Opłata za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej, potocznie zwana podatkiem od deszczu, obowiązuje już cztery lata. Praktyka doradców podatkowych pokazuje jednak, że nie każdy właściciel nieruchomości wie, że musi ją płacić. Ich zdaniem, wobec prawdopodobnego rozszerzenia w przyszłości grupy osób i firm objętych daniną, warto uwzględnić ten koszt przy nowych inwestycjach lub rozważyć modernizację już istniejących nieruchomości. Tym bardziej, że zgodnie z ordynacją podatkową, urzędy mogą egzekwować zaległości podatkowe za pięć poprzednich lat wraz z odsetkami. Bliski upływ terminu przedawnienia może wiązać się z czynnościami sprawdzającymi ze strony odpowiednich organów.

Czytaj też: Dopuszczone prawem naruszenie stosunków wodnych >>>

Sprawdź też: W jaki sposób należy ustalić opłatę za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej, w przypadku gdy właściciel dokonał sprzedaży nieruchomości w ciągu trwania kwartału? >>>

Kto płaci podatek od deszczu?

Podatek od deszczu reguluje Prawo wodne. Został on wprowadzony w 2018 r. i jest pobierany od właścicieli nieruchomości, których zbyt duża część jest zabetonowana i przez to nie wchłania odpowiedniej ilości wody deszczowej czy wód roztopowych. Dotyczy to zwłaszcza dużych działek komercyjnych i handlowych, pokrytych w znacznej części budynkami o dużej powierzchni oraz asfaltem lub kostką brukową. Obniża to poziom wód gruntowych i jest jedną z przyczyn coraz częściej występujących suszy. Ustawodawca uznał więc, że dzięki wprowadzeniu takiej opłaty zachęci właścicieli nieruchomości do budowania systemów retencyjnych i rezygnacji z zalewania terenu betonem.

Czytaj też: O kształtowaniu kompetencji organów wykonawczych gmin na przykładzie opłaty za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej >>>

Wpływy z podatku od deszczu zasilają głównie budżet Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, które przeznacza je na walkę ze skutkami suszy. 10 proc. pobranych kwot trafia do urzędów gmin, które są zobowiązane do naliczania i pobierania podatku.

Zobacz również: Podatek od deszczu obejmie więcej osób, ale zbierający deszczówkę dostaną ulgę >>

Czytaj też: Urządzenia wodne wybudowane bez pozwolenia wodnoprawnego >>>

O podatku od deszczu nie każdy wie

Znaczna część dużych firm wciąż jednak nie zdaje sobie sprawy z konieczności jego opłacania. Również gminy mają z nim problem.

– Bazując na informacjach z urzędów gminnych i miejskich, widzimy, że nieznajomość podatku od deszczu wynika głównie z braków kadrowych oraz niejasnych procedur, w jaki sposób podstawa opodatkowania powinna być określana. Mając świadomość, jak wygląda kondycja finansowa gmin, oraz biorąc pod uwagę fakt, iż w 2023 r. zgodnie z ordynacją podatkową zobowiązania będą ściągane za pięć poprzednich lat, możemy zakładać, że wkrótce organy podatkowe zaczną się upominać o daninę wraz z należnym oprocentowaniem. Jest to więc dobry moment, aby przedsiębiorcy zweryfikowali wysokość należnego podatku – komentuje Małgorzata Pałys, menadżer działu podatków i opłat lokalnych w Ayming Polska.

Czytaj więcej: Jakie są kryteria naliczania podatku od deszczu dla przedsiębiorstw? Kiedy należy taką opłatę uiścić? >

Sprawdź też: Jakie działania winien podjąć starosta w przypadku zgłoszeń niezadowolenia z powodu podlewania trawników przez osoby fizyczne?  >

 

Podatek od deszczu zapłaci więcej podmiotów?

Z obecnie obowiązujących przepisów wynika, że do zapłaty podatku zobowiązani są właściciele nieruchomości o powierzchni przekraczającej 3500 m kw., ale tylko w przypadku, gdy jest ona w co najmniej 70 proc. zabudowana oraz niepodłączona do kanalizacji. Roczne stawki daniny zależą od tego, czy nieruchomość posiada urządzenia do retencjonowania wody, i wynoszą maksymalnie od 10 gr do 1 zł za metr kwadratowy.

Aleksandra Kania, starszy konsultant w Ayming Polska, zwraca uwagę, że opłatą obciążone są głównie przedsiębiorstwa posiadające rozbudowane zakłady produkcyjne, centra logistyczne, jak również podmioty handlowe dysponujące sklepami wielkopowierzchniowymi. Osoby fizyczne będące właścicielami mniejszych działek  nie są zobligowane do uiszczania opłaty od deszczu.

Czytaj też: Jak i kto może stwierdzić uszkodzenie przepływu wód podziemnych? >

Wkrótce jednak może się to zmienić. Od 2020 r. trwają bowiem prace nad nowelizacją przepisów dotyczących podatku od deszczu. Sejm miał je przegłosować w tym roku, na razie jednak rząd wycofał się z tej inicjatywy. Nasi rozmówcy przewidują, że sprawa powróci, a podatek nie tylko zauważalnie wzrośnie, ale obejmie też znacznie więcej firm oraz gospodarstw domowych. Z szacunków rządu wynika, że będzie to nawet 20-krotnie większa liczba podatników niż obecnie. Planowano, aby daniną byli obciążeni wszyscy właściciele nieruchomości o powierzchni większej niż 600 m kw., na których zabudowane jest co najmniej 50 proc. powierzchni gruntu.

Podatku od deszczu można uniknąć lub znacząco obniżyć jego wysokość poprzez montowanie urządzeń do retencjonowania wody, np. zbiorników na deszczówkę. Ważne jest również odpowiednie projektowanie przyszłych placów czy budynków.

– Planując nowe nieruchomości, firmy powinny zwrócić uwagę na takie rozwiązania, jak np. pokrywanie placów płytami ażurowymi, które w odróżnieniu od kostki czy asfaltu umożliwiają częściowe wnikanie wody do gruntu – radzi Aleksandra Kania.

 


Zbieranie deszczówki a podatek od nieruchomości

Zbieranie deszczówki nie wpływa jednak na kwestie rozliczeń podatku od nieruchomości – przynajmniej na szczeblu rozwiązań ogólnokrajowych. Jakiś czas temu jeden z posłów wystąpił nawet w tej sprawie do ministra finansów. Chodziło o wprowadzenie ulgi w podatku od nieruchomości dla osób, które praktykują zbieranie wody deszczowej.

- Ustawowe wprowadzanie ulg w podatkach lokalnych, w tym w podatku od nieruchomości, powoduje ubytek dochodów gmin, który w związku z wywodzącą się z art. 167 Konstytucji zasadą autonomii podatkowej i samodzielności finansowej gmin, wymaga bądź rekompensaty z innego źródła, bądź ewentualnego zmniejszenia zakresu zadań publicznych do realizacji których jest zobowiązana gmina – wyjaśnił Jan Sarnowski, ówczesny wiceminister finansów.

Resort wskazał jednak, że takie preferencje w opodatkowaniu nieruchomości może wprowadzić rada gminy. W ustawie z 12 stycznia 1991 r. o podatkach i opłatach lokalnych przewidziano uprawnienie dla rad gmin do uchwalania wysokości stawek podatku od nieruchomości, stosowanych na terenie danej gminy, w granicach stawek maksymalnych określanych przez ministra właściwego do spraw finansów publicznych.

Sprawdź też: Czy sąsiad może zablokować wyloty w fundamencie odprowadzające wody z posesji sąsiadki? >

Gminy więc w ramach posiadanej autonomii finansowej mogą bowiem samodzielnie kształtować politykę podatkową, zgodnie ze swoją właściwością terytorialną.

Rada gminy przy określaniu wysokości stawek podatku od nieruchomości może różnicować ich wysokość dla poszczególnych rodzajów przedmiotów opodatkowania (art. 5 ust. 2 - 4 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych).  Jest także uprawniona do wprowadzania, w drodze uchwały, innych zwolnień przedmiotowych niż określone w tej ustawie (art. 7 ust. 3 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych).

W obowiązującym stanie prawnym rady gmin mają zatem możliwość wprowadzenia preferencji w opodatkowaniu nieruchomości, na których są zainstalowane i wykorzystywane zbiorniki na wodę deszczową, na przykład w postaci uchwalenia niższej stawki podatku od nieruchomości. Rady gmin mogą również wprowadzić zwolnienie z podatku takich nieruchomości.

Zobacz więcej: Nie będzie powszechnej ulgi dla łapiących deszczówkę >>