Grażyna J. Leśniak: Czy faktycznie zmiany zaproponowane przez Ministerstwo Finansów są tak dobre i korzystne jak to przedstawiono? Czy podatnicy mają się z czego cieszyć i powiedzieć wow, jak fajnie?

Przemysław Hinc: Nie ma żadnego wow. Wystarczy wykonać wyliczenie matematyczne, żeby się zorientować, że obniżenie stawki podatku dochodowego od osób fizycznych z obecnych 17 proc. do 12 proc. de facto niczego specjalnego nie oznacza. Do zapłaty będzie ten sam podatek, jaki i tak podatnicy płacili po wejściu w życie Polskiego Ładu

Czytaj: Zmiany w Polskim Ładzie - 12 proc. PIT i wyłączenie składki zdrowotnej z podstawy opodatkowania>>
 

Jak to możliwe?

Przede wszystkim utrzymana zostanie kwota wolna od podatku, czyli owe 30 tys. zł dochodu, a zlikwidowana ma być ulga dla klasy średniej - osób, których miesięczny dochód przekracza 5700 zł. Ulga ta została wprowadzona, by zmniejszyć negatywne skutki Polskiego Ładu, czyli odebranie obywatelom prawa do odliczenia od podatku 7,75 proc. zapłaconej składki na ubezpieczenie zdrowotne. Gdy więc zrezygnuje się z ulgi dla klasy średniej i jednocześnie obniży stawkę podatku PIT o 5 punktów procentowych, to otrzymamy właśnie opodatkowanie dochodów na poziomie 12 proc. W ten sposób bez potrzeby stosowania kuriozalnych wzorów ulgi dla klasy średniej można obniżyć podatek, a do budżetu i tak wpłynie tyle samo, ile miało wcześniej wpłynąć. Tym samym podatnicy, których miesięczne dochody nie przekraczają 10 tys. zł nic nie zyskają z obniżenia stawki podatkowej. Efekt będzie dokładnie taki sam, jak przy zastosowaniu ulgi dla klasy średniej.

Sprawdź też: Polski Ład - zmiany w rozliczeniach prywatnych PIT - odpowiedzi na pytania uczestników szkolenia online >

 


Poza tym rząd nic nie mówi o rozliczeniu składki zdrowotnej i jak na razie nie są przewidziane żadne rozwiązania pozwalające zwolnić dochód wydatkowany na zapłacenie składki z ponownego opodatkowania przez podatników rozliczających się na zasadach ogólnych (czyli głównie pracowników, emerytów, rencistów, naukowców i niektórych przedsiębiorców), a to oznacza, że będziemy tak jak dotychczas płacić podatek od składki, czyli zapłacimy PIT w stawce 12 proc. i po przekroczeniu 32 proc. plus 9 proc. składki zdrowotnej. W rzeczywistości więc podatek dochodowy będzie wyższy i wyniesie odpowiednio 21 proc. i 41 proc.

Czytaj również: Składka zdrowotna - od 1 stycznia będziemy płacić podatek od podatku>>

Co te zmiany oznaczają dla osób fizycznych płacących podatek dochodowy według zasad ogólnych?

Nic się nie zmieni dla tych wszystkich, których miesięczne dochody nie przekroczą 10 tys. zł. Jednak przez to, że zniknie ulga dla klasy średniej, wszyscy, którzy mogli się obawiać jej utraty i konieczności dużych dopłat podatku po zakończeniu roku podatkowego, będą mogli odetchnąć. A to wcale nie jest błahy problem, bowiem dotyczy osób będących – tak jak często dzieje się na Śląsku – jedynymi czynnymi zawodowo członkami rodziny, które nie mogłyby skorzystać z ulgi dla klasy średniej, bo ich dochód po podzieleniu na oboje małżonków byłby niższy niż ten, który uprawniałby do ulgi. Jest też i druga potencjalna korzyść. Ci wszyscy, którzy osiągnęliby dochód ponad kwotę uprawniającą do ulgi nie będą musieli się obawiać o to, że będą musieli ulgę zwracać.

Czytaj też: Ulga dla klasy średniej - zasady obliczania na przykładach >

Likwidacja ulgi dla klasy średniej porządkuje więc system. A tak naprawdę jej likwidacja to próba uniknięcia niepokojów społecznych po zakończeniu roku podatkowego. Te mogłyby wybuchnąć, gdyby okazało się, że wiele osób musi nie tylko zapłacić wyższe podatki, ale też zwrócić kwotę ulgi dla klasy średniej. A spodziewać się można, że byłyby to spore kwoty. To zapewne wywołałoby wielkie niezadowolenie społeczne, na co rząd w okresie przedwyborczym nie może sobie pozwolić. Tak więc rezygnacja z ulgi dla klasy średniej to próba ucieczki przed odpowiedzialnością za system, który zbudowało się wcześniej.

A co z patologiami związanymi ze składką zdrowotną, której wysokość i zasady rozliczenia w Polskim Ładzie uzależnione są od formy opodatkowania?

Nie ma żadnych rozsądnych rozwiązań oczekiwanych przez przedsiębiorców.

Czytaj również: Jeszcze można wyprostować bałagan ze składką zdrowotną>>

Czytaj też: Nowe zasady naliczania składki zdrowotnej od 2022 r. i obowiązek składania deklaracji do ZUS >

Ale przecież podano, że Ministerstwo Finansów proponuje wyłączenie składki na ubezpieczenie zdrowotne z podstawy opodatkowania dla podatników na podatku liniowym, ryczałcie i karcie podatkowej. Roczny limit dla liniowców ma wynosić 8,7 tys. zł (pomniejszenie dochodu), dla ryczałtowców - 50 proc. zapłaconych składek zdrowotnych (pomniejszenie przychodu), a dla podatników na karcie wynosi 19 proc. zapłaconej składki (pomniejszenie podatku).

Opierając się na własnym doświadczeniu i doświadczeniu moich koleżanek i kolegów doradców podatkowych i księgowych mogę powiedzieć, że dla wielu przedsiębiorców prowadzących działalność i uzyskujących przychody pozwalające na normalne życie, składki zdrowotne są horrendalnie wysokie, więc sama obniżka stawki podatku w sprawach składek nic nie zmieni.
Z kolei zapowiadane zmiany w obniżeniu podstawy opodatkowania dla opłacających PIT liniowy, ryczałt albo kartę podatkową, oznaczają, że rząd zakłada, że ci pierwsi – będący na podatku liniowym – płacą składkę w wysokości przeciętnie wynoszącej 725 zł, gdyż o taką kwotę miesięcznie pozwoli zmniejszyć podstawę opodatkowania podatkiem liniowym. W ten sposób liniowcy zapłacą o 1653 zł niższy podatek za cały rok 2022. Jeśli jednak podatnicy, którzy w tej formie rozliczają swój podatek dochodowy, płacą wyższą składkę zdrowotną, to reszty i tak nie odliczą od podstawy opodatkowania. Przy tym rząd już pokazał, że sobie ze statystyką nie radzi, co dotknęło budżetów wielu gospodarstw domowych już w styczniu tego roku. To nie jest tak, że jak ja mam 1.000.000 zł a 999 innych osób ma 1.001 zł to każdy z nas ma po prawie 2.000 zł.

Okazało się też, że wbrew zapowiedziom duża część osób, które skuszone mitycznymi opowieściami o nieprawdopodobnych korzyściach z opodatkowania ryczałtem, płaci teraz, albo niedługo zacznie płacić składki zdrowotne w najwyższym przedziale, więc być może dla części z nich zaproponowane rozwiązanie będzie jakąś ulgą. Dość zresztą symboliczną. Jedyne realne zmniejszenie podatku szykowane jest dla osób opłacających PIT w formie karty podatkowej, ale ta grupa z kolei została dość mocno przetrzebiona z początkiem bieżącego roku.

Nie zmienia to jednak faktu, że planowane zmiany stanowić będą dodatkową komplikację systemu, bo inna będzie zasada opłacania i rozliczania składki zdrowotnej dla rozliczających się na zasadach ogólnych, inna dla liniowców, jeszcze inna dla ryczałtowców i dla kartowiczów, a to oznacza dodatkową biurokrację i skomplikowanie systemu daninowego.

 


Jedyną dobrą zmianą wydaje się być przywrócenie wspólnego rozliczania z dzieckiem dla samotnych rodziców. To w zasadzie wielka porażka rządu i Ministerstwa Finansów, które usiłowało wpierać obywatelom, że wprowadzona od 1 stycznia 2022 r. wraz z podatkowym Polskim Ładem ulga w wysokości 1500 zł to lepsze rozwiązanie niż obowiązujące przez ostatnie dekady wspólne rozliczenie dla samotnych rodziców…

Tak, to jest potrzebna zmiana, ale i tak nie odpowiada na systemowe oczekiwania kierowane pod adresem Polskiego Ładu. Przede wszystkim pamiętać należy, że na przywróceniu wspólnego rozliczenia skorzystają tylko ci, którzy pozostali albo wybrali opodatkowanie według zasad ogólnych, czyli według skali podatkowej. Osoby, które do 21 lutego dokonały wyboru formy opodatkowania i przeszły według ówczesnej wiedzy i obowiązujących przepisów np. na ryczałt, z tej możliwości rozliczenia wspólnie z samotnie wychowywanym dzieckiem nie skorzystają.

 

 

Ministerstwo zapowiada także rozwiązanie problemu podatników mających kilka różnych źródeł dochodu równocześnie np. kilka umów o prace, umowę o pracę i dwie umowy zlecania, albo łączą pracę z emeryturą. Będą oni mogli upoważnić nawet 3 płatników (pracodawców, zleceniodawców, ZUS) do zmniejszania zaliczek na PIT (o kwotę wynosząca 3600 zł).

To akurat rozwiązanie mocno spóźnione, choć może dla niektórych być korzystne. Zapał tych, którzy już sobie liczą na zapas zyski, trzeba ostudzić. Wprawdzie jeden podatnik będzie mógł wskazać dwóch lub nawet trzech płatników, którzy potrącą mu kwotę wolna od podatku. Ponieważ jednak kwota wolna pozostaje na dotychczasowym poziomie 30 tys. zł, za to maleje stawka, to zmienia się też kwota faktycznie zmniejszająca podatek. Do tej pory było to rocznie 5100 zł przewidziane na cały rok 2022 r., a będzie mniej – 3600 zł. Niewykluczone więc, że w wyniku tej zmiany część osób będzie musiała zwrócić tę różnicę.

A preferencja dla rodzin i dzieci?

Proponowane zwiększenie kwoty zarobków, jakie może osiągnąć dziecko bez utraty preferencji podatkowych przez rodziców – z 3089 zł do 16 061,28 zł w 2022 r., czyli 12-krotności renty socjalnej, to również zmiana korzystna, ale jest to zmiana systemu podatkowego wprowadzana w trakcie roku podatkowego.

 


Czy w takim razie zaproponowane zmiany są zgodne z prawem?

Nie, bo to nie są ulgi, ale na nowo budowany w trakcie roku podatkowego system podatkowy. Bałagan wprowadzony przez tzw. Polski Ład nie uzasadnia tych zmian, bo nie ma takiego prawa, które pozwalałoby na gruntowną przebudowę  systemu podatkowego w trakcie roku. No chyba, że uznalibyśmy, iż system podatkowy się załamał i należy go na nowo skonstruować. Owszem, konstytucja, jako wyjątek od reguły, dopuszcza możliwość wprowadzenia nowych ulg, zwolnień, a nawet abolicji w obrębie podatków bezpośrednich, do których należy podatek dochodowy od osób fizycznych, ale w tym przypadku nie mamy z tym do czynienia. To zdecydowanie dekonstrukcja zastanych 1 stycznia roku podatkowego reguł, w tym zasady zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa wywodzonej z zasady demokratycznego państwa prawnego. Podatnicy już dokonali wyboru formy opodatkowania, a teraz okazuje się, że wyboru dokonali w zupełnie innym stanie prawnym niż ma obowiązywać od nowego półrocza i to jeszcze z datą wsteczną. Jakkolwiek często potrzebne zmiany w tzw. Polskim Ładzie wprowadzone w ten sposób naruszają stabilność, przewidywalność i pewność prawa podatkowego, a w ten sposób naruszają przepisy art. 84 i art. 217 w związku z art. 2 i 7 Konstytucji RP, które wyraźnie stanowią o tym, jak powinno być konstruowane prawo podatkowe. Poza tym proponowane teraz zmiany nie odpowiadają na wszystkie postulaty przedsiębiorców. Zwłaszcza na te dotyczące składki zdrowotnej. A zajmowanie się podatkami bez powiązanej z nimi strukturalnie składki zdrowotnej przypomina zabawę w „jajeczko częściowo nieświeże”. Moim zdaniem, to niedopuszczalne majstrowanie przy podatkach, choć nie można wykluczyć, że dla jakiejś części podatników zmiany mogą okazać się korzystne.

Chcąc pokazać, że rządowi naprawdę zależy na naprawie systemu podatkowego, a szerzej - daninowego, powinien wysłuchać ekspertów, doradców podatkowych, księgowych i przedsiębiorców, i dopiero wówczas przystąpić do gruntownej przebudowy prawa daninowego. Inaczej to będzie tylko nosiło znamiona gaszenia pożaru, który zresztą samemu się wznieciło.

A gdyby miał pan podsumować jednym zdaniem zapowiadane przez MF zmiany, to jakby je pan określił?

Zamienił stryjek siekierkę na kijek. Będzie mniej ostro, ale dalej boleśnie.

Przemysław Hinc, doradca podatkowy i członek zarządu w kancelarii PJH Doradztwo Gospodarcze.