Zapowiadana przez premiera Donalda Tuska liczba 120 ustaw deregulacyjnych nie wydaje się całkowicie nierealna. Rządowe Centrum Legislacji opublikowało już ok. 30 projektów ustaw zawierających w numerze kod „DER”. Są one procedowane w ekspresowym tempie. Przykładowo, 13 maja rząd obradował nad pięcioma projektami deregulacyjnymi. Jednym z nich był opublikowany niecałe dwa tygodnie wcześniej projekt nowelizacji ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne oraz niektórych innych ustaw (UDER8), opracowany w Ministerstwie Cyfryzacji.

Biznes dostanie dostęp do zdjęć z dowodów

Projekt zakłada m.in. uproszczenie udostępniania danych z różnego rodzaju rejestrów, takich jak centralna ewidencja pojazdów, rejestr PESEL itp. Jednocześnie przewiduje drugie rozwiązanie, które nie jest uzasadniane deregulacją, a „bezpieczeństwem obrotu prawnego”.

Chodzi o udostępnienie prywatnym dostawcom usług fotografii klientów przechowywanych w Rejestrze Dowodów Osobistych. Ma to umożliwić weryfikację zgodności fotografii w okazywanym przez klienta dowodzie osobistym z fotografią gromadzoną w państwowym rejestrze. Z uzasadnienia wynika, że ograniczy to zjawisko kradzieży tożsamości przez posługiwanie się sfałszowanymi dowodami. Dostęp do naszych zdjęć otrzymają: banki, SKOK-i, instytucje pożyczkowe, inni dostawcy usług płatniczych, firmy telekomunikacyjne, tzw. dostawcy kwalifikowanych usług zaufania.

Czytaj komentarz praktyczny w LEX: Makowski Kamil, Udostępnianie danych z Rejestru Dowodów Osobistych - zagadnienia ogólne>

Do projektu dołączono ocenę RODO. - Projektowane regulacje przewidują rozszerzenie obecnie dostępnych narzędzi wyłącznie o jedną daną tj. wizerunek osoby. Jest to jednak dana niezbędna do weryfikacji autentyczności dokumentu i tożsamości osoby – czytamy w dokumencie.

Prof. Grzegorz Sibiga, adwokat, partner w kancelarii Traple, Konarski, Podrecki i Wspólnicy, uważa, że udostępnienie fotografii z dowodów określonym podmiotom prywatnym znajduje uzasadnienie faktyczne, ale to nie wystarczy.

- Konstytucja gwarantuje nam autonomię w decydowaniu o ujawnieniu naszych danych, a wyjątkiem jest mające podstawę w ustawie działanie władzy publicznej, ale tylko w zakresie niezbędnym w demokratycznym państwie prawnym. Tymczasem mamy kolejny przykład, gdy administracja władczo gromadzi dane osobowe w określonym celu, a później w drodze ustawy zmienia sobie ten cel decydując o zupełnie innym przeznaczeniu danych – mówi prof. Sibiga.

Jak tłumaczy, dla potrzeb zapewnienia porządku publicznego obywatel musi posiadać dokument tożsamości i jest obowiązany przekazać swoje zdjęcie do niego, które jest przechowane w rejestrach publicznym. Władza zamierza tymczasem udostępnić to zdjęcie komu innemu, w zupełnie innych celach, bez pytania o to obywatela.

- Jest to nadal nawyk z czasów komunistycznych, gdy to państwo swobodnie decydowało o losie danych obywateli, którzy nie mieli nic do powiedzenia w zakresie własnych danych – komentuje profesor.

I proponuje alternatywę prawną: pozostawienie obywatelowi decyzji co do ujawnienia jego zdjęcia. - To on powinien mieć więc wybór, czy woli wyższy poziom bezpieczeństwa, czy wyższy poziom prywatności. Technologicznie byłoby to możliwe np. przez zaznaczenie odpowiedniej opcji w mObywatelu – mówi prof. Sibiga. - Chlubnym wyjątkiem odmiennego podejścia władzy jest możliwość zastrzeżenia numeru PESEL, gdzie obywatel jest traktowany przez władze jak partner i sam decyduje, czy chce, aby jego dane były w określony sposób wykorzystywane – dodaje.

Ministerstwo Cyfryzacji w ocenie skutków regulacji przyznało, że „nie zidentyfikowano odpowiedników wprowadzanych procedur w innych krajach członkowskich OECD/UE”. Konsultacje projektu skróciło do 7 dni. Już po ich ukończeniu do projektu dodało jeszcze jedną wrzutkę: zastąpienie osobnych wykazów obywateli polskich przebywających w okręgu konsularnym jednym rejestrem obywateli polskich przebywających za granicą. Ma to umożliwić udostępnienie w mObywatelu usługi elektronicznej rejestracji podróży zagranicznej.

Czytaj także w LEX: Ochrona danych osobowych na gruncie ustawy dostosowującej polskie prawo do wymogów unijnej Dyrektywy>

Rozwód to deregulacja

Projekt określany hasłem „rozwody pozasądowe”, opracowany w Ministerstwie Sprawiedliwości w ogóle nie dotyczy gospodarki ani przedsiębiorczości. Ba, przewiduje zmiany o randze kodeksowej, czyli w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. Także on jest jednak oznaczony skrótem „DER” i procedowany w ekspresowym trybie deregulacyjnym (UDER24). Czytaj więcej: Rozwód pozasądowy - trzeba mieć roczny staż i 620 zł

Resort proponuje, by małżeństwa nieposiadające dzieci mogły być rozwiązane nie tylko przed sądem, ale też przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego. Zmiana może mieć fundamentalne znaczenie dla wielu osób, rocznie w Polsce rozpada się bowiem 24 tysiące takich małżeństw. Pomysł nie jest całkowicie nowy: przed rokiem szeroko komentowana była propozycja, by udzielanie rozwodów powierzyć notariuszom. Krytycznie na ten temat wypowiadało się m.in. środowisko adwokackie, które teraz nie zostało zapytane o zdanie.

- Z uwagi na pilność prac legislacyjnych nie udostępniono projektu ustawy do konsultacji i opiniowania, w tym zaopiniowania przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego – czytamy w ocenie skutków regulacji. Analizę prawnoporównawczą projektodawca ograniczył do trzech państw (Łotwa, Estonia, Słowenia).

Czytaj także komentarz praktyczny w LEX: Habryn-Chojnacka Ewa, Ugoda zawierana przed sądem>

 

Cena promocyjna: 230.3 zł

|

Cena regularna: 329 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 230.3 zł


Syndyk dowie się o sejfie

W trybie deregulacyjnym procedowany jest także projekt zmieniający ustawy Prawo bankowe oraz Prawo restrukturyzacyjne (UDER11), stwarzający podstawę prawną do udzielania informacji objętych tajemnicą bankową organom postępowania restrukturyzacyjnego oraz upadłościowego. Przewiduje, że syndyk, nadzorca sądowy albo zarządca będzie mógł uzyskać informacje w zakresie m.in. rachunków bankowych, skrytek, sejfów lub salda wierzytelności przysługującej bankowi względem upadłego lub względem dłużnika.

Ministerstwo Finansów uzasadnia, że dziś przepisy nie dość, że nie zawierają podstawy prawnej do przekazywania takich informacji, to przewidują odpowiedzialność karną za ujawnienie tajemnicy bankowej. - Syndyk np. nie może uzyskać informacji o rachunkach bankowych dłużnika, ponieważ bank nie ma podstawy prawnej do ujawnienia danych objętych tajemnicą bankową. Postępowanie upadłościowe utyka na etapie ustalenia masy upadłości, co wydłuża procedurę i obniża wartość zaspokojenia wierzycieli – czytamy w ocenie skutków regulacji.

Postulat zmian był zgłaszany przez zespół Rafała Brzoski, a wcześniej wybrzmiewał w środowisku ekspertów od restrukturyzacji i upadłości. I on jednak – co pokazują opinie ekspertów – budzi kontrowersje.

Bartosz Sierakowski, radca prawny, doradca restrukturyzacyjny (Zimmerman Sierakowski Frosztęga), uważa, że proponowaną zmianę należy ocenić pozytywnie, gdyż usprawni przebieg postępowań restrukturyzacyjnych i upadłościowych. - Postulat realizowany przez projekt ustawy w ramach pakietu deregulacyjnego był od lat podnoszony przez środowisko praktyków prawa upadłościowego i restrukturyzacyjnego. Tryb procedowania nad ustawą nie budzi wątpliwości – mówi mec. Sierakowski. Dodaje jednak, że w projekcie zabrakło możliwości udostępniania danych objętych tajemnicą bankową także nadzorcom w ramach postępowania o zatwierdzenie układu.

Bardziej krytyczny jest Marcin Bandurski, adwokat, doradca restrukturyzacyjny, wspólnik w kancelarii Prokurent. Chociaż przyznaje, że projekt daje narzędzie, którego brak utrudniał postępowania, to wprowadza także nowe obowiązki po stronie banków oraz ingeruje w konstytucyjne prawo do prywatności i w ochronę danych osobowych. - Takie zmiany – nawet gdy są konieczne – trudno uznać za „deregulację” – komentuje prawnik. Jego wątpliwości budzi krótki termin konsultacji (7 dni) oraz vacatio legis (14 dni). - Pozytywnie oceniam ograniczony – lecz wystarczający – zakres ingerencji w tajemnicę bankową, choć procedowany jest w niewłaściwym trybie – dodaje mec. Bandurski.

Inaczej na wprowadzenie kolejnych przepisów wyłączających tajemnicę bankową patrzy prof. Sibiga. - Liczba wyjątków od tajemnicy bankowej w art. 105 prawa bankowego jest prawie tak duża jak liczba liter w ustawie covidowej. Rodzi to pytanie, czy nadal możemy mówić o tajemnicy jako o zasadzie, a zwolnieniu z niej jako o wyjątku – mówi. - Potrzebna jest dyskusja, czy banki powinny być podmiotami udostępniającymi informacje każdemu, kto ma w tym interes, czy jednak instytucjami gwarantującymi poufność, nawet za cenę braku pełnej realizacji tego interesu, bo takie są konsekwencje realnej tajemnicy – dodaje.

Analiza prawnoporównawcza regulacji nie była prowadzona – tym razem „ze względu na stopień jej szczegółowości i domenę prawa krajowego”.

Czytaj także w LEX: Białek Tadeusz, Serzysko Agnieszka, Tajemnica bankowa – podstawowe zagadnienia>

Deregulacja, czyli nowa regulacja

Zdarza się, że ścieżką deregulacyjną projektodawcy proponują… dodanie regulacji. Tak jest w przypadku projektu nowelizacji ustawy Prawo zamówień publicznych oraz ustawy o umowie koncesji na roboty budowlane lub usługi (UDER15), proponowanego przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii.

Pierwsza zmiana nie wzbudza raczej kontrowersji - zakłada podwyższenie progu, powyżej którego należy stosować przepisy o przetargach i koncesjach ze 130 tys. zł na 170 tys. zł. Poprzednia waloryzacja miała miejsce w 2021 r.

Inaczej może być odebrana druga zmiana. Jak opisuje MRiT (pisownia oryginalna): „projektowana ustawa przewiduje dodanie regulacji nakładającej na zamawiającego w zakresie rozeznania rynku obowiązku badania wpływu planowanego zamówienia na konkurencyjność”. W uzasadnieniu czytamy, że zamawiający na etapie przygotowania postępowania powinien poddać analizie „jak określić warunki zamówienia, aby zwiększyć liczbę wykonawców ubiegających się o udzielenie danego zamówienia, a w efekcie jak zwiększyć liczbę ofert w danym postępowaniu”.

Sceptyczna wobec propozycji jest dr Żaneta Urbaniak, associate director, adwokat z praktyki prawa zamówień publicznych i obronności w KPMG Law. Jak tłumaczy, już w obecnym brzmieniu przepisów zamawiający są zobowiązani opracować warunki zamówienia (opis przedmiotu zamówienia, warunki udziału w postępowaniu, kryteria oceny ofert) w sposób optymalny, aby uzyskać najlepsze efekty z danych nakładów. To zaś wiąże się z koniecznością takiego ich ukształtowania, aby jak największa liczba podmiotów złożyła oferty. - W konsekwencji, wydaje się, że zmiana przepisu w tym zakresie nie przyniesie wymiernych efektów, a jedynie doprowadzi do konieczności uwzględnienia dodatkowych elementów w sporządzanym przez zamawiających dokumencie – komentuje ekspertka.

Konsultacje tym razem zostały ograniczone do 10 dni, a rezygnacja z analizy porównawczej z innymi krajami jest uzasadniana „specyfiką tego rozwiązania”.

Czytaj także komentarz praktyczny w LEX: Lipiec-Warzecha Ludmiła, Koncesja na roboty budowlane lub usługi>