Zgodnie z najnowszą wersją projektu nowelizacji ustaw podatkowych w ramach Polskiego Ładu, która trafiła już do Sejmu, do ustawy o CIT ma zostać wprowadzony nowy art. 24ca. Zakłada on tzw. „minimalny podatek CIT” - jest to ten rewolucyjny „podatek przychodowy”, który był wspominany w wypowiedziach Ministerstwa Finansów od kilku tygodni, a o którym szczególnie głośno zrobiło się w ostatnich dniach, kiedy nowe przepisy nabrały konkretnego wymiaru. Nowa regulacja zostanie umiejscowiona tuż za przepisami dotyczącymi podatku od przychodów z budynków (tzw. podatek od nieruchomości komercyjnych), co, jak się wydaje, ma być swego rodzaju kontynuacją trendów. Ustawodawca już od kilku lat dąży bowiem do nałożenia pewnego minimalnego poziomu opodatkowania, niezależnie od osiąganych przez podatnika dochodów.

Zobacz również: Polski Ład: Składka zdrowotna będzie niższa, ale pojawi się nowy podatek >>

 

Kto zapłaci nowy podatek?

Nowa forma podatku ma dotyczyć podatników CIT, w tym również podatkowych grup kapitałowych oraz podmiotów zagranicznych posiadających zakład podatkowy w Polsce.

Do płacenia podatku minimalnego będą zobowiązane podmioty, które poniosą stratę w źródle operacyjnym w CIT (straty w źródle kapitałowym, np. ze zbycia udziałów nie będą kwalifikować do tego podatku) albo osiągnęły udział dochodów ze źródła operacyjnego w przychodach podatkowych w wysokości nie większej niż 1 proc. Przepis przewiduje zatem dwie alternatywne przesłanki jego zastosowania.

- Należy zwrócić uwagę, że wbrew zapowiedziom nie jest to podatek dotyczący wyłącznie największych przedsiębiorców (nie jest kierowany np. wyłącznie do przedsiębiorców spoza sektora MŚP, czy największych podatników CIT) – każdy podatnik, który spełni powyższe warunki może się na niego kwalifikować – zwraca uwagę Wojciech Majkowski, doradca podatkowy, dyrektor w zespole ds. CIT w KPMG w Polsce.

Potwierdza to także dr Grzegorz Keler, adwokat w kancelarii SPCG. Ekspert zwraca uwagę, że wbrew zapowiedziom resortu finansów, planowany podatek dotknie nie tylko międzynarodowe korporacje, ale także polskich przedsiębiorców, w tym małych i średnich. Ustawa nie uzależnia bowiem opodatkowania podatkiem minimalnym od wielkości podatnika, jego formy prawnej, poziomu przychodów czy zatrudnienia.

- Co prawda projekt przewiduje wyłączenie z opodatkowania podmiotów, których udziałowcami, akcjonariuszami albo wspólnikami są wyłącznie osoby fizyczne, ale przecież nawet firmy rodzinne często funkcjonują w strukturze holdingowej, w ramach której wspólnikiem lub akcjonariuszem poszczególnych spółek jest inna spółka. Zgodnie z projektem spółki takie będą opodatkowane podatkiem minimalnym. Innym przykładem spółki, która ma podlegać opodatkowaniu tym podatkiem, jest spółka komandytowa, której komplementariuszem jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością – zauważa dr Grzegorz Keler.

Zobacz w LEX: Kalendarz najważniejszych zmian w podatkach w 2021 r. >

 


Będą pewne wyjątki od opodatkowania

Przepisy przewidują przy tym pewne wyłączenia – nowego opodatkowania ma nie stosować się do podmiotów rozpoczynających działalność, przedsiębiorstw finansowych, podmiotów dotkniętych nagłym spadkiem przychodów (o co najmniej 30 proc. rok do roku). Zdaniem Wojciecha Majkowskiego, wydaje się natomiast, że wypowiedzi o skierowaniu nowej formy opodatkowania wyłącznie do największych podatników wiążą się z wyłączeniem z zakresu opodatkowania podmiotów, w których udziałowcami są wyłącznie osoby fizyczne i które nie posiadają udziałów w innych podmiotach. Ustawodawca w taki uproszczony sposób charakteryzuje ostatnio w przepisach podatkowych podmioty prywatne - w odróżnieniu od grup kapitałowych (i to wcale niekoniecznie dużych grup, patrząc na te kryteria).

 

Jak z kolei zauważa dr Grzegorz Keler, w praktyce podatek minimalny jest podatkiem przychodowym, obciążającym podmioty, które ponoszą stratę na działalności operacyjnej. Choć jego celem było opodatkowanie firm, dla których generowanie strat stanowi rodzaj optymalizacji podatkowej, to faktycznie obejmie również spółki, które znajdują się w trudnej sytuacji biznesowej i nie są w stanie wygenerować zysku. Przesłany do Sejmu projekt nie różnicuje bowiem statusu podatników w zależności od przyczyny generowanych przez nich strat. Przykładowo, gdyby podatek ten obowiązywał w 2020 roku, wiele spółek dotkniętych przez pandemię musiałoby zapłacić podatek minimalny, chyba że spadek ich przychodów przekroczyłby 30 proc. (wówczas podatnik jest wyłączony z opodatkowania tym podatkiem).

 

Konieczne długie i żmudne wyliczenia

W celu obliczenia podstawy opodatkowania trzeba będzie przejść przez długie wyliczenie, zawierające do tego dwa matematyczne wzory. Co ciekawe, do podstawy opodatkowania wchodzić będą nie tylko przychody (4 proc. przychodów podatkowych ze źródła operacyjnego), ale także wydatki – obliczone zgodnie ze wzorami kwoty poniesionych na rzecz podmiotów powiązanych kosztów finansowania dłużnego oraz kosztów usług niematerialnych, poręczeń i licencji. Wojciech Majkowski ocenia, że jest to więc de facto podatek „przychodowo-kosztowy” – przy czym ustawodawca stara się w jego ramach oczywiście opodatkować nadmierne koszty finansowania dłużnego i usług niematerialnych, które podlegają już odrębnemu limitowaniu na podstawie odrębnych przepisów (art. 15c i 15e ustawy o CIT). Mamy tu zatem do czynienia z interesującym nakładaniem się opodatkowania i istniejących już w ustawie ograniczeń dotyczących erozji bazy podatkowej. Co ważne, projekt Polskiego Ładu zmienia przy okazji brzmienie art. 15c i całkowicie uchyla art. 15e ustawy o CIT.

 

Podatek odroczony wpłynie na wysokość daniny

Projekt przewiduje, że w wyliczeniu podstawy opodatkowania znajduje się także odniesienie do „podatku odroczonego” (czyli kategorii rachunkowej), wynikającej z ujawnienia w rozliczeniach podatkowych niepodlegającej dotychczas amortyzacji wartości niematerialnej i prawnej. Ustawodawca chce w tym przypadku odwrócić niejako w ramach podatku minimalnego skutki ewentualnych czynności optymalizacyjnych z wykorzystaniem wartości niematerialnych i prawnych – np. znaków towarowych, know-how itp. Jest to więc kolejny po estońskim CIT przykład próby operowania w przepisach podatkowych regulacjami z zakresu rachunkowości. Przepis może budzić uwagę również pod tym kątem, że już od wielu lat tego typu czynności optymalizacyjne są skutecznie ograniczane innymi przepisami, w tym klauzulami przeciwko unikaniu opodatkowania.

 

Podatek kalkulowany rocznie

Projekt zakłada, że podatek wyniesie 10 proc. i będzie kalkulowany rocznie. Jeśli podatnik zapłaci także regularny CIT, to podatek minimalny ma być od niego odliczany – odliczenie będzie możliwe przez trzy kolejne lata podatkowe po roku, w którym podatek minimalny zostanie zapłacony.

- Przepisy wymagają jednak dopracowania, ponieważ możliwa jest teoretycznie sytuacja, w której podatnik zapłaci normalny CIT od niewielkich dochodów i jednocześnie spełni kryteria do zapłaty podatku minimalnego lub pomimo wykazania straty kwalifikującej go na podatek minimalny będzie płacił normalne zaliczki CIT w formie uproszczonej na podstawie dochodów z lat ubiegłych – podsumowuje Wojciech Majkowski. Warto też zaznaczyć, że z punktu widzenia podatników trudna do zaakceptowania jest sytuacja, w której propozycja nowego podatku zostaje dodana do projektu ustawy po zakończeniu konsultacji. - W praktyce przedsiębiorcy i eksperci nie mieli możliwości wypowiedzenia się w jej przedmiocie – podkreśla dr Grzegorz Keler.