Sąd Rejonowy w Zielonej Górze ogłosił upadłość spółki Cinkciarz.pl w poniedziałek, 27 października 2025 r. Stało się to ponad rok po tym, jak internetowy kantor przestał wypłacać klientom środki z tytułu wymiany walut, a jego sprawą zajęły się Komisja Nadzoru Finansowego i prokuratura. Początkowo klienci próbowali odzyskiwać pieniądze drogą składania pozwów i egzekucji komorniczej. Z czasem część z nich uznała, że skuteczniejszym sposobem będzie postępowanie upadłościowe.

- Wniosek o upadłość złożyliśmy jako kancelaria w imieniu jednego z naszych klientów, który jest wierzycielem spółki Cinkciarz.pl. Sąd przychylił się do tego wniosku – mówi Michał Kulczyński, radca prawny, doradca restrukturyzacyjny w Kancelarii Sobota Jachira.

- Postępowanie upadłościowe Cinkciarz.pl będzie z pewnością skomplikowane i wielowątkowe. Według doniesień medialnych liczba wierzycieli spółki przekracza 7 tys., a zatem będzie to jedno z większych postępowań upadłościowych toczących się obecnie w Polsce – komentuje dr Hubert Zieliński, radca prawny w Filipiak Babicz Legal sp. k.

Zgłoszenie wierzytelności tylko przez KRZ

Mec. Kulczyński podkreśla, że najważniejsze jest teraz, aby wierzyciele zgłosili swoje wierzytelności syndykowi (została nim spółka Grenda-Restrukturyzacja) za pomocą systemu teleinformatycznego Krajowy Rejestr Zadłużonych (KRZ).

- Należy wskazać konkretną kwotę i walutę zobowiązania oraz przedłożyć dowody stwierdzające istnienie wierzytelności. Syndyk będzie te zgłoszenia weryfikował i na ich podstawie sporządzi listę wierzytelności – mówi mec. Kulczyński. - Dowodem może być np. potwierdzenie przelewu, zestawienie transakcji z konta na portalu Cinkciarz.pl, korespondencja z firmą. Można załączyć zrzuty ekranu lub skany dokumentów.

Sąd wezwał wierzycieli, by zgłaszali swoje wierzytelności w terminie 30 dni od ogłoszenia upadłości, czyli licząc od 27 października br. Piotr Zimmerman, radca prawny i kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny z kancelarii Zimmerman Sierakowski Frosztęga, uczula, że dochowanie tego terminu ma konsekwencje finansowe - po jego upływie, aby skutecznie zgłosić wierzytelności, wierzyciel musi uiścić opłatę w wysokości 1 239,95 zł. Mec. Zimmerman zwraca też uwagę, że zgłoszenie wierzytelności musi spełniać wymogi ogólne pisma procesowego oraz konkretne wytyczne z art. 240 Prawa upadłościowego.

- System KRZ jest dość złożony. Aby z niego korzystać, należy założyć konto na Portalu Rejestrów Sądowych, potwierdzając swoją tożsamość np. przez profil zaufany lub kwalifikowany podpis elektroniczny. Warto też zapoznać się z instrukcją zgłaszania wierzytelności przez KRZ. Nie jest konieczne korzystanie z pomocy profesjonalnego pełnomocnika, ale doświadczenie wskazuje, że udział prawnika pozwala uniknąć błędów i konieczności uzupełniania wniosku – mówi Michał Kulczyński.

- Wierzycielami są w dużej mierze osoby fizyczne, które według mojej wiedzy podejmują obecnie próby samodzielnego zgłaszania wierzytelności (bez wsparcia profesjonalnych pełnomocników), co zdecydowanie zwiększy nakład pracy przy sporządzaniu listy wierzytelności – dodaje Hubert Zieliński.

Prawnicy zwracają też uwagę, że po uprawomocnieniu się postanowienia o ogłoszeniu upadłości umorzone zostaną postępowania egzekucyjne wobec Cinkciarza. - Oznacza to, że nawet jeśli ktoś skierował swoją sprawę do komornika, ale nie odzyskał dotąd pieniędzy, powinien zgłosić wierzytelność syndykowi – wskazuje mec. Kulczyński.

Tylko nieliczni wierzyciele, o których mowa w art. 216aa ust. 1 Prawa upadłościowego, mają możliwość zgłaszania wierzytelności z pominięciem systemu KRZ, kierując zgłoszenie na adres syndyka w Poznaniu. Chodzi tu o wierzycieli których należności wynikają np. ze stosunku pracy lub – o ile tacy w ogóle istnieją - z renty.

Szanse na odzyskanie pieniędzy

Mec. Kulczyński zwraca uwagę, że rolą syndyka jest m.in. możliwie jak największe zaspokojenie wierzycieli.

Otwarte pozostaje jednak pytanie co do tego, czy i ile środków uda się im odzyskać. W styczniu br. Prokuratura Regionalna w Poznaniu, która w ramach postępowania w sprawie oszustw popełnionych przez Cinkciarza zablokowała jego konta informowała, że „ze wstępnych ustaleń wynika, iż szacowana kwota zablokowanych środków nie pokrywa całości zgłoszonych dotychczas przez pokrzywdzonych roszczeń”. Wówczas suma pieniędzy winnych klientom nie była jeszcze oszacowana. Obecnie prokuratura podaje, że chodzi o ponad 125 mln zł.

Do masy upadłości wejdzie jednak cały zabezpieczony przez syndyka majątek spółki, a nie tylko środki zgromadzone na rachunkach bankowych. Jak mówi Piotr Zimmerman, na tym etapie trudno ocenić, jakie są realne szanse na odzyskanie pieniędzy.

- Zależy to przede wszystkim od tego, jaki majątek syndyk zastanie w spółce, a także czy i w jakim stopniu uda mu się odzyskać środki z transakcji, które mogłyby zostać uznane za bezskuteczne wobec wierzycieli. Dopiero po zsumowaniu tych wartości będzie wiadomo, ile pieniędzy trafi do podziału między wierzycieli – mówi mec. Zimmerman. - Trzeba też pamiętać, że prawo przewiduje kolejność zaspokajania wierzycieli. W pierwszej kolejności środki otrzymują m.in. pracownicy i Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Klienci spółki będą zaspokajani dopiero w dalszej kolejności, więc ostateczna wysokość zwrotu zależy od zasobności masy upadłości – dodaje.

- Zadanie stojące przed syndykiem niewątpliwie komplikuje toczące się równolegle postępowanie karne, w ramach którego ustanowiono liczne zabezpieczenia na majątku spółki - niezbędna będzie zatem współpraca syndyka z prokuraturą – zwraca uwagę mec. Zieliński.

Prezes Marcin P. raczej nie będzie współpracował

Prokuratura Regionalna w Poznaniu prowadzi postępowanie dotyczące oszustw na szkodę wielu klientów internetowego kantoru. Dwoje podejrzanych – Robert G., były członek zarządu Cinkciarza, oraz Monika J. , główna księgowa i prokurent spółki – są obecnie na wolności po wpłaceniu poręczeń majątkowych.

Dotąd nie udało się natomiast przesłuchać Marcina P., prezesa spółki, który jest poszukiwany czerwoną notą Interpolu. W tym roku był widziany w Stanach Zjednoczonych. Udokumentowane są jego świeże związki z amerykańskimi spółkami XMR 1 LLC oraz Guntech Capital LLC. Więcej na ten temat w tekście "Cinkciarz.pl: Podejrzani na wolności, prezes w spółkach z USA”.

Mec. Zieliński uważa, że spodziewany brak współpracy ze strony reprezentantów dłużnika będzie dodatkowym utrudnieniem dla syndyka. - O ile zasadą jest to, że to dłużnik powinien udzielać syndykowi niezbędnych wyjaśnień, to w sytuacji, w której prezes zarządu jest poszukiwany, prawdopodobnie syndyk będzie potrzebował więcej czasu na zapoznanie się z sytuacją spółki. Informacją pozytywną z perspektywy wierzycieli jest to, że na syndyka wybrano osobę, która wcześniej pełniła funkcję tymczasowego nadzorcy sądowego. Pozwoli to na zaoszczędzenie czasu niezbędnego na "wdrożenie się" w projekt – komentuje prawnik.

Naturalne są również pytania o możliwość skierowania egzekucji wobec samego Marcina P., który w internecie chwalił się prowadzeniem wystawnego trybu życia.

Mec. Zimmerman tłumaczy, że możliwe jest dochodzenie zapłaty od członków zarządu, jeśli spółka nie ma majątku na spłatę zobowiązań.

- W praktyce jednak skuteczność takiego działania zależy od tego, czy osoby z zarządu posiadają majątek, z którego można prowadzić egzekucję – zastrzega. - Dlatego warto prawidłowo zgłosić swoją wierzytelność syndykowi. Nie tylko po to, by uczestniczyć w podziale środków, ale też by w przyszłości łatwiej wykazać swoje roszczenie wobec członków zarządu.