Klub PiS złożył we wtorek projekt w sprawie zasad przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich w 2020 roku, który przewiduje możliwość zdalnego głosowania.  Jak poinformował we wtorek wieczorem rzecznik rządu Piotr Müller, pierwsze czytanie projektu ma odbyć się w Sejmie w najbliższy piątek, bo na ten dzień zaplanowane jest kolejne posiedzenie izby. 

Przepis pozwalający na korespondencyjne głosowanie wprowadzony został do uchwalonego w sobotę przez Sejm pakietu antykryzysowego i umożliwia on głosowanie korespondencyjne osobom na kwarantannie i ponad 60-letnim. Zmiana została zakwestionowana w poniedziałek przez Senat, ale Sejm we wtorek odrzucił senacką poprawkę. Jeszcze tego dnia prezydent podpisał ustawę, a więc zmiana w Kodeksie wyborczym szybko wejdzie w życie. W tej sytuacji nowa regulacja, jeśli zostanie uchwalona, zastąpi ten przepis. 

Czytaj: Tarcza antykryzysowa ostatecznie uchwalona i podpisana>>
 

 

Zgodnie z nowym projektem w związku z ogłoszonym stanem epidemii określone będą szczególne zasady przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenta RP w 2020 roku.

Głosowanie korespondencyjne dla wszystkich

Zgodnie z projektem, możliwość głosowania korespondencyjnego ma przysługiwać wszystkim wyborcom. Każdy, przy zachowaniu odpowiednich wymogów formalnych, będzie mógł zagłosować bez osobistego stawiennictwa przy urnie wyborczej.

Wyjątkiem będą osoby przebywające w zakładach leczniczych, karnych i domach pomocy społecznej oraz w obwodach głosowania utworzonych na polskich statkach morskich czy głosującym przez pełnomocników.

Tryb odbierania kopert zwrotnych od wyborców oraz dostarczania ich do obwodowych komisji wyborczych ma określić rozporządzenie ministra aktywów państwowych.

Specjalne zasady powoływania komisji wyborczych

Wniesiony do Sejmu projekt przewiduje też, że w wyborach prezydenta RP w 2020 r. Państwowa Komisja Wyborcza może określić inne warunki powoływania obwodowej komisji wyborczej niż obowiązujące do tej pory. Obecnie obwodową komisję wyborczą powołuje komisarz wyborczy spośród wyborców najpóźniej w 21 dniu przed dniem wyborów. W jej skład ma wchodzić od 7 do 13 osób w zależności od wielkości obwodu. 

W uzasadnieniu projektu podkreślono, że w związku z rozprzestrzenianiem wirusa SARS CoV-2 i stanem epidemii, istnieje pilna potrzeba wprowadzenia szczególnych rozwiązań w zakresie modyfikacji niektórych przepisów Kodeksu wyborczego.

Czytaj też: Samorządowcy: Realizacja zgłoszeń głosowania korespondencyjnego nie będzie możliwa>>


Zmiany w prawie wyborczym powinny następować w specjalnym trybie

Dr hab. Anna Rakowska-Trela, profesor Uniwersytetu Łódzkiego, konstytucjonalista i adwokat podkreśla, że mimo swego tytułu projekt faktycznie zmienia Kodeks wyborczy, powinien być więc poddany wszystkim rygorom przewidzianym dla kodeksów, takim jak dłuższe procedowanie z udziałem Komisji Nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach i ekspertów.

- Projekt ten zawiera za mało treści, co jest wątpliwie z punktu widzenia Konstytucji, bo projekt dotyczy bardzo ważnego prawa konstytucyjnego – prawa do udziału w wyborach – mówi. Tymczasem w krótkim projekcie zawartych jest kilka delegacji dla innych podmiotów m.in. ministra aktywów państwowych i Państwowej Komisji Wyborczej do wydania aktów prawnych niższej rangi. – Nie mogą tak być regulowane nasze podmiotowe konstytucyjne prawa, nie można w tak dużym zakresie przekazywać regulacji do aktów podstawowych, bo to niekonstytucyjne - dodaje.

Również Rzecznik Praw Obywatelskich zwraca uwagę, że Konstytucja zabrania uchwalania w trybie pilnym ustaw regulujących materię wyborczą. Podkreśla, że przewidziano specjalny tryb zgłoszenia i przyjęcia zmian, zwłaszcza w kontekście konstytucyjnych zasad legislacji, przepisów i Regulaminu Sejmu RP co do wymogów zmian w kodeksach, a także wskazań Trybunału Konstytucyjnego dotyczących terminu dokonywania zmian w prawie wyborczym.

Przeciwko wprowadzaniu tuż przed wyborami tak istotnych zmian do prawa wyborczego protestował, jeszcze w odniesieniu do tej pierwszej już uchwalonej nowelizacji Komitet Helsiński w Polsce, który uznał ją za naruszającą nie tylko zasady poprawnej legislacji ale wręcz zasady przyzwoitości zmianę zasad wyborczych. - Zmiany te spowodują, że wybory prezydenckie w Polsce nie będą ani powszechne, ani równe, ani wiarygodne. Sprowadzą natomiast niczym nieuzasadnione, poza partykularnym interesem politycznym, zagrożenie zdrowia, a nawet życia wyborców – czytamy w stanowisku, które podpisali członkowie Komitetu Helsińskiego w Polsce: Halina Bortnowska-Dąbrowska, Teresa Bogucka, Janusz Grzelak, Jacek Kurczewski, Ewa Łętowska, Wojciech Maziarski, Danuta Przywara, Andrzej Rzepliński, Mirosław Wyrzykowski.

Głosowanie korespondencyjne to wyzwanie

Anna Rakowska-Trela uważa, że w wyborach 10 maja nie będzie możliwe głosowanie korespondencyjne dla wszystkich wyborców, bo to wielkie przedsięwzięcie organizacyjne, którego nie uda się przygotować w tak krótkim czasie

Jak nam mówi Adam Snarski, burmistrz miasta i gminy Lesko, wprowadzenie alternatywnej metody głosowania w postaci głosowania korespondencyjnego dla wszystkich wyborców jest z punktu widzenia małego samorządu niewykonalne w sytuacji pandemii, bez narażenia zdrowia i życia pracowników urzędu. - Wprowadzenie takich rozwiązań nie wyklucza przecież zorganizowania pracy obwodowych komisji wyborczych, przeprowadzenia odpowiednich szkoleń, a także wspólnych prac ich członków. Ponadto ewentualne zmiany w przepisach i ich wdrożenie z uwagi na kalendarz wyborczy – są w mojej ocenie nierealne - podkreśla.


Nie wiadomo, czy uda się to uchwalić

Bardzo możliwe jednak, że projektowana przez PiS zmiana w Kodeksie wyborczym nie zostanie wprowadzona w życie przed majowymi wyborami prezydenckimi, ponieważ do tego czasu może nie zostać zakończony proces legislacyjny. Nawet jeśli Sejm szybko uchwali nowelizację, to Senat może w tym przypadku wykorzystać cały 30-dniowy czas na swoją pracę nad nią i wtedy PiS-owska większość nie będzie już miała dość czasu na odrzucenie senackiego weta i wdrożenie zmian. - Senat może dokonać zamrożenia projektu na miesiąc, a wtedy wprowadzenie takiego rozwiązania byłoby o wiele trudniejsze - przyznał rzecznik rządu Piotr Müller.