Prawo.pl w połowie kwietnia, powołując się na raport  Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur przy Biurze RPO, pisało że ma zostać wybudowany kolejny budynek przeznaczony również dla 60 osób (taka jest pojemność obecnej placówki). Pytany o to resort zdrowia potwierdza plany, nie podając jednak szczegółów.  - W związku ze stale zwiększającą się liczbą osób umieszczonych w ośrodku konieczne jest przeprowadzenie tej inwestycji tak, aby zapewnić prawidłową opiekę dla pacjentów oraz zagwarantować bezpieczeństwo dla nich, jak i zatrudnionego personelu - zaznaczono w odpowiedzi MZ. 

 


Do ośrodka kierowane są osoby, które uprzednio zostały skazane za najcięższe przestępstwa seksualne oraz przeciwko życiu i uznane - po odbyciu kary - za stwarzające zagrożenie dla społeczeństwa. Reguluje to ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. 

Czytaj: Ustawa o Gostyninie do zmiany - MS analizuje propozycje>>

Raport RPO - przepełnienie rodzi konflikty

Z raportu KMPT wynika, że przekroczenie zakładanej pojemności ośrodka w Gostyninie jest jednym z najbardziej palących problemów. Jak podkreślają eksperci, wpływa to bardzo negatywnie na umieszczone tu osoby, utrudnia prowadzenie oddziaływań terapeutycznych, a przede wszystkim potęguje napięcie pomiędzy nimi a personelem KOZZD-u. 

- Warto zauważyć, że tworząc placówkę ustawodawca zakładał, że będą tam pokoje nie większe niż dwuosobowe. Tymczasem w trakcie wizytacji na trzech z czterech oddziałów sale wyposażone były w piętrowe łóżka, przywołujące skojarzenia z więzieniem. W żadnej z placówek leczniczych nie stosuje się takiego rozwiązania. Jak wynikało z informacji personelu, jeszcze do niedawna w pokojach tych było zakwaterowanych po 8 osób. Dopiero uruchomienie czwartego oddziału pozwoliło na ich inne rozlokowanie, ale piętrowe łóżka pozostały - wskazano w opracowaniu. 

Sytuacja - jak dodają autorki opracowania - w pewnym momencie była tak zła, że KOZZD-owi groził bunt przeciwko personelowi. Takie plany - nieoficjalnie - miała mieć część pacjentów. Dyrekcja w odpowiedzi zwiększyła liczbę pracowników ochrony zatrudnionych w ośrodku, sytuację uspokoiło dopiero oddanie do użytku oddziału IV - bo zmniejszyło się zaludnienie na pozostałych oddziałach. 

Problemem są też warunki bytowe - brak odpowiedniej wentylacji w upalne dni. Zabezpieczenia ochronne w pokojach umożliwiają uchylanie tylko niewielkich lufcików okiennych. - Klimatyzacja jest ale znajduje się jedynie na korytarzach oddziałów, co przy tak dużej liczbie osób na poszczególnych oddziałach jest niewystarczające - wskazano. 

Personel bez szkoleń - pacjenci "trudni"

W raporcie zwrócono uwagę, że osoby przebywające w ośrodku, są trudne i wymagają specjalistycznego podejścia.  Oznacza to, że pracy z nimi powinni podjąć się profesjonaliści z dużym zakresem wiedzy i doświadczenia, zwłaszcza w zakresie terapii behawioralno-poznawczej i seksuologii - wskazano. 

Czytaj: RPO występuje ws. pacjentki Gostynina, ośrodek przepełniony>>

Tymczasem, według autorek raportu, realia są trochę inne - w placówce nie ma odpowiednich szkoleń dla personelu. - Regularnie odbywają się jedynie szkolenia dla pracowników ochrony z zakresu użycia środków przymusu bezpośredniego. Dwukrotnie w 2018 roku odbyły się szkolenia dotyczące zachowań i metod pracy z pacjentem agresywnym, w których wzięli udział kierownicy biura ochrony, pielęgniarki koordynujące oraz pracownicy terapii zajęciowej. Personel medyczny został zaś przeszkolony z zakresu udzielania pierwszej pomocy - podkreślają.  Jakich szkoleń brakuje? M.in. z zakresu kontaktu z trudnym pacjentem, rozwiązywania konfliktów, sposobów radzenia sobie ze stresem i agresją, pracownicy powinni być też objęci superwizją. 

Od wyzwisk po kopanie

Jednym z efektów braku szkoleń jest m.in. sposób traktowania podopiecznych. W rozmowie z autorkami raportu skarżyli się oni na wyzywanie, wulgarne słownictwo - m.in. "zamknij pysk", "walnę cię w ryj". Jedna z terapeutek miała też mówić podczas terapii: "był już zboczeńcem, pedofilem w łonie matki".  Pojawiły się pojedyncze sygnały - na co wskazano - o szarpaniu, popychaniu, kopaniu, czy użyciu siły przy zapięciu w pasy lub założeniu kajdanek.  

Czytaj: Resort zdrowia chce się pozbyć ośrodka w Gostyninie>> 

Osoby przebywające w ośrodku mówią o wszechobecności strażników - czego jak przyznają nie doświadczali w więzieniu. - To przyczynia się do budowania barier terapeutycznych i społecznych w placówce - czytamy w raporcie.  

Kolejnym problemem podnoszonym w raporcie jest noszenie przez strażników środków przymusu bezpośredniego - np. gazu pieprzowego. - To powoduje  ryzyko przechwycenia ich przez samych pacjentów, co np. w przypadku nieuprawnionego wykorzystania gazu pieprzowego w zamkniętej przestrzeni może doprowadzić do negatywnych skutków zdrowotnych dla wielu osób - podkreślają autorzy. 

Kontrole osobiste przed kamerami

Brak jest jasnych i stałych zasad dotyczących odbierania i przyznawania przywilejów. Jest regulamin ośrodka, ale przebywające tu osoby nie są informowane za złamanie jakiej zasady zostały ukarane i na jak długo. Najczęściej stosowane jest odbieranie telefonów komórkowych czy ograniczenia w dostępie do sklepu (zamówienia zbierają od pensjonariuszy i realizują pracownicy placówki). 

 

- Sama ustawa z 22 listopada 2013 r. bardzo enigmatycznie mówi o możliwości ograniczania praw pacjentów. Zgodnie z art. 29 ust. 1 i 2 ustawy: Osoba stwarzająca zagrożenie umieszczona w ośrodku ma prawo, za zgodą kierownika, do kontaktu z innymi osobami za pośrednictwem telefonu lub za pomocą środków komunikacji elektronicznej, a także prawo do kontaktu osobistego z osobami ją odwiedzającymi. Kierownik może odmówić zgody lub cofnąć zgodę na to, jeżeli taki kontakt może spowodować wzrost zagrożenia niebezpiecznymi zachowaniami ze strony osoby umieszczonej w placówce, albo zakłócić prowadzone postępowanie terapeutyczne. Nie ma więc mowy o zakazie robienia zakupów. Ponadto w ustawie nie określono, jak długo takie pozbawienie prawa kontaktu miałoby trwać - zaznaczono w raporcie. 

Przedstawiciele RPO zwracają uwagę, że personel KOZZD nie ma też podstaw prawnych do przeprowadzania kontroli osobistych - a z tego często korzysta. - Należy natychmiast zaprzestać tej praktyki. Tym bardziej, że mając na uwadze orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, przeprowadzanie tak częstych kontroli w obecnej formule, polegającej na rozbieraniu do naga pacjentów w monitorowanych pomieszczeniach, może zostać uznane za nieludzkie i poniżające traktowanie - przypominają. 

Czytaj: Prof. Ewa Łętowska: Gostynin to więzienie, ale bez więziennych gwarancji>>

Terapia jest, ale jakby jej nie było 

Na każdym oddziale zatrudnionych jest dwóch psychologów i  czterech terapeutów zajęciowych oraz jeden terapeuta resocjalizacji. Dodatkowo na dwa oddziały przypada jeden psycholog-seksuolog i jeden terapeuta uzależnień. Nie ma jednak - co podnoszone jest w raporcie - wyznaczonych zespołów terapeutycznych do pracy grupowej. 

Prowadzona w ośrodku terapia polega na przeprowadzaniu indywidualnych sesji psychologicznych dwa razy w tygodniu, sesji seksuologicznych jeden raz w tygodniu i sesji resocjalizacji jeden raz w tygodniu. Problem w tym, że jak podnoszą autorki raportu, powołując się na dokumenty - "terapia prowadzona jest bez planowania pracy nad cząstkowymi problemami pacjenta, które nie są zdiagnozowane w oparciu o współczesne metody badawcze". 

- Pacjenci nie potrafią podać celu spotkań/terapii z psychologiem, nie potrafią sprecyzować obszaru problemu poddanemu pracy z psychologiem - odwołują się jedynie do harmonogramów z którymi są zapoznawani po przybyciu do KOZZD-u. Nie dokonuje się też analizy skuteczności postępowania terapeutycznego w realizacji indywidualnych programów - zaznaczają. 

Według nich, brakuje takich form terapii jak społeczność terapeutyczna, terapia grupowa, trening zastępowania agresji.