Znakiem towarowym „Iceland” zarejestrowanym w Urzędzie UE ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) posługiwała się brytyjska spółka Iceland Foods Ltd. Islandia (ang. Iceland) wspierana przez rodzime organizacje otoczenia biznesu rozpoczęła starania o jego unieważnienie. Przekonała do tego EUIPO. Słuszność decyzji organu potwierdził ostatnio Sąd UE (wyrok z 16 lipca 2025 r. w sprawie T‑105/23).
Podstawą unieważnienia był art. 7 ust. 1 lit. c) rozporządzenia 2017/1001 w sprawie znaku towarowego UE, zgodnie z którym nie są rejestrowane znaki opisowe – czyli takie, które składają się wyłącznie z oznaczeń lub wskazówek mogących służyć w obrocie do oznaczania rodzaju, jakości, ilości, przeznaczenia, wartości, pochodzenia geograficznego lub czasu produkcji towaru lub świadczenia usługi, lub innych właściwości towarów lub usług.
Rozpatrując sprawę Islandii, sąd zwrócił uwagę, że „znaki towarowe mają charakter opisowy, w przypadku gdy oznaczają określone miejsca geograficzne, które ze względu na daną kategorię towarów lub usług cieszą się już uznaniem lub są z nich znane”. Jak dodał, chodzi również o miejsca, które w przyszłości mogą spełnić te kryteria. Doszedł do wniosku, że oznaczone marką „Iceland” artykuły rolno-spożywcze są odbierane po prostu jako pochodzące z Islandii. Co do kakao, kawy i herbaty, to nie są uprawiane w tym chłodnym kraju, ale nie można wykluczyć, że będą w nim przetwarzanie i dostosowywane do lokalnych gustów. Artykuły papiernicze? Konsumenci pomyślą, że pochodzą one z Islandii i skojarzą je z tamtejszym podejściem do ochrony środowiska. Usługi sprzedaży detalicznej? Będą postrzegane po prostu jako świadczone w sklepach islandzkich.
Czytaj także: SN: Spór o pasożytnictwo na cudzej marce perfum
Andora – nie, Grenlandia – i tak, i nie
Sprawa tego typu nie jest ani pierwszą, ani zapewne ostatnią. Piotr Lewandowski, adwokat z Patpol Legal, wymienia w tym kontekście nieudaną próbę rejestracji przez Księstwo Andory znaku towarowego Andorra, który miał opisywać m.in. usługi w postaci organizacji wycieczek. - Wówczas odniesiono się do przywołanego art. 7 rozporządzenia 2017/1001 i określono, że znak jest wyłącznie opisowy w odniesieniu do pochodzenia geograficznego towarów i usług – wskazuje mec. Lewandowski (wyrok Sądu UE z 23 lutego 2022 r., sprawa T-806/19).
- Opisowość znaków towarowych zawierających elementy geograficzne należy do jednej z często wskazywanych przez urzędy patentowe przyczyn odmowy rejestracji – mówi Natalia Basałaj, radca prawny z Hansberry Tomkiel Sp.k..
Jak jednak zwraca uwagę Anna Gołębiowska, radca prawny z GKR Legal, przepisy nie zakazują rejestracji znaków zawierających nazwy geograficzne, np. nazwy państw, regionów czy miast. - Znaki takie są rejestrowane, o ile pozwalają na odróżnienie towarów jednego przedsiębiorstwa od towarów innego przedsiębiorstwa i nie wyczerpują przesłanek bezwzględnej odmowy rejestracji znaków – mówi mec. Gołębiowska.
- Izba Odwoławcza EUIPO w decyzji z 30 sierpnia 2002 r. (R 691/2000-1) podkreśliła, że nie istnieje ogólna podstawa odmowy rejestracji w odniesieniu do nazw państw lub krajów. Ich zdolność do pełnienia funkcji znaku towarowego musi być badana w odniesieniu do wykazu towarów i usług objętych zgłoszeniem. Jeżeli oznaczenie geograficzne nie jest postrzegane przez konsumenta jako wyłącznie oznaczenie pochodzenia, zazwyczaj będzie posiadało niezbędny charakter odróżniający do rejestracji jako wspólnotowy znak towarowy (obecnie unijny) – opisuje mec. Basałaj.
Wskazana sprawa dotyczyła znaku „GREENLAND” (anglojęzyczna nazwa Grenlandii) przeznaczonego szeroko dla żywności. EUIPO stwierdził, że produkcja żywności na Grenlandii była zdominowana przez ryby i przetwory rybne, zatem przeciętny konsument postrzega nazwę żywności „GREENLAND” wyłącznie jako oznaczenie geograficzne pochodzenia tych produktów. W tym zakresie zgłoszony znak nie posiada charakteru odróżniającego.
- W odniesieniu do pozostałych towarów urząd stwierdził, że Grenlandia nie jest znana przeciętnemu konsumentowi z produkcji rolnej, wobec czego brak jest podstaw do odmowy rejestracji znaku. Uwzględniając odwołanie zgłaszającego, izba udzieliła prawa ochronnego na znak towarowy dla wszystkich towarów z wyjątkiem ryb i owoców morza – podsumowuje Natalia Basałaj.
Neuschwanstein – tak, Hollywood – tak, Denver - tak
Jak wskazuje Natalia Basałaj, EUIPO (i podobnie Urząd Patentowy RP), decydując o rejestracji takiego znaku, badają stopień znajomości danego oznaczenia jako nazwy geograficznej wśród odbiorców zgłoszonych towarów lub usług oraz istnienie związku pomiędzy zgłoszonym znakiem a tymi towarami. - Z mojego doświadczenia wynika, że po otrzymaniu wstępnej odmowy rejestracji przez UPRP lub EUIPO, w niektórych przypadkach warto się odwołać, dołączając także dowody na to, że przeciętny odbiorca postrzega dane oznaczenie jako wystarczająco fantazyjne. Dość często zdarza się, że urząd zmienia swoje stanowisko – mówi Natalia Basałaj.
Piotr Lewandowski przypomina, że według Trybunału Sprawiedliwości UE, co do zasady nie ma przeszkód, by zarejestrować nazwę geograficzną jako znak towarowy, jeśli nie jest ona znana wśród odbiorców danych towarów lub usług, albo nie jest kojarzona z konkretnym miejscem pochodzenia tych towarów. Taki pogląd TSUE zawarł w wyroku potwierdzającym, że znakiem towarowym może być nazwa zamku Neuschwanstein w Bawarii (sprawa C‑488/16 P).
Natalia Basałaj wymienia kolejne przykłady nazw geograficznych, które zostały zarejestrowane jako znak towarowy unijny:
- „HOLLYWOOD” (dla m.in. wyrobów cukierniczych i czekolady),
- „DENVER” (dla urządzeń i opraw oświetleniowych),
- „EVIAN” (dla wód mineralnych).
Ekspertka przywołuje też tegoroczne wytyczne EUIPO (punkt 2.6.2 „Ocena terminów geograficznych”). Zgodnie z nimi przy ocenie, czy nazwy geograficzne mogą zostać zarejestrowane jako znaki towarowe, należy przeprowadzić dwuetapową analizę.
- Należy ustalić, czy właściwa publiczność postrzega dany termin jako nazwę geograficzną. Możliwa jest rejestracja nazw geograficznych nieznanych odbiorcom jako oznaczenia lokalizacji. Oceny dokonuje się z perspektywy przeciętnego, dostatecznie poinformowanego konsumenta.
- Należy zbadać, czy termin ten oznacza miejsce, które jest obecnie kojarzone z danymi towarami lub usługami, lub też można zasadnie przypuszczać, że będzie z nimi kojarzone w przyszłości.
KASZUBSKA – tak, Po Kaszubsku - nie
Sprawa nie jest zero-jedynkowa także na gruncie prawa krajowego. Natalia Basałaj przytacza art. 129 (1) ust. 1 pkt 12 ustawy - prawo własności przemysłowej (dalej: pwp), zgodnie z którym nie udziela się prawa ochronnego na oznaczenie, które: ze swojej istoty może wprowadzać odbiorców w błąd, w szczególności co do charakteru, jakości lub pochodzenia geograficznego towaru. Jak wylicza, Urząd Patentowy RP udzielił praw ochronnych na następujące znaki towarowe słowne:
- „Majonez Kielecki”,
- „ŚWIDEREK KURPIOWSKI” dla m.in. dietetycznej żywności do celów leczniczych i produktów mięsnych,
- „NAŁĘCZOWIANKA” dla m.in. wody mineralnej,
- „KASZUBSKA” dla wyrobów alkoholowych.
Anna Gołębiowska wskazuje tymczasem na odmienne podejście polskiego urzędu w sprawie znaku towarowego „Po Kaszubsku”, który został zgłoszony do rejestracji dla produktów rybnych (np. przetworów rybnych, ryb, ryb konserwowanych, zup rybnych).
- Odmowa rejestracji tego znaku była uzasadniona tym, iż znak ten posiadał jedynie charakter informacyjny, wskazujący na miejsce produkcji towarów zgłaszającego, nie pozwolił zindywidualizować towaru na rynku wśród towarów tego samego rodzaju, ale pochodzących z różnych przedsiębiorstw. Znak ten stanowił jedynie słowne oznaczenie odnoszące się do nazwy regionu geograficznego Polski (Kaszub), które identyfikują towary objęte zgłoszeniem, jako pochodzące z tego terenu – wskazuje mec. Gołębiowska.
Dodaje jednak, że zarejestrowane zostały znaki:
- „Polska i Świat 24” m.in. dla programów telewizyjnych,
- „Paryż Nocą” dla kawy,
- „Schneider Paliwa POLSKA” m.in. dla paliwa,
- „Hollywood in Germany” m.in. dla artykułów sportowych oraz aktywności sportowych i kulturalnych.
Mec. Gołębiowska wskazuje, że choć znaki te zawierają nazwę geograficzną, to nie są mylące co do pochodzenia towarów lub usług. - Są fantazyjne i nie wywołują skojarzenia z rzeczywistym pochodzeniem tych towarów z tych miejsc. Należy bowiem pamiętać, że immanentną cechą znaku towarowego jest wskazanie pochodzenia z przedsiębiorstwa, a nie wskazanie pochodzenia geograficznego – podsumowuje.
Polecamy też w LEX: Bujalski Rafał, Ochrona oznaczeń geograficznych żywności i napojów - nowe przepisy>
Cena promocyjna: 169 zł
|Cena regularna: 169 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 118.29 zł
Oznaczenia geograficzne i szczególne przepisy o alkoholu
Piotr Lewandowski dodaje, że pwp zna jeszcze jedną instytucję mogącą chronić określenia odnoszące się do pochodzenia towaru lub usługi - oznaczenie geograficzne. Ich kategoriami są: nazwa regionalna (związana z ludnością, kulturą i naturą danego regionu) i oznaczenie pochodzenia (związane z czynnikami geograficzno-naturalnymi).
- Używanie oznaczenia geograficznego (czy nazwy pochodzenia) wskazywać ma określone miejsce na mapie jako źródło pochodzenia towaru (usługi). Natomiast znak towarowy wskazuje na pochodzenie towaru od określonej osoby (najczęściej jednak przedsiębiorstwa) – wyjaśnia różnice mec. Lewandowski. Jak dodaje, użycie oznaczenia geograficznego bardzo podobnego lub identycznego ze znakiem towarowym do takich samych lub podobnych towarów może być uznane za wprowadzenie w błąd.
- Przepisy prawa krajowego wprost przewidują w odniesieniu do wyrobów alkoholowych, że znak towarowy zawierający element geograficzny niezgodny z pochodzeniem wyrobu uważa się za znak wprowadzający w błąd – dodaje Anna Gołębiowska, przywołując art. 129 (1) ust. 2 pwp.
Mec. Lewandowski dodaje, że szczególną uwagę warto zwrócić też na unijne rozporządzenie 2024/1143 dotyczące oznaczeń geograficznych, ale funkcjonujących w odniesieniu do win, napojów spirytusowych oraz produktów rolnych i żywności. - To, stosunkowo nowe, rozporządzenie wspomogło ochronę przedsiębiorców, m.in. poprzez wzrost efektywności działań w Internecie, np. możliwości blokowania domen zawierających chronione oznaczenie geograficzne w adresie url – mówi prawnik.
Czytaj też w LEX: Gierszewski Wojciech, Kryteria oceny opisowości oznaczenia. Glosa do wyroku NSA z dnia 20 kwietnia 2021 r., II GSK 720/18>
Champagne – nie, czekolada dubajska – nie do końca
Prawnicy dodają, że opatrywanie towarów lub usług fałszywym lub oszukańczym oznaczeniem geograficznym jest też czynem nieuczciwej konkurencji (stanowi tak wprost art. 8 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, dalej: u.z.n.k.). Popełniający taki czyn naraża się na roszczenia ze strony innego przedsiębiorcy.
Natalia Basałaj dodaje też, że zgodnie z art. 9 ust 1 u.z.n.k. czynem nieuczciwej konkurencji może być fałszywe lub oszukańcze używanie chronionych oznaczeń geograficznych i chronionych nazw pochodzenia, a art. 10 ust. 1 u.z.n.k. za taki czyn uznaje oznaczenie towarów lub usług albo jego brak w sposób, którym może wprowadzić klientów w błąd m.in. co do ich pochodzenia.
Jak wyjaśnia mec. Basałaj, oznaczenia fałszywe to takie, które są obiektywnie nieprawdziwe i mogą wprowadzać odbiorcę w błąd co do pochodzenia towaru lub usługi (np. napis „Made in Italy” na sukience wyprodukowanej w Chinach).
- Oznaczenia oszukańcze będą formalnie prawdziwe (np. nazwa kraju, miasta, regionu, który naprawdę istnieje), ale mimo to mogą wywołać błędne skojarzenia i sugerują inne, bardziej znane miejsce pochodzenia oraz związane z nim cechy i przez to także mogą wprowadzać konsumenta w błąd – wyjaśnia Natalia Basałaj.
- By odwołać się do przykładów, takie nazwy jak „szynka parmeńska” czy „champagne” mówią w tym kontekście same za siebie – mamy w nich widoczną zależność pomiędzy geografią, określonym miejscem pochodzenia, ochroną tego oznaczenia w miejscu pochodzenia oraz znajomością przez konsumentów. Z polskiego na nasze, możemy więc nalać sobie na Sylwestra „szampana” z Andaluzji, ale nie próbujmy sprzedawać go jako „champagne” – mówi Piotr Lewandowski.
A co ze słynną ostatnio „czekoladą dubajską”, która faktycznie pochodzi z Turcji? Mec. Basałaj, która analizowała orzeczenia sądów niemieckich w tej sprawie, wskazuje, że samo użycie tego określenia nie musi być problematyczne – liczy się jednak kontekst. Sugerowanie wprost, że produkt pochodzi z Dubaju, może wprowadzić konsumentów w błąd i naruszać przepisy o znakach towarowych lub uczciwej konkurencji. Prawniczka rekomenduje więc używanie bardziej bezpiecznych sformułowań, takich jak „inspirowane czekoladą dubajską”, „w stylu czekolady dubajskiej” itp.
Polecamy też w LEX: Kalinowski Patryk, Zasady stosowania fakultatywnych określeń jakościowych dotyczących żywności zgodnie z rozporządzeniem 2024/1143>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.












