Komisja Europejska przypomina, że nie po raz pierwszy stwierdziła nadużycie przez Google pozycji dominującej na różnych rynkach cyfrowych, ze szkodą dla europejskich konsumentów. Dodaje też, że podobne zarzuty względem firmy formuje Departament Sprawiedliwości USA, a sprawa jest przedmiotem postępowania sądowego toczonego za oceanem.

Traci europejski konsument

Tym razem decyzja dotyczyła nadużycia pozycji dominującej w technologii reklamowej Adtech, dzięki której finansowana jest duża część darmowych treści i usług online. KE zwraca uwagę, że Google kontroluje wiele kluczowych narzędzi, które umożliwiają funkcjonowanie tej branży faworyzując przy tym własne usługi technologii reklamy displayowej.

– W wyniku nielegalnych praktyk Google reklamodawcy musieli ponieść wyższe koszty marketingu, które prawdopodobnie przerzucili na europejskich konsumentów w postaci wyższych cen produktów i usług. Taktyka Google zmniejszyła również przychody wydawców, co mogło prowadzić do niższej jakości usług i wyższych kosztów subskrypcji dla konsumentów – podaje w komunikacie Komisja Europejska. Jak dodaje, praktyki firmy miały zatem negatywny wpływ na wszystkich obywateli UE w ich codziennym korzystaniu z internetu.

Rozwiązać konflikt interesów

Kara 2,95 miliarda euro jest wysoka m.in. dlatego, że już to już trzecie stwierdzone naruszenie prawa konkurencji przez Google, trwało ponad 10 lat i miało wymiar globalny. KE uważa jednak, że sankcje finansowe to za mało. Decyzja obliguje firmę do zaprzestanie nielegalnych praktyk. Google ma 60 dni, by poinformować KE, jak zamierza to zrobić. Komisja sugeruje też, że „jedynym sposobem, aby Google skutecznie zakończyło konflikt interesów, jest rozwiązanie strukturalne, np. sprzedaż części działalności związanej z Adtech”.

Stanowisko Google

- Decyzja Komisji Europejskiej w sprawie naszych usług z obszaru technologii reklamowych (AdTech) jest niesłuszna i będziemy się od niej odwoływać - zapowiada cytowana w komunikacie Lee-Anne Mulholland, wiceszefowa Google. I dodaje: - Nakłada ona nieuzasadnioną karę i wymaga zmian, które zaszkodzą tysiącom europejskich firm, utrudniając im generowanie przychodów. Świadczenie usług dla reklamodawców i wydawców nie jest działaniem antykonkurencyjnym, a na rynku dostępnych jest dziś więcej alternatyw niż kiedykolwiek wcześniej.

Firma podaje też, że sprawa dotyczy działalności reklamowej na platformach zewnętrznych firm, a nie reklam w wyszukiwarce.

- Chociaż to wąski wycinek naszego biznesu, technologia ta pomaga wydawcom generować przychody. Umożliwia reklamodawcom wyświetlanie reklam w ich witrynach, aplikacjach i filmach. Dzięki temu wspiera powszechny dostęp do różnorodnych treści w internecie - podaje Google. 

Technologiczny gigant przekonuje, że dochodzenie KE "opiera się na błędnej interpretacji sektora technologii reklamowych", zaś kara to przykład "nieproporcjonalnych działań Europy wobec amerykańskich firm".

Czytaj także: ​Rosja i Białoruś nadal w bazach patentowych