Sąd Najwyższy w składzie połączonych Izb: Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych uznał 3 grudnia prymat prawa polskiego nad europejskim w sprawie sędziów. Okazało się, że większość sędziów Sądu Najwyższego nie czuje przynależności do wspólnoty państw demokratycznych. Dlatego nie dziwi uchwała, która mówi – nikt nie ma prawa nas oceniać. Byliśmy wybrani zgodnie z procedurami czy nie, nic i nikt naszej pozycji nie ma prawa kwestionować!
Czytaj też: SN: Prymat prawa polskiego nad europejskim w sprawie sędziów
Sędziowie dwóch Izb wyszli poza traktaty o Unii Europejskiej: nakreślili granice, przez które żaden wyrok Trybunału się nie przeciśnie. Ich uchwała określiła granice kompetencji Trybunału Sprawiedliwości UE. Nie wiem, czy Czesi lub Belgowie rozumieją te granice podobnie, raczej nie. Islandia miała problem z wyborem sędziego przez polityków i otrzymała odpowiedź od Trybunału, że tak nie wolno, bo „nieprawidłowości przy powoływaniu sędziów mogą podważyć prawo do rzetelnego procesu przed sądem ustanowionym ustawą”.
Ale najdziwniejsze jest to, że sędziowie wytyczyli granice we własnej sprawie. Wymóg wstrzymania się od orzekania we własnej sprawie jest jednym z filarów niezależnego sądownictwa. Wszyscy sędziowie podejmujący uchwałę 3 grudnia (z wyjątkiem sędziego Korzeniowskiego) zostali wyłonieni przez Krajową Radę Sądownictwa - tę naznaczoną „grzechem pierworodnym”, od którego zaczęło się psucie systemu wymiaru sprawiedliwości. Sędziowie powiedzieli „możemy orzekać dalej i żadne trybunały nam nic nie zrobią”. Obrazili w ten sposób, jak się zdaje - fundamentalną zasadę sprawiedliwego orzeczenia.
Nie przekonał większości 22 sędziów SN prof. Grzegorz Żmij, który przypomniał, że gdy ustanawiano Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu, to część trybunałów już istniejących musiała zniknąć. Powodem była niemożność zadawania przez nie pytań prejudycjalnych, czyli narzędzia dla ujednolicania wykładni traktatów. Taki sąd nie może w Unii Europejskiej funkcjonować. A na pytania prejudycjalne zadawane przez polskich sędziów Izby Kontroli Trybunał nie odpowiada od kilku lat.
Słusznie też w zdaniu odrębnym prof. Żmij przypomniał, że wspólnota europejska opiera się na wzajemnym zaufaniu i lojalności państw członkowskich. Ważna jest współpraca i poszanowanie wspólnego prawa. Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu pilnuje, aby rozumienie tego prawa było jednolite i gwarantowało prawa jednostki, na które wszystkie kraje się zgodziły. A niektóre nawet, jak Polska, zgodę tę potwierdziły w ogólnopolskim referendum.
Ironią losu jest fakt, ze przewodniczący składu Krzysztof Wiak i rzecznik Igor Zgoliński zapewniali, że podjęta uchwała jest pro-unijna. Jednak nie zapewnia ona dialogu między sądami, który gwarantuje wykonywanie postanowień traktatów. Obowiązek stosowania prawa Unii – o zgrozo – nie ustanie z chwilą opuszczenia przez państwo członkowskie Unii Europejskiej – jak to zrobiła Wielka Brytania - przypomniał sędzia Żmij. .
Coraz częściej słychać, że w Sądzie Najwyższym może odbywać się gotowanie żaby na wolnym ogniu, a żabą jest polexit. W taki sposób, aby nikt się nie zorientował, że ciałem jesteśmy we wspólnocie, a duszą już poza nią. Czułe słówka sędziów o wierności zasadom europejskim trzeba wziąć w duży nawias. Ale jak zauważył prof. Włodzimierz Wróbel, który nie brał udziału w tym zgromadzeniu - całe szczęcie, że kompetencje do podjęcia decyzji o wyjściu Polski z Unii Europejskiej ma Parlament, a nie owa Izba "Nadzwyczajna".
I podsumował: w ogóle przypomina to wszystko wyciąganie się z bagna za własne włosy. Efektu nie będzie, ale za to dużo krzyku i zamieszania.
Cena promocyjna: 44.1 zł
|Cena regularna: 49 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 34.3 zł












