Pomysł wprowadzenia przepisów o  najmie krótkoterminowym nie jest nowy. Kilkakrotnie rząd zapowiadał ich wprowadzenie. Zabiegał też o to Związek Miast Polskich, a propozycję konkretnych rozwiązań przygotował  m.in. Sopot. Pandemia spowodowała jednak, że problem został odłożony na półkę aż do teraz. Ministerstwo Rozwoju i Technologii zapowiada, że do końca roku  przygotuje projekt. Przeprowadziło też wstępne konsultacje na Targach Regionów i Produktów Turystycznych - Tour Salon.  

Czytaj też:  Najem dla turystów wciąż bolączką miast, chcą zmian w prawie i kontroli>>
 

Bardziej potrzebne od rejestru są licencje 

Ministerstwo rozwoju nie chciało zdradzić Prawo.pl, jakie konkretnie planuje zmiany. Potwierdziło jedynie, że w " Departamencie Turystyki trwają obecnie prace wewnętrzne nad przygotowaniem  przepisów regulujących między innymi obszary najmu krótkotrwałego i usług hotelarskich. Zagadnienia najmu krótkotrwałego są analizowane pod kątem wpływu na turystykę" . 

Więcej resort powiedział  bezpośrednio zainteresowanym zmianami, ale oni też byli rozczarowani lakonicznością wstępnych założeń. Z przedstawionych na targach informacji wynika, że każdy z obiektów będzie musiał obowiązkowo posiadać regulamin porządkowy, zaakceptowany przez turystę. Ponadto zapewniano, że nastąpi przekazanie części kompetencji gminom, które w formie uchwał mogłyby określać dodatkowe warunki najmu. Przewiduje się także wprowadzenie kar administracyjnych za używanie oznaczeń wprowadzających w błąd (jak np. hotelik, motelik) oraz kar dla podmiotów naruszających obowiązujące przepisy prawa w zakresie usług hotelarskich. Zgodnie ze wstępnymi założeniami, środki miałyby zasilić budżet gminny. Planowane jest również doprecyzowanie definicji najmu krótkotrwałego. 

-  Ministerstwo proponuje się utworzenie centralnego rejestru usług hotelarskich. Będzie go prowadziło ministerstwo odpowiedzialne za turystykę (obecnie jest to Ministerstwo Rozwoju i Technologii). W takim rejestrze, a nie jak dziś w rejestrach gminnych, mają być zarejestrowane wszystkie obiekty hotelarskie. Nic nie wiadomo o zasadach  na jakich  taka rejestracja ma się odbywać - tłumaczy Grzegorz Żurawski, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Wynajmu Krótkoterminowego (PSWK ).

PSWK jest otwarte na dialog. - Od dawna postulujemy, by wprowadzić przepisy, które zlikwidowałyby szarą strefę w najmie krótkoterminowym, która dla nas stanowi nieuczciwą konkurencję. Zależy na tym nie tylko nam i innym obiektom hotelarskim ale również samorządom i fiskusowi. Dlatego uważamy, że wprowadzenie rejestru to za mało. Potrzebne są licencje. Tylko licencjonowane podmioty mogłyby rejestrować swoje obiekty na platformach typu booking.com, AirbnB etc. Mógłby ją otrzymać podmiot, który spełniłaby określone warunki i wniósł opłatę licencyjną, która zasilałaby budżet gminy. Mamy przygotowany wstępny katalog kryteriów, jakie musiałby spełniać licencjonowany operator zakwaterowania i czekamy na obiecane zaproszenie z ministerstwa abyśmy mogli je przedyskutować - mówi Grzegorz Żurawski. 

PSWK chce również by resort rozwoju, przy okazji zmian w ustawie o usługach hotelarskich zainicjował zmiany w innych ustawach, których przepisy uniemożliwiają spełnienie przedstawionych nam założeń ustawy. Dotyczy to i prawa ubezpieczeniowego i kwestii związanych z obowiązkiem przestrzegania regulaminów porządkowych obiektów zakwaterowania jak i działań policji. Dziś na przykład, operator zarządzający obiektem zakwaterowania w bloku mieszkalnym nie ma prawa wezwać policji do gości zakłócających ciszę nocną. Może to zrobić wyłącznie stały mieszkaniec budynku. Brakuje więc prostego narzędzia, które umożliwiałoby szybką reakcję na łamanie regulaminu obiektu przez gości. A takich przykładów niedoskonałości obecnego prawa jest bardzo wiele.

 

O najmie powinni decydować samorządy

O zmiany w zakresie najmu krótkotrwałego apelował  m.in. od kilku lat Kraków i Sopot. To ostatnie miasto w 2019 r. przygotowało swoją propozycję, którą poparł Związek Miast Polskich oraz Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych. 

–  Nie jestem za ograniczeniem najmu. Sopot jest miastem turystycznym, w którym wpływy do budżetu z tytułu turystyki stanowią znaczny procent. Jednak żadne działania nie powinny odbywać się kosztem stałych mieszkańców – mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. – Najważniejsza jest według mnie kwestia odpowiedzialności właściciela mieszkania czy apartamentu oferowanego na wynajem za zachowanie gości. Właściciele mieszkań w chwili obecnej rzadko biorą taką odpowiedzialność na siebie, a samorządy nie mają możliwości interwencji w przypadkach nieprawidłowości zgłaszanych przez mieszkańców. Stąd jestem zwolennikiem wprowadzenia takiej formy koncesjonowania najmu krótkoterminowego, która pozwoli wyeliminować uciążliwości dla społeczności lokalnej. Tego typu rozwiązania sprawdzają się w przypadku ogródków gastronomicznych, czy też sklepów sprzedających alkohol. Jasne zasady zapewniają dbałość właściciela o odpowiednie zachowanie gości i klientów. Sama świadomość ryzyka utraty koncesji i realna możliwość szybkiej reakcji w tym zakresie przez samorząd, znacząco wpływa na wzrost odpowiedzialności właściciela za prowadzoną działalność – dodaje prezydent Sopotu.

Walka o rynek  

Zjawisko wynajmu krótkoterminowego w miastach w Polsce zaczęło się dynamicznie rozwijać na przełomie lat 2014-2015. W 2018 i 2019 roku widać już było pierwsze syndromy przegrzania rynku. Ilość apartamentów wymusiła ostrą walkę konkurencyjną. W efekcie w Krakowie, Warszawie, Trójmieście właściciele apartamentów i firmy zarządzające takimi lokalami musiałby się borykać z cenami, które dla wielu profesjonalnych graczy (działających legalnie i utrzymujących standard lokali oraz obsługi gości) były na granicy opłacalności.

Polska to nie Barcelona czy Paryż. Turystka nie jest u nas masowa, na taką skalę jak ma to miejsce w wielu innych krajach czy miastach. Uciążliwość jaką stanowili w budynkach mieszkalnych turyści była nieporównywalnie mniejsza w skali. Choć trudno było narastającego problemu nie zauważyć. Pojawiły się więc pierwsze próby regulowania rynku. Z jednej strony domagali się tego hotelarze, upatrując w apartamentach udostępnianych na doby nieuczciwej konkurencji z uwagi na niższe koszty funkcjonowania takiego wynajmu w porównaniu z branżą hotelową. Z drugiej strony także niektóre miasta – jak Sopot – same zaczęły silnie lobbować na poziomie rządu o wprowadzenie przepisów porządkujących ten rynek - mówi Maren Kosiura, analityk z portalu InwestycjewKurortach.pl

Liczba aktywnych ofert w serwisie Airbnb

Tłumaczy, że tuż przed pandemią widać było jeszcze jedno zjawisko – rynek powoli zaczął się regulować sam. Im więcej ofert pojawiało się w serwisach rezerwacyjnych, tym mocniej trzeba było konkurować nie tylko ceną, ale również jakością. Branża wynajmu krótkoterminowego zaczęła się więc profesjonalizować. Tym, którzy działali legalnie pilnując standardów, też nie po drodze było ani z lokalami działającymi w szarej strefie – bo te zaniżały ceny wynajmu - ani z uciążliwymi gośćmi, którzy w mieszkaniach urządzali huczne imprezy.

Procedura rejestracji mieszkań turystycznych lepiej wygląda w kurortach. Tam od lat lokalne spisy działają, konieczność zgłaszania miejsc noclegowych nie jest więc nowością. A w kilku miejscowościach turystycznych może być nawet premiowana, m.in. w Wiśle i Kołobrzegu. Bowiem właściciele dostają z urzędu procentową premię pieniężną – ok. 2 proc wartości pobranej od turystów opłaty miejscowej.

Drugim czynnikiem wpływającym na powolną samoregulację segmentu wynajmu krótkoterminowego jest wychodzenie firm zarządzających z przyjmowania gości w rozsianych po mieście blokach mieszkalnych.  Firmom zwyczajnie taka rozproszona baza nieruchomości się nie opłaca. Powoduje nie tylko ciągłe konflikty z mieszkańcami, ale też wysokie koszty np. sprzątania, kiedy serwis sprzątający musi poświęcać wiele czasu na przemieszczanie się pomiędzy poszczególnymi lokalami. Firmy zarządzające wolą więc zarządzanie pakietem apartamentów w jednym budynku. Jest wygodniej, taniej, łatwiej, a jeśli budynek z założenia dedykowany jest na wynajem turystyczny, nie ma też problemu ze stałymi lokatorami. Skala działania firm zarządzających też się profesjonalizuje. Coraz więcej takich spółek zaczyna mieć w zasobach od kilkudziesięciu do kilkuset lokali. Zjawisko to nie jest niczym nowym. W USA i krajach Europy Zachodniej rynek firm profesjonalnie zarządzających mieszkaniami dla turystów jest silnie rozwinięty.