W ostatnim tygodniu w mediach społecznościowych głośno było o psychiatrze, która wystawiła zaświadczenie o stanie zdrowia kobiety będącej w ciąży z dzieckiem z wadami letalnymi. Rozmówcy Prawo.pl nie mają wątpliwości, że stan psychiczny kobiety, silna depresja wywołana stanem płodu, lub też samą ciążą jest podstawą do rozważania legalnego przerwania ciąży. Wskazują równocześnie, że przesłanka pierwsza ma przede wszystkim chronić kobietę.

- W przepisie mowa jest o zagrożeniu dla zdrowia, bez dalszego doprecyzowania tego terminu. Skoro ustawa nie rozróżnia, to przyjąć należy, że mowa tu zarówno o zagrożeniu dla zdrowia fizycznego jak i psychicznego. W tym znaczeniu należy bez wątpienia uwzględniać również kondycję psychiczną matki - mówi lekarz, prawnik Marcin Burdzik, autor książki "Lekarz w procesie karnym jako gwarant tajemnicy lekarskiej".

Tyle w teorii, bo jak podkreślają i prawnicy i lekarze, wszystko może się rozbić o efekt mrożący - czyli to, czy lekarze będą chcieli ryzykować, jeśli nawet nie odpowiedzialnością karną, to stresem związanym z prowadzonym w ich sprawie śledztwem.

Czytaj: Wyrok TK szybko "wytnie" część legalnych aborcji i uruchomi karanie lekarzy​>> 

Trybunał niby zostawił furtkę, ale eksperci mają wątpliwości 

Przypomnijmy, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że "życie ludzkie jest wartością w każdej fazie rozwoju" i jako wartość, której źródłem są przepisy konstytucyjne, powinno ono być chronione przez ustawodawcę. Sędzia Justyn Piskorski wskazywał w ustnym uzasadnieniu, że obowiązek zapewnienia każdemu człowiekowi prawnej ochrony życia leży na wszystkich władzach publicznych, w szczególności na ustawodawcy i ma on przy tym zarówno prawo, jak i obowiązek dostosować stan prawny do wyroku wydanego przez TK.

W uzasadnieniu pisemnym z kolei - na co wskazywali komentatorzy -  Trybunał odniósł się m.in. do sytuacji zagrożenia życia i zdrowia matki. Wskazał, że może to się wiązać z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem płodu albo jego nieuleczalną choroby i, że jeżeli te okoliczności zaistnieją równocześnie to zastosowanie powinien mieć art. 4a ust. 1 pkt 1 ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - dopuszczający aborcje z powodu zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej. 

Czytaj: Polska o krok od całkowitego zakazu aborcji, pozostałe przesłanki będzie łatwiej wyłączyć>>

Równocześnie, o czym nie można zapomnieć, jako jeden z argumentów za wyłączeniem przesłanki związanej z wadami płodu, wskazał niemożność wykazania ich z wystarczająco wysokim prawdopodobieństwem. W ocenie prof. Ryszarda Piotrowskiego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, uzasadnienie wyroku w pełni koreluje z jego sentencją.  - Mówi, że dziecko w fazie prenatalnej ma swoją godność i tę godność trzeba chronić. - tłumaczy. - Według TK nie można też przyjąć, że duże prawdopodobieństwo upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby ma stanowić podstawę do automatycznego domniemania naruszenia dobrostanu kobiety ciężarnej. Według TK nie ma żadnego odniesienia, mierzalnych kryteriów naruszenia dobra matki, które pozwalałyby na przerwanie ciąży - podkreśla.

Eksperci wskazują równocześnie, że w tej sytuacji, przy tak brzmiącym wyroku i uzasadnieniu, o wiele prościej jest wyłączyć dwie pozostałe przesłanki - w tym pierwszą dotyczącą zagrożenia dla życia i zdrowia kobiety. - Jeżeli uznamy, że zdrowie matki nie jest automatyczną przyczyną dla usunięcia ciąży dotkniętej wadami, to wtedy powstaje pytanie o katalog przyczyn, z których można dokonać aborcji ze względu na zagrożenie życia matki. Albo jej dobrostan w przypadku ciąży będącej wynikiem czynu zabronionego – tłumaczy profesor Piotrowski.

 

 

Kiedy zagrożenie dla kobiety - czyli granice I przesłanki

W ocenie lekarza Marcina Burdzika, przepis mówiący o zagrożeniu dla zdrowia i życia kobiety jest klarowny.  - Zgodnie z jego treścią, przerwanie ciąży może być dokonane, jeżeli ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej. Konstrukcja przepisu prowadzi do kilku istotnych wniosków. Po pierwsze, z przepisu bezpośrednio wynika jego ratio legis, które sprowadza się do ochrony zdrowia i życia kobiety ciężarnej (matki). Cel ten nie może ujść uwadze przy interpretacji przepisu. W tym zakresie prawo do życia płodu, o którym mowa w art. 1 ustawy doznaje bowiem ograniczenia. Po drugie, w przepisie mowa jest o ciąży, jako czynniku zagrażającym zdrowiu lub życiu kobiety, bez ograniczenia się do konkretnych chorób występujących w jej przebiegu, bądź stanów nią indukowanych. Przepis nie dostarcza podstaw do dokonywania wykładni zawężającej - wskazuje. 

Ekspert dodaje, że nie można więc wyodrębnić abstrakcyjnego katalogu chorób, które zawsze i a priori będę uznawane za przesłankę uprawniającą do dokonania aborcji, ani też tych, które z całą pewnością nigdy nie wywołają takiego stanu zagrożenia. 

- Stoję na stanowisku, że jeżeli terminacja ciąży zlikwiduje stan zagrożenia, o którym mowa jest w tym przepisie, a zagrożenia nie da się zlikwidować w inny, co istotne równie efektywny i bezpieczny dla kobiety sposób, to każda taka sytuacja medyczna uprawniana lekarzy do przeprowadzenia zabiegu w sposób legalny, na podstawie art. 4a ust. 1 pkt 1 dyskutowanej tu ustawy – mówi lekarz.

Zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestie. - Ustawodawca konstruując ten przepis, posłużył się alternatywą - zdrowie lub życie kobiety. Oznacza, to że przepis chroni obie te wartości w sposób tożsamy. Należy więc uwzględniać nie tylko zagrożenie w kontekście zgonu matki, ale również implikowane ciążą ryzyko rozwoju negatywnych, poważnych i długotrwałych następstw zdrowotnych - dodaje.

 


Dobro pacjentki kontra przyszłość lekarza

W podobnym tonie wypowiada się Kamila Ferenc, wicedyrektorka ds. programowych i prawniczka w Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Przypomina, że definicja zdrowia skonstruowana przez WHO, jest szeroka. - Mówi o tym, że zdrowie ma trzy aspekty: fizyczny, psychiczny i społeczny. To jest nie tylko brak choroby czy niepełnosprawność, ale i pewien rodzaj dobrostanu, pójście proaktywne w stronę pozytywną, czyli że my nie mamy być tylko fizycznie chorzy, ale mamy się dobrze czuć. W świetle tej definicji lekarze powinni interpretować w ten sposób konieczność ochrony zdrowia pacjentki. I może się zdarzyć, że te dwie przesłanki, które były do tej pory - zagrożenia zdrowia i wady płodu, na siebie się nakładają. Teraz w momencie gdy przesłanki wad letalnych płodu nie ma, wciąż jest możliwe, że stan ciąży, w której zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne wady płodu, ale tak naprawdę stan każdej ciąży, może powodować tak ujemny wpływ na stan psychiczny i fizyczny każdej pacjentki w ciąży, że się kwalifikuje do pierwszej przesłanki - mówi. 

I wymienia w tym kontekście depresje, myśli rezygnacyjne, samobójcze. - To, że pacjentka jest na skraju wykończenia psychicznego ze względu na to, że nie wyobraża sobie, że musi donosić ciążę, z której nie urodzi się zdrowe ani żywe dziecko, wyczerpuję tę przesłankę. Bo taka sytuacja może być tak dolegliwa, że stanowi zagrożenie dla jej życia i zdrowia psychicznego. Do tej pory takie podejście się nie zdarzało, bo w Polsce jest problem z docenianiem, szanowaniem zdrowia psychicznego. Ale to nie znaczy, że uwzględnianie tego zdrowia to jest jakiś ewenement czy naciąganiem prawa, nie - to jest wykonywania tego prawa - dodaje.

Jak mówi Kamila Ferenc, jedyne co w praktyce może stać na przeszkodzie stosowania pierwszej przesłanki to efekt mrożący płynący z sytuacji politycznej wokół aborcji. - Czyli pseudowyroku TK, tego że prokuratora w Białymstoku wystąpiła o dokumentacje pacjentek, tego że politycy używają określonego języka, np. nazywają przerywanie ciąży "zabijaniem dzieci". I to może powodować, że lekarz ulegnie tej politycznej presji i nie będzie chciał wykonywać aborcji - podkreśla.

Konkretnie może chodzić o art. 152 Kodeksu karnego. Zgodnie z nim, kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3, a w przypadku gdy dziecko osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej do lat 8. Wskazuje na to też Burdzik. - Nasz obecny prawodawca niestety stosuje kulturę populizmu penalnego, która przejawia się w tendencji do generalnego zaostrzania sankcji karnych i zwiększania zakresu potencjalnej odpowiedzialności prawnej.  Taka strategia może mieć katastrofalne skutki, zwłaszcza dla rozwoju nauk medycznych - mówi.

I dodaje, że konfrontacja z wymiarem sprawiedliwości i widmo potencjalnej odpowiedzialności może prowadzić do kreowania wśród lekarzy postaw defensywnych i asekuracyjnych.  - Ostatecznie, lekarze mogą, niejako z obawy przed odpowiedzialnością, przedkładać własne bezpieczeństwo prawne nad dobro, życie i zdrowie pacjenta, a jest to stan dalece niepożądany. Skutki mogą być widoczne zwłaszcza w obrębie tak newralgicznych procedur jak terminacja ciąży - podsumowuje. 

Czytaj: Przerwanie ciąży przed i w trakcie publikacji wyroku TK legalne - ważna godzina>>

Szansa na arenie międzynarodowej

Szansą dla polskich pacjentek i ich rodzin może być Europejski Trybunał Praw Człowieka. Warto przy tym jednak pamiętać, że czas rozpatrywania skargi to kilka lat, w przypadku dotychczasowych polskich skarg dotyczących legalnej aborcji - około 4 lata. 

Adwokat Jarosław Jagura, prawnik Program Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wskazuje jednak na jeszcze jedną możliwość. - W grę wchodzi oczywiście skarga do ETPC w Strasburgu, albo skarga do Komitetu Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych, tylko że są to procedury czasochłonne. W przypadku kobiety, która jednak nie może a chciałaby skorzystać z legalnej aborcji, można pokusić się też o zastosowanie środka tymczasowego przez ETPC - mówi. 

Jak wyjaśnia, takie środki stosowane są w sprawach dotyczących fundamentalnego prawa, czyli w sytuacjach, gdy brak udzielenia zabezpieczenia spowodowałby istotny uszczerbek dla danej osoby czy nieodwracalną szkodę. 

- Wydaje mi się, że mogłoby to być szczególnie zasadne w przypadku gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety a aborcja nie jest przeprowadzana - mówi. I dodaje, że taki środek tymczasowy wiązałby się z upoważnieniem do przeprowadzenia legalnej aborcji. - I taka możliwość jest obecnie stosowana w przypadku dostępu do różnych procedur medycznych, także w sprawach polskich. Przykład to sprawa z zeszłego roku -  transpłciowego więźnia, który został odcięty od leczenia hormonalnego. Trybunał zarządził jego kontynuacje - dodaje.