W tym roku mija trzydzieści lat od uchwalenia ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych: przypomnę, że było to w dniu 26 lipca 1991 r., a ów podatek wszedł w życie z dniem 1 stycznia roku następnego.

Ustawa ta, oględnie mówiąc, była napisana w sposób wyjątkowo nieudolny i trzeba było wprowadzić do niej setki zmian z tą samą datą; w dniu 10 lutego 1992 r. uchwalono z mocą wsteczną obszerną nowelizacją jej przepisów, mimo że od samego początku podatek ten był klasycznym przykładem „balcerowiczowskiej partyzantki legislacyjnej” (określenie z epoki). Był to w zasadzie jedyny sukces fiskalny ówczesnego resortu finansów. Przypomnę, że równolegle z tym projektem zamierzano wprowadzić podatek od towarów i usług i tzw. podatek konsumpcyjny (później nazwano go akcyzą), lecz to zadanie przerosło autorów: wycofano się (i słusznie), bo skończyłoby się to spektakularną katastrofą. Drugie podejście, tym razem udane, było już za rządów Jana Olszewskiego.

Czytaj w LEX: Zeznania podatkowe w podatku dochodowym od osób fizycznych >

 


Tysiące zmian w przepisach o PIT

Mimo że przez kolejne trzydzieści lat ustawa o tym podatku była przedmiotem tysięcy zmian, a przepisy przejściowe do kilkuset ustaw nowelizujących tworzą zbiór liczący kilkanaście tysięcy (tak!) norm prawnych, zasadnicza koncepcja ekonomiczna tego podatku nie uległa zmianie. Na czym ona polegała? Odpowiedź zna każdy:

  • dochody z pracy oraz rent i emerytur są wysoko opodatkowane, gdyż podatnikom nie przysługuje prawo do odliczenia rzeczywistych kosztów uzyskania przychodów (w przypadku stosunku pracy są to koszty zryczałtowane na zaniżonym poziomie) oraz minimum wolne, efektywnie chronione najwyższe dochody,
  • dochody z działalności gospodarczej są opodatkowane przy uwzględnieniu rzeczywistych kosztów uzyskania przychodów, czyli tylko w tym zakresie jest to zgodnie z nazwą podatek dochodowy,
  • dochody z działalności rolniczej (poza tzw. działaniami specjalnymi) nie podlegają opodatkowaniu tym podatkiem,
  • podatek formalnie zwłaszcza w części dotyczącej przychodów ze stosunku pracy oraz rent i emerytur jest progresywny, ale progresja ta uległa z biegiem czasu istotnemu złagodzeniu, a stawki obniżone: przypomnę, że w 1991 r. progresja miała trzy stawki (20 proc., 30 proc. i 40 proc.), a w 1993 r. stawki te uległy nawet podwyższeniu.

Zobacz w LEX: Kalendarz najważniejszych zmian w podatkach w 2021 r. >

 

Podatek, który dyskryminuje większość podatników

Najprościej mówiąc: generalna koncepcja tego podatku dyskryminuje systemowo większość podatników, którzy osiągają przychody z pracy, rent i emerytury, w tym również te, które są na niskim poziomie, gdyż opodatkowuje się również koszty uzyskania tych przychodów, faworyzując tych podatników, dla których jest to rzeczywisty podatek dochodowy (czyli od dochodu). Dzięki temu jest on jednak wyjątkowo efektywny fiskalnie: jest to przecież drugi po podatku od towarów i usług, podatek naszego kraju, a większość jego wpływów zasila budżet samorządu terytorialnego (łączne wpływy wynoszą w 2020 roku ponad 130 mld zł.

Zobacz również: Posiedzenia niejawne w sądzie administracyjnym nie zawsze gwarantują ochronę praw podatnika  >>

 

Konieczna debata i zmiany w systemie podatkowym

Czy należy poddać rewizji generalną koncepcję tego podatku przede wszystkim wprowadzając minimum wolne, które złagodzi dyskryminację podatkową dochodów ze stosunku pracy oraz rent i emerytur? Już dyskusja na ten temat faktycznie rozpoczęła się, a do opinii publicznej przedostała się informacja, że minimum wolne dla dyskryminowanych dochodów ma wynosić 30 tys. zł rocznie. Czy przyniosłoby to spadek wpływów? Oczywiście, ale lepiej dołożyć do biednych niż rozdawać pieniądze „międzynarodowym koncernom” przy pomocy luk w akcyzie, podatku dochodowym od osób prawnych oraz w VAT. Aby zrealizować utracone wpływy z tego podatku po wprowadzeniu minimum wolnego w wysokości owych 30 tys. złotych rocznie należy:

  • zlikwidować luki w akcyzie, które premiują podatkowo niektóre używki (niższe opodatkowanie alkoholu w niektórych napojach) oraz tzw. „podgrzewacze” (musimy wreszcie przestać być „podatkową republiką bananową”); lista tych luk jest dużo dłuższa,
  • rozszerzyć zakres obowiązkowej podzielonej płatności w podatku od towarów i usług oraz zlikwidować istniejące jeszcze luki w tym podatku,
  • wprowadzić podatek cyfrowy dla tych „międzynarodowych koncernów”, które nie chcą u nas płacić podatków.

Sądzę, że warto zlikwidować przywileje podatkowe dla zagranicznych oligarchii oraz dyskryminację podatkową dochodów większości obywateli.

Prof. dr hab. Witold Modzelewski, Uniwersytet Warszawski, prezes Instytutu Studiów Podatkowych