To, że - jak mówią żartobliwie rozmówczynie Prawo.pl - "Temida jest kobietą" pokazują choćby ubiegłoroczne wyniki dziewiątej już edycji konkursu Rising Stars Prawnicy - liderzy jutra. Na podium tym razem stanęły trzy adwokatki -  Aleksandra Krawczyk z wrocławskiej kancelarii SDZLEGAL Schindhelm, dr Anna Hlebicka-Józefowicz z DZP i Karolina Gierdal z Kampanii Przeciw Homofobii. Łączy je pasja w wykonywaniu zawodu, specjalizacja w często trudnych prawnych obszarach, rozległe zainteresowania, znajomość nowych technologii i wrażliwość na problemy innych. Adwokatka - Monika Gąsiorowska z Warszawy  - jest też liderką jeśli chodzi o sprawy, w których polscy prawnicy występują przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Ma ich na swoim koncie aż 60. 

Kolejnym przykładem są zresztą zakończone już u radców prawnych i trwające u adwokatów wybory do organów samorządowych. Pokazały one, że prawniczki coraz aktywniej angażują się w taką działalność, kandydują, sięgają po najwyższe stanowiska, mają swoje programy, ale też są autorkami propozycji istotnych zmian, które później znajdują odzwierciedlenie w przyjmowanych uchwałach - jak ta dotycząca wprowadzenia możliwości pracy na umowę, autorstwa adwokat Małgorzaty Sander, przyjęta przez izbę warszawską. Łyżką dziegciu w beczce miodu pozostaje jednak tzw. proza zawodowego życia - czyli nadal mniejsze zarobki i często niższe stanowiska niż w przypadków prawników o podobnych kwalifikacjach. Uciążliwe bywa też, że zamiast merytorycznej dyskusji nad inicjatywami zgłaszanymi przez prawniczki, toczy się burzliwa debata dotycząca używania przez nie feminatywów.

 

Kobiety "na barykady" - także u prawników

Same prawniczki podkreślają, że to co się dzieję w ich zawodach jest tylko elementem większej układanki. Bo - jak dodają - generalnie kobiety coraz mocniej walczą o swoją pozycję i w społeczeństwie, i sferze zawodowej, i w polityce. Do tego dochodzą też istotne zmiany na rynku i standardy obowiązujące w dużych, często międzynarodowych korporacjach, które sprawiają, że również mniejsze kancelarie muszą zmodyfikować swoje podejście.

Głośno mówi się o kwestiach, które przez lata były tematami tabu jak choćby problem molestowania czy mobbingu. Prawniczki również zdecydowanie  punktują sytuacje, które można odebrać jako ich dyskryminację. Jak mówi adwokat Monika Horna-Cieślak, coraz częściej zwracają uwagę choćby na fakt, że w danej debacie, dyskusji, panelu czy konferencji jest zbyt mało kobiet lub nie ma ich wcale. Takie wpisy pojawiają się bezpośrednio pod takimi relacjami lub transmisjami.  

- To jest chyba zmiana społeczna i to nie tylko w adwokaturze. Jesteśmy jednym z elementów, który wpisuje się w taką tendencje. Widać to choćby po samorządzie aplikanckim, gdzie od kilku lat najważniejsze funkcje pełnią praktycznie same kobiety. Jest to bardzo wyraźne - podkreśla Agnieszka Helsztyńska, nowa prezes Sądu Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie.

Dostrzega to także adwokat Natalia Klima-Piotrowska, która kandydowała na stanowisko dziekana ORA w Katowicach. - Jako kobiety łączymy wiele ról - rodzinnych, zawodowych. Wiąże się to także z tym, że łatwiej wykazujemy się, spełniamy i realizujemy w bardzo różnych obszarach. Adwokatki są ekspertkami w wielu dziedzinach prawa – są świetnymi karnistkami, z powodzeniem obsługują duże podmioty gospodarcze, pracują także często na uczelniach. Dlaczego teraz? Moim zdaniem jesteśmy w okresie dużych zmiany społecznych w zakresie upodmiotowienia kobiet i nie chodzi jedynie o ostatnie miesiące, kiedy to o prawach kobiet wiele się mówi - podkreśla. 

Dodaje, że gros prawniczek, które kandydowały i kandydują w samorządowych wyborach to osoby 40 plus, czyli z dorobkiem zawodowym, większą stabilizacją. - Choć to nie jest oczywiście prawidłowość – w Warszawie standardem już są kandydatury adwokatek i adwokatów startujących tuż po egzaminie adwokackim. I to jest bardzo dobra tendencja, bo przecież głos tego najmłodszego, bardzo licznego pokolenia adwokackiego musi być w samorządzie słyszalny – podkreśla. 

Czytaj: Szklany sufit czy labirynt? Eksperci: stereotypy ograniczają prawniczki>>

Słowo klucz... wsparcie

W ocenie prawniczek wsparcie zdecydowanie pomaga w ich aktywizacji. Kobiety nie tylko podejmują różnego rodzaju inicjatywy ale też wpierają siebie nawzajem, wspólnie organizują szkolenia, różnego rodzaju akcje, ale też wspólnie - choć w różnych obszarach - prowadzą sprawy. 

- Jestem członkinią Zespołu ds. Kobiet przy NRA i podejmowałyśmy przez cztery lata liczne działania mające na celu aktywizowanie adwokatek. By pokazywały się w różnych miejscach, brały udział w dyskursie zarówno w adwokaturze, jak w dyskursie publicznym, w sprawach istotnych dla kobiet, dla adwokatek, adwokatów i obywateli - mówi Klima-Piotrowska.

Horna-Cieślak dodaje, że adwokatki coraz częściej podejmują różnego rodzaju inicjatywy. - Mamy pomysły i chcemy je realizować. Nawiązujemy kontakt z osobami, które nam to umożliwią, nie poddajemy się, walczymy do końca, nawet jeśli wiąże się to z dużym nakładem pracy. Co ważne, nie boimy się też szukać partnerów do tych inicjatyw. Wspieramy się też wzajemnie, zapraszając do współpracy, różnych projektów, wspólnego działania - wskazuje.

Czytaj: Kobieta przyszłością zawodu prawnika, ale teraz na niższych stanowiskach>>

Panie mecenasie, pani... Joasiu

To jedna strona medalu, bo prawniczki - szczególnie adwokatki - nadal jak z rękawa sypią przykładami nierówności w traktowaniu.  

- Poruszanie tego tematu jest w naszym środowisku niebywale problematyczne także z tej przyczyny, że bywa on nieprzychylnie oceniany przez same kobiety - mówi w rozmowie z Prawo.pl adwokatka Joanna Parafianowicz, kandydująca na prezesa NRA - Nie chodzi tu tylko o warstwę merytoryczną problemu, lecz po prostu – przyzwolenie środowiska i nas samych – kobiet dla pewnych niezręczności, niekiedy niegrzecznych sformułowań w debacie publicznej, czy po prostu przaśnych żartów, których adresatami panowie nigdy nie bywają, one dotyczą tylko kobiet - mówi.

 

Jako przykład podaje komentarze dotyczące jej startu w wyborach na prezesa NRA - Startuje czterech kandydatów i jedna adwokatka, albo: w Warszawie jest 2,5 kandydata. Pozwolę sobie dodać, że autorami tych wypowiedzi są zarówno kolega adwokat jak i koleżanka - mówi mec. Parafianowicz. Dodaję, że w toku kampanii wyborczej na prezesa NRA często pytana jest, czy po wygranych wyborach będzie się tytułować "prezes” czy „prezeska NRA”, co niekoniecznie ma jakikolwiek związek z jej programem  - Jeden z kolegów poszedł nawet dalej i pomimo pierwszorzędnej kultury dyskusji i najwyższej miary elegancji stwierdził nawet, że szanuje kobiety, ale nie ma jego zgody na to, aby osoba, która wygra posługiwała się tytułem „prezeska NRA” zupełnie pomijając fakt, że owa prezeska samodzielnie podjęłaby decyzję w kwestii, która jako żywo tylko jej dotyczy - tłumaczy.

 

Jak wskazuje, pewne nierówności ujawniają się też w sposobie traktowania prawniczek. - Swego czasu popadłam w ciągnący się do dziś konflikt z jednym z kolegów, który dotyczył właśnie tej kwestii. W oficjalnej korespondencji w ramach NRA do wszystkich pisał: „panie mecenasie”, „szanowny panie dziekanie”, a do mnie „Joasiu”. Kiedy zwróciłam na to uwagę, okazało się, że kolega chciał być dla mnie miły, choć jego zachowanie jako żywo temu przeczyło. Uważam, że kontrast pomiędzy oficjalnymi tytułami pozostałych i „Joasią”, to nic szczególnie miłego, jest to przykład protekcjonalnego traktowania. Moja uwaga nie spotkała się ze zrozumieniem, a osoba, o której mówię choć pełniła istotną funkcję w strukturze NRA postanowiła…ustanowić pełnomocnika do kontaktów ze mną - dodaje adwokatka.

 

Kolor "niebieski" kusi adwokatki

Trwające wybory - szczególnie w adwokaturze - potwierdzają także to, o czym mówi się od dawna, że czas na zmiany, które zwiększą poczucie stabilizacji, także finansowej, wśród adwokatek. Nadal też wiele z nich decyduje się na przepisanie na listy radców - tu główną pokusą jest możliwość zatrudnienia na umowę o pracę. 

Zwraca na to uwagę radca prawny Aleksandra Ejsmont, która mówi równocześnie, że problemu szklanego sufitu, w swoim samorządzie raczej nie odczuwa. - Nie bez znaczenia są regulacje dotyczące choćby możliwość pracy na umowę. Sądzę, że dla części prawniczek, które mają większą potrzebę stabilizacji, przewidywalności i pewności zatrudnienia to może to być bardzo istotne. Co zresztą znajduje odzwierciedlenie w decyzjach adwokatek, które przepisują się na naszą listę - wskazuje.

Czytaj: Niby jest szansa, ale nie do końca - umowa o pracę dzieli adwokatów>>

Dodaje, że ona sama nie ma doświadczeń, które świadczyłyby o dyskryminacji, różnicowaniu ze względu na płeć w jej grupie zawodowej.  
- Może to też wynikać z tego, że nasz samorząd jest dość nowoczesny i dostosowuje się do zmieniających warunków, realiów. A te zmieniające się warunki to też większy udział kobiet w rynku prawnym. Mamy dużą wiedzę i doświadczenie i korzysta z tego także samorząd - mówi. 

Dyskusja nad zmianami dotyczącymi liberalizacji w zakresie zakazu umowy o pracę w adwokaturze trwa i ma swoich zwolenników i przeciwników - zarówno wśród adwokatów, jak i adwokatek.  - Możemy mówić, że kobiety mają w adwokaturze równe szanse z mężczyznami, ale rzeczywistość temu przeczy - niemal każda kobieta, która idzie na urlop macierzyński albo na wychowawczy, po powrocie musi w zasadzie startować od zera w zawodzie, do nowa zabiegać o klientów. Jeśli nie chce podejmować takiego wysiłku, musi przerwę w praktykowaniu ograniczyć do minimum. Kobiety wciąż są też  - wskazuje mec. Joanna Parafianowicz. 

Ona sama w tym zakresie jest dość ostrożna. - Moim zdaniem nie warto wylewać dziecka z kąpielą – niezależność jest istotą zawodu adwokata, a każda umowa o pracę siłą rzeczy taką niezależność wyklucza i uderza w tajemnicę adwokacką. Uważam jednak, że tym, co nasze środowisko powinno zrobić absolutnie wszystko, aby w warstwie świadczeń społecznych ustawodawca zrównał adwokata – przedsiębiorcę z prawnikiem zatrudnionym na podstawie umowy o pracę - dodaje. 

 


Czego brakuje? Czasem pewności siebie

Mimo doświadczenia, kompetencji i wiedzy bywa, że prawniczki są gorzej wynagradzane, trudniej im też wspinać się po szczeblach kariery. Jak same podkreślają wynika to z różnych przyczyn - także braku wiary w siebie. 

Po pierwsze duża część adwokatek łączy działalność zawodową z domem, opieką nad dziećmi.  A to się wiąże choćby z tym, że po urodzeniu dziecka są wyłączone lub w  ograniczony sposób angażują się w działalność zawodową, po powrocie próbują nadrobić ten czas, ale to wpływa na ich sytuację zawodową - mówi mecenas Anisa Gnacikowska, zastępca sekretarza NRA . 

I dodaje, że nadal pokutuje także wśród prawniczek mniejsza wiara we własne możliwości i kompetencje. - W to, że możemy prosić, oczekiwać i stawiać warunki. A to wynika z kulturowych uwarunkowań, oczekiwanego od kobiet modelu zachowań. I zawsze powtarzam, że w rozmowach, w negocjacjach z klientem czy pracodawcą, nie możemy pokazywać tego braku wiary, mało tego musimy wymagać, bo jeśli nie będziemy to nikt sam z siebie nas lepiej nie wyceni - wskazuje adwokatka. Podkreśla, że od zawsze namawia prawniczki by walczyły o lepsze warunki pracy, lepsze zarobki, akcentując swoją wartość, kompetencje i doświadczenie.