W czwartek wieczorem w Sejmie odbyło się trzecie czytanie nowelizacji reformującej postępowanie cywilne, która wprowadzić ma wiele istotnych zmian. Jedna z nich dotyczy doręczeń. Posłowie poparli poprawkę, która pozwoli doręczać pisma sądowe komornikowi. By ustalić adres, będzie on mógł korzystać z danych ZUS i banków oraz pytać sąsiadów. Nie sprawdzi go jednak w bazie PESEL. Eksperci mówią, że to dobra, ale droga zmiana. W sumie doręczenie listu przez komornika pod jeden adres może kosztować aż 120 złotych.

Czytaj również: Rewolucja w postępowaniu cywilnym - Sejm uchwalił nowelizację >>

 


 

Komornik jak listonosz, tyle że droższy

Obecnie, co do zasady, pisma z sądu są wysyłane pocztą. Gdy listonosz nie zastaje adresata, zostawia mu awizo z informacją, że korespondencja jest do odebrania na poczcie. Gdy, mimo tego, nie odbierze on listu, po siedmiu dniach powinien dostać drugie zawiadomienie.  Po upływie czternastodniowego terminu przesyłkę uznaje się za skutecznie doręczoną – choć adresat nie widział jej na oczy. Jest to tzw. fikcja doręczenia.

Sprawdź w LEX: Czy można zastosować fikcję doręczenia jeżeli upomnienia przedegzekucyjne nie zostały odebrane? >

Zgodnie z projektem nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego, jeżeli pozwany, pomimo powtórzenia zawiadomienia, nie odebrał pozwu lub innego pisma procesowego - przewodniczący zawiadamia o tym powoda, przesyłając mu przy tym odpis pisma dla pozwanego i zobowiązując do doręczenia tego pisma pozwanemu właśnie za pośrednictwem komornika. Powód w terminie dwóch miesięcy od dnia doręczenia mu zobowiązania ma dołączyć do akt potwierdzenie doręczenia pisma. Albo zwraca pismo i wskazuje aktualny adres pozwanego lub dowód, że pozwany przebywa pod adresem wskazanym w pozwie. Nowy adres będzie mógł ustalić komornik. Zgodnie z ostatnimi poprawkami będzie mógł korzystać z bazy organów rentowych i banków. Według Ministerstwa Sprawiedliwości to one są najbardziej aktualne, a  nie baza PESEL. Jej uwzględnienie postulowała m.in.: Konfederacja Lewiatan.

 

Reforma KPC 2019 omówiona przez ekspertów! Zobacz najnowsze książki w księgarni Profinfo > 


Za doręczenie na jeden adres oznaczonego pisma w sprawie, niezależnie od liczby adresatów tego pisma tam zamieszkałych i liczby podjętych prób doręczenia - opłata wyniesie 60 złotych. Do tego komornikowi będzie przysługiwało 20 zł, jeśli odległość między siedzibą kancelarii a miejscem czynności przekracza 10 km. Dodatkowo za ustalenie aktualnego adresu opłata wyniesie 40 zł. W sumie za doręczenie jednego listu opłata może wynieść 120 złotych. I to nie podoba się ekspertom.

Przeczytaj glosę w LEX: Niezgodność z prawem UE polskiej regulacji dotyczącej tzw. fikcji doręczeń postępowaniu cywilnym. Glosa do wyroku TS z dnia 19 grudnia 2012 r., C-325/11 >

Skuteczność musi kosztować

Adrian Zwoliński z Konfederacji Lewiatan pyta skąd stawki 60 i 40 zł?  - Poczta Polska za doręczenie przesyłki pobiera ok. 5,90 zł, a kurier ok. 12 zł. Nagle okazuje się, że komornik ma otrzymać 60 zł. Jakie ma on umiejętności, których nie miałby w tym momencie listonosz bądź kurier? Można też zapytać, jaką ma przewagę konkurencyjną, skoro jego opłata za doręczenie jest kilkadziesiąt razy wyższa. To jest bardzo dużo pieniędzy, zwłaszcza dla całej grupy osób, którą wcześniej wymieniłem – od małych i średnich przedsiębiorców, którzy masowo wszczynają postępowania, po osoby fizyczne, np. te, które dochodzą alimentów. 

 


Paweł Mroczkowski, dyrektor departamentu legislacyjnego prawa cywilnego w Ministerstwie Sprawiedliwości nie ma wątpliwości, że za zerwanie z fikcją doręczeń trzeba zapłacić. - Czasy, kiedy można było uzyskać tytuł wykonawczy za 7,50 zł odchodzą w niepamięć. Celem reformy jest też m.in. to, żeby w pewnym zakresie ukrócić obrót wierzytelnościami. Obecnie jednym z jego głównych elementów jest brak możliwości weryfikacji adresu, pod który mają być doręczone pisma procesowe, np. wszczynające postępowanie, a także pozwy i nakazy zapłaty w postępowaniu upominawczym. Niestety, ten, kto decyduje się na dochodzenie swojej należności, musi ponosić tego koszty –  tłumaczy Paweł Mroczkowski. I przekonuje, że gdyby ustalono wynagrodzenie komornika na poziomie 20–30 zł, to skuteczność doręczeń byłaby zerowa. 

Sprawdź w LEX: Kiedy decyzja staje się ostateczna jeżeli termin na wniesienie odwołania upływa w sobotę, niedzielę lub święto? >

- Można powiedzieć, że wtedy komornik, dla "odbębnienia" formalności, gdzieś by tam pojechał, rzucił okiem na zamknięte drzwi i odjechał. Dlatego nie mogą to być groszowe stawki, ale takie, które będą odczuwalne dla każdego komornika. Niestety, to powód jest zobowiązany ponieść te wydatki. One oczywiście podlegają później rozliczeniu, w ramach rozliczenia kosztów procesu – przekonuje Mroczkowski.

 

 

Eksperci jednak wątpią w skuteczność komorników. Jan Prasałek, pełnomocnik do spraw legislacyjnych Polskiego Związku Zarządzania Wierzytelnościami zwraca uwagę, że komornik ma obowiązek tylko raz pojechać pod wskazany adres. - Czy pojedzie tam po raz drugi, trzeci i czwarty zależy już wyłącznie od jego dobrej woli, ale za jedną podróż i ustalenie właściwego adresu weźmie 120 zł – mówi Prasałek. Bo opłata będzie dokonywana już przy złożeniu wniosku o doręczenie przez komornika.

Sprawdź w LEX: Jaka jest procedura egzekucyjna, jeśli upomnienie nie zostało skutecznie doręczone? >

Wydłuży się postępowanie

Adrian Zwoliński zauważa jednak, że wraz ze wzrostem opłat nastąpi wydłużenie postępowań. Komornik będzie bowiem korespondował z powodem, a nie bezpośrednio z sądem. Powód zaś będzie miał dwa miesiące na poinformowanie sądu o wynikach pracy komornika. W efekcie postępowanie może się wydłużyć o kolejne 60 dni. Dlatego też Konfederacja Lewiatan zaproponowała, aby komornik zwracał pismo do sądu, co byłoby bardziej efektywne. Komornik mógłby dodatkowo informować powoda o skutkach doręczenia. - Ta zmiana łączy się nie tylko z efektywnością postępowania, a więc z czasem, który przez mechanizm proponowany przez stronę rządową zostanie wydłużony, ale także, jak już zostało powiedziane, z kosztami – mówi Adrian Zwoliński. Posłowie jednak nie poparli takiej poprawki. Adrian Zwoliński zwraca też uwagę, że jeżeli konsument przegra sprawę z firmą, to będzie musiał jej zwrócić koszty doręczania. A te będą już znaczne.