O jedynej kobiecie przebywającej w ośrodku w Gostyninie Prawo.pl pisało wielokrotnie. Przedstawiciele Rzecznika Praw Obywatelskich zainteresowali się jej sytuacją podczas wizytowania placówki, w 2017 r. Przebywała tam jednak znaczenie wcześniej. Do placówki - z kolei - trafiła po odbyciu kary za zaatakowanie innego pacjenta przebywającego na oddziale psychiatrycznym.

Już w listopadzie 2016 r. lekarze psychiatrzy z KOZZD-u stwierdzili w swojej opinii skierowanej do sądu w Płocku, że pobyt kobiety w ośrodku jest nieadekwatny do jej stanu zdrowia. Podnosili, że ma objawy psychopatologiczne, takie jak halucynacje słuchowe namawiające ją do popełnienia samobójstwa (wiele razy próbowała zrobić sobie krzywdę). Zaznaczali, że powinna trafić do leczenia psychiatrycznego. 

Czytaj:
RPO występuje ws. pacjentki Gostynina, ośrodek przepełniony>>

Pacjentka ze schizofrenią pozostanie w Gostyninie>>

Takie wnioski przesyłane były do sądu - systematycznie - co 6 miesięcy. Co więcej, także osoby spoza ośrodka - m.in. ekspertka Biura RPO, psychiatra i biegła sądowa, stwierdziły, że kobieta choruje na schizofrenię paranoidalną i "powinna być leczona w szpitalu psychiatrycznym, w którym poza leczeniem farmakologicznym będzie mogła być poddana odpowiednim oddziaływaniom terapeutycznym”. 

Sąd w Płocku tamą nie do przejścia 

Rzecznik Praw Obywatelskich wiele razy występował do płockiego sądu, który rozpatruje wnioski o zwolnienie osób przebywających w Gostyninie, w tej sprawie. Apelował o zwolnienie pacjentki, w celu umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym. 
Przedstawiciele RPO zwrócili na kobietę uwagę podczas wizytacji z 2017 r. Stwierdzono, że jest w pełni ubezwłasnowolniona. Wcześniej była sześć razy hospitalizowana w szpitalach psychiatrycznych - pierwszy raz w wieku 15 lat. Rozpoznano wtedy u niej m.in. zaburzenia schizotypowe i zaburzenia osobowości. 

 


Sąd jednak za każdym razem powołuje się na opinię biegłych, których sam powołał. - Sytuacja Pani Janiny nie zmienia się od kilku lat. To, że KOZZD w Gostyninie nie jest dla niej właściwym miejscem podnosili wielokrotnie choćby tamtejsi psychiatrzy, dyrektor ośrodka systematycznie wnioskuje o jej przeniesienie do szpitala psychiatrycznego - mówi w rozmowie z Prawo.pl dr Ewa Dawidziuk, szefowa Zespołu do spraw Wykonywania Kar Biura RPO. - Jej  przypadkiem zajmował się RPO, RPP, CPT, czy sędzia wizytator z Sądu Okręgowego w Płocku.  Problem w tym, że w ocenie biegłych sądowych powołanych przez Sąd Okręgowy w Płocku, kobieta "nie cierpi na chorobę psychiczną w postaci schizofrenii" tylko na "zaburzenia osobowości chwiejnej emocjonalnie typu borderline" - podkreśla dr Dawidziuk. 

I dodaje, że RPO biorąc pod uwagę rozbieżność w ocenie stanu zdrowia kobiety wnioskował o powołanie dodatkowego zespołu biegłych. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że ocena stanu zdrowia tej pacjentki może nie być prosta. Dlatego zasadne byłoby uzyskanie opinii jeszcze jednego zespołu biegłych - sąd jednak się na to nie zgodził - dodaje dyrektor.

Czytaj: 
Kolejne osoby w kolejce do Gostynina>>

Gostynin jak tykająca bomba, kolejni pacjenci doprowadzą do zapłonu>>

Problemem .... przepisy 

Ministerstwa - sprawiedliwości i zdrowia - miały wspólnie opracować rozwiązanie, które umożliwiałoby sprawne kierowanie osób, u których stwierdzono chorobę psychiczną, a znajdują się np. w KOZZD czy w zakładach karnych, do zakładów psychiatrycznych o podwyższonym zabezpieczeniu, a więc tam gdzie trafia się w ramach środków zabezpieczających . 

- Prace miały być prowadzone, ale do tej pory nie ma żadnych propozycji. Sytuacja bytowa w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym - podkreślam - jest obecnie taka, że tej pacjentki nie można w żaden sposób odizolować od przebywających tam innych pacjentów - mężczyzn. Ośrodek jest przeludniony, przebywają w nim 74 osoby, i nie ma takiej możliwości biorąc pod uwagę warunki bytowe - mówi Dawidziuk. 

Wtóruje jej prof. Janusz Heitzman, dyrektor Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie oraz kierownik Kliniki Psychiatrii Sądowej. Mówi wprost, że to że kobieta z diagnozą choroby psychicznej w ogóle trafiła do Gostynina, jest nieporozumieniem. 

- Ten ośrodek jest przeznaczony dla osób zdrowych psychicznie, które po zakończeniu kary pozbawienia wolności, bo stwarzają nadal wysokie prawdopodobieństwo, że będą niebezpieczne. Jeżeli jest ktoś z rozpoznaniem choroby psychicznej, w ogóle nie powinien być kierowany do Gostynina. Na podstawie opinii psychiatrycznej, powinien być decyzją sądu skierowany do szpitala psychiatrycznego w ramach psychiatrycznych środków zabezpieczających - mówi. 

I dodaje, że po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (w styczniu został zabity przez mężczyznę, u którego chorobę psychiczną stwierdzono w więzieniu, ale wyszedł z niego po odbyciu kary) takie osoby są  izolowane na wyrost. 

- Wtedy ta internacja, czyli środek zabezpieczający, trwa niebezpiecznie długo. Nie zawsze jest merytorycznie uzasadniona - mówi. I dodaje, że  w Polsce brakuje dwóch obszarów: systemu wolnościowego monitorowania osób, co do których może istnieć podejrzenie, że mogą być wobec innych niebezpieczne i w systemie penitencjarnym nie ma centralnego ośrodka więziennego, który by zapewnił nie tylko izolację, ale także leczenie, gdy to jest uzasadnione. 

Gostynin jak tykająca bomba 

Eksperci nie mają wątpliwości, że potrzebna jest pilna nowelizacja ustawy o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób - na podstawie której działa Gostynin. Ich zdaniem odpowiedzialne za propozycje zmian i ich wprowadzenie powinno być Ministerstwo Sprawiedliwości. 

Czytaj: 
Ośrodek w Gostyninie jak tykająca bomba? RPO: łamane prawa człowieka>>

Ośrodek w Gostyninie przepełniony, będzie kolejna placówka>>
Resort zdrowia chce się pozbyć ośrodka w Gostyninie>>

– Liczba osób przebywających w Gostyninie będzie wzrastać, bo osób z zaburzeniami osobowości nie brakuje – mówi prof. Heitzman.  W jego ocenie ośrodek nie powinien podlegać pod Ministerstwo Zdrowia, ale pod resort sprawiedliwości. 

 - System służby zdrowia nie może być odpowiedzialny za ochronę społeczeństwa przed czynami osób, które nie są chore psychicznie i były poczytalne w chwili popełnienia czynu, co do których istnieją wątpliwości, że one mogą ujawniać np. zaburzenia osobowości albo upośledzenie umysłowe - mówi. I dodaje, że w obecnej sytuacji Gostynin to "fikcja działająca w obszarze medycznym". 

– Taka placówka powinna podlegać pod system penitencjarny i wymiar sprawiedliwości. Powinniśmy takie osoby tam kierować na zdrowych i racjonalnie ustalonych podstawach prawnych, ale do tego potrzebna jest zmiana przepisów - mówi. 

Rozmówcy Prawo.pl podnoszą, że taka możliwość - umieszczenie w ośrodku - powinna być zawarta już w wyroku (podobne rozwiązanie stosowane jest w Niemczech).  Decydować miałby o tym zespół biegłych, nie tylko z zakresu psychiatrii, psychologii, ale także resocjalizacji, socjologii i prawa i co ważne izolacja nie powinna być bezterminowa. A sama placówka powinna się opierać na leczeniu, terapii i resocjalizacji.  

Minister zdrowia obiecuje 

Do sprawy kobiety wrócił ostatnio w reportażu Onet.pl. Minister zdrowia Łukasz Szumowski odnosząc się do publikacji powiedział, że historia pacjentki z ośrodka w Gostyninie jest poruszająca i zapowiedział, że zwróci się do konsultanta krajowego o pilną analizę i ocenę zaistniałej sytuacji oraz przygotowanie raportu.  - Trzeba też zastanowić się nad stworzeniem w Gostyninie wydzielonej strefy dla kobiet - dodał i zapowiedział, że przy okazji modernizacji można zwrócić uwagę na problem braku odizolowania mężczyzn od kobiet. 

Pytany o sprawę prof. Piotr Gałecki, krajowy konsultant ds. psychiatrii powiedział Prawo.pl, że w tej sytuacji problemem nie są przepisy prawa, ale kwestia organizacyjna.  - Ta pani w tym ośrodku jest jedyną kobietą. Jednak w szpitalach psychiatrycznych występują oddziały koedukacyjne, w których są i mężczyźni, i kobiety, a przecież – zgodnie z obecnymi przepisami – Gostynin jest ośrodkiem zdrowia - dodaje.

Także on zwraca uwagę, że trzeba zdecydować się na pewien system prawny i nie można go zmieniać go pod wpływem doniesień medialnych. Konsultant zwraca uwagę na to, jak zmienne jest oczekiwanie opinii publicznej.  – Gdy w styczniu doszło do zabicia prezydenta Adamowicza, wtedy zaczęła się dyskusja na temat zmian przepisów dotyczących osób chorych psychicznie. Tutaj mamy młodą kobietę, która wielokrotnie groziła zabójstwem innym przypadkowym osobom, także dzieciom - to wiem z doniesień medialnych - i opinia społeczna oczekuje jej wypuszczenia, bo ona chciałaby się leczyć. Gdyby ją wypuścili i doszłoby do tragedii, to wtedy wszyscy podnosiliby larum, dlaczego ktoś ją wypuścił skoro była agresywna wobec siebie i wobec otoczenia - dodaje.