Zamieszanie wokół polityków PiS, byłych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, sprawiło, że Sejm przełożył na następny tydzień drugie i trzecie czytanie ustawy budżetowej na 2024 r. Rząd zapewnia jednak, że prace nad budżetem zakończą się zgodnie z harmonogramem, czyli do 29 stycznia ustawa trafi do podpisu prezydenta. - Zdążymy z uchwaleniem budżetu i pan prezydent dostanie na swoje biurko ustawę budżetową do podpisania w terminach wyznaczonych przez przepisy prawa, przez Konstytucję. Nie ma żadnego powodu do obaw - zapewnił premier Donald Tusk.

We wtorek wieczorem policja zatrzymała Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy przebywali wówczas w Pałacu Prezydenckim. Politycy zostali skazani 20 grudnia 2023 r. prawomocnym wyrokiem na dwa lata pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą gruntową. 

Prezydent Andrzej Duda zapowiedział w środę, że stał i stoi na stanowisku, że Kamiński i jego współpracownicy zostali ułaskawieni zgodnie z konstytucją i to ułaskawienie jest w mocy. - Nie spocznę, dopóki minister Mariusz Kamiński i jego współpracownicy nie będą na powrót wolnymi ludźmi - podkreślił w środę prezydent Andrzej Duda.

Czytaj również: Budżet 2024 r. i PIT kasowy - Janusz Cichoń >>

 

Mandaty wygasły z mocy prawa

Jak podkreśla dr hab. Mariusz Bidziński, prof. Uniwersytetu SWPS, partner w kancelarii Chmaj i Partnerzy, sprawa dwóch byłych posłów jest oczywista. Nie budzi żadnych wątpliwości, że ich mandaty wygasły z mocy prawa w momencie, w którym zapadł wyrok sądu.

- Zgodnie z art. 99 Konstytucji nie może sprawować mandatu posła osoba nieposiadająca biernego prawa wyborczego, nawet gdy utraci je później. Nie ma znaczenia, że prezydent twierdzi inaczej, ponieważ prezydent ma obowiązek respektowania wszystkich wyroków sądów – mówi Mariusz Bidziński

- Nawet gdyby w przyszłości ktokolwiek stwierdził (mimo iż nie ma ku temu podstaw), że te osoby miały jednak mandat i mogły głosować, to brak ich udziału w głosowaniach nie wpływa w jakikolwiek sposób na skuteczność uchwalanych ustaw. Natomiast zupełnie inaczej byłoby w sytuacji, gdyby osoby pozbawione mandatu głosowały nad ustawą budżetową lub jakąkolwiek inną ustawą. Wówczas doszłoby do sytuacji nieważności głosowania, gdyż brały w nim udział osoby nieuprawnione, co jest sprzeczne z Konstytucją, regulaminem Sejmu i przepisami kodeksu wyborczego – wyjaśnia prof. Mariusz Bidziński.

Również Zbigniew Roman, adwokat, ekspert BCC ds. prawa karnego, karno-skarbowego i konstytucyjnego, senior partner w Kancelarii SRDK, uważa, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nie są już posłami.

- W moje ocenie mandaty posłów Kamińskiego i Wąsika zostały niewątpliwie skutecznie wygaszone. Byli posłowie zostali prawomocnie skazani za przestępstwo ścigane z urzędu na karę pozbawienia wolności. To oznacza, że została spełniona tzw. negatywna przesłanka niewybieralności. W takim wypadku osoba, która została posłem, taci mandat, a osoba, która posłem nie została – nie może nim zostać. W tym wypadku na skutek uprawomocnienia się wyroku z 20 grudnia 2023 r. doszło do zaistnienia przesłanki powodującej utratę mandatu posła. Już sam ten wyrok jednoznacznie o tym przesądza. Decyzja marszałka Sejmu jest wyłącznie decyzją potwierdzającą. Marszałek, posługując się sformułowaniem zawartym art. 249 kodeksu wyborczego – stwierdził wygaśniecie mandatów. To oznacza, że obaj panowie nie są posłami. Konsekwencją tego jest m.in. fakt, że zostali skutecznie zatrzymani i rozpoczęli odbywanie kary pozbawienia wolności.  W tej sytuacji mamy 258 posłów, należy więc zainicjować procedurę powołania nowych posłów, która jest przewidziana prawem i zapewne niebawem doprowadzi do objęcia mandatów przez dwóch kolejnych posłów. Docelowo powinno być 460 posłów, którzy powinni podejmować decyzje ustawodawcze w Sejmie – mówi mec. Zbigniew Roman..

Czytaj też w LEX: Maroń Grzegorz, Ślubowanie poselskie w polskim porządku prawnym >

Zaznacza, że prezydent ma możliwość podjęcia skutecznej decyzji o ułaskawieniu byłych posłów. Nie sprawi to jednak, że będą mogli ponownie zostać posłami. - Nie ma żadnego scenariusza, w ramach którego panowie mogliby odzyskać mandaty poselskie - mówi mec. Zbigniew Roman.

Czytaj też w LEX: Strzała Karol, Konflikt i kryzysy oraz ich wpływ na tendencje legislacyjne obciążające budżet państwa >

 

Skierowanie ustawy do TK nie zmieni sytuacji

Powstaje też pytanie, jakie konsekwencje miałoby ewentualne skierowanie przez prezydenta ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego. Według prof. Mariusza Bidzińskiego kluczowe znaczenie ma terminowe przedstawienie ustawy do podpisu prezydenta. Natomiast nawet gdyby prezydent skierował ustawę do TK i gdyby została ona w jakimś zakresie zakwestionowana, nie daje to podstaw do skrócenia kadencji Sejmu ani znaczących zmian polityki finansowej.

- Prezydent ma oczywiście - zgodnie z Konstytuują - prawo skierowania ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego, natomiast nie wpływa to na możliwość wcześniejszego rozwiązania Sejmu. Jedyną sytuacją, w której prezydent może (ale nie musi) zarządzić skrócenie kadencji Sejmu, jest taka, w której nie otrzyma ustawy budżetowej do podpisu w ciągu czterech miesięcy – mówi prof. Mariusz Bidziński.

Zgodnie z art. 225 Konstytucji, jeżeli w ciągu czterech miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy budżetowej nie zostanie ona przedstawiona prezydentowi do podpisu, prezydent może w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji Sejmu.

- Trybunał może zweryfikować jedynie konstytucyjność wydawania środków budżetowych, ale musiałby mieć w tym zakresie konkretne podstawy, których jest w zasadzie brak w treści konstytucji. Mógłby teoretycznie zakwestionować finansowanie z budżetu np. działalności ksenofobicznej, czy działań naruszających prawo ochrony środowiska (jak wycinka wszystkich drzew w Polsce), gdyby budżet takie wydatki przewidywał. Jednak nawet gdyby ustawa budżetowa została uznana w jakimś zakresie za niezgodną z Konstytucją, to wciąż przesłanka skrócenia kadencji Sejmu upada z chwilą przedłożenia ustawy do podpisu prezydenta. Nasz system prawny nie przewiduje bowiem żadnych sankcji związanych z tym, że ustawa budżetowa okazałaby się w jakimś zakresie niegodna z konstytucją. Wówczas trzeba byłoby ją poprawić. Z tego względu narzędzie prezydenta do wysłania ustawy do TK jest uprawnieniem „pustym”, z którego nic nie wynika – mówi prof. Bidziński.

Zgodnie z art. 224 Konstytucji prezydent podpisuje w ciągu siedmiu dni ustawę budżetową albo ustawę o prowizorium budżetowym przedstawioną przez marszałka sejmu. Do ustawy budżetowej i ustawy o prowizorium budżetowym nie stosuje się przepisu art. 122 ust. 5 (czyli weto prezydenta). W przypadku zwrócenia się prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z Konstytucją ustawy budżetowej albo ustawy o prowizorium budżetowym przed jej podpisaniem, Trybunał orzeka w tej sprawie nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia złożenia wniosku w Trybunale.

W tym czasie, zgodnie z art. 219 ust. 4 Konstytucji, jeżeli ustawa budżetowa albo ustawa o prowizorium budżetowym nie weszły w życie w dniu rozpoczęcia roku budżetowego, Rada Ministrów prowadzi gospodarkę finansową na podstawie przedłożonego projektu ustawy.

Czytaj też w LEX: Gonet Wojciech, Suchodolski Bartłomiej, Stabilność dochodów i wydatków publicznych w sytuacjach kryzysowych w kontekście realizacji zadań publicznych > 

Nowość
Nowość

Joanna M. Salachna, Marcin Tyniewicki

Sprawdź  

Gospodarka finansowa na podstawie projektu 

Według prof. Ryszarda Piotrowskiego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, gdyby Trybunał uznał ustawę budżetową za niezgodną z Konstytucją, Sejm powinien wykonać wyrok Trybunału, czyli uchwalić ustawę zgodną z przepisami Konstytucji.

Czy jest na to określony termin? - Konstytucja dopuszcza sytuację, w której rząd działa na podstawie projektu ustawy budżetowej. Nie określa terminu, w którym Sejm powinien uchwalić ustawę budżetową realizującą wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Rząd powinien jednak dążyć do tego, by działać na podstawie ustawy, nie projektu – podkreśla prof. Piotrowski.

Czytaj też w LEX: Kuca Grzegorz, Problem deprecjonowania budżetu państwa >

Mec. Zbigniew Roman ma nadzieję, że prezydent nie skieruje ustawy do TK.

- Mam nadzieję, że prezydent nie podejmie decyzji o skierowaniu ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego, ponieważ poszerzyłoby to zakres niepewności proceduralnej i chaosu prawnego. Znajdujemy się w sytuacji bez precedensu, jeśli chodzi o prawo-ustrojową historię Polski po 89' roku. Mamy obecnie swoisty dualizm prawny, występuje szereg instytucji kluczowych dla funkcjonowania państwa, które są albo obsadzone wadliwie, albo są dotknięte mankamentami konstytucyjnymi. Trybunał Konstytucyjny jest obecnie instytucją budząca bardzo poważne wątpliwości i kontrowersje, która przez część opinii publicznej oraz podmioty europejskie traktowana jest jako organ niespełniający wymogów sądowych i ustrojowych, a skierowanie do niego ustawy budżetowej oznaczałoby pogłębienie chaosu prawnego oraz potencjalne zainicjowanie kryzysu konstytucyjnego – mówi Zbigniew Roman.

Pozytywną stroną obecnego zamieszania jest natomiast spokojna reakcja rynków. 

- Z punktu widzenia ekonomisty istotne jest, że rynki finansowe reagują dość spokojnie na to zamieszanie. Podstawą tego spokoju są zapewnienia rządu, że budżet nie jest zagrożony i zostanie uchwalony i przedstawiony do podpisu prezydenta w zakładanych terminach. Gdyby podobna sytuacja zdarzyła się 10-15 lat temu, złoty doznałby znacznego osłabienia, a rentowności obligacji rządowych byłyby wyraźnie wyższe – mówi dr Marcin Mrowiec, ekonomista, główny ekonomista Grant Thornton oraz ekspert Business Centre Club.

Czytaj też w LEX: Łukowiak Dominik, Ustawa okołobudżetowa w systemie gospodarki finansowej państwa. Charakter prawny i funkcje instytucji >