Przypomnijmy, Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodną z konstytucją przesłankę, która wskazywała, że legalna aborcja jest możliwa w sytuacji gdy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej)". 

Zostały dwie inne przesłanki - aborcja jest nadal możliwa, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo). Podstawy więc są. Lekarze jednak się boją.  Nawet wówczas, gdy prawo dopuszcza aborcję,  praktykowana jest spychologia - czego przykładem jest choćby medialna sprawa nastolatki, którą z ciążą z gwałtu, odsyłano od szpitala do szpitala.

Tarapata Szymon, Zontek Witold: Prawnokarne skutki wyroku TK z 22.10.2020 r., K 1/20 >>

Ciszewski Wojciech: Aborcja, niepełnosprawność i krzywda osób trzecich >>

- Jestem matką tzw. geriatryczną. Moja ciąża od początku było ciążą wysokiego ryzyka. Zdecydowałam się oczywiście na badania prenatalne. Lekarz powiedział wprost, że jak wyjdzie coś źle, to pomocy najlepiej szukać u sąsiadów - w Czechach lub na Słowacji - mówi jedna z czytelniczek Prawo.pl.

- My robimy swoje jako kobiety, pomagamy jak możemy, nie tylko dostarczając tabletki "dzień po", ale i załatwiając procedury za granicą i to także przy tych przesłankach, które w Polsce są legalne, które mogłyby być stosowane, ale nie są, bo lekarze się boją, nie chcą ryzykować swoją przyszłością. A jeśli nawet procedury są uruchamiane, to trwają tak długo, że żadna kobieta nie chce ryzykować swoim życiem i zdrowiem - dodaje adwokatka Danuta Wawrowska (Kancelaria Adwokacka - adwokat Danuta Wawrowska).

Czytaj:
depresja, i nowotwór - pierwsza przesłanka legalnej aborcji pojemna, ale wiele zależy od lekarzy >>

O jedną czwartą wzrosła liczba dzieci zostawionych po urodzeniu w szpitalach >>

Krajobraz po burzy - efekt mrożący i "tajne" listy lekarzy 

Na początek krótki rys historyczny. Tuż po wydaniu 20 października 2020 roku przez Trybunał Konstytucyjny wyroku (opublikowany 27 stycznia 2021 r.), gdy ulicami przechodziły czarne protesty, pojawiła się propozycja prezydenta Andrzeja Dudy, by wyłączoną przesłankę zastąpić inną, zgodnie z którą przerwanie ciąży byłoby też możliwe w sytuacji, gdy: badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne.

Czytaj w LEX: Kompetencje derogacyjne TK oraz ich prawnokarne konsekwencje (refleksje na marginesie wyroku w sprawie K 1/20) >>

Czytaj w LEX: Spór o dopuszczalność przerywania ciąży z perspektywy etycznej i filozoficznoprawnej (komentarz do wyroku TK w sprawie K 1/20) >>

Prawnicy krytykowali brzmienie tej propozycji, ale przede wszystkim zwracali uwagę, że jest dotknięta - zgodnie z orzeczeniem TK - tą samą wadą co poprzednia, czyli jest niekonstytucyjna. Potem plany nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży ucichły i zaczęła się proza życia. 

- Wszyscy chowają głowę w piasek, lekarze zasłaniają się tym, że jest wyrok i nie mogą, bo są takie a nie inne przepisy, posłowie twierdzą, że przecież wszystko jest jasne i powołują się właśnie na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, a pan prezydent obiecał inicjatywę legislacyjną i tej obietnicy nie spełnił. Tymczasem, do czego zobowiązywało takie postawienie sprawy przez TK? Właśnie do zmiany legislacyjnej albo zaproponowanej przez prezydenta albo przez Sejm. Nikt tego jednak nie zrobił, pozostawiono kobiety w zawieszeniu. Ci, którzy mają do czynienia z takimi przypadkami, nie podejmują decyzji bo się boją konsekwencji, wskazują, że nie ma jasnych przepisów, które by im na to pozwalały lub pokazywały co jest dopuszczalne a co nie. Nikt nic nie wie - dodaje mecenas Wawrowska. 

Maroń Grzegorz: Obywatelskie nieposłuszeństwo w świetle uzasadnień sądowych wyroków. Komparatystyczne studium orzecznictwa polskiego i amerykańskiego >>

Czytaj też: Dopuszczalność przerywania ciąży ze względów embriopatologicznych w świetle Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych i praktyki Komitetu ONZ do spraw praw osób niepełnosprawnych >>>

Zresztą teoretycznie podstawą dla działania lekarzy w sytuacji wady letalnej płodu mogłaby by być przesłanka pierwsza - pod warunkiem oczywiście zagrożenia dla życia lub zdrowia kobiety. Przykłady z polskich szpitali pokazują jednak, że czeka się z decyzją często do ostatniej możliwej chwili. - A chodzi przecież o to, by lekarze, którzy mają do czynienia z takimi przypadkami, mogli działać. Obecnie są pozbawieni takiej możliwości, bo przepisy są niejasne. Tym bardziej, że chodzi nie tylko o wyrok, ale i uzasadnienie, które jest sugestią także dla tych, którzy chcieliby pomóc - dodaje mec. Wawrowska. I podaje jeszcze inny przykład. - Jak to wygląda w praktyce widać choćby na przykładach kobiet, które uciekły z Ukrainy, były pokrzywdzone gwałtami wojennymi i w Polsce nie chciano zastosować wobec nich skróconej procedury, uzyskały pomoc na terenie Czech i Słowacji - zaznacza.

Organizacje wspierające kobiety posiłkują się m.in. listą tych lekarzy/lekarek, którzy chcą pomagać - oczywiście w sytuacjach, gdy przesłanki są spełnione. Co ciekawe, oni też nie chcą się ujawniać bo boją się represji. 

 


Ewa Marcjoniak, adwokatka (Kancelaria Adwokacka adwokat Ewy Marcjoniak) zaznacza, że trafia do niej o wiele mniej spraw o odszkodowanie od szpitali/lekarzy, jak i samych lekarzy. - Sądzę, że z jednej strony (kobiet) jest to spowodowane tym, że w przypadku płodu z wadami letalnymi kobiety przy pomocy organizacji profeministycznych wyjeżdżają do Czech, Niemiec, za granicą dokonują terminacji ciąży. Nie mając zaufania do polskich szpitali w takich sytuacjach, omijają je szerokim łukiem. Z tego punktu widzenia za absolutnie konieczne uznaję uzupełnienie luki prawnej i to przez przywrócenie usuniętej przesłanki. Ponieważ w polskich placówkach lekarze (z drugiej strony) przyjmują postawę oportunistyczną i nie chcą kłaść na szali swoich karier, pracy, etc. - podsumowuje. 

Grudecki Michał: O charakterze prawnym przerwania ciąży (rozważania de lege lata i de lege ferenda w związku z artykułem M. Małeckiego) >>>

Czytaj też: Diagnostyka preimplantacyjna zarodków ludzkich in vitro a ochrona godności człowieka >>>

 

Lekarze się boją, choć nie mają czego  

Dr n. med Maciej Jędrzejko, specjalista ginekologii i położnictwa, starszy asystent w Oddziale Ginekologii, Położnictwa i GInekologii Onkologicznej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego  im. prof. K. Gibińskego, zwraca uwagę na dwie kwestie. - W cywilizowanych krajach europejskich ciąże embriopatologiczne, czyli ciąże z wadami letalnymi (śmiertelnymi) oraz z innymi ciężkimi nieuleczalnymi schorzeniami układu nerwowego, traktuje się z założenia jak potencjalne zagrożenie co najmniej zdrowia, w tym zdrowia psychicznego matki. Nawet jeśli nie zachodzi bezpośrednie zagrożenie życia, to kobieta ma prawo taką ciążę usunąć - mówi. 

 

 

Na polskich lekarzy działa "efekt mrożący" orzeczenia TK, a do tego nie mają biegłości w niuansach terminologii prawniczej.

- Z kolei prawnicy nie komunikują wyraźnie lekarzom, że ci naprawdę nie mają się czego bać. W ustawie bowiem użyto sformułowania "jeśli ciąża stanowi zagrożenie zdrowia lub życia" - chodzi o słowo  "lub"  które oznacza, że przesłanki te są rozłączne, a zatem nie musi być zagrożenia życia aby podjąć decyzje i przeprowadzić medyczną terminację ciąży - wystarczy jednoznacznie stwierdzić zagrożenie zdrowia, aby móc zastosować tę przesłankę w celu legalnej terminacji ciąży - mówi dr Jędrzejko.

I dalej wskazuje, że w przypadku aborcji ciąży z ciężkimi wadami można mówić wyłącznie "o usunięciu zagrożenia dla zdrowia fizycznego i psychicznego oraz życia kobiety". - I dopiero w drugiej kolejności można mówić o ewentualnym przerwaniu cierpienia - zarówno tego nieuleczalnie chorego płodu, jak i jego rodziców, na etapie kilkucentymetrowego organizmu. A zatem medycznej terminacji ciąży embriopatologicznej nigdy i w żadnym razie nie wolno traktować jako eugeniki, mającej na celu selekcję pożądanych cech i poprawę gatunku. Aborcja medyczna nieuleczalnie chorej ciąży ma jeden jedyny cel: chronić zdrowie i życia matki - zaznacza. 

Czytaj: Wyrok TK szybko "wytnie" część legalnych aborcji i uruchomi karanie lekarzy​>> 

Kozub-Ciembroniewicz Konrad, Szumiło-Kulczycka Dobrosława: Konsekwencje uchybień w obsadzie TK (uwagi na tle orzeczenia w sprawie K 1/20) >>

Usankcjonowanie "niechęci" do aborcji 

Z kolei Anna Bergiel, adwokatka, Kancelaria Adwokacka Adwokat Anna Bergiel podkreśla, że w Polsce realizacja uprawnień do przerwania ciąży zgodnie z ustawą nigdy tak naprawdę nie była w sposób należyty respektowana.

- To nie jest tak, że dopiero od wydania wyroku przez Trybunał Konstytucyjny w 2020 r. osoby, które są w ciąży i chcą ją przerwać zgodnie z ustawą [o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży] - z uwagi na przesłanki określone w jej art. 4a ust. 1 pkt 1 czy 3, czyli zagrożenia życia lub zdrowia kobiety ciężarnej lub uzasadnionego podejrzenia, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego - nagle mają problem z egzekwowaniem tych przepisów. Przypomnę choćby wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Alicji Tysiąc, który zapadł już w roku 2007, a który dotyczył właśnie realizacji jej prawa do przerwania ciąży zgodnie z ustawą na podstawie przesłanki zagrożenia zdrowia. Być może zadziałał tutaj dodatkowo efekt mrożący, ale problem nie jest nowy - zaznacza. 

Jak dodaje, jeżeli lekarz twierdzi, że boi się wykonywać aborcje w oparciu o przesłankę zagrożenia życia lub zdrowia kobiety w ciąży, to powstaje pytanie czy nie boi się konsekwencji swojego zaniechania i odmowy przerwania ciąży jeśli w wyniku tego dojdzie do zagrożenia życia lub zdrowia kobiety, albo nawet utraty tego życia. - To nie jest sytuacja czarno-biała - zaznacza.

Dr hab. Grzegorz Wierczyński, prof. Uniwersytetu Gdańskiego dodaje, że w tym przypadku - uchylenia jednej z przesłanek legalnej aborcji, problem jest jeszcze szerszy, bo na brak regulacji prawnej nakłada się ofensywa populizmu bioetycznego. - Chodzi o aktywność tych wszystkich organizacji, które opowiadały się "za" tym tragicznym wyrokiem i tworzą taką atmosferę, że lekarze boją się podejmować działania mimo obowiązujących dwóch pozostałych przesłanek - podsumowuje.