Nie pamiętam – a dziennikarzem jestem nie od dziś – żebym napisała tyle artykułów prasowych na temat jednej niedoróbki legislacyjnej, ile opublikowanych zostało moich tekstów na temat Polskiego Ładu. Wielki gospodarczy program, który miał poprawić życie milionów Polaków, jak to w połowie maja 2021 r. zapowiadała Zjednoczona Prawica, bardzo szybko okazał się totalną klapą.

 

 

Rząd, ratując się przed wizerunkową porażką, i po kolejnych szybkich zmianach przepisów, „przechrzcił” Polski Ład na „Niskie Podatki”. Już dziś, po roku wywróconego do góry nogami życia i funkcjonowania milionów polskich przedsiębiorców, ale i milionów pracowników, dobrze widać, że to ani ład, ani niskie podatki. Bałagan - na określenie spodziewanego skutku  jeszcze większej porażki Polskiego Ładu i Niskich Podatków (nazywanych również Polskim Ładem bis albo Polskim Ładem 2.0), do której dojdzie w trakcie  rozliczeń podatku dochodowego za rok 2022 – to najwłaściwsze określenie.

Czytaj również: Przedsiębiorcy na koniec roku sięgną do dna kieszeni, by dopłacić składkę zdrowotną>>

Rok nieudanych eksperymentów fiskalno-ubezpieczeniowych wystarczy

Śmiało można powiedzieć, że pierwszy rok funkcjonowania Polskiego Ładu powinien być jego definitywnym końcem. Nie musi być tak spektakularny, jak był początek, w świetle fleszy i przed kamerami. Może być cichy, tak jak po cichu wszyscy rządzący wycofują się z nietrafionych rozwiązań. Tak, jak robi obecna władza – uchwalając istotne zmiany niejako „przy okazji”, jako wrzutkę do niezwiązanego ze sprawą projektu ustawy.

Tak może być w przypadku Polskiego Ładu. Myślę, że miliony Polaków, nie będą miały temu rządowi za złe, że zrobi to po cichu. Bo ważniejsze jest, by ten legislacyjny potworek wreszcie odszedł tam, gdzie jego miejsce – na śmietnik, niekoniecznie historii. No chyba, że na śmietnik złej i nieprzemyślanej legislacji. Jako przykład nadzwyczajnej niekompetencji tych, którzy do jego powstania choćby przyłożyli rękę, i arogancji władzy, która nie liczyła się ze zdaniem tych, którzy mają wiedzę i zawczasu przestrzegali przed popełnieniem błędu, a potem – już w trakcie prac w parlamencie - bezskutecznie próbowali pomóc w jego naprawie.

 

Sprawdź również książkę: Prawo pracy i ubezpieczeń społecznych >>


Bubel prawny to mało powiedziane

Nie sposób tu wymienić wszystkich mankamentów podatkowego Polskiego Ładu. Wspomnę więc tylko niektóre - tzw. ulgę dla klasy średniej, zlikwidowaną w trakcie roku podatkowego, zlikwidowane wspólne rozliczenie samotnych rodziców i wprowadzoną w to miejsce ulgę 1500 zł, która mogła być rozwiązaniem korzystnym dla części przynajmniej podatników, ale ją też zlikwidowano w trakcie roku podatkowego, bez poszanowania praw nabytych podatników.

No i podstawowy zarzut dotyczący tego, że wprowadzone naprędce rozwiązania nie są systemowe, co przy różnych okazjach podkreślają prawnicy, czyli nie obejmują systemu podatkowego i systemu ubezpieczeń społecznych. Rządzący po prostu wyjęli poszczególne „kafelki” z układanki, patrząc na swoje partykularne interesy, czyli chęć zapewnienia zwiększonych wpływów do budżetu państwa - nadszarpniętego wcześniej prowadzonym na szeroką skalę rozdawnictwem, a potem bardzo się zdziwili, że cały misternie zbudowany system im się posypał. Myślę tu oczywiście o składce zdrowotnej, która okazała się być spektakularną porażką rządzących.

Polakom odebrano z końcem 2021 roku prawo do odliczenia od podatku dochodowego 7,75 proc. poniesionych wydatków na ubezpieczenie zdrowotne. Od 1 stycznia 2022 roku wszystkie osoby fizyczne płacą więc podatek zdrowotny, dla niepoznaki nazwany składką zdrowotną. Co więcej, jej konstrukcja powoduje, że płacimy ten podatek od składki na ubezpieczenie zdrowotne, czyli podatku zdrowotnego.

Eksperci nie mają wątpliwości, że składka zdrowotna w obecnym kształcie nie może dłużej istnieć. Czy wiedzą to już rządzący i czy zamierzają coś z tym zrobić?

Zbliżający się koniec roku to najlepszy moment na zmiany.