Prezydencka nowelizacja ustawy o wsparciu kredytobiorców w trudnej sytuacji ma obowiązywać od 1 stycznia 2020 r. Za sprawą poprawki wniesionej w Sejmie przez Tadeusza Cymańskiego, posła PiS,  nie ma w niej przepisów o Funduszu Restrukturyzacyjnym, tzw. konwersji, który miał zmobilizować banki do zmiany kredytów walutowych na złotowe. To rozwiązanie mocno krytykowało środowisko bankowców. Nowelizacja zakłada więc tylko zmiany w Funduszu Wsparcia Kredytobiorców i zasadach udzielania pomocy. Frankowicze twierdzą, że takiej pomocy nie potrzebują. Związek Banków Polskich ocenia, że to bardzo znaczne wsparcie.

 


 

Frankowicze: Ustawa bez Funduszu Konwersji nie jest nam potrzebna

- Konwersja cały czas budziła kontrowersje, a poza tym była również źle oceniana przez samych frankowiczów. Tymczasem tysiące rodzin w trudnej sytuacji powinny otrzymać pomoc, dlatego trzeba przyjąć ustawę bez funduszu - mówił w Sejmie poseł Tadeusz Cymański. Przedstawiciele frankowiczów podkreślali, że z projektu zostało usunięte rozwiązanie, które mogło poprawić ich sytuację, a fundusz wsparcia jest im niepotrzebny. - Po co mamy tak naprawdę zaciągać kolejne zobowiązanie, skoro mamy już nadpłaty - mówił Arkadiusz Szcześniak, prezes stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. Paweł Mucha, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta, zauważył, że nadpłaty są, o ile orzeknie je sąd. - A projekt ustawy jest dla wszystkich kredytobiorców, którzy są w trudnej sytuacji - podkreślał minister Mucha. Frankowicze uważają jednak, że fundusz nawet w poprawionej wersji nie zadziała. To czego domagają się frankowicze, to wykonywania umów zgodnie z prawem, bez nieuczciwych zapisów. 

Mucha: Prezydent czuje się odpowiedzialny za system finansów publicznych

Paweł Mucha powiedział PAP, że przewalutowanie kredytów poprzez ustawę, to dla banków koszty w wysokości ok. 50 mld zł. - Prezydent bierze odpowiedzialność za system finansów publicznych, takie rzeczy trzeba robić ostrożnie - podkreślił Paweł Mucha. Marek Popowicz, przedstawiciel Fundacji Kupfranki.org, zauważa jednak, że w uzasadnieniu do projektu powołującego fundusz konwersji wyliczono, że koszty dla banków to 2,5 mld zł rocznie z tendencją malejącą. - Ponadto ani prezydent, ani sądy nie są zobowiązane do dbania o stabilność finansów publicznych. To zadanie m.in. Komisji Nadzoru Finansowego, która jednak  nic nie robi, aby zmobilizować  banki do przewalutowania kredytów. To wygląda jak wywieszenie białej flagi wobec banków zarówno przez prezydenta, jak i KNF - uważa Marek Popowicz. 

Bodnar: Jedyna szansa jest w sądach

Może się więc okazać, że jedyna droga do "odfrankowienia" wiedzie przez sąd. 9 lipca Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, prezentując senatorom z komisji praworządności, praw człowieka i petycji informację o realizacji praw człowieka i działaniach RPO w 2018 r. zauważył, że prawdą okazało się stwierdzenie pewnego polityka (chodzi o Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS - przyp. redakcji), że tylko sądy tworzą szansę na dobre rozstrzygnięcia  spraw frankowiczów.  Zarówno Adam Bodnar, jak i Paweł Mucha, zgodnie przypominają, że kluczowe tu będzie rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w polskiej sprawie frankowej. Banki w obawie przed nim wystosowały apel do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o zmianę stanowiska polskiego rządu. W tym liście koszty orzeczenia TSUE zgodnego z opinią rzecznika generalnego oszacowały na 60 mld złotych. Arkadiusz Szcześniak zauważa jednak, że ostatnio nieuczciwość umów potwierdza Sąd Najwyższy, rzecznik generalny TSUE, a wcześniej Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumenta oraz wielokrotnie sądy niższych instancji, Rzecznik Finansowy, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta oraz Najwyższa Izba Kontroli.

Czytaj również: 
Opinia rzecznika TSUE korzystna dla frankowiczów >>
Bezprawna klauzula indeksacyjna przesądza o nieważności umowy frankowej >> 

Jakie zmiany będą w Funduszu Wsparcia Kredytobiorców

Nowelizacja zakłada zmiany w zasadach udzielania pomocy, m.in. obniżenie wskaźnika DtI uprawniającego do otrzymania pomocy  (zgodnie z propozycją, byłaby to sytuacja, gdy koszty kredytów przekraczają 50 proc. dochodów (dotąd było 60 proc.),  dwukrotne podniesienie minimum dochodowego umożliwiającego wnioskowanie o wsparcie (wyniesie 1402 zł dla  osób samotnych i 1056 zł na osobę w rodzinie). Ponadto zwiększona miałaby zostać wysokość możliwego comiesięcznego wsparcia z 1,5 tys. do 2 tys. zł, wydłużony okres wsparcia z 18 do 36 miesięcy (co w sumie dawałoby kwotę 72 tys. zł) oraz wydłużony okres bezprocentowej spłaty otrzymanego z Funduszu wsparcia z 8 do 12 lat. Możliwe byłoby także umorzenie części zobowiązań z tytułu wsparcia, szczególnie w sytuacji regularnego spłacania rat. Paweł Mucha podkreśla, że Fundusz Wsparcia jest absolutnie potrzebny, bo każdemu może się zdarzyć trudna sytuacja zdrowotna, bezrobocie, problemy życiowe i wtedy nie wchodzi w spiralę zadłużenia, a ma możliwość skorzystania z tej pomocy. Jerzy Bańka, wiceprezes ZBP, również uważa, że pożyczka w kwocie 72 tysięcy złotych, spłacana przez 12 lat bez jakiegokolwiek oprocentowania wydatnie poprawi sytuację tych, którzy mają problem ze spłatą swoich kredytów - W wielu przypadkach pomoże spłacić całą ratę kredytu, a w innych jej znaczącą część - uważa Bańka. Po dokonaniu terminowej spłaty stu rat z udzielonego wsparcia ustawa pozwala na umorzenie czterdziestu ostatnich rat. Teraz ustawa czeka na publikację w Dzienniku Ustaw. Ma obowiązywać od 1 stycznia 2020 r.

 


Dlaczego bankowcy krytykowali Fundusz Konwersji

Fundusz konwersji miał wspierać dobrowolną restrukturyzację kredytów walutowych (banki, które zdecydują się restrukturyzować, czyli przewalutować takie kredyty miały liczyć na zwrot różnic bilansowych między wartością kredytów przed i po restrukturyzacji). Zasada działania tego funduszu miała być taka, że jeśli bank nie wykorzysta swojej puli w określonym czasie, trafi ona do wspólnego worka i będzie mogła być wykorzystana przez inne banki. Fundusz restrukturyzacyjny będzie tworzony ze składek banków, uzależnionych od wielkości ich własnych portfeli kredytów walutowych. Z funduszu miały być wyodrębnione dwa subfundusze - jeden  adresowany do kredytów frankowych, a drugi, do pozostałych kredytów walutowych Związek Banków Polskich nie widzi potrzeby interwencji legislacyjnej, która przymusi banki i klientów do przewalutowania kredytów na złoty. - To  powinno nastąpić jedynie z dobrej woli banków i kredytów - podkreśla Jerzy Bańka, wiceprezes ZBP. 

Czytaj w LEX:
Skutki prawne naruszenia przepisów kształtujących wymóg szczegółowości określenia zasad oprocentowania kredytu >
Nieważność umowy kredytu na skutek wadliwego określenia warunków zmiany oprocentowania >