Przechowalnia nie ośrodek, który mógłby oferować skuteczną pomoc terapeutyczną czy resocjalizację - taki obraz wyłania się z opracowanego właśnie raportu Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur przy Biurze RPO, dotyczącego ośrodka w Gostyninie. Przebywają tu osoby, które uprzednio zostały skazane za najcięższe przestępstwa seksualne oraz przeciwko życiu i uznane - po odbyciu kary - za stwarzające zagrożenie dla społeczeństwa. Reguluje to ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. 

 


Placówka już kilka miesięcy temu przekroczyła swoją pojemność - 60 osób. Z informacji przekazanych podczas wizytacji przedstawicielom Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że ma zostać wybudowany kolejny budynek, przeznaczony również dla 60 osób. - Biorąc pod uwagę, że obecny ośrodek był przewidywany na 10 osób, a w ciągu 5 lat znalazło się w KOZZD aż 65 osób, warto się zastanowić się czy nowy obiekt przyczyni się do realnej poprawy warunków bytowych w już istniejącej placówce - podkreślają eksperci.  

Czytaj: Ustawa o Gostyninie do zmiany - MS analizuje propozycje>>

Przepełnienie rodzi konflikty

Jak ustaliło Prawo.pl, z raportu KMPT wynika, że przekroczenie zakładanej pojemności ośrodka w Gostyninie jest jednym z najbardziej palących problemów. Jak podkreślają eksperci, wpływa to bardzo negatywnie na umieszczone tu osoby, utrudnia prowadzenie oddziaływań terapeutycznych, a przede wszystkim potęguje napięcie pomiędzy nimi a personelem KOZZD-u. 

- Warto zauważyć, że tworząc placówkę ustawodawca zakładał, że będą tam pokoje nie większe niż dwuosobowe. Tymczasem w trakcie wizytacji na trzech z czterech oddziałów sale wyposażone były w piętrowe łóżka, przywołujące skojarzenia z więzieniem. W żadnej z placówek leczniczych nie stosuje się takiego rozwiązania. Jak wynikało z informacji personelu jeszcze do niedawna w pokojach tych było zakwaterowanych po 8 osób. Dopiero uruchomienie czwartego oddziału pozwoliło na ich inne rozlokowanie, ale piętrowe łóżka pozostały - wskazano w opracowaniu. 

Z informacji przekazywanych autorkom opracowania wynika, że sytuacja w pewnym momencie była tak zła, że KOZZD-owi groził bunt przeciwko personelowi. Takie plany - nieoficjalnie - miała mieć część pacjentów. Dyrekcja w odpowiedzi zwiększyła liczbę pracowników ochrony zatrudnionych w ośrodku, sytuację uspokoiło dopiero oddanie do użytku oddziału IV - bo zmniejszyło się zaludnienie na pozostałych oddziałach. 

W raporcie zwrócono też uwagę na warunki bytowe - np. brak odpowiedniej wentylacji w upalne dni. Zabezpieczenia ochronne w pokojach umożliwiają uchylanie tylko niewielkich lufcików okiennych. - Klimatyzacja jest ale znajduje się jedynie na korytarzach oddziałów, co przy tak dużej liczbie osób na poszczególnych oddziałach jest niewystarczające - wskazano. 

Czytaj: RPO występuje ws. pacjentki Gostynina, ośrodek przepełniony>>
- W opinii KMPT przyjmowanie kolejnych pacjentów, bez zapewnienia warunków służących prowadzeniu skutecznej terapii, spowoduje dalszą eskalację konfliktu zarówno pomiędzy pacjentami, jak i na linii personel-pacjenci, zagrażając w konsekwencji bezpieczeństwu zarówno umieszczonych tam pacjentów, jak i pracującego w Ośrodku personelu - podsumowano w raporcie. 

Trudne warunki - personel bez szkoleń

Przedstawiciele RPO w opracowaniu przyznają, że pacjenci - osoby przebywające w ośrodku, są trudne i wymagają specjalistycznego podejścia.  Oznacza to - według nich -  że pracy z nimi powinny podjąć się profesjonaliści z dużym zakresem wiedzy i doświadczenia, zwłaszcza w zakresie terapii behawioralno-poznawczej i seksuologii. 

Czytaj: Prof. Ewa Łętowska: Gostynin to więzienie, ale bez więziennych gwarancji>>

Zwracają jednocześnie uwagę, że realia są trochę inne - w placówce nie ma odpowiednich szkoleń dla personelu. - Regularnie odbywają się jedynie szkolenia dla pracowników ochrony z zakresu użycia środków przymusu bezpośredniego. Dwukrotnie w 2018 roku odbyły się szkolenia dotyczące zachowań i metod pracy z pacjentem agresywnym, w których wzięli udział kierownicy biura ochrony, pielęgniarki koordynujące oraz pracownicy terapii zajęciowej. Personel medyczny został zaś przeszkolony z zakresu udzielania pierwszej pomocy - podkreślają.  Jakich szkoleń brakuje? M.in. z zakresu kontaktu z trudnym pacjentem, rozwiązywania konfliktów, sposobów radzenia sobie ze stresem i agresją, pracownicy powinni być też objęci superwizją. 

Od "zamknij pysk" po kopanie

Jednym z efektów braku szkoleń jest m.in. sposób traktowania podopiecznych. W rozmowie z autorkami skarżyli się oni na wyzywanie, wulgarne słownictwo - m.in. "zamknij pysk", "walnę cię w ryj". Jedna z terapeutek miała też mówić podczas terapii: "był już zboczeńcem, pedofilem w łonie matki".  Pojawiły się pojedyncze sygnały - na co wskazano - o szarpaniu, popychaniu, kopaniu, czy użyciu siły przy zapięciu w pasy lub założeniu kajdanek.  

Czytaj: Resort zdrowia chce się pozbyć ośrodka w Gostyninie>> 

Osoby przebywające w ośrodku mówią o wszechobecności strażników - czego jak przyznają nie doświadczali w więzieniu. - To przyczynia się do budowania barier terapeutycznych i społecznych w placówce - czytamy w raporcie.  

Kolejny problemem podnoszonym w raporcie jest noszenie przez strażników środków przymusu bezpośredniego - np. gazu pieprzowego. - To powoduje  ryzyko przechwycenia ich przez samych pacjentów, co np. w przypadku nieuprawnionego wykorzystania gazu pieprzowego w zamkniętej przestrzeni może doprowadzić do negatywnych skutków zdrowotnych dla wielu osób - podkreślają autorzy. 

Kontrole osobiste przed kamerami

Brak jest jasnych i stałych zasad dotyczących odbierania i przyznawania przywilejów. Jest regulamin ośrodka, ale przebywające tu osoby nie są informowane za złamanie jakiej zasady zostały ukarane i na jak długo. Najczęściej stosowane jest odbieranie telefonów komórkowych czy ograniczenia w dostępie do sklepu (zamówienia zbierają od pensjonariuszy i realizują pracownicy placówki). 

- Sama ustawa z 22 listopada 2013 r. bardzo enigmatycznie mówi o możliwości ograniczania praw pacjentów. Zgodnie z art. 29 ust. 1 i 2 ustawy: Osoba stwarzająca zagrożenie umieszczona w ośrodku ma prawo, za zgodą kierownika, do kontaktu z innymi osobami za pośrednictwem telefonu lub za pomocą środków komunikacji elektronicznej, a także prawo do kontaktu osobistego z osobami ją odwiedzającymi. Kierownik może odmówić zgody lub cofnąć zgodę na to, jeżeli taki kontakt może spowodować wzrost zagrożenia niebezpiecznymi zachowaniami ze strony osoby umieszczonej w placówce, albo zakłócić prowadzone postępowanie terapeutyczne. Nie ma więc mowy o zakazie robienia zakupów. Ponadto w ustawie nie określono, jak długo takie pozbawienie prawa kontaktu miałoby trwać - zaznaczono w raporcie. 

Przedstawiciele RPO zwracają uwagę, że personel KOZZD nie ma też podstaw prawnych do przeprowadzania kontroli osobistych - a z tego często korzysta. -  Należy natychmiast zaprzestać tej praktyki. Tym bardziej, że mając na uwadze orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, przeprowadzanie tak częstych kontroli w obecnej formule, polegającej na rozbieraniu do naga pacjentów w monitorowanych pomieszczeniach, może zostać uznane za nieludzkie i poniżające traktowanie - przypominają. 

W swoim raporcie podnoszą, że konieczna jest pilna nowelizacja ustawy w tym zakresie, która precyzyjnie określi zasady przeprowadzania kontroli i możliwość zaskarżania decyzji o nich.

Terapia jest, ale jakby jej nie było 

Na każdym oddziale zatrudnionych jest dwóch psychologów i  czterech terapeutów zajęciowych oraz jeden terapeuta resocjalizacji. Dodatkowo na dwa oddziały przypada jeden psycholog-seksuolog i jeden terapeuta uzależnień. Nie ma jednak - co podnoszone jest w raporcie - wyznaczonych zespołów terapeutycznych do pracy grupowej. 

 

Prowadzona w ośrodku terapia polega na przeprowadzaniu indywidualnych sesji psychologicznych dwa razy w tygodniu, sesji seksuologicznych jeden raz w tygodniu i sesji resocjalizacji jeden raz w tygodniu.  Problem w tym, że jak podnoszą autorki raportu, powołując się na dokumenty - "terapia prowadzona jest bez planowania pracy nad cząstkowymi problemami pacjenta, które nie są zdiagnozowane w oparciu o współczesne metody badawcze". 

- Pacjenci nie potrafią podać celu spotkań/terapii z psychologiem, nie potrafią sprecyzować obszaru problemu poddanemu pracy z psychologiem - odwołują się jedynie do harmonogramów z którymi są zapoznawani po przybyciu do KOZZD-u. Nie dokonuje się też analizy skuteczności postępowania terapeutycznego w realizacji indywidualnych programów - zaznaczają. 

Według nich, brakuje takich form terapii jak społeczność terapeutyczna, terapia grupowa, trening zastępowania agresji.