W Odrze doszło do katastrofy ekologicznej na niespotykaną skalę – jak podawał we wtorek minister środowiska Brandenburgii, zginęło od 25 do 50 proc. wszystkich żyjących w rzece ryb. Ucierpiały też ptaki i ssaki, które się nimi żywią i piją wodę z rzeki, w dodatku wciąż nie wiemy, co się dokładnie stało. Teorii już było kilka – zrzut wody z kopalni, z zakładów zbrojeniowych, zatrucie rtęcią lub złote algi.

Czytaj:​ Zatruta Odra - przedsiębiorcy z branży turystycznej apelują do rządu o pomoc finansową>>

Kary faktycznie niezbyt surowe

O tym, że nikt nie monitoruje, jakie zanieczyszczenia wpadają do polskich rzek, pisaliśmy już w Prawo.pl System nadzoru kompletnie nie działa, a my siedzimy – być może nawet dosłownie, bo kto to wie - na beczce prochu. Rząd, oczywiście mądry po szkodzie, chce w panice łatać dziury w systemie, co jednak potrwa i problemu raczej nie rozwiąże.

Czytaj też: Warunki wprowadzania ścieków przemysłowych do środowiska >>>

Czytaj też: Wprowadzanie ścieków zawierających substancje szczególnie szkodliwe dla środowiska wodnego do urządzeń kanalizacyjnych będących własnością innych podmiotów >>>

Zniszczenie ekosystemu Odry – jak tłumaczy radca prawny Jędrzej Klatka, ekspert Polskiej Izby Ekologii w dziedzinie prawa ochrony środowiska – kwalifikowałoby się jako przestępstwo z art. 182 kodeksu karnego. Według tego przepisu zanieczyszczenie wody substancją w takiej ilości lub w takiej postaci, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować istotne obniżenie jakości wody lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach grozi pozbawieniem wolności do 5 lat, a do 2 lat pozbawienia wolności, gdy sprawca działa nieumyślnie. Typem kwalifikowanym jest sytuacja, gdy do zanieczyszczenia dojdzie w związku z eksploatacją instalacji działającej w ramach zakładu, w zakresie korzystania ze środowiska, na które wymagane jest pozwolenie – w takiej sytuacji maksymalną karą jest 8 lat pozbawienia wolności.  Zgodnie z art. 476 Prawa wodnego korzystanie z wody bez wymaganej zgody wodnoprawnej albo z przekroczeniem warunków określonych w pozwoleniu wodnoprawnym jest zagrożone karą aresztu ograniczenia wolności albo grzywny. Kary – trzeba zauważyć – dość łagodne, jak na tak niszczycielskie działanie i to się wkrótce zmieni, tylko co z tego.

Czytaj też: Dopuszczone prawem naruszenie stosunków wodnych >>>

Czytaj też: Rekultywacja wód stojących metodą biologiczną >>>

 


Sprawca rzadko trafia przed sąd

Rekord policji, jeżeli chodzi o wykrywalność sprawców przestępstwa z art. 182 kk wynosi 51,35 proc. To statystyki z 2021 r. – policjanci otrzymali wtedy 171 zgłoszeń, w 37 przypadkach uznali, że doszło do popełnienia przestępstwa, a w 19 przypadkach ustalili przynajmniej jednego podejrzanego.

 

Rok

Liczba postępowań wszczętych

Liczba przestępstw stwierdzonych

Przestępstwa wykryte

Wskaźnik wykrycia (w %)

2021

171

37

19

51,35

2020

169

35

10

28,60

2019

134

29

14

48,30

2018

129

31

15

48,40

2017

111

22

7

31,80

2016

109

19

9

47,40

2015

100

16

6

37,50

 

Niezbyt imponująco wyglądają statystyki prokuratury dotyczące tego samego przestępstwa i okresu.

 

Rok

Wszczęte postępowania

Akty oskarżenia

Umorzenie z powodu niewykrycia sprawcy

2021

195

42

23

2020

211

29

27

2019

187

24

15

2018

171

15

17

2017

128

9

17

2016

145

13

10

2015

87

10

11

 

Jeśli chodzi o dane za I półrocze 2022 r. – wszczęto 90 spraw, do sądów skierowano sprawy przeciwko 7 oskarżonym; umorzeniem wobec niewykrycia sprawcy zakończyło się 10 postępowań. W tym wypadku trzeba zaznaczyć, że w każdym postępowaniu może być kilku oskarżonych.

Czytaj też: Rakoczy Bartosz "Ochrona środowiska w praktyce gminy" >>>

Kumak nie jest priorytetem policji

Zatem sprawca rzadko w ogóle trafi przed sąd, czego zaostrzenie kar w żaden sposób nie naprawi, co podkreślają prawnicy zajmujący się tego typu sprawami. Adam Kuczyński, radca prawny, współpracują z NGO m.in. zajmującymi się ochroną środowiska, wskazuje że obowiązujące przepisy są dobre, tyle że nie są używane. - To nie jest kwestia olbrzymich trudności dowodowych, skomplikowania spraw, raczej wynika to z nastawienia organów ścigania i ich niechęci do zajmowania się - żabkami, rybkami itp. Przykładowo w zachodniej Polsce miałem taką sprawę, że na obszarze Natura 2000 był teren bagnisty, a na nim chronione kumaki. Miejscowi przedsiębiorcy zasypali go osadami budowlanymi z drogi, którą w pobliżu budowano - obecnie sprzedają działki budowlane pod domki jednorodzinne. Policja nie uznała nawet za stosowne skierować wniosku o wykroczenie za zabijanie chronionych gatunków. Więc podstawowa kwestia to brak chęci, druga jest taka, że organy administracji są niedofinansowane, chodzi o ten najniższy poziom. Pracownicy, którzy mieliby walczyć o ochronę przyrody, są źle wynagradzani, nie mają odpowiedniego sprzętu, nie mają wsparcia od państwa i systemu, więc chronią przyrodę zza biurka - zaznacza mecenas.

 

 

Kruk krukowi oka nie wykole

Adam Kuczyński nie widzi też szans, by do odpowiedzialności pociągnąć urzędników, których działania lub zaniechania mogły się przyczynić do katastrofy.

- Odrę mogło zanieczyścić wiele podmiotów i wielu urzędników mogło być odpowiedzialnych za to, by ją przed tym uchronić.  Czyli odpowiedzialność się rozmywa – mówi. Wskazuje też, że w organach administracji, które mogłyby być ścigane za niedopełnienie obowiązków, zasiada wielu przedstawicieli partii rządzącej. – Trudno sobie wyobrazić, by prokuratura podległa aktywnemu politykowi chciała ścigać przysłowiowych "krewnych i znajomych królika" - ocenia Kuczyński.

W imię czego? - pyta retorycznie i dodaje, że aktywność państwa w takich sytuacjach jest żadna i to pokazuje wiele spraw. – Czy za nielegalną wycinkę Puszczy Białowieskiej, ktoś z osób decyzyjnych podniósł odpowiedzialność? No nie. A za dewastacje jej w związku z budowaniem muru na granicy polsko/białoruskiej? Też nie. Podobnie jest z niszczeniem i eksploatacją Puszczy Karpackiej, gdzie od ponad 20 lat planuje się utworzenie Turnickiego Parku Narodowego – podkreśla Adam Kuczyński.  Podsumowuje, że choć narzędzia do ścigania są, to nikt nie kwapi się do tego, by z nich korzystać.

 

Zaostrzenie kar "na tonie martwych ryb" - prymitywna polityka karna

Rząd środowisko ratować będzie ulubionym przez siebie sposobem – zaostrzeniem kar. Podpisana przez Prezydenta w zeszłym tygodniu ustawa zakłada podniesienie do 10 lat górnej granicy zagrożenia w przypadku przestępstwa z art. 182 kk. Za niszczenie albo uszkadzanie – wbrew przepisom obowiązującym na terenie objętym ochroną – roślin, zwierząt, grzybów lub ich siedlisk, lub siedlisk przyrodniczych, i spowodowanie tam istotnej szkody – grozić będzie grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Taka sama kara przewidziana będzie za niszczenie albo uszkadzanie roślin, zwierząt i grzybów pod ochroną gatunkową lub ich siedlisk – w przypadku istotnej szkody.

Czytaj też: Pojęcie istotnej szkody w kodeksie karnym >>>

A jakby tego było mało, premier i minister środowiska zapowiedzieli już kolejne zaostrzenie kar za takie czyny. Chociaż żadnego projektu jeszcze nie ma. 

Jakub Kościerzyński, sędzia Sądu Rejonowego w Bydgoszczy i przewodniczący Zespołu ds. Prawa Karnego Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” ocenia, że to nie pomoże. - W mediach możemy odnaleźć głosy polityków obozu władzy, jakoby orzecznictwo sądowe w tego typu sprawach było zbyt łagodne, a wymierzane kary nie wywoływały efektu mrożącego na sprawcach. Takie myślenie polityków ujawnia całkowity brak elementarnej wiedzy z zakresu prawa karnego i polityki kryminalnej i tym samym dowodzi niekompetencji osób, które takich argumentów używają - podkreśla.

Zaznacza równocześnie, że nie istnieją żadne wiarygodne badania naukowe, które wiązałby spadek zjawiska przestępczości z zaostrzeniem sankcji karnych. - Innymi słowy wzrost punitywności systemu represji karnej nie ma żadnego wpływu na spadek liczby popełnianych przestępstw. Zasada ta dotyczy każdej kategorii przestępstw, w tym również przestępstw przeciwko środowisku. Politycy powinni raz za zawsze zrozumieć, że co do zasady żaden sprawca czynu zabronionego przed jego popełnieniem nie przeprowadza operacji myślowej ukierunkowanej na ocenę ryzyka wymiaru kary, jaka go spotka za ten czyn w przypadku ujęcia. Sprawca taki w przytłaczającej większości przypadków zakłada, że w ogóle nie zostanie ujęty i uniknie kary – dodaje sędzia Kościerzyński.

 

Zasłona dymna

Według sędziego zaostrzenie kar stanowi jedynie zasłonę dymną dla nieudolności organów ścigania w wykryciu sprawców tej ekologicznej katastrofy. Wskazuje również, że prawo karne nie może powstawać w sytuacjach zaistnienia i trwania ekstremalnych zjawisk, jak katastrofy ekologiczne, czy tragiczne w skutkach wypadki autokarów, czy samolotów. - Nowoczesne prawo karne powinno powstawać z namysłem, w procesie deliberacji nad prawem. Ponadto wszelkie zmiany prawa, zwłaszcza te zaostrzające odpowiedzialność karną, powinny być poprzedzone możliwie szerokimi konsultacjami ze środowiskami teoretyków, praktyków prawa, czy przedstawicielami organizacji społecznych działających w obszarze, których te zmiany dotyczą. Propozycja zaostrzenia odpowiedzialności karnej za przestępstwa przeciwko środowisku, wygłaszana "na stosie" ponad stu ton martwych ryb wyłowionych z Odry jest wyrazem prymitywnego i zarazem instrumentalnego podejścia do prawa karnego – podsumowuje Jakub Kościerzyński, sędzia Sądu Rejonowego w Bydgoszczy.

Czytaj też: Osoby odpowiedzialne za przestępstwa i wykroczenia przeciwko środowisku popełniane w związku z realizacją inwestycji budowlanej >>>

Czytaj też: Zasady udostępniania lasów - sankcje za wykroczenia i przestępstwa dokonywane w lesie >>>