Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) wynika, że w wyniku pandemii Covid-19 państwa podjęły różne działania nakierowane na ograniczenie jej skutków. W ich efekcie, w tym, jak i przyszłym roku bardzo zwiększą się ich deficyty budżetowe oraz długi publiczne. Popularnym narzędziem było bowiem obniżanie stawek podatkowych.

Funkcjonowanie służby zdrowia nadrzędnym celem

Okazuje się, że po wybuchu pandemii, nadrzędnym celem działań państw było usprawnienie funkcjonowania służby zdrowia, przede wszystkim na skutek zwiększenia nakładów na jej działanie. Z raportu PIE wynika, że trzynaście państw zdecydowało się zarazem na tymczasowe obniżenie stawki podatku VAT na produkty służące do walki z pandemią, przede wszystkim środki medyczne i sanitarne. Dodatkowo dziewięć państw zdecydowało się na fiskalne wsparcie w postaci czasowego obniżenia stawek w podatku VAT w celu pobudzenia konsumpcji i pomocy sektorom najbardziej dotkniętym pandemią. W ogromnej większości składają się na nie punktowe obniżki wspierające takie sektory, jak gastronomia, rozrywka czy kultura. Jedynie Niemcy zdecydowały się na obniżenie do końca tego roku podstawowej (z 19 proc. do 16 proc.) i zredukowanej (z 7 proc. do 5 proc.) stawki podatku od towarów i usług, argumentując to koniecznością pobudzenia popytu i wsparcia najgorzej uposażonych gospodarstw domowych.

Zobacz komentarz: Resort finansów odgrywa komedię >>

Zobacz również: Przez brak maseczki, firma nie dostanie ani pomocy covidowej, ani unijnej >>

Zmiany w podatkach dochodowych mniej popularne

Z raportu wynika, że dużo mniej popularnym rozwiązaniem jest obniżanie podatków od osób prawnych (CIT) i fizycznych (PIT). Autorzy badania zwracają uwagę, że jedynie Austria zdecydowała się na (planowane wcześniej) trwałe obniżenie najniższego progu stawki PIT z 25 proc. do 20 proc. Priorytetem zdecydowanej większości państw w zakresie wsparcia pracowników było zaś utrzymanie zatrudnienia oraz pomoc najbardziej narażonym na efekty pandemii, stąd duża popularność rozwiązań polegających na przejmowaniu przez państwo wypłacania wynagrodzeń pracowników podczas pandemii pod warunkiem utrzymania ich zatrudnienia (tzw. postojowe) czy punktowego finansowego wsparcia dla gospodarstw domowych o najniższych dochodach. Warto jednak zauważyć, że żadne z państw OECD nie zdecydowało się na trwałą obniżkę w podatku CIT.

 

Zmiany podatkowe w Polsce z powodu epidemii koronawirusa

- Działania polskiego ustawodawcy w obszarze podatkowym miały dwa główne cele. Po pierwsze, odroczenie obowiązku realizacji niektórych obowiązków, które można nazwać administracyjnymi, jak wdrożenie nowego JPK czy raportowanie schematów podatkowych. Po drugie, czasowe odciążenie podatników od obowiązku zapłaty niektórych podatków, poprzez odroczenie terminów zapłaty zaliczek na PIT oraz rocznego rozliczenia CIT i PIT czy czasowe zwolnienie z podatku od nieruchomości komercyjnych. Te ostatnie preferencje faktycznie były pomocne dla podatników i niektórym pozwoliły przetrwać pierwszy trudny okres – zauważa dr Grzegorz Keler, adwokat w kancelarii SPCG. Ekspert zwraca uwagę, że miały one jednak charakter tymczasowy.

- Teraz, kiedy mamy do czynienia z kolejnym, na razie częściowym lockdownem, tamte problemy wracają. Jednocześnie w międzyczasie nie wdrożono rozwiązań, które pomogłyby przedsiębiorcom przygotować się do ponownego zamknięcia gospodarki. Przede wszystkim brakuje instrumentów wspierających popyt w branżach, które kryzys dotknął najmocniej – podkreśla dr Grzegorz Keler. Jego zdaniem wydaje się, że dobrym posunięciem byłoby czasowe obniżenie stawek VAT, przynajmniej na niektóre towary i usługi. Warto również rozważyć ponowne odroczenie terminu zapłaty zaliczek na PIT. Podobne rozwiązanie mogłoby dotyczyć składek ZUS. Jednak zdaniem naszego rozmówcy, można jednak odnieść wrażenie, że trudna sytuacja budżetowa skłania rząd do ostrożnej polityki fiskalnej. Nadal prowadzone są działania zmierzające do uszczelnienia systemu podatkowego, jak budzące liczne kontrowersje opodatkowanie spółek komandytowych. Natomiast mający na celu pobudzenie inwestycji tzw. estoński CIT w zaproponowanym przez rząd kształcie raczej nie będzie atrakcyjny dla przedsiębiorców, gdyż skorzystanie z niego jest obwarowane szeregiem warunków, a przepisy, które mają go regulować, są nadmiernie skomplikowane. Tymczasem konieczne są proste, doraźne rozwiązania, które przyniosą ulgę przedsiębiorcom, nawet jeżeli miałyby być jedynie tymczasowe.

Warto też przypomnieć, że według dotychczasowych zasad w Polsce niższe stawki VAT można byłoby wprowadzić już od stycznia 2021 roku. We wrześniu przepisy zostały jednak tak zmienione, by obniżka na razie nie była możliwa. Pisaliśmy o tym w tekście pt. Sejm zmieni przepisy, by nie obniżać stawek VAT >>

Jak podkreśla Tomasz Michalik, doradca podatkowy, partner w kancelarii MDDP, w Polsce wprowadziliśmy dość ograniczone preferencje dotyczące obniżenia stawek na środki medyczne wspierające walkę z pandemią, jak choćby maseczki. Jego zdaniem, trudno jednak powiedzieć, jaki będzie skutek czasowego obniżenia VAT w Niemczech. - Istotą tego bardzo ciekawego pomysłu było oczywiście pobudzenie konsumpcji w tych szczególnie trudnych czasach. Jakie będą efekty zobaczymy po końcu roku, kiedy stawki wrócą do czasu sprzed obniżki. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby czasowe obniżenie stawki do 5 proc. w branżach szczególnie zagrożonych pandemią - np. w hotelarstwie czy gastronomii, oczywiście w ramach, które dopuszcza dyrektywa - wskazuje Tomasz Michalik. Wyjaśnia także, że dyrektywa pozwala państwom członkowskim na stosowanie dwóch stawek obniżonych - możemy więc dość swobodnie przesunąć towary i usługi z grupy opodatkowanej stawką 8 proc. do grupy opodatkowanej stawką 5 proc. - Tego jednak nie zrobiliśmy a szkoda. Sądzę także, że to dobry czas na pewne poluzowanie obowiązków administracyjnych. Myślę, że to podatnicy zwłaszcza ci mniejsi szczególnie by docenili. To się jednak nie stało, a podatnicy mierzą się z ciągłym komplikowaniem systemu - podkreśla Tomasz Michalik.