Profesor jest sędzią Sądu Najwyższego orzekający w Izbie Cywilnej, profesorem Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie.
Takie podejście budzi zasadnicze wątpliwości kompetencyjne. Traktaty nie przyznają TSUE ogólnej kompetencji do oceny organizacji władzy sądowniczej w państwach członkowskich ani do badania legalności powołania sędziów sądów konstytucyjnych w oderwaniu od konkretnego stosowania prawa Unii. Artykuł 19 ust. 1 TUE zobowiązuje państwa do zapewnienia skutecznej ochrony sądowej wyłącznie w dziedzinach objętych prawem Unii i nie może być interpretowany jako podstawa do abstrakcyjnej kontroli ustrojowej. Wyrok C-448/23 opiera się jednak właśnie na takiej rozszerzającej wykładni, prowadząc do sytuacji, w której TSUE sam wyznacza granice własnej kompetencji, stając się sędzią we własnej sprawie.
Czytaj: TSUE: Polski Trybunał naruszył prawo do sądu, bo nie jest bezstronny>>
Co z zasadą poszanowania tożsamości konstytucyjnej
Na tle tego orzeczenia szczególnie problematyczne wydaje się pominięcie przez Trybunał zasady poszanowania tożsamości konstytucyjnej państw członkowskich, wyrażonej w art. 4 ust. 2 TUE. Organizacja sądownictwa konstytucyjnego, w tym sposób powoływania sędziów i relacja sądu konstytucyjnego z innymi władzami, należy do rdzenia konstytucyjnej tożsamości państwa. Europejski pluralizm konstytucyjny opiera się na założeniu, że odmienne modele ustrojowe nie stanowią zagrożenia dla integracji, lecz jej fundament. Tymczasem w wyroku C-448/23 TSUE przyjął jednolity, autonomicznie zdefiniowany standard „sądu w rozumieniu prawa Unii”, który w praktyce prowadzi do normatywnej harmonizacji ustrojowej bez zmiany traktatów i bez demokratycznej legitymacji. Szczególne kontrowersje budzi tutaj fragment uzasadnienia, w którym Trybunał stwierdził, że państwo członkowskie – Polska – nie może powoływać się na konstytucyjną tożsamość w celu uchylenia się od obowiązku respektowania wartości Unii określonych w art. 2 TUE. Teza ta, choć pozornie oczywista w warstwie aksjologicznej, w rzeczywistości prowadzi do dogmatycznie nieuprawnionego i ustrojowo niebezpiecznego wniosku, który podważa fundamenty europejskiego konstytucyjnego pluralizmu.
Punktem wyjścia musi być przypomnienie, że art. 2 TUE nie ustanawia bezpośrednio stosowalnych norm kompetencyjnych ani nie tworzy samodzielnego mechanizmu ingerencji w krajowe porządki konstytucyjne. Jest to przepis aksjologiczny, deklaratywny, określający wspólne wartości Unii, lecz nieprzekształcający ich automatycznie w nadrzędny, jednolicie interpretowany wzorzec ustrojowy. Tymczasem TSUE w wyroku C-448/23 traktuje art. 2 TUE jako normę o charakterze quasi-konstytucyjnym, zdolną do neutralizowania zasady poszanowania tożsamości konstytucyjnej państw członkowskich, wyrażonej expressis verbis w art. 4 ust. 2 TUE. Taka wykładnia prowadzi do wewnętrznej sprzeczności traktatów: przepis mający chronić różnorodność ustrojową zostaje faktycznie pozbawiony treści przez przepis o charakterze ogólnym i aksjologicznym.
Szczególnie rażące jest to, że TSUE przedstawia powoływanie się na tożsamość konstytucyjną jako próbę „uchylenia się” od respektowania wartości Unii. Jest to zabieg retoryczny, który fałszuje istotę problemu. Tożsamość konstytucyjna nie jest bowiem mechanizmem derogacyjnym ani „klauzulą wyłączenia” spod prawa Unii, lecz zasadą delimitacyjną, służącą wyznaczeniu granic kompetencji Unii wobec państw. Powoływanie się na nią nie oznacza negacji wartości Unii, lecz wskazanie, że konkretna interpretacja tych wartości przekracza zakres kompetencji przekazanych Unii w traktatach. TSUE, utożsamiając te dwie płaszczyzny, świadomie lub nie, dokonuje normatywnego skrótu, który prowadzi do rozszerzenia jego własnej władzy kosztem państw członkowskich.
W istocie Trybunał przyjmuje założenie, że to on posiada wyłączną kompetencję do ostatecznego określania treści wartości z art. 2 TUE oraz do oceny, czy i w jakim zakresie są one realizowane w krajowych porządkach konstytucyjnych. Takie stanowisko nie znajduje jednak oparcia w traktatach. Unia nie jest państwem federalnym, a TSUE nie jest europejskim sądem konstytucyjnym wyposażonym w kompetencję do hierarchicznej kontroli konstytucji państw członkowskich. Tymczasem w wyroku C-448/23 Trybunał zachowuje się tak, jakby taka kompetencja istniała, traktując art. 2 TUE jako normatywny wytrych umożliwiający ingerencję w samo jądro krajowych porządków ustrojowych.
Cena promocyjna: 135.16 zł
Cena regularna: 159 zł
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 104.3 zł
Teza TSUE ustrojowo arogancka
Krytycznie należy ocenić również logiczną konstrukcję argumentu TSUE. Trybunał zdaje się zakładać, że między tożsamością konstytucyjną a wartościami Unii musi istnieć relacja podporządkowania, w której pierwsza ustępuje drugiej. Tymczasem traktaty nie ustanawiają takiej hierarchii. Przeciwnie, art. 4 ust. 2 TUE i art. 2 TUE powinny być interpretowane łącznie, w duchu równowagi i wzajemnego poszanowania. Tożsamość konstytucyjna państw członkowskich nie jest wyjątkiem od wartości Unii, lecz kontekstem ich realizacji. Próba narzucenia jednego, centralnie określonego modelu rozumienia praworządności, demokracji czy niezależności sądów prowadzi do faktycznej harmonizacji ustrojowej, która nigdy nie została uzgodniona politycznie ani zatwierdzona w drodze zmiany traktatów.
W tym sensie teza TSUE, że Polska nie może powoływać się na tożsamość konstytucyjną wobec art. 2 TUE, ma charakter nie tylko dogmatycznie błędny, ale również ustrojowo arogancki. Zakłada ona bowiem, że jedynie TSUE jest depozytariuszem „prawdziwego” znaczenia wartości Unii, a sądy konstytucyjne państw członkowskich – powołane do ochrony własnych konstytucji – pełnią rolę wtórną i podporządkowaną. Jest to wprost sprzeczne z ideą konstytucyjnego pluralizmu, która przez dekady stanowiła teoretyczne i praktyczne uzasadnienie integracji europejskiej.
W konsekwencji wyrok C-448/23 nie tylko podważa kompetencje krajowego sądu konstytucyjnego, lecz także redefiniuje relację między Unią a państwami członkowskimi w sposób jednostronny i pozatraktatowy. Art. 2 TUE zostaje użyty jako narzędzie legitymizujące ekspansję kompetencyj
Tak rozumiane orzecznictwo nie wzmacnia ani ochrony praw jednostki, ani legitymacji Unii. Przeciwnie, prowadzi do erozji zaufania do europejskiego porządku prawnego i wzmacnia przekonanie, że integracja odbywa się nie poprzez zgodę polityczną i demokratyczną, lecz poprzez sądową reinterpretację traktatów. Krytyka stanowiska TSUE w sprawie C-448/23, której w najbliższym czasie przynajmniej z niektórych kręgów należy się spodziewać, nie będzie zatem obroną „uchylania się” od wartości Unii, lecz obroną fundamentalnej zasady, że wartości te nie mogą być wykorzystywane jako pretekst do pozatraktatowego przejęcia kompetencji konstytucyjnych państw członkowskich.
TSUE europejskim sądem konstytucyjnym?
TSUE coraz wyraźniej przejmuje funkcję europejskiego sądu konstytucyjnego, mimo że Unia nie posiada konstytucji w sensie materialnym ani jednego spójnego podmiotu władzy politycznej, który mógłby legitymizować tak daleko idącą władzę sądową. Proces ten zachodzi wyłącznie na drodze orzecznictwa, bez wyraźnej zgody państw członkowskich i bez kontroli demokratycznej. W wyroku C-448/23 Trybunał nie ograniczył się do oceny skutków orzeczeń krajowego sądu konstytucyjnego dla stosowania prawa Unii, lecz podważył jego zdolność do pełnienia funkcji sądowej w ogóle. Jest to krok jakościowo nowy, który oznacza faktyczne wkroczenie w rolę, jaką w porządkach krajowych pełnią sądy konstytucyjne. Metodologicznie stanowisko TSUE opiera się na domniemaniu, że wada strukturalna w sposobie powołania sędziów automatycznie prowadzi do naruszenia prawa do skutecznej ochrony sądowej. Trybunał rezygnuje tym samym z badania, czy w konkretnej sprawie doszło do naruszenia rzetelności postępowania, bezstronności składu czy prawa do obrony. Prawo do sądu zostaje zredukowane do normy ustrojowej, oderwanej od realnej sytuacji jednostki. Takie podejście pozostaje w sprzeczności z klasycznymi zasadami prawa procesowego, zgodnie z którymi sankcja prawna powinna być powiązana z realnym wpływem uchybienia na prawa strony.
Pozostaje problem proporcjonalności
Nie sposób pominąć również problemu proporcjonalności. Reakcja TSUE ma charakter maksymalnie ingerujący i nie uwzględnia ani stopnia naruszenia, ani alternatywnych, mniej dolegliwych środków. Kwestionowanie statusu sądu konstytucyjnego jako takiego jest środkiem o charakterze skrajnym, prowadzącym do daleko idących konsekwencji ustrojowych i systemowych. Takie podejście ignoruje zasadę lojalnej współpracy w jej dwustronnym wymiarze, w którym także instytucje unijne zobowiązane są do powściągliwości wobec sfer zastrzeżonych dla kompetencji państw. Konsekwencje omawianej linii orzeczniczej wykraczają poza spór doktrynalny. Systemowe kwestionowanie statusu sądów konstytucyjnych prowadzi do podważenia pewności prawa, destabilizacji porządków krajowych oraz osłabienia zaufania obywateli do wymiaru sprawiedliwości. Paradoksalnie, działania podejmowane pod hasłem ochrony prawa do sądu mogą prowadzić do sytuacji, w której jednostka staje się zakładnikiem konfliktu ustrojowego między poziomem krajowym a europejskim.
Wyrok TSUE z 18 grudnia 2025 r. należy zatem postrzegać jako symboliczny punkt graniczny w procesie europeizacji kontroli ustrojowej. Trybunał, działając w imię ochrony wartości Unii, przekroczył granice kompetencji wyznaczone traktatami i naruszył konstytucyjny pluralizm, na którym opiera się europejski porządek prawny. Integracja europejska nie może prowadzić do nieformalnej federalizacji ustrojowej poprzez orzecznictwo. Ochrona praw jednostki nie powinna służyć jako pretekst do przejęcia kompetencji konstytucyjnych, które – zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym – nadal należą do państw członkowskich.
Nie sposób przy tym pominąć faktu, że rozstrzygnięcie TSUE było w znacznym stopniu przewidywalne, zważywszy na wieloletnią aktywność części polskiego mainstreamu prawniczego, który konsekwentnie zabiegał o jak najszerszą ingerencję instytucji unijnych w krajowy porządek konstytucyjny, z uwagi na trwający spór konstytucyjny. Liczne wystąpienia doktrynalne, opinie procesowe, skargi kierowane do organów europejskich oraz narracja obecna w międzynarodowych gremiach prawniczych tworzyły spójny przekaz, zgodnie z którym jedynym skutecznym remedium na krajowy spór konstytucyjny miała być interwencja TSUE o charakterze ustrojowym.
Taka strategia, choć w zasadzie zrozumiała z perspektywy bieżącego konfliktu politycznego, doprowadziła do instrumentalizacji prawa unijnego i trybunału europejskiego jako arbitra wewnętrznych sporów konstytucyjnych. W konsekwencji wyrok TSUE może być postrzegany jako rezultat „lobbingu elit prawniczych”, a nie neutralnej wykładni traktatów. Paradoks polega na tym, że działania podejmowane w imię obrony praworządności dostarczyły argumentów osłabiających społeczną legitymację prawa unijnego, wzmacniając narrację o jego upolitycznieniu i oderwaniu od demokratycznej woli państw członkowskich. Z perspektywy długofalowej oznacza to nie tylko ryzyko dalszej polaryzacji, lecz także trwałe podważenie autorytetu TSUE jako sądu prawa, a nie uczestnika wewnętrznych sporów konstytucyjnych. W krótkiej perspektywie instytucjonalnej TSUE „broni systemu”, który sam współtworzył, długofalowo jednak gra w grę, w której nie może wygrać siłą, a może przegrać autorytetem. Takie konflikty nie kończą się „zwycięstwem prawnym” jednej ze stron, lecz albo politycznym kompromisem przywracającym równowagę kompetencyjną, albo erozją autorytetu sądu, który przekroczył granice swojej legitymacji. Mam wrażenie, że TSUE zmierza w tym ostatnim kierunku. Dlatego być może nawet TSUE chwilowo będzie się zachowywał jak ustrojodawca. Nie może jednak nim być w sposób stabilny i legitymizowany bez zmiany traktatów europejskich. A im dłużej będzie próbował, tym większe ryzyko systemowego kryzysu integracji.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.









