Z raportu Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w 2018 roku spadła liczba domów maklerskich. To przede wszystkim efekt tego, co dzieje się na Giełdzie Papierów Wartościowych, ale nie tylko. – Trudną sytuację domów maklerskich można tłumaczyć także zmianami w otoczeniu prawnym, które z jednej strony mają zapewnić ochronę klientom i przejrzystość działań firm inwestycyjnych, a z drugiej mają znaczny wpływ na wielkość i strukturę przychodów z działalności maklerskiej. Odmienne interpretacje wprowadzonych regulacji oraz różne interesy poszczególnych uczestników rynku doprowadziły do zastoju na linii producentów, czyli TFI, a także dystrybutorów, tj. domów maklerskich, w związku z trudnościami w rozliczeniach za świadczone usługi – uważa Krzysztof Michrowski z Kancelarii Michrowski Bartosiak Family Office.

 

Restrykcyjne przepisy, różne interpretacje

Obserwatorzy branży twierdzą, że już od kilku lat problemem domów maklerskich są restrykcyjne rozwiązania regulacyjne i interpretacje przepisów unijnych. Ich implementacja nie zawsze uwzględnia realia rynku firm inwestycyjnych. Zdaniem ekonomisty Marka Zubera rodzimy rynek kapitałowy jest w największym kryzysie od swojego powstania właśnie z powodu szybko i łatwo wprowadzanych zmian przez polskich polityków, np. związanych z likwidacją OFE czy z podatkiem bankowym. - Nawet jeśli w jakimś obszarze podjęto racjonalne decyzje, to brak przewidywalności otoczenia zwiększa ryzyko dotyczące inwestowania w papiery wartościowe. W Polsce brakuje popytu, a to powoduje niskie wyceny przy projektach IPO i małe obroty na rynku wtórnym - tłumaczy Marek Zuber.

Ponadto dom maklerski, będący mikroprzedsiębiorstwem lub małą firmą, musi nieustannie rozwijać działy prawne kosztem podstawowego obszaru działalności, by odnaleźć się w gąszczu przepisów. – Te podmioty muszą zatrudniać wykwalifikowanych pracowników lub współpracować z firmami doradczymi czy kancelariami prawnymi, które pomagają im w implementacji nowych regulacji. Nadzorują też zgodność działalności maklerskiej z prawem. Wysokie koszty ponoszą nawet małe przedsiębiorstwa inwestycyjne, świadczące jedną usługę maklerską i działające na niewielką skalę, bez rozległej sieci sprzedaży. Prowadzenie ich obecnie mija się z celem – zauważa Krzysztof Michrowski.

Pokłosie afery GetBack

Wiele nowych przepisów to także pokłosie afery GetBack. Jedna z najważniejszych zmian weszła w życie 1 lipca br. Za jej sprawą obligacje nowych emisji nie mogą mieć formy dokumentu i podlegają obowiązkowi rejestracji w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych. Ponadto w przypadku nieemitowanych w drodze oferty publicznej lub takich, w odniesieniu do których emitent nie zamierza ubiegać się o dopuszczenie do obrotu na rynku regulowanym lub wprowadzenia do ASO, podmioty wystawiające papiery wartościowe muszą korzystać z pośrednictwa tzw. agenta emisji – banku lub domu maklerskiego.

 


Większe koszty

Przede wszystkim obowiązek rejestracji powoduje to wzrost kosztów emisji. Samo wynagrodzenie agenta waha się obecnie między 10 a 20 tys. zł. To kwota za cały proces rejestracji papierów wartościowych w KDPW. W efekcie na zmianach zyskają inwestorzy indywidualni, ale stracą małe i średnie przedsiębiorstwa, chcące pozyskać finansowanie na drodze emisji długu - nie będzie ich na nie stać. - Dlatego wszystko wskazuje na to, że zmiany jeszcze bardziej zahamują rozwój, liżącego rany po GetBack-u, rynku prywatnych emisji obligacji i ograniczą wpływy z podstawowej działalności domów maklerskich – uważa Krzysztof Michrowski.

A to nie wszystkie zmiany. Posłowie pracują nad nowelizacją ustawy o ofercie publicznej. Nadzorem KNF zostaną objęte tak zwane kroczące oferty papierów wartościowych, tj. każdej kolejnej oferty nie objętej obowiązkiem sporządzania prospektu dokonywanej przez tego samego emitenta skierowanej do ponad  149 osób.

Małe domy maklerskie znikną z rynku

Zdaniem Marka Zubera istnieje realna obawa, że pod hasłem obrony tzw. „przeciętnych Kowalskich” zostanie zahamowany rozwój rynku papierów dłużnych, który jeszcze kilka lat temu wydawał się bardzo perspektywiczny. To zaś przyniesie kolejne straty domom maklerskim. Zdaniem Piotra Kuczyńskiego sytuacja jest szczególnie groźna tylko dla małych domów maklerskich, co nie powinno mieć negatywnego wpływu na cały rynek kapitałowy, jak również na inwestorów. - Wymusi  konsolidację i przejmowanie mniejszych podmiotów przez większe - ocenia Piotr Kuczyński. W efekcie jednak z rynku mogą znikać kolejne podmioty, a to zdaniem Krzysztofa Michrowskiego spowoduje zmniejszenie się liczba giełdowych debiutów. - Spółki praktycznie nie będą pozyskiwać kapitału na drodze emisji akcji lub obligacji – ostrzega Krzysztof Michrowski.