Opisując sprawę rzekomych postów Łączewskiego na fałszywym koncie twitterowym Tomasza Lisa, dziennikarz  Wojciech Biedroń dwa razy błędnie podał, że wobec Wojciecha Łączewskiego podjęto postępowanie dyscyplinarne. Tymczasem w momencie tych publikacji prowadzono jedynie postępowanie wyjaśniające.


Sędzia Łączewski skierował  przeciwko Biedroniowi prywatny akt oskarżenia z art. 212 Kodeksu karnego (przestępstwo zniesławienia). Za pomówienie przepis ten przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności albo karę do roku więzienia. Rozpatrujący tę sprawę Sąd Rejonowy w Łodzi uznał dziennikarza za winnego, skazując go na 25 tys. zł grzywny. Wojciech Biedroń złożył apelację. W lutym 2019 r. Sąd Okręgowy w Łodzi podtrzymał wyrok, zmniejszając grzywnę do 3 tys. zł.

Wniosek o uchylenie wyroku

W skardze nadzwyczajnej podpisanej przez zastępcę Prokuratora Generalnego prok. Roberta Hernanda zawnioskowano o uchylenie wyroku skazującego na karę grzywny za pomówienie sędziego i o uniewinnienie dziennikarza od zarzuconego mu czynu. 

 


W uzasadnieniu skargi nadzwyczajnej wskazano m.in., że przeniesienie sędziego do orzekania w innym wydziale miało "bezpośredni związek czasowy i merytoryczny z doniesieniami medialnymi na jego temat". Ponadto - jak dodano - "za niesłuszne należy uznać również zajęte przez sądy obu instancji stanowisko, iż nieprawdziwe wskazanie przez oskarżonego, że wobec pokrzywdzonego toczy się postępowanie dyscyplinarne, stanowi pomówienie".
- Różnice między postępowaniem wyjaśniającym i dyscyplinarnym są niewątpliwie znane osobom obeznanym z tą materią i istotne dla tej osoby, której jedno z tych postępowań dotyczy bezpośrednio. Nie stanowią one natomiast wiedzy powszechnej i nie jest niczym niezwykłym posługiwanie się ogólną nazwą "postępowanie dyscyplinarne" także wtedy, gdy postępowanie wyjaśniające nie weszło jeszcze w tę fazę - czytamy uzasadnieniu skargi nadzwyczajnej.

Jak poinformował Zespół Prasowy Sądu Najwyższego, termin rozpoznania skargi nie został jeszcze wyznaczony.

Czytaj: SN: Są już terminy dla pierwszych skarg nadzwyczajnych>>
 

Śledztwo w sprawie włamania na konto

Opisywana przez Wojciecha Biedronia sprawa dotyczy wydarzeń z 2016 roku, kiedy to sędzia Łączewski złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie, że nieznana mu osoba włamała się na jego konta prowadzone pod fikcyjnymi nazwiskami na Twitterze i w jego imieniu prowadziła korespondencję. 

W sprawie zostało wszczęte śledztwo, jdnak powołany biegły ocenił, że włamania nie było. W styczniu br. Prokuratura Regionalna w Krakowie złożyła do Sądu Dyscyplinarnego przy krakowskim Sądzie Apelacyjnym wniosek o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Łączewskiego. Dotyczył on złożenia przez niego doniesienia o przestępstwie, którego nie było, i składania fałszywych zeznań. Według prokuratury, wbrew złożonemu przez sędziego zawiadomieniu o przestępstwie nie doszło do włamania do prowadzonych przez niego pod fikcyjnymi nazwiskami kont na Twitterze.

W kwietniu krakowski sąd dyscyplinarny zdecydował o umorzeniu postępowania o uchylenie sędziemu Łączewskiemu immunitetu. Uznał, że wniosek o to jest wadliwy formalnie. Obrońcy sędziego wskazywali, że "wniosek o uchylenie immunitetu złożony został przez prokuratora, któremu brak było cech bezstronności".

Rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych Piotr Schab w końcu kwietnia skierował do Izby Dyscyplinarnej SN zażalenie na postanowienie o umorzeniu postępowania o uchylenie immunitetu.