Wiele spółdzielni nie ma wątpliwości, że uchwalona w piątek ustawa o dodatku grzewczym niespecjalnie pomoże lokatorom osiedli mieszkaniowych w zimie. Rachunki za ciepło mogą mieszkańcom bloków zmniejszyć się, ale w przypadku budynków ogrzewanych przez małe kotłownie, a nie duże elektrociepłownie.  Poza tym wysokie ceny uderzyły już ostro po kieszeni. Mimo apeli Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP (ZSMRP), mieszkańcy nie dostaną wyrównania. Posłowie byli głusi na propozycje związku.

Czytaj: Będzie nowy dodatek grzewczy - Sejm uchwalił przepisy>>

Nikt nie wierzy również w zapewnienia minister klimatu Anny Moskwy, że podwyżki w okresie grzewczym za ciepło wyniosą góra 40 procent. 

Jakie wsparcie dla mieszkańców spółdzielni i wspólnot

Wsparcie wygląda ładnie na papierze. Zgodnie z ustawą pomoc mają dostać mieszkańcy bloków, korzystający z ciepła systemowego, a ciepłownie mają dostać "wyrównanie". Ustawa przewiduje, że wytwórca ciepła będzie składał wniosek do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki o zatwierdzenie taryfy z rekompensatą w przypadku dostawy ciepła do budynków mieszkalnych i użyteczności publicznej. Średnia cena z rekompensatą ma wynieść:

  • 150,95 zł/GJ dla ciepła wytwarzanego na podstawie gazu ziemnego lub oleju opałowego;
  • 103,82 zł/GJ dla ciepła wytwarzanego w pozostałych źródłach.

W przypadku, gdy w systemie ciepłowniczym występują źródła ciepła, które wykorzystują jednocześnie różne paliwa, średnia cena wytwarzania ciepła będzie określana proporcjonalnie do procentowego udziału danego źródła. Przedsiębiorstwom wytwarzającym ciepło i stosującym średnią cenę wytwarzania ciepła z rekompensatą wobec gospodarstw domowych i instytucji użyteczności publicznej, będzie przysługiwała tzw. rekompensata. Dzięki temu rozwiązaniu ma zostać ograniczony wzrost cen ciepła i kosztów podgrzania ciepłej wody dla gospodarstw domowych i instytucji użyteczności publicznej.

W praktyce jednak niewiele spółdzielni skorzysta z tego rodzaju pomocy - ostrzega Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP.

Średnie ceny z sufitu? Nie zawsze  

Jacek Cieślar, wiceprezes zarządu Mysłowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej  (woj. śląskie) z projektem ustawy już się zapoznał.  - Chodzi o to, że ta ustawa niewiele zmieni w sytuacji, kiedy na Śląsku dominuje tzw. ciepło skojarzone. W mediach od tygodnia mówi się podwyżka maksymalnie o 40 proc. Zweryfikować to, niestety należy tak, że  oprócz tego, że się mówi podwyżka maksymalnie 40 proc, to jest w ustawie zapisana średnia cena wynikająca pewnie z kalkulacji całej Polski, te 103 zł dla ciepła systemowego ze źródła węglowego, bo takie u nas jest. Tak naprawdę przy cieple systemowym skojarzonym z energetyką, stawki za gigadżul na Śląsku mieszczą się w przedziale od 35 zł do chyba 102 zł, ale to jeden przypadek. Tak że średnia cena netto wynosi w granicach 60 zł. Jeżeli na kilku obiektach najtańszy  GJ mam za 53 zł, a bazowa stawka 103, to nie będzie podwyżka 40 proc. Jeżeli ten projekt wejdzie w życie, to na tych zapisach skorzystają mniejsze miejscowości, gdzie ciepło produkuje się na zasadzie małej kotłowni, gdzie produktem jest tylko ciepło. Tam, gdzie GJ kosztuje powyżej 100 zł ten zapis będzie opłacalny, także tam, gdzie kotłownie są gazowe, ale są własnością przedsiębiorstw ciepłowniczych, np. w Tomyślu. Tam ceny wzrosły o kilkaset procent – tłumaczy Jacek Cieślar.

Zwraca też uwagę, że cena ciepła, to nie jest tylko cena za GJ, jest jeszcze opłata za moc zamówioną - przygotowanie całego procesu produkcji ciepła. Z jego obserwacji wynika, że na przestrzeni lat zdecydowanie bardziej podnoszono opłaty stałe,  niż stawki za gigadżul, tymczasem ustawa mówi tylko o gigadżulu. Cieślar podkreśla, że w skali kraju ciepłownictwa systemowego jest więcej, więc ustawa nic nie zmieni. Związki spółdzielni apelują, żeby zapisy ustawy zmienić, ale co z tego wyniknie, nie wiadomo.

Niedawno w całej Polsce było głośno o Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowym Tomyślu. W związku ze wzrostem cen gazu, jej członkowie doświadczyli drastycznego wzrostu podwyżek czynszu, nawet o kilkaset procent.  Z projektem ustawy zapoznał się już Andrzej Funka, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowym Tomyślu. Przyznaje, że proponowane w nim rozwiązania członkom jego spółdzielni pomogą.

- Rozumiem, dlaczego niektóre spółdzielnie mają inne zdanie na ten temat, bo tam, gdzie jest kogeneracja, albo połączenie ze spalarniami śmieci, to może mieć mniejsze znaczenie, ale tam, gdzie są jednorodne kotłownie opalane gazem to ma duże znaczenie. Jeżeli zostanie ona przyjęta w tym kształcie, to naszej spółdzielni pomoże tzn. ograniczy ten wzrost, z tym, że ustawa budzi naszą irytację co najmniej w dwu miejscach; zakłada pomoc tylko na okres sezonu grzewczego, co jest zupełnie niezrozumiałe i absurdalne, ponieważ spółdzielnie ustalają zaliczki na cały rok i to wtedy, kiedy kończy się kwiecień. W maju też bywały takie okresy, że nawet po weekendzie majowym było zimno w mieszkaniach. Mamy przestać grzać? Też nie wiem. Zobaczymy, co w końcu uchwalą – mówi Andrzej Funka.

Według niego problem z rozliczaniem rekompensaty, który może dotyczyć mniejszych wspólnot, które nie miały wcześniej do czynienia z rozliczaniem.  No i jeszcze kwestia kosztów stałych, czy tu też będzie rekompensata. Dopóki też nie zobaczy ustawy na temat szczegółów rozliczeń nie chce się wypowiadać. - Pewne jest, że ta ustawa dla nas jest dobra, najbardziej w przypadku Opalenicy, bo tam cena gazu wynosi 345 zł za jeden GJ, taką wysłaliśmy im w zaliczkach. To gdyby weszła w życie ustawa, płaciliby o połowę mniej.  Jeżeli te 150 zł to by była cena końcowa, którą moglibyśmy mieszkańcom rozliczać – zaznacza Funka. 

Podkreśla, że jeśli okres ochronny dla mieszkańców bloków nie zostanie przedłużony, a mają go tylko na sezon grzewczy, tymczasem domy jednorodzinne mają ten okres gwarantowany do 2027 r., to o takich niedopuszczalnych praktykach różnicowania obywateli powiadomi komisję europejską. 

 

Spółdzielnie nic nie walczyły w Sejmie

Swoje stanowisko dotyczące ustawy o dodatku grzewczym przygotował Związek Rewizyjny Spółdzielni RP. Wskazywał w nim słabe punkty projektu. O swoje racje chce walczyć teraz w Senacie.

Związek postuluje ustalenie średniej ceny wytwarzania ciepła z rekompensatą w wysokości 103,82 za 1 /GJ netto dla źródeł ciepła opalanych gazem ziemnym, olejem opałowym i dla ciepła wytwarzanego w pozostałych źródłach. Argumentuje, że zgodnie z art. 3 ust. 6 i ust. 7 ustawy jeżeli średnia cena wytwarzania ciepła wytwórcy ciepła jest wyższa od średniej ceny wytwarzania ciepła z rekompensatą tego wytwórcy wówczas stosowane są ceny lub stawki opłat w wysokości odpowiadającej średniej cenie wytwarzanego ciepła z rekompensatą. Jeżeli średnia cena wytwarzania ciepła jest niższa niż średnia cena wytwarzania ciepła z rekompensatą, przedsiębiorstwo energetyczne w rozliczeniach  z odbiorcami stosuje tę cenę.

Związek podnosi, że ustalenie tak wysokiej ceny dla ciepła wytwarzanego w źródłach opalanych gazem ziemnym i olejem nie ma żadnego uzasadnienia, a służy jedynie ograniczeniu pomocy Państwa w postaci obniżki cen za ciepło do niewielkiej grupy odbiorców, co jest  krzywdzące dla wielu gospodarstw domowych.

- W uzasadnieniu do ustawy nie wskazano metody ustalenia tych cen, natomiast z wcześniejszych wypowiedzi członków rządu wynika, że jako bazowe ceny paliw do określenia średniej ceny z rekompensatą przyjęto ceny paliw z marca 2022 roku w stosunku do obecnie obowiązujących cen. Należy podkreślić, że ceny gazu i oleju zaczęły gwałtownie rosnąć już w III kwartale ubiegłego roku, a w ślad za tym ceny ciepła ze źródeł opalanych gazem i olejem. Ceny węgla zaczęły gwałtowanie rosnąć dopiero po nałożeniu embarga na węgiel z Rosji i w tym przypadku ceny węgla z marca 2022 roku mogą stanowić bazę dla ustalenia średniej ceny wytwarzania ciepła z rekompensatą. Ponadto w przypadku gazu ziemnego lub oleju udział kosztów paliwa w kosztach produkcji ciepła jest wyższy niż w przypadku węgla. Stąd też brak uzasadnienia dla tak zróżnicowanych średnich cen wytwarzania ciepła z rekompensatą w wysokości 150,95 zł/GJ (gaz, olej) i 103,82 zł/GJ ( pozostałe paliwa) – twierdzi Jerzy Jankowski, prezes ZSMRP. 

Związek wnosi też m.in. o wprowadzenie w ustawie okresu obowiązywania stosowania cen wytwarzania ciepła z rekompensatą wynikających ze średniej ceny wytwarzania ciepła  z rekompensatą od 1 stycznia 2022 roku do 31 grudnia 2027 roku, a nie jak zapisano w projekcie ustawy od 1 października 2022 roku do dnia 30 kwietnia 2023 roku. I tłumaczy, że wprowadzenie rozwiązań osłonowych od 1 października 2022 r. będzie mogło mieć odniesienie wyłącznie do okresu po 1 października 2022 roku, więc od początku  2022 roku do 30 września  2022 roku mieszkańcy będą musieli pokryć koszty ogrzewania i podgrzania wody według cen zawartych w taryfach dla ciepła obecnie stosowanych przez  przedsiębiorstwa ciepłownicze. Co ostatecznie spowoduje, że pomoc Państwa nie będzie miała  istotnego wpływu na całkowite koszty ogrzewania i podgrzania wody w 2022 roku.

- O ile w sezonie grzewczym od 1 października 2022 roku do 30 kwietnia  2023 r. cena ciepła  z rekompensatą obniży koszty podgrzania wody w sezonie grzewczym, to po 30 kwietnia 2023 r. koszt podgrzania wody gwałtownie wzrośnie, gdyż znowu będą miały zastosowanie ceny z taryfy bez rekompensat – przestrzega Jerzy Jankowski.

Związek podkreśla też, że niedopuszczalne jest ograniczenie okresu ochronnego odbiorców ciepła systemowego do siedmiu miesięcy, jeśli w stosunku do gospodarstw domowych w budynkach jednorodzinnych i wielorodzinnych przewidziano pomoc od 1 stycznia 2022 roku do 31 grudnia 2027 roku w postaci możliwości stosowania regulowanych cen gazu do kotłowni gazowych zgodnie z art. 62b ust. I pkt 2 ustawy Prawo energetyczne.