeśli chcemy zapewnić prawo do ochrony zdrowia każdemu, to nadają się do tego tylko powszechne uprawnienie zaopatrzeniowe finansowane z podatków, np. celowych, z czym de facto mamy teraz do czynienia. Należy więc skończyć z fikcją „składki zdrowotnej” i nazwać rzeczy po imieniu, zapewniając jednocześnie finansowanie podatkowe – mówi. I tłumaczy, że formalnie do kwoty 30 tys. zł mamy zwolnienie z PIT, ale realnie płacimy 9 proc. już od pierwszej zarobionej złotówki. Najpierw musimy uprościć klin podatkowy, różnicując obciążenia stawkami, a nie zestawieniem różnych „składaków”.

- Obecna „składka zdrowotna” jest wyrobem składko-podobnym i ma tyle wspólnego ze składką ubezpieczeniową, co kość ogonowa z ogonem – stwierdza dr Tomasz Lasocki. I dodaje: - W zamierzchłych czasach nią była, ale dzisiaj pozostała z niej tylko dumnie brzmiąca nazwa.

Z kolei Przemysław Hinc wskazuje: - Jeśli mamy do czynienia ze składką, to powinniśmy umożliwić obywatelom, którzy płacą więcej umożliwić korzystanie z pomocy na poziomie wyższym, bo bierzemy od nich więcej. Natomiast jeżeli mamy podatek, to rzeczywiście nie musimy stosować mechanizmu ograniczającego, bo podatki bezpośrednie pobiera się bez ograniczeń (ale wówczas niech prawotwórca ma odwagę cywilną przyznać się do tego, co zabiera z portfela Kowalskiemu. Wówczas jednak powinien zastosować mechanizm, który wiąże się z kwotą wolną od takiej daniny i to właśnie dla tych najuboższych – zaznacza Hinc.

 


Składka do zmiany i do Trybunału

Zdaniem Hinca, przepisy o składce zdrowotnej jeszcze w tym roku powinny zostać zmienione. - Do końca roku zostało nam jeszcze trochę czasu, nie ma więc przeszkód, by zmienić to złe prawo. Przepisy składkowe nie wymagają ogłoszenia ich do 30 listopada, więc większość parlamentarna, która na swoich sztandarach ma troskę o najuboższych powinna się przynajmniej nad tym pochylić, żeby wprowadzić kwotę wolną od składki zdrowotnej dla osób, którą osiągają mniej niż minimum egzystencji. Ja po prostu zwyczajnie sobie nie wyobrażam, żeby ktoś, kogo nie stać na to, żeby kupić sobie chleb, musiał odmówić sobie kromki tego chleba po to, żeby składkę zdrowotną zapłacić. Teraz składką zdrowotną „opodatkowana” jest bieda - zaznacza Przemysław Hinc. 

Jego zdaniem, przepisy te powinny też trafić do Trybunału Konstytucyjnego, ponieważ – jak mówi - po wprowadzeniu nowych zasad opłacania składki zdrowotnej od 1 stycznia 2022 r. wraz z Polskim Ładem, w tej chwili jesteśmy w zupełnie innej sytuacji społeczno-gospodarczej i fiskalnej. A to wymaga oceny ich zgodności z konstytucją i pod względem braku zwolnienia od oskładkowania ubogich, i ograniczenia wysokości składek, płaconych przez zamożniejszych.