Rząd stoi na stanowisku, że w wyborach w nowym terminie, który zostanie wyznaczony po unieważnieniu wyborów przewidzianych na 10 maja, będą wykorzystane karty do głosowania, które już zostały wydrukowane. Wicepremier Jacek Sasin mówi, że karty są przygotowane i zabezpieczone mikrodrukami. Szef KPRM Michał Dworczyk uważa, że decyzje, na podstawie których podejmowano działania zmierzające do przygotowania wyborów korespondencyjnych, miały oparcie w istniejącym prawie oraz zobowiązaniu konstytucyjnym do tego, żeby wybory przygotowywać.

Karty na podstawie specustawy

Wydrukowanie 30 mln kart do głosowania zlecił wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, powołując się na jeden z przepisów specustawy, której celem jest zwalczanie epidemii Covid-19. Art. 11 ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, znowelizowanej przez tarczę antykryzysową 2.0, daje premierowi prawo do wydawania poleceń przedsiębiorcom. Tyle że chodzi o polecenia dotyczące walki z epidemią, a nie wydaje się, by takim było wydrukowanie milionów pakietów wyborczych.

Tymczasem jeszcze dwa dni temu podmioty mające związek z drukiem kart odsuwały od siebie odpowiedzialność. Ministerstwo Aktywów Państwowych w komunikacie napisało, że nie odpowiada za druk kart wyborczych ani za przygotowanie pakietów do głosowania korespondencyjnego, a Poczta Polska prowadzi czynności zmierzające do przygotowania wyborów w trybie korespondencyjnym na podstawie decyzji premiera z 16 kwietnia. A Poczta Polska napisała w oświadczeniu przesłanym mediom, że nie zlecała PWPW druku kart wyborczych, odnosząc się do artykułu z portalu tvn24.pl.

 

Wydrukowane karty nie są dokumentami wyborczymi

Wydrukowane pakiety na razie w ogóle nie mają statusu kart do głosowania i prawnicy mają wątpliwości, czy w ogóle go kiedykolwiek zyskają. Nie obowiązują na razie przepisy, które pozwalałyby przeprowadzić wybory korespondencyjne, abstrahując nawet od ich zgodności z Konstytucją. Według prof. Bartłomieja Michalaka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, członka Zespołu Ekspertów Wyborczych Fundacji Batorego, obecnie wydrukowane karty wyborcze nie są dokumentami wyborczymi.

Natomiast dr Mateusz Radajewski z Wydziału Prawa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu SWPS przypomina, że Państwowa Komisja Wyborcza utraciła prawo do zarządzania druku kart wyborczych. Prawo to w nowej ustawie, czekającej obecnie na podpis prezydenta, dopiero uzyska minister właściwy ds. aktywów państwowych. A bez legalnie wydrukowanych kart nie da się przeprowadzić wyborów.

Dr Tomasz Zalasiński, konstytucjonalista, radca prawny z kancelarii DZP, członek Trybunału Stanu podkreśla, że kontrolę nad procesem wyborczym powinna sprawować PKW, ona też powinna zarządzać druk kart do głosowania. Podkreśla, że trzeba je będzie na nowo wydrukować. – W przypadku zarządzenia nowych wyborów siłą rzeczy konieczne będzie wydrukowanie nowych kart do głosowania. Kart już wydrukowanych w sposób oczywisty nie będzie można wykorzystać w kolejnych wyborach – mówi.

Czytaj też: Nowy termin wyborów to wszystkie czynności od nowa>>

Wycofany kandydat - karty do niszczarki

Jak zwraca uwagę nasz czytelnik, specjalizujący się w prawie wyborczym, ogromnym problemem byłoby wycofanie się jednego z kandydatów. A to ze względu na treść art. 309 Kodeksu wyborczego, który określa, co dzieje się w sytuacji, gdy po wydrukowaniu kart, któryś z kandydatów nie chce lub nie może startować w wyborach. Stanowi on, że jeżeli po wydrukowaniu kart do głosowania Państwowa Komisja Wyborcza skreśli z listy kandydatów nazwisko kandydata, nazwisko pozostawia na wydrukowanych kartach do głosowania. Tyle że formalnie kart wyborczych póki co nie ma.

-  Czytając literalnie art. 309 Kw faktycznie należałoby uznać, że w razie wycofania się któregoś z kandydatów, wydrukowane już pakiety należałoby zniszczyć - ocenia dr hab.  Anna Rakowska-Trela, prof. Uniwersytetu Łódzkiego, adwokat. - Wątpię jednak, by tak się stało, skoro brak podstawy prawnej nie był przeszkodą, by je w ogóle wydrukować. Jako że przepisy określające wzór karty do głosowania na razie nie obowiązują, dyskusyjny jest w ogóle status wydrukowanych dokumentów. Nie uważam też, by wydane post factum rozporządzenie z wzorem karty do głosowania zalegalizowało pakiety - dodaje.

Tłumaczy, że prawo nie może działać wstecz, a decyzja o wydrukowaniu kart była podjęta z naruszeniem sformułowanej w art. 7 Konstytucji zasady legalizmu, zgodnie z którą organy działają na podstawie i w granicach prawa. I to prawa, które już obowiązuje, a nie ma się dopiero pojawić.

Zobacz też: Wybory prezydenckie za granicą z problemami, bez względu na ich formę>>

Karta bez pieczęci

Wydrukowane już pakiety wyborcze mogą okazać się też problematyczne, gdy weźmie się pod uwagę art. 40 Kw, który określa, gdzie należy postawić pieczęć. Stanowi on, że na karcie do głosowania oznacza się miejsce na umieszczenie pieczęci obwodowej komisji wyborczej ds. przeprowadzenia głosowania w obwodzie oraz drukuje się, w przypadku wyborów:

  • Prezydenta Rzeczypospolitej - odcisk pieczęci Państwowej Komisji Wyborczej;
  • do Sejmu, do Senatu i do Parlamentu Europejskiego - odcisk pieczęci okręgowej komisji wyborczej;
  • do rad i wyborów wójta - odcisk pieczęci terytorialnej komisji wyborczej.

Tymczasem wydrukowane już pakiety nie czynią zadość tym wymogom i nawet, jeżeli wydane po wejściu w życie ustawy o głosowaniu korespondencyjnym rozporządzenie określi wzór, to wciąż będzie ono niezgodne z ustawą.

Zlecenie wydrukowania milionów kart - bez podstawy prawnej - nie tylko budzi wątpliwości, ale może wręcz zostać uznane za przekroczenie uprawnień, czyli czyn penalizowany przez art. 231 KK. Stanowi on, że funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Z typem uprzywilejowanym mamy do czynienia, gdy sprawca czynu działa nieumyślnie, ale wyrządza istotną szkodę - w takim przypadku podlega on karze pozbawienia wolności do lat 2. Z orzecznictwa SN wynika, że istotna szkoda jest pojęciem ocennym, choć odnosi się do definicji mienia znacznej wartości, czyli według art. 115 par. 5 o wartości przekraczającej 200 tys. zł.

Wprawdzie nie ujawniono dotychczas kosztu druku pakietów wyborczych, ale wiele wskazuje, że chodzi o kwoty znacznie wyższe.