Rozżalenie wśród prawników jest coraz większe, a potęguje je niewątpliwie sytuacja na rynku prawnym, pandemia i inflacja. Adwokaci pytani o pomoc prawną z urzędu mówią wprost, że z jednej strony chcą pomagać, z drugiej czują się tak jakby żebrali o pieniądze. - Do tego dochodzi to, co przy okazji - słyszymy od niektórych sędziów, nie wszystkich bo część nas rozumie. Ale przykład z jednej z moich spraw, sędzia umorzył ją częściowo i nie zasądził mi wynagrodzenia. Dlaczego? Bo uznał, że skoro jest umorzenie to mi się nie należy - mówi jeden z adwokatów z ORA w Warszawie.

Czara goryczy przelewa się na portalach społecznościowych. Zaczęły się m.in. pytania o to czy i które Rady pozwalają "na wypisanie" się ze spraw z urzędu. Co ciekawe jest ich całkiem długa lista - jak wskazują adwokaci - m.in. Warszawa, Gdańsk, Toruń, Wałbrzych, Wrocław, Rzeszów i Olsztyn.

LINIA ORZECZNICZA: Zwrot wydatków ponoszonych przez pełnomocnika z urzędu oraz przez stronę >

 

Adwokaci biorą sprawy w swoje ręce

Tu warto przypomnieć, że cały czas działa wspólny zespół Naczelnej Rady Adwokackiej i Krajowej Rady Radców Prawnych, który ma opracować rozwiązanie w zakresie stawek za pomoc prawną z urzędu.  Prezesi - Przemysław Rosati i Włodzimierz Chróścik - spotkali się również z wiceministrem sprawiedliwości Sebastianem Kaletą. Prawo.pl pytało go to również, ale dotąd nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.

Równocześnie trwa akcja Stowarzyszenia Adwokackiego Defensor Iuris pod hasłem "G(Ł)ODNA URZĘDÓWKA". Co więcej, Stowarzyszenie przygotowało również wnioski o przyznawanie im wynagrodzeń zgodnie ze stawkami dla pełnomocników i obrońców z wyboru, które można kierować w sprawach cywilnych i karnych.

ZOBACZ PROCEDURĘ: Koszty zastępstwa procesowego świadczonego z urzędu >

Podstawą ma być orzeczenie TK na kanwie sprawy dotyczącej poprzednio obowiązującego rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 22 października 2015 roku, w sprawie nieopłaconej pomocy prawnej udzielanej przez adwokatów z urzędu. Trybunał uznał, że różnicowanie wynagrodzenia pełnomocników procesowych (tj. obniżenie pełnomocnikom z urzędu o połowę wynagrodzenia, które otrzymaliby, gdyby występowali w sprawie jako pełnomocnicy z wyboru) nie ma konstytucyjnego uzasadnienia. I część sądów to uwzględnia, dokonując rozproszonej kontroli konstytucyjności obowiązującego rozporządzenia. Ale nie wszystkie.  

- Jest odczuwalny zawód. Wnioski kierujemy nadal, ale praktyka jest bardzo różna, niektórzy sędziowie nawet nie wiedzą, że było takie orzeczenie TK. Mamy poczucie, że nas nie wspierają, a przynajmniej nie wszyscy - dodaje adwokat z Warszawy. Zaznacza, że choć sam ma w tym zakresie dylemat, nie dziwi się tym, którzy pomocy z urzędu nie chcą już udzielać.

Pytana o sprawę Anna Kątnik-Mania, adwokatka, wiceprezes Stowarzyszenia Adwokackiego „Defensor Iuris podkreśla, że przyczyna, dla której adwokaci chcą się wykreślać z takich list jest prosta. - Niskie, rażąco niskie stawki. Po drugie, niewypłacanie wynagrodzeń, ich niezasądzanie, obniżanie, wypłacanie z opóźnieniem. Na dodatek, wynagrodzenie jest wypłacane po zakończeniu sprawy i to prawomocnym, więc jeżeli mamy kilkuletnie postępowanie to prowadzimy sprawę na tzw. "krechę", czyli kredytujemy Skarb Państwa, przy jednoczesnym braku pewności co do wynagrodzenia, terminu jego wypłaty oraz zwrotu powstałych kosztów- mówi.

Czytaj: Radcy i adwokaci wspólnie dopominają się uregulowania stawek za pomoc prawną z urzędu>>

Zobacz: III CZ 31/12, Argument uzasadniający podwyższenie opłaty za czynności adwokackie. - Postanowienie Sądu Najwyższego >

"Urzędówka" to nie dopust Boży

Tu warto wyjaśnić o co z "wykreślaniem" z list chodzi. Właściwa okręgowa izba adwokacka i okręgowa izba radców prawnych prowadzi listę adwokatów/radców prawnych wykonujących zawód. Listy te zawierają informacje o pełnomocnikach, którzy mogą świadczyć pomoc prawną z urzędu, przy czym niektóre rady starają się wyjść na przeciw potrzebom swoich członków i przeprowadzają ankiety, w których można zadeklarować gotowość lub brak gotowości do świadczenia pomocy prawnej z urzędu i  np. określić w jakich sprawach. Z kolei wyznaczenia pełnomocnika/obrońcy dokonuje w sprawach administracyjnych – sąd administracyjny, cywilnych – właściwa ORA/OIRP, do której zwraca się sąd, w karnych, karno-skarbowych i w sprawach o wykroczenia – prezes sądu właściwego dla rozpoznania sprawy.

Kierownictwo Defensor Iuris zapytało rady adwokackie, czy i w których można "zrezygnować" z urzędówek.  - Okazało się, że m.in. ORA Kraków nie daje możliwości wykreślenia się z urzędówek. Np. w zakresie spraw cywilno-rodzinnych adwokat jeśli jest na liście adwokatów nie ma możliwości by powiedzieć "nie". W wielu innych radach nikt członków na siłę nie zmusza. Ja nie jestem wielkim zwolennikiem samego wykreślania się z urzędówek, bo nie o to chodzi. Tylko o to by stawki były sprawiedliwe. Ale rozumiem, że część adwokatów może najzwyczajniej w świecie nie chcieć w tym uczestniczyć i jest dla mnie niezrozumiałe, że niektóre rady im to uniemożliwiają. Tym bardziej, że praktyka jest różna - mówi adwokat Filip Tohl.

Tomasz Jachowicz, dziekan ORA z Poznania zapewnia, że jego izba stara się brać pod uwagę potrzeby adwokatów. - Jest przecież wielu, którzy rozpoczynają swoją karierę albo ja kończą i dla nich "urzędówki" są może nie podstawowym, ale ważnym źródłem utrzymania. I praktyka u nas - zarówno w przypadku mnie, jak i moich poprzedników - jest taka, że chętnie przyjmujemy wnioski osób, które chcą pełnić funkcje pełnomocnika z urzędu i się do tego przykładają, zamiast takich, które traktują to jako dopust Boży. W naszej izbie nie występuje problem, że kogoś nie chcemy wpisać albo skreślić - dodaje.

 


Niskie stawki kontra obowiązki

Pytany o to Aleksander Gut, dziekan ORA w Krakowie podkreśla, że problem jest dwupłaszczyznowy. - Stawki są za niskie, stawki są niekonstytucyjne, nie odpowiadają np. minimalnemu wynagrodzeniu i innym przepisom, co do których moglibyśmy odnieść ich realną wysokość i, to jest jedna strona problemu. Drugą jest samorządność adwokacka. Do samorządu przystępuje ten kto chce, jeżeli przystępuje i godzi się na to by być jego członkiem, do czego nikt nie jest zmuszany, to bierze na siebie obowiązek tego, że czasem jest lepiej czasem jest gorzej. A to oznacza, że trzeba też wykonać jakąś pracę z urzędu za niekonstytucyjne stawki - mówi mecenas. - Więc z jednej strony respektujemy zasady, które dotyczą wszystkich koleżanek i kolegów, każdy z nas jest w takiej samej sytuacji i nie wiem dlaczego ktoś miałby być w lepszej sytuacji kosztem drugiej osoby, rezygnując z udzielenia pomocy prawnej z urzędu, a jako samorząd walczymy oczywiście o te stawki na tyle na ile to jest możliwe. Choćby apelując do ministra o ich zwiększenie - dodaje.

 

 

Jak zaznacza to, że część adwokatów dyskutuje o możliwościach nieudzielania pomocy prawnej z urzędu świadczy o tym, że uświadomili sobie problem i nie radzą sobie z nim. - Trzeba działać w taki sposób, by skutecznie doprowadzić do zmiany regulacji. Jestem optymistą wierzę, że tak się stanie -  podsumowuje.

Rzeczywistość? Bez wyboru, za marną kasę

Prawnicy podkreślają, że w zakresie "urzędówek" czują się postawieni pod ścianą. - W sprawach karnych, gdy adwokat przystępuje do zawodu jest pytany czy deklaruje, że będzie chciał uczestniczyć w urzędówkach. Zgodnie z właściwym rozporządzeniem Ministra Sprawiedliwości istnieją listy adwokatów, którzy deklarują gotowość i, którzy tej gotowości nie deklarują. I w tym przypadku jeśli skończy się lista chętnych do obrony z urzędu, to sąd może wyznaczyć obrońcę z drugiej listy ale jest to rzadkie. W sprawach cywilnych rada wyznacza adwokata do urzędówki. Ja np. mam tak, że czasami przychodzi do mnie klient wcześniej i jeśli sąd wyrazi zgodę na ustanowienie pełnomocnika z urzędu, zgadzam się prowadzić jego sprawę właśnie z urzędu - jestem wyznaczany ze wskazaniem. Ale są też sprawy drobne, w których otrzymuje maila że jestem pełnomocnikiem i np. pojutrze mam sprawę, i nie ma wyboru - mówi mecenas Tohl. 

Prawnicy dodają, że "przy urzędówkach" w sprawach cywilnych brak jest uwzględnienia tego czy pełnomocnik zajmuje się sprawami z zakresu prawa pracy, ubezpieczeń społecznych, czy np. rodzinnych. W praktyce może więc trafić na sprawę z zakresu, na którym się nie zna. - A przecież klient ma prawo oczekiwać, że dostanie wsparcie osoby, która tego typu sprawami się zajmuje - mówią.

Czytaj: Grzegorz Kukowka: W pracy prawnika cenne zaangażowanie społeczne>>

A sędzia bywa drobiazgowy

To kolejna kwestia, na którą skarżą się prawnicy. - Szkopuł tkwi w podejściu sądów. Są takie, które uwzględniają wnioski i nową linię orzeczniczą, są takie, które tego nie aprobują. Dla nas jest to i tak sprawa symboliczna, ponieważ nawet takie wynagrodzenie (przy stawkach z wyboru) nie jest adekwatne do pracy włożonej w taką sprawę. A dodatkowo dochodzi kwestia oceny przez sąd tego, czy wykonaliśmy jakąś pracę w sprawie, czy nie, a przecież bez względu na nasz status w sprawie, zobowiązuje nas tajemnica adwokacka i nie możemy podawać szczegółów. Przykładowo, nie możemy sądowi tłumaczyć, że specjalnie nie składaliśmy wniosków w sprawie i nie przypominaliśmy o sprawie, aby - przykładowo - doszło do zatarcia skazania czy upływu okresu pozwalającego na podjęcie postępowania w innej sprawie. Czy takie zachowanie obrońcy stanowi świadczenie pomocy prawnej? Oczywiście, że tak. By dojść bowiem do takiej koncepcji, koniecznym było dokonanie analizy faktycznej i prawnej sprawy - mówi mecenas Kątnik-Mania. 

Dodaje, że to stanowi element linii obrony,  która nie może zostać sądowi ujawniona z oczywistych względów. - Trudno więc, chociażby w opisanym przykładzie, ocenić sądowi, na czym polegała nasza praca. W rezultacie opiera się to na tym, co znajduje się w aktach i na przepytaniu adwokata co zrobił dla klienta - dodaje adwokat.

Czytaj: Uwzględnienie w całości skargi do sądu administracyjnego, a zasądzenie zwrotu kosztów zastępstwa procesowego poniżej stawek minimalnych >

Dziekan Jachowicz podsumowując podkreśla, że nie wie czy "rezygnacja" z "urzędówek" to najlepszy sposób na ubieganie się o godne stawki za nie. - Ale co warto podkreślić stawki, które obecnie obowiązują absolutnie nie są godne. Jeżeli wynagrodzenie za sprawę, którą adwokat prowadzi od czterech lat wynosi ok. 500 zł, to przecież same koszty komunikacji miejskiej, nie tylko benzyny są wyższe. Nie mamy innego wyjścia, ministerstwo jest głuche na nasze postulaty. Waloryzacja stawek, która miała miejsce w ostatnich latach, przy aktualnej inflacji jest - powiedzmy sobie wprost - śmieszna - dodaje.