Od marca, gdy ogłoszono wiosenny lockdown, zostało w sumie przygotowanych sześć pakietów wsparcia dla firm: pięć tarcz antykryzysowych i tarcza finansowa. Większość z nich była uchwalana w ekspresowym tempie i zaczynała obowiązywać z dnia na dzień. Jesienią czeka nas podobny scenariusz. Obecnie rząd pracuje nad dwoma projektami. Jeden to kolejna branżowa tarcza antykryzysowa. Jak ustaliło Prawo.pl, pomoc ma być uzależniona od dominującego numeru PKD i poziomu spadku obrotów. Drugi to ustawa deregulacyjna.
- To dobre rozwiązania, ale najważniejsze, aby zostały uruchomione jak najszybciej - mówią przedstawiciele przedsiębiorców. I dodają, że szkoda, że przez politykę, nie pomyślano o nich wcześniej, by nie uchwalać ich w ekspresowym tempie.

 

Numer PKD zdecyduje o tym, kto dostanie pomoc

Olga Semeniuk, wiceminister rozwoju, pracy i technologii, zapowiedziała w czwartek, że branże najbardziej poszkodowane w wyniku restrykcji dostaną rządowe wsparcie. Chodzi o branże fitness, ślubną, ale także beauty, eventową, handel, a także gastronomiczną - od soboty restauracje mogą sprzedawać posiłki tylko na wynos lub z dojazdem. Resort przedstawi swoje propozycje Rządowemu Sztabowi Kryzysowemu na początku przyszłego tygodnia. Ma zaproponować dla nich: postojowe, zwolnienie z ZUS i mikropożyczki. Rozważane jest także wsparcie z Polskiego Funduszu Rozwoju, na które firmy liczą najbardziej. W spotkaniach z przedsiębiorcami uczestniczy też Paweł Borys, szef PFR lub Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR.  - Obecnie trwa wyliczanie kosztów wspólnie z ZUS i PFR - mówi Olga Semeniuk. Przedstawiciele branż zwracają uwagę na jeszcze jeden problem. Otóż część firm może mieć problemy z utrzymaniem działalności i konieczne będzie też wsparcie na przebranżowienie.

Czytaj również: Zwolnienie z ZUS i postojowe mają być wsparciem dla gastronomii na najbliższy miesiąc >>

Jak ustaliło Prawo.pl, pomoc będzie uzależniona od dominującego kodu PKD, tak jak w przypadku tarczy dla turystyki, zwanej tarczą 5. Wówczas firmy z szeroko rozumianej branży turystycznej apelowały o rozszerzenie listy kodów o  firmy organizujące i obsługujące targi, koncerty, konferencje (PKD 63.12Z) czy biur zajmujących się obsługą turystów z zagranicy (PKD 79.12Z), bo one nie "łapały się" na kody wskazane w ustawie. Nie udało się i teraz znowu walczą o objęcie pomocą -  Rada Przemysłu Spotkań i Wydarzeń będzie rozmawiać o tym z przedstawicielami resortu w poniedziałek. Jak zauważa Barbara Tutak, prezes Warszawskiej Organizacji Turystycznej, wsparciem nie została objęta firma, która od lat organizuje rejsy po Wiśle dla turystów krajowych i zagranicznych, bo jej dominującym PKD jest transport śródlądowy. Czy ten problem spotka firmy z innych branż?

 


Brak dobrego PKD może pozbawić wsparcia

- Nie wydaje mi się, aby to był duży problem - ocenia Arkadiusz Pączka, zastępca Dyrektora Generalnego Pracodawców RP. - Z jednej strony przedsiębiorcy wpisują bardzo dużo kodów na początku działalności, a z drugiej - zapominają je potem aktualizować. Tymczasem ważne jest, aby pomoc trafiła do tych firm, które rzeczywiście poniosły straty. Dlatego wskazanie głównego PKD wydaje się dobrym rozwiązaniem. Choć można rozważyć możliwość złożenia oświadczenia, że dana działalność jest dominująca, np. na podstawie wystawionych faktur - mówi Arkadiusz Pączka. Inaczej na problem patrzy Agnieszka Winnicka, prezes Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej. - W naszej branży działają fotografowie, makijażystki, florystki, organizatorzy wesel, hotele. W efekcie wysłaliśmy do ministerstwa kilkadziesiąt kodów, bo nie ma jednego kodu dla branży ślubnej, a te które są - nie są adekwatne do prowadzonej działalności. Dla florystów w ogóle nie ma kodu. I ja tu widzę problem. Co zrobić, jak ustalić, by pomoc trafiła do tych, których działalność skupia się na obsłudze wesel - podkreśla Agnieszka Winnicka.

Być może rozwiązaniem byłoby, jak mówi Arkadiusz Pączka, składanie oświadczeń. Takie rozwiązanie postulowano przy pracach nad tarczą dla turystyki, ale się nie udało. - Pozostawienie szerokiej listy PKD i dołączanie oświadczenia, że głównym źródłem przychodów firmy jest działalność związana ze ślubami byłoby najlepszym rozwiązaniem - mówi Agnieszka Winnicka.

Musi się liczyć spadek obrotów

Michał Łenczyński, założyciel 36-tysięcznej inicjatywy Beauty Razem, proponuje, aby wsparciem zostały objęte wszystkie firmy wykazujące znaczne spadki obrotów. Z przeprowadzonych w czerwcu br. przez Beauty Razem badań wynikało, że wśrod salonów Beauty spadki są duże - obrót jest od 30 proc. do 50 proc. niższy od tego sprzed pandemii, a w ciągu ostatnich dwóch tygodni, popyt zmalał o kolejne 15 proc. do 20 proc. mimo że salony fryzjerskie czy kosmetyczne mogą działać zarówno w strefie czerwonej, jak i żółtej, stosując wysoki rygor bezpieczeństwa. Problem dotyczy branży, która daje ok. 300 tys miejsc pracy. - Na złą kondycję branży, zwłaszcza wizażystek i stylistek, wpływa w szczególności zła kondycja branży ślubnej - mówi Łenczyński. Z kolei salony są odwiedzane rzadziej, bo klienci zostają objęci kwarantanną, nie wiedzą o tym że salony mogą działać, bądź się boją. Branża Beauty zabiega też o otwarcie solariów i salonów masażu, w których można zapewnić bezpieczne warunki.  One też są poszkodowane, bo prowadzą działalność pod kodem PKD 96.04.Z (działalność usługowa związana z poprawą kondycji fizycznej).

Ma być pakiet deregulacyjny

Z ustaleń Prawo.pl wynika też, że resort rozwoju rozpoczął prace nad tzw. pakietem deregulacyjnym. - Chodzi o ogólne zmiany regulacyjne po to, by w przyszłym roku wspomóc odbicie gospodarki - mówi osoba zbliżona do MR.
Przedsiębiorcy nie mają wątpliwości, że najbardziej potrzebne jest obniżenie podatku VAT.
- To teraz najbardziej ułatwiłoby nam działalność. Oferujemy swoje usługi głównie osobom indywidualnym, które nie odliczą sobie VAT, jak firmy. Obniżenie podatku VAT sprawiłoby, że usługi potanieją, zwiększy się popyt, ale także zmniejszy szara strefa - mówi Agnieszka Winnicka.  Bartosz Bieszyński,  koordynator Rady Przemysłu Spotkań i Wydarzeń, także uważa, że zmiany w podatkach są kluczowe.
- Obniżenie stawki VAT pobudziłoby popyt na nasze usługi  - mówi Bieszyński. Dla niego ważna jest również możliwość odliczania kosztów organizowanych wyjazdów w kosztach firmy.
Jeszcze inaczej na sprawę patrzy Arkadiusz Pączka. - Obecnie mamy znowu błyskawicznie przygotowywaną tarczę,  bez pogłębionych konsultacji, choć był czas, aby się przygotować do skutków drugiej fali epidemii. Postulaty objęcia konkretnych branż pomocą zgłaszamy od wakacji, a znowu okazuje się, że  będziemy pracować po nocach. Teraz okazuje się, że dojdą do tego kolejne projekty. Dobrze, że rząd chce pomóc. Obawiam się jednak legislacyjnej "biegunki", i tego, że wszystko skupi się na Placu Trzech Krzyży, w jednym resorcie rozwoju. Przepisy tworzone na karimatach nie mogą być dobre, będą budziły wątpliwości interpretacyjne - podsumowuje Pączka. I dodaje, że jeśli najbardziej dotknięte przez lockdown branże nie dostaną szybko wsparcia, wyjdą na ulice.