Krzysztof Sobczak: Czy szczególna zdolność sądowa to potrzebna instytucja? Bo w praktyce wymiaru sprawiedliwości jest z tym sporo problemów.

Tadeusz Ereciński, były prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Cywilną: Szczególna zdolność sądowa to pojęcie, które wykształciło się ponieważ ustawodawca zaczął w wielu regulacjach przyznawać zdolność prawną podmiotom, o których nic nie mówi podstawowy przepis Kodeksu postępowania cywilnego, czyli artykuł 64, czyli strukturom, które nie mają zdolności sądowej. Z punktu widzenia praktyki wymiaru sprawiedliwości potrzebne jest śledzenie tych coraz liczniejszych sytuacji, kiedy określone struktury nie mające zdolności prawnej z mocy konkretnych przepisów są wyposażane w zdolność sądową.

Sprawdź w LEX: Ocena zdolności sądowej i procesowej cudzoziemca >

To wina dość starego już Kodeksu postępowania cywilnego, który nie nadąża za zamianami zachodzącymi w życiu społecznym i w gospodarce? A tymczasem pojawiają się różne nowe instytucje.

Rzeczywiście pojawiają się jednostki, organy, organy organów, jednostki samorządowe, które nie pasują do ogólnych warunków określających możliwości bycia stroną w procesie. Stąd te rozliczne przepisy, które często mylą zdolność sądową z legitymacją procesową. Dobrze przeanalizował to w wydanej właśnie książce "Szczególna zdolność sądowa" dr Marcin Dziurda. Prześledził on te wszystkie przypadki i dzięki temu powstała znakomita informacja o tym problemie, by nie popełniać błędów. A o to nietrudno, bo pozwanie nieodpowiedniego podmiotu może skutkować odrzuceniem pozwu. Natomiast szukanie właściwego podmiotu przedłuży postępowanie.


Problemem jest także reprezentacja procesowa takich podmiotów. Także nie zawsze jest jasne, kto ponosi koszty postępowania.
Autor wspomnianej książki słusznie zauważa, że te wszystkie wynikające z odrębnych regulacji uprawnienia podmiotów są przedmiotowo ograniczone. To oznacza, że taki podmiot, przykładowo minister spraw wewnętrznych, jeżeli wykroczy poza upoważnienie ustawowe dotyczące zezwolenia na zakup nieruchomości przez cudzoziemca, to nie ma zdolności sądowej. Owszem, w interesie publicznym jest, by takie podmioty miały te uprawnienia, ale one są ograniczone.

Zobacz omówienia w LEX:

Zarządca wspólnoty mieszkaniowej nie ma zdolności sądowej >

Likwidator spółki z o.o. jest jej organem >

Czy te różnorodne regulacje nadające różnym podmiotom zdolność sądową tworzą jakiś spójny system?

Z tym jest problem, ponieważ mamy w tej dziedzinie z pewną beztroską legislacyjną. Ona powoduje, że rozwiązania dotyczące szczególnej zdolności sądowej są z legislacyjnego punktu widzenia bardzo różne. A z tego wynikają kłopoty z ich kwalifikacją, wykazaniem i w ten sposób wsparciem praktyków, którzy muszą występować w imieniu tych podmiotów, albo decydować o ich dopuszczeniu do postępowań.

Dla porządkowania tej sytuacji wystarczy dobre komentowanie problemu i sensowne orzecznictwo, czy potrzebne są zmiany w prawie.

Przywoływany już tu dr Marcin Dziurda przedstawia w swojej publikacji także postulaty legislacyjne. Zgadzam się z nim, że takie zmiany byłyby uzasadnione, ale na razie potrzebne jest komentowanie, zarówno ustawodawcy jak i orzecznictwo sądowe. Bo warto zauważyć, że jedna z serii orzeczeń Sądu Najwyższego dotyczącej tej problematyki dotyczy tego, kogo należy pozwać w zakresie prawa prasowego o sprostowanie jakiejś nieprawdziwej informacji. Według Sądu Najwyższego należy wtedy pozwać funkcję redaktora naczelnego, a nie osobę akurat pełniącą tę funkcję.

Mój kolega, który był kiedyś redaktorem naczelnym dużego dziennika, musiał uczestniczyć w takich procesach jeszcze przez wiele lat po odejściu z tego stanowiska i z pracy w tej redakcji.

To musiało być jeszcze przed tą uchwałą Sądu Najwyższego z 2017 roku, bo teraz już obowiązuje interpretacja, że podmiotem właściwym do skierowania takiego pozwu jest redaktor naczelny gazety jako funkcja, a nie jako konkretna osoba. Według tej interpretacji zdolność sądową ma funkcja redaktora naczelnego. Jeśli więc przed złożeniem pozwu, albo w trakcie postępowania sądowego dojdzie do zmiany na stanowisku redaktora naczelnego, to jego uczestnikiem staje się już ta nowa osoba pełniąca tę funkcję.

To interesujący przykład problemów związanych z traktowaniem szczególnej zdolności sądowej w praktyce.

Owszem, ale takich problemów, gdzie sędziowie i pełnomocnicy stron mogą mieć kłopoty ze stosowaniem tej instytucji jest więcej. Szczególnie, że takich podmiotów stale przybywa. A do tego te przepisy, które przyznają tę zdolność sądową, nie zawsze są zasadne i spójne z punktu widzenia czystości systemu.