Od 13 listopada 2025 r. operatorzy bezzałogowych statków powietrznych o masie od 0,25 kg muszą kupować obowiązkowe ubezpieczenie OC. Szacuje się, że w Polsce jest 400 tys. dronów, a będzie ich dużo więcej, jest to więc całkiem duży rynek. Teoretycznie celem wprowadzenia obowiązkowego ubezpieczenia OC operatorów dronów była ochrona poszkodowanych, ale w praktyce może pojawić się istotny problem: wyłączenie z ubezpieczenia OC szkód powstałych wskutek wykonywania lotów z naruszeniem przepisów obowiązującego w tym zakresie prawa.
- Wystarczy, że operator drona nieumyślnie złamie jakiś przepis dotyczący wykonania lotu i wyrządzi komuś szkodę a ubezpieczyciel odmówi wypłaty odszkodowania. W takiej sytuacji poszkodowanemu pozostanie dochodzenie roszczeń bezpośrednio od operatora, który będzie musiał pokryć je z własnej kieszeni – mówi Jarosław Szymański, dyrektor w Mentor S.A.
Interes ubezpieczycieli czy standard rynkowy?
Pierwotny projekt rozporządzenia ministra finansów i gospodarki o obowiązkowym ubezpieczeniu OC operatorów dronów nie zawierał takiego wyłączenia. Przepis ten trafił jednak do projektu na wniosek Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).
Zdaniem Jarosława Szymańskiego wygląda to raczej na ochronę interesów ubezpieczycieli a nie operatorów dronów czy - tym bardziej - poszkodowanych. Gdyby takie samo wyłączenie było w obowiązkowym ubezpieczeniu OC posiadaczy pojazdów, to pewnie w około 80-90 proc. wypadków byłaby odmowa wypłaty odszkodowania.
Katarzyna Bączek, senior broker w Departamencie Reasekuracji WTW Polska, co do zasady uważa przepisy o obowiązkowym OC za krok w dobrym kierunku. Przyznaje jednak, że wyłączenie z obowiązkowego ubezpieczenia szkód spowodowanych operacjami wykonywanymi z naruszeniem przepisów jest znaczącym ograniczeniem ochrony, która w swoim założeniu ma służyć poszkodowanym.
- O ile jednak wyłączenie ogranicza odpowiedzialność polisową ubezpieczycieli, to stwierdzenie, że jest ono w ich interesie jest o tyle nietrafione, że firmy ubezpieczeniowe skalkulują poziom składki adekwatny do ryzyka i zakresu ochrony. Tak byłoby również przy braku wyłączenia – mówi Katarzyna Bączek.
Nieco ostrożniej podchodzi do tej kwestii rzecznik finansowy.
- Wyłączenie z zakresu ubezpieczenia szkód powstałych wskutek wykonywania operacji z naruszeniem prawa, niewątpliwie ogranicza zakres odpowiedzialności ubezpieczycieli. Nie mamy jednak podstaw do odpowiedzialnego oceniania, jaki konkretny wpływ na liczbę odrzuconych roszczeń będzie miał ten przepis – mówi Marcin Jaworski z Biura Rzecznika Finansowego.
Polska Izba Ubezpieczeń odpiera zarzuty. Jak przekonuje Artur Dziekański, rzecznik prasowy PIU, przepis o wyłączeniu odpowiedzialności w przypadku operacji prowadzonych z naruszeniem przepisów nie jest rozwiązaniem wyjątkowym czy ograniczającym ochronę poszkodowanych. To standardowy element w konstrukcji ubezpieczeń dobrowolnych i obowiązkowych, oparty na zasadzie proporcjonalności ryzyka. Rozwiązanie ma na celu budowanie odpowiedzialnego, zrównoważonego systemu ubezpieczeń, który nie subsydiuje zachowań niezgodnych z prawem kosztem uczciwych uczestników rynku. W przeciwnym razie operatorzy przestrzegający przepisów byliby obciążani finansowo za ryzyka generowane przez osoby łamiące prawo.
Trudno też porównywać ubezpieczenie OC dronów z ubezpieczeniem OC komunikacyjnym. Jak podkreśla Artur Dziekański, w odróżnieniu od obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych, prawo lotnicze nie przewiduje dla ubezpieczyciela prawa regresu wobec sprawcy szkody. W praktyce oznacza to, że ubezpieczyciel nie ma możliwości odzyskania wypłaconego odszkodowania od operatora, który dopuścił się naruszenia. Gdyby zakres ochrony obejmował również szkody powstałe przy łamaniu przepisów, ryzyko ubezpieczeniowe byłoby nieproporcjonalnie wysokie, a tym samym - zgodnie z art. 33 ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej - wymagałoby znaczącego podniesienia składki. Takie rozwiązanie byłoby niekorzystne dla całego rynku i dla większości użytkowników dronów.
Czytaj także: Zmiana przepisów o dronach. Niektóre polecą tylko z polisą
O złamanie prawa lotniczego nietrudno
Przeciwne argumenty są jednak mocne.
- Lotnictwo charakteryzuje się znacznym, instytucjonalnym regulowaniem niemal każdego obszaru, czyli wielość przepisów, procedur, ograniczeń lub nakazów, a ich naruszenie to główne przyczyny wypadków i incydentów lotniczych – zauważa Jarosław Szymański.
Mało tego: operator drona o wadze pow. 20 kg ma obowiązek ubezpieczenia OC zgodnie z unijnym rozporządzeniem785/2004, w którym nie ma wyłączenia ochrony wskutek naruszenia jakichkolwiek przepisów.
- Ubezpieczyciele, których reprezentuje PIU od ponad 20 lat zawierają na podstawie tego rozporządzenia polisy i nie mają najmniejszego problemu z akceptacją omawianego wyłączenia! Co więcej - ubezpieczyciele bardzo mocno ze sobą konkurują, aby pozyskać klientów z takim zakresem ochrony – wskazuje Jarosław Szymański.
Obecnie sytuacja jest kuriozalna. Dla poszkodowanego lepiej, aby szkodę wyrządził mu dron o wadze 20,01 kg (bo ochrona ubezpieczeniowa przysługuje nawet jeśli operator naruszy przepisy) niż dron o wadze 19,99 kg (bo tu naruszenie przepisów skutkuje brakiem ochrony).
Jarosław Szymański polemizuje też z argumentem PIU o zwyżce składki.
- Dla rekreacyjnego użytkowania dronów, czyli zdecydowanej większości operatorów i sumie ubezpieczenia nieco wyższej niż wymaga rozporządzenie, składka roczna za ubezpieczenie OC obowiązkowe wynosi 114 zł – mówi Jarosław Szymański.
Cena promocyjna: 159.2 zł
|Cena regularna: 199 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 139.29 zł
Będą spory o odszkodowania za incydenty z dronami
Dr Kamil Szpyt, radca prawny prowadzący własną kancelarię, zwraca uwagę na to, że funkcją każdego obowiązkowego ubezpieczenia OC jest zapewnienie ochrony poszkodowanym w sytuacjach, w których ustawodawca uznaje określoną aktywność za stwarzającą podwyższone ryzyko powstania szkody. Z tego właśnie powodu wprowadza się obowiązek zawarcia ubezpieczenia i ogranicza swobodę umów.
- Niestety, zawarte w rozporządzeniu wyłączenie tę ochronę w istotnym stopniu osłabia. W wielu przypadkach poszkodowany będzie musiał dochodzić roszczenia bezpośrednio od operatora bezzałogowego statku powietrznego, który niekoniecznie musi dysponować środkami pozwalającymi na pokrycie szkody. Co więcej, część operatorów może nie mieć świadomości, że mimo posiadania polisy OC ich odpowiedzialność nie jest w pełni zabezpieczona - tłumaczy mec. Szpyt.
Ubezpieczenie w tym kształcie nie chroni również samego sprawcy szkody.
- Przy tak ogólnym brzmieniu wyłączenia należy spodziewać się, że zakłady ubezpieczeń będą stosunkowo często powoływały się na nie, aby zwolnić się z odpowiedzialności. W praktyce ciężar dowodu w zakresie wykazania naruszenia przepisów będzie spoczywał na ubezpieczycielu – mówi Kamil Szpyt.
Kolejna sprawa to bardzo szerokie i nieprecyzyjne pojęcie „naruszenia przepisów”, dające pole do sporów interpretacyjnych.
- Kluczowe stanie się podejście sądów: czy każde naruszenie będzie podstawą odmowy wypłaty, czy też konieczny będzie wykazany związek przyczynowy pomiędzy naruszeniem a powstaniem szkody. Przyjęcie tej drugiej koncepcji mogłoby złagodzić negatywne skutki przepisu i ograniczyć arbitralność decyzji ubezpieczycieli – wskazuje Kamil Szpyt.
Zdaniem rzecznika finansowego być może po pewnym okresie obowiązywania tych przepisów należałoby dokonać przeglądu skutków regulacji i zdecydować o ewentualnych zmianach.
- Będziemy zwracali szczególną uwagę na skargi związane z tym ubezpieczeniem, będą one przedmiotem analiz i ewentualnych postulatów dotyczących ewentualnych zmian legislacyjnych – mówi Marcin Jaworski z Biura Rzecznika Finansowego.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.












