Do kosztów strony reprezentowanej przez pełnomocnika profesjonalnego (adwokata lub radcę prawnego) zalicza się jego wynagrodzenie. Nie może być ono wyższe niż stawki opłat określone w odrębnych przepisach i wydatki jednego adwokata lub radcy prawnego, a także koszty sądowe oraz koszty nakazanego przez sąd osobistego stawiennictwa strony. Zdaniem ekspertów, rozporządzenia regulujące opłaty za czynności adwokackie lub radcowskie, określające stawki minimalne również w postępowaniu sądowoadministracyjnym, są uzależnione głównie od wartości przedmiotu sprawy i ‒ co wynika z ich doświadczenia ‒ w odniesieniu do postępowań sądowoadministracyjnych często są za niskie. Jednak kwestia zasad ustalania zwrotu kosztów sądowych ma jeszcze jeden wymiar.

Pełnomocnik na etacie

Otóż radcowie prawni reprezentujący przed sądami organy podatkowe są ich pracownikami, zatrudnionymi na umowę o pracę (etat lub jego część). Napisanie więc skargi kasacyjnej powinno być w ich obowiązkach pracowniczych. Co więcej, tajemnicą poliszynela jest, że bardzo często pisma, a dokładnie wsad merytoryczny do nich, przygotowują im urzędnicy prowadzący daną sprawę.

Zobacz również: Fiskus zarabia na kosztach sądowych >>

Do tego dochodzi jeszcze kwestia reprezentacji przed sądami administracyjnymi. ‒ Bardzo często w Naczelnym Sądzie Administracyjnym spotkać można tzw. dyżurnych radców prawnych, którzy przychodzą na wszystkie sprawy w danym dniu. Po stopniu ich przygotowania do rozpraw widać, że nie byli autorami ani odpowiedzi na skargę lub skargę kasacyjną, ani skargi kasacyjnej, bo zapoznają się z aktami sprawy na korytarzu pod salą ‒ zauważa Przemysław Hinc, doradca podatkowy ze spółki PJH Doradztwo Gospodarcze.

 

Także Bartosz Kubista, adwokat, doradca podatkowy, partner w firmie GLC i wykładowca w Katedrze Prawa Finansowego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego rozumie, że należy pokryć także koszty obrony organu, ale – jak mówi ‒ pozostaje pytanie natury sprawiedliwościowej, czy organ, który może pozwolić sobie na wysłanie radcy prawnego na każde postępowanie toczące się przed sądem powinien być stawiany na równi ze stroną, która już jest na minusie, bo walczy o pieniądze, które były jej doszacowane, a która dostaje tylko zwrot dojazdu do sądu, jeśli nie zdecyduje się na pomoc profesjonalnego pełnomocnika. Jak zauważa mec. Kubista, strona, która zdecyduje się wziąć pełnomocnika profesjonalnego, najpierw musi wysupłać pieniądze z własnej kieszeni na adwokata, radcę prawnego albo doradcę podatkowego, by zapłacić mu za sporządzenie skargi, a potem trzymać kciuki za wygraną sprawę licząc na to, że te pieniądze z tytułu zwrotu kosztów postępowania sądowego pokryją jego wynagrodzenie. ‒ Tak niestety nie zawsze jest, bo sprawy podatkowe łatwe nie są i stawki na rynku niejednokrotnie przekraczają kwoty ustalone w rozporządzeniach ‒ podkreśla Kubista.

 


System do zmiany

‒ Zgadzam się, że regulacja prawna zasądzania kosztów zastępstwa nadaje się do kompleksowej poprawy. Jest bowiem nienormalna wielorako ‒ mówi z kolei dr hab. Stefan Płażek, adwokat. Jak tłumaczy, w odniesieniu do kosztów zasądzanych pełnomocnikom jednostek sektora publicznego ‒ powinno mieć znaczenie to, czy pełnomocnik ten jest zatrudniony w tej jednostce etatowo. Wtedy bowiem wszystkie jego działania są wszak wynagradzane stałą pensją. Inaczej jest w przypadku pełnomocników ad hoc, utrzymujących się przeważnie z tego co wygrają. Podkreśla, że gdy przed wielu laty był radcą prawnym i obsługiwał etatowo np. ZUS, nie przyszłoby jemu ani jego kolegom do głowy, by żądać zasądzenia zwrotu kosztów od osób ubezpieczonych.