Specyfiką sądu administracyjnego jest to, że większość rozpraw to tak naprawdę posiedzenia niejawne, gdyż ani organ, ani podatnicy nie uczestniczą w rozprawie. Bardzo często obie strony uważają, iż forma pisemna jest w danym wypadku wystarczająca. Ale oczywiście jest to kwestia ich wolnego wyboru (!) Jednak na wielu rozprawach jest dokładnie odwrotnie – tam, gdzie są obecni skarżący i pełnomocnicy organu podatkowego dochodzi do poważnych dyskusji, sąd zadaje stronom pytania, występują reakcje ad vocem itp. Często na samej rozprawie sąd dąży do dalszych ustaleń a strony do końca starają się ukazać czytelnie/czytelniej swoje racje i wzbogacają uzasadnienie zawartych w skardze argumentów.

 

Jawność rozpraw a Konstytucja

Od tygodni toczy się dyskusja, czy sąd administracyjny mógł, nie naruszając Konstytucji i zagwarantowanego w niej prawa do jawnego sądu, całkowicie zrezygnować z jawnych rozpraw i wydawać wyroki na posiedzeniach niejawnych. Nie wnikając w analizy prawne posłużymy się przykładem jednolitej licznej grupy podatników.

Zobacz również:
Niejawne postępowania sądowe szkodzą podatnikom >>
Niejawne rozprawy w sądach administracyjnych - koronawirus uzasadnieniem łamania konstytucji >>
W NSA hurtowe rozpoznawanie spraw, a skarżący poszkodowani >>

Taką grupą są np. „ulgowicze meldunkowi”. To osoby, które dokonały sprzedaży, a tak w istocie to zamiany mieszkań, nabytych w latach 2007-2008. Przepisy - skoro dotyczą zwykłych obywateli - powinny być proste, intuicyjnie, zrozumiałe i co oczywiste - nie powinny rodzić żadnych sporów podatkowych pomiędzy administracją i podatnikami. Okazało się, że jest dokładnie odwrotnie. Prawie 20 tysięcy polskich rodzin zostało finansowo bardzo poważnie skrzywdzonych bezrefleksyjnym stosowaniem pozbawionych logiki, sensu i pełnych pułapek zastawionych na podatników, przepisów podatkowych.

 

Ponad tysiąc skarg do sądu administracyjnego

Przez 7 lat wpłynęło do sądu administracyjnego ponad tysiąc skarg i wszystkie zostały oddalone. Sprawy te dotyczyły stosunkowo niewielkich kwot, które jednak dla zobowiązanych były zazwyczaj bardzo dużym obciążeniem finansowym. Dlatego w rozprawach w sądach rzadko pojawiali się osobiście podatnicy lub ich pełnomocnicy. Mieliśmy więc w zasadzie do czynienia z rozprawami sądowymi z nazwy (na sali sądowej byli jedynie sędziowie i protokolant), a w rzeczywistości z posiedzeniami niejawnymi, w których uczestniczą jedynie sędziowie i protokolant. 

W 2017 roku, wskutek inicjatywny Pani Katarzyny Koksy, kilkaset osób poszkodowanych zorganizowało Forum Ulgi Meldunkowej, które nawiązało współpracę z Fundacją Praw Podatnika. Kilkunastu współpracujących z Fundacją Mecenasów osobiście uczestniczyło w wielu kolejnych rozprawach sądowych przed NSA i WSA, przedstawiając nie tylko pisemnie, ale przede wszystkim w wystąpieniach ustnych argumenty obalające stanowisko organów podatkowych i dotychczasową linię orzeczniczą. 

Nie od razu, ale powoli, te argumenty przedstawiane osobiście (!) na rozprawach spowodowały, że doszło do zmiany linii orzeczniczej i do podzielenia/uznania przez sąd argumentów, które tak naprawdę podnoszone były przez podatników już w pierwszych skargach. Podkreślenia wymaga, bo to szalenie ważne, że tak naprawdę były to te same i takie same argumenty, jakie przedstawiane były przez „ulgowiczów meldunkowych” i ich pełnomocników już wiele lat wcześniej. Ale właśnie dopiero w bezpośredniej konfrontacji na sali sądowej i przy aktywnym udziale FPP oraz zaproszonych przez nią do współpracy wybitnych prawników nastąpiła zmiana podejścia do tej sprawy przez sędziów (!). Jednak nie należy zapominać, że - co do zasady - o podatku ma decydować prawo, a nie kwalifikacje pełnomocnika podatnika. Nie bez znaczenia jest również to, że argumenty te głównie podkreślały wadliwość dotychczasowej wykładni przepisów.

 


Z rozpraw nie można zrezygnować

W gigantycznym błędzie są ci, którzy uważają, że bez szkody dla podatników można zrezygnować w sądach administracyjnych z rozpraw i wydawać wyroki na posiedzeniach niejawnych. Gdyby to było rozwiązanie racjonalne, to zostałoby wdrożone już wiele lat temu. COVID-19 jako reformator systemu działania sądu i to tylko sądu administracyjnego – to nie tylko brzmi niepoważnie, ale i jest niepoważne. Konieczności wynikające z ochrony zdrowia i życia są równie oczywiste jak konieczność zachowania podstaw rzetelnego procesu. Tym bardziej że i w jednym, i w drugim wypadku konieczne są do zastosowania reguły postępowania, które nie wyleją dziecka z kąpielą. Czyli tak, jak regulacje anty-covidowe nie mogą szkodzić ochronie przed innymi chorobami, tak regulacje sądowe nie mogą naruszać ochrony praw podstawowych. Możliwość osobistego uczestniczenia w rozprawie, przez podatnika lub jego pełnomocnika - jak widać na przedstawionym przykładzie - ma znaczenie i nie wolno z niej rezygnować, tym bardziej że może mieć znaczenie decydujące (!) Co więcej podstawy współczesnego funkcjonowania prawa to rozpatrywanie i odnoszenie się przez sąd do wszystkich możliwych argumentów, również konstytucyjnych i z zakresu praw obywatelskich. Często dopiero na sali rozpraw, oczywiście też ewentualnie online, w drodze międzypodmiotowej komunikacji, przy też ewentualnej pomocy profesjonalnych pełnomocników oraz właśnie amicus curiae, czyli wspomagających organizacji pozarządowych, które mają pełnić coraz większą rolę w nowoczesnym społeczeństwie i prawie, mogą być ostatecznie odkryte i ukazane. W przeciwnym razie po co w ogóle trudzić się z normalnymi rozprawami? Można wodze wyobraźni puścić dalej i zadać pytania: po co w ogóle sądy, po co prawo do sądu, skoro są dwie instancje administracyjne ? Czym tak w istocie różni się wyrok wydany na posiedzeniu niejawnym od decyzji wydanej przez organ administracji w trzeciej czy czwartej instancji?

Najprawdopodobniej, gdyby COVID-19 „przyszedł” do Polski w roku 2017 i doszłoby wówczas do odwołania wszystkich rozpraw jawnych, jak ma to miejsce obecnie (bo sądy wydawałyby wyroki na posiedzeniach niejawnych), to z prawdopodobieństwem bliskim pewności ciągle skargi „ulgowiczów meldunkowych” byłyby oddalane. Dlatego kilkaset osób, które skorzystały na zmianie linii orzeczniczej, do której mogło dojść - bo były rozprawy jawne, a nie posiedzenia niejawne - może mówić o wielkim szczęściu.  Ale stawka jest większa, bo prawdziwa/rzetelna sądowa ochrona prawna należy się wszystkim.

Marek Isański, Tomasz Kozłowski, Fundacja Praw Podatnika