W sobotę w Warszawie odbywa się konferencja „Wymiar sprawiedliwości w Polsce - perspektywa przyszłości”, organizowana przez Naczelną Radę Adwokacką oraz Instytut Legislacji i Prac Parlamentarnych. Uczestnicy konferencji dyskutują na temat m.in. ścieżek wyjścia z kryzysu ustrojowego systemu sprawiedliwości w Polsce, ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości w sprawach cywilnych i karnych oraz wad postępowania i wzruszalności orzeczeń. 

Patrycja Rojek-Socha: Jak można poprawić sytuację w polskim wymiarze sprawiedliwości?

Przemysław Rosati: Przede wszystkim ważne jest racjonalne podejście do wszelkich propozycji, które są przedstawiane przez polityków i środowiska prawnicze. Mam na myśli to, że ani sędziowie, ani przedstawiciele ministerstwa nie mogą okopywać się na swoich pozycjach. Chodzi też o polityków, którzy mają tak skrajne wizje, że trudno sobie wyobrazić wypracowanie kompromisu. A chodzi o rozwiązanie - w perspektywie czysto obywatelskiej, skuteczne, akceptowane przez wszystkie środowiska, które współkształtują wymiar sprawiedliwości, a więc siłą rzeczy władzę ustawodawczą, wykonawczą, sądowniczą. Brakuje płaszczyzn stycznych prowadzących do rozmowy, analizy, a nie dywagacji kto i ile na tym ugra. Ważniejsze jest to by, było dobre działanie wymiaru sprawiedliwości zarówno od strony czysto strukturalnej, procesowej - procedury sądowej, ale przede wszystkim ustrojowej.

Czytaj: Spłaszczenie struktury sądów może doprowadzić do chaosu i dezorganizacji>>
 

Ministerstwo Sprawiedliwości jest autorem kilku dużych projektów dotyczących zarówno procedury karnej czy procedury cywilnej, które obecnie są opiniowane. Minister mówi zresztą coraz głośniej o zmianie struktury sądownictwa - co ma przyspieszyć i usprawnić postępowania, a prezydent skierował do Sejmu projekt dotyczący sędziów pokoju. Te propozycje adwokatury nie przekonują?

Wszystko to jest niepokojące i to z najważniejszej perspektywy... obywatela. Zacznijmy od sędziów pokoju. W mojej ocenie to jest koncert życzeń. Niechlujnie przygotowana próba - trochę obejścia przepisów konstytucyjnych, trochę pokazująca nieznajomość realiów organizacyjnych, czy procesowych wymiaru sprawiedliwości. Niepokoi mnie też to, że oczekuje się iż będzie to szybka ścieżka dojścia do zawodu sędziego. Niepokojące są - w mojej ocenie - kryteria pozwalające na pełnienie urzędu sędziego pokoju, bo nie są zbyt wyśrubowane. Wiele do życzenia pozostawia sposób określenia kognicji tych sądów. Rozumiem ideę, ale może trzeba było ją zrealizować w trochę inny sposób - np. wrócić do koncepcji sądów grodzkich. Sądownictwo nie będzie działało sprawnie dopóty nie zostanie spełnionych kilka warunków.

Jakich?

Po pierwsze musi zostać dofinansowane i to w taki sposób, że nie będziemy borykali się chociażby z protestami pracowników administracyjnych sądów i prokuratur. Kolejna kwestia czas na informatyzacje. Nie informatyzację w wydaniu Portalu Informacyjnego Sądów - czyli e-doręczeń wprowadzonych w lipcu br., ale na informatyzacje z prawdziwego zdarzenia. Taką, za którą pójdą konkretne pieniądze i konkretne rozwiązania, które przeniosą nas do XXI wieku wymiaru sprawiedliwości. Bo teraz wrzucane są kolejne projekty, które mają poprawić sytuacje, ale one są kompletnie oderwane od pomysłów legislacyjnych związanych z próbą kształtowania na nowo struktury sądownictwa powszechnego. Z jednej strony mamy projekt nowelizacji k.p.c., który ma poprawić nowelę z 2019 r., z drugiej strony reorganizację polskiego sądownictwa powszechnego, a projekty są niekompatybilne. Kolejny projekt ma dotyczyć Sądu Najwyższego i czytając doniesienia jak to ma wyglądać, trudno się oprzeć wrażeniu, że chodzi jedynie o zmiany personalne. Jest marchewka - czyli możliwość przechodzenia w stan spoczynku, z drugiej przesunięcie do sądów regionalnych. I można pogubić się w relacjach polityków, a przecież wymiar sprawiedliwości nie może być kształtowany na konferencjach prasowych. Nie może być zakładnikiem koncertu życzeń polityków.

 

Czy nie jest tak, że takie zmiany potrzebują czasu bo inaczej spowodują spowolnienie?

Tak, ale trzeba też pamiętać o tym, że jeżeli mamy reformować strukturę wymiaru sprawiedliwości w Polsce, to to nie może następować naprędce. Nie da się z dnia na dzień przestawić wymiaru sprawiedliwości na nowe tory. Bo to żywy organizm. Trwają procesy, są określone przez prawo procedury, przepisy przejściowe, jest określona struktura, każda zmiana wymaga przemyślenia. Jeśli wymiar sprawiedliwości jest naszym wspólnym dobrem rozumianym w ten sposób, że z jednej stron są sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, radcy prawni, notariusze, komornicy to naturalnym partnerem do opiniowania i rozmowy nad reformą są właśnie wszystkie te podmioty, które zawodowo występują w wymiarze sprawiedliwości. Chyba, że planuje się reformę, która co do zasady nic nie da. Więcej, gruntowana reforma wymiaru sprawiedliwości wymaga gruntownej reformy procedur. Wymaga podejścia partnerskiego, dialogu i zdolności do słuchania innych.

Kolejne nowele nie wystarczą?

Oczywiście, że nie. Reforma wymiaru sprawiedliwości musi być też połączona z gruntownymi zmianami, bo zapaść polskiego wymiaru sprawiedliwości polega na długotrwałości postępowań, które się toczą. Tymczasem co rusz mamy nowelizację, a czas trwania postępowań się ciągle wydłuża. Nie pomogły specjalnie nawet rozwiązania wprowadzone tarczami antykryzysowymi ograniczające liczbę członków składów orzekających i dające prym posiedzeniom niejawnym lub zdalnym. Zatory jak były tak są. A z perspektywy zwykłego obywatela istotne jest to by jego sprawa została osądzona sprawiedliwie i sprawnie.

Czytaj: Sędzia pokoju jednak prawnikiem, w jego właściwości m.in. alimenty>>

Jaka jest recepta adwokatów na poprawę sytuacji w wymiarze sprawiedliwości?

Po pierwsze usunięcie czynnika politycznego, przy wyborze 15 członków-sędziów do KRS. Wiem, że konstytucja milczy w tym zakresie, ale to nie oznacza, że politycy powinni ich wybierać. To jest podstawowa sprawa, która powinna być w perspektywie sześciu miesięcy rozstrzygnięta. Dlaczego? Bo wtedy upływa kadencja obecnej KRS. To jest niepowtarzalny moment konstytucyjny, który w mojej ocenie daje szansę na osiągnięcie kompromisu w odniesieniu do grzechu pierworodnego, oddziaływującego na wymiar sprawiedliwości, w kontekście oczywiście powoływania sędziów. Co wiąże się i z niezależnością sądów, i niezawisłością sędziów. Druga sprawa to jest bezwzględna, bezwarunkowa likwidacja Izby Dyscyplinarnej, niestety też z kadrową konsekwencją. I tu można szukać rozwiązań poprzez przeniesienie osób orzekających w Izbie Dyscyplinarnej w stan spoczynku w ramach pewnego kompromisu, albo stworzenia im możliwości powrotu na uprzednio zajmowane stanowiska, przed rozpoczęciem pracy w Izbie Dyscyplinarnej. No i jeśli chodzi o sędziów SN orzekających w pozostałych izbach, to sprawa jest bardziej skomplikowana i w mojej ocenie wymaga takiego kompromisu poza podziałami.

 

Co to oznacza?

Nie mam dzisiaj dobrego rozwiązania, ale nie wyobrażam sobie by nie podjąć tego tematu bez szerokiego porozumienia w ramach wymiaru sprawiedliwości. Biorąc pod uwagę argumentację wynikającą z uchwały połączonych trzech izb SN ze stycznia 2020 r. - tam są argumenty prawne, których oczywiście nie można pominąć, ale też trzeba brać pod uwagę to, że sytuacja wokół wymiaru sprawiedliwości jest tak bardzo zagmatwana, że z perspektywy zwykłego obywatela przestała być zrozumiała. Mamy orzeczenia TSUE, ETPC, mamy rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego, ale też ostatnie orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego z którego wynika, że sędzia powołany z naruszeniem procedury, ale powołany przez prezydenta, jest sędzią polskim i europejskim. Obywatelowi trudno więc zrozumieć, co się z polskim wymiarem sprawiedliwości dzisiaj dzieje. Na nas prawnikach spoczywa odpowiedzialność za ukształtowanie rozwiązania  - i nie obejdzie się bez interwencji ustawodawcy, będącej efektem kompromisu akceptowalnego przez wszystkie środowiska, bo nie ma też miejsca na rozwiązania zero-jedynkowe. Przy czym najważniejsze musi być bezpieczeństwo prawne obywatela, który oczekuje sprawnego sądu, niezależnego sądu, niezawisłego sędziego i stabilizacji swojej sytuacji prawnej rozumianej jako prawomocność orzeczenia. Trudno uznać wymiar sprawiedliwości za dobrze funkcjonujący w sytuacji gdy nie mamy pewności, czy orzeczenia wydawane przez polskie sądy kiedyś nie będą podważane.      

No to zapytam właśnie o orzeczenia, co z nimi? Zacznijmy od Izby Dyscyplinarnej.

Z uchwały trzech Izb Sądu Najwyższego wynika, że są to niestety orzeczenia i wskazany jest instrument prawny, który się sprowadza do wniosku o wznowienie postępowania. SN przesądził, że są to jednak orzeczenia i wskazał, że w takim przypadku mamy do czynienia z bezwzględną przyczyną odwoławczą. Jeśli w taki sposób odczytujemy efekt działalności Izby Dyscyplinarnej, to propozycja w której przyjmujemy, że orzeczenia pozostają w obrocie, ale stwarzamy taki temporalny instrument w postaci wniosku o wznowienie, być może ten wniosek powinien być pozbawiony szczególnych podstaw do wznowienia po prostu wniosek o wznowienie w określonym czasie np. sześciu miesięcy, tylko po to żeby stworzyć bezpośrednio zainteresowanemu możliwość zweryfikowania tego orzeczenia na jego wniosek przez SN prawidłowo powołany, obsadzony w rozumieniu Konstytucji RP, karty praw podstawowych czy Europejskiej Konwencji. Czyli te orzeczenia pozostają w obrocie, chyba że ktoś skorzysta z prostego instrumentu albo upłynie czas i to jest racjonalna propozycja.

 

A jeśli chodzi o sądy powszechne? 

Nie ma żadnego uzasadnienia by orzeczenia wydawane przez "nowych" sędziów uznać za niebyłe, nieważne, nieistniejące. Musimy bowiem patrzeć z perspektywy obywatela, ale też z racji argumentów poddających w wątpliwość niezawisłość sędziów stworzyć instrument - być może wniosek o wznowienie, czy skargę o wznowienie, ale nie możemy tych orzeczeń przekreślić. Zabawy polityków wokół wymiaru sprawiedliwości nie mogą uderzać w prawa i interesy obywateli.