Ministerstwo Sprawiedliwości kieruje do prezesów sądów coraz to nowe zalecenia, zapewnia że jest z nim w stałym kontakcie i monitoruje sytuację. Ta - jak wynika ze stanowiska resortu - jest opanowana. Choćby w zakresie - jak informuje - wstrzymania wysyłania pism sądowych, których doręczenie otwiera bieg terminów procesowych. 19 marca resort ujawnił swoje propozycje zmian do noweli specustawy - zakładające m.in. zawieszania i wstrzymywanie biegu terminów, oraz możliwość powierzenia wykonywania zdań niecierpiących zwłoki innemu sądowi i uproszczony tryb delegowania sędziów.  

Czytaj: Bieg terminów procesowych będzie zawieszony - MS proponuje szybkie zmiany>>

Zdecydowanie mniej optymistycznie sytuację oceniają pracownicy sądów. W rozmowie z Prawo.pl podkreślają, że jest "na granicy wymknięcia się spod kontroli". Powód to przede wszystkim kwestie niejednolitych decyzji prezesów sądów i - jak mówią - niezabezpieczenie już w tym momencie dostępności kadry. Sporo emocji budzą też zapowiedzi kierowania ich na zaległe urlopy wypoczynkowe. 

Czytaj w LEX: Prawa i obowiązki pełnomocników procesowych w praktyce w związku z koronawirusem >

 

Andrzej Wróbel, Małgorzata Jaśkowska, Martyna Wilbrandt-Gotowicz

Sprawdź  

Jak...bomba zegarowa

Od tygodnia dyskusje wokół sytuacji w sądownictwie są zdominowane problemem m.in. biegu terminów procesowych. Od 13 marca ograniczono prace w sądach, jeszcze przed tą decyzją samorządy prawnicze, ale i też sami prawnicy podnosili konieczność uregulowań w tym zakresie i zaproponowali legislacyjne rozwiązania dotyczące zawieszenia i postępowań i biegu terminów. 

W ocenie związków zawodowych i pracowników sądów to jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej. - Ministerstwo Sprawiedliwości nie podejmuje w tej chwili, w naszej ocenie, wystarczających działań dotyczących organizacji pracy w sądach. Sytuacja jest trudna i prawdopodobnie, będzie jeszcze gorzej.  Nie wystarczy ograniczenie pracy sądów, a nie ma możliwości – zgodnie z Konstytucją – ich zamknięcia – mówi przewodnicząca KNZZ Ad-Rem Justyna Przybylska.

Czytaj w LEX: Darmowa pomoc prawna i poradnictwo obywatelskie - komunikat w związku z zagrożeniem Covid-19 >

Jak dodaje jej związek od samego początku apelował najpierw o odwołanie wokand, a kilka dni później na skutek wzrostu zachorowań  m.in. o wprowadzenie rotacyjnego systemu pracy. Wszystko po to, by zachować ciągłość działania sądów, zapewnić dostępność kadry i ochronę zdrowia obywateli oraz pracowników. 

Czytaj: Sądy szykują się na dłuższy przestój, MS zaleca doraźne rozwiązania>>

- Praca zdalna nie jest możliwa do wykonania przez wszystkich, w zasadzie niewielu może z niej skorzystać. Wnosiliśmy do ministerstwa o skoordynowanie działań w całym kraju, o jednakowe zasady i jednakowe rozwiązania. Wydano rekomendacje, to prawda, ale nie zostały wszędzie wdrożone w jednym czasie i w sposób jednakowy - mówi. 

Pracownicy sądów podają przy tym konkretne przykłady. W jednych sądach praca rotacyjna oznacza pracę na dwie zmiany, w innych co dwa dni, w jeszcze innych tydzień w domu, tydzień w pracy. - Teoretycznie chodziło o to, żeby nie dojeżdżać do sądów w godzinach szczytu, skończyło się na tym, że w niektórych - dojazdy są właśnie wtedy - mówią nieoficjalnie.

Czytaj w LEX: Zagrożenie koronawirusem a prawo do prywatności >   

Prezes podejmuje decyzje, "góra" ją zmienia 

Tymczasem kolejne sądy objęte zostają kwarantanną. 19 marca - taka decyzja zapadła w przypadku Sądu Rejonowego w Braniewie. Powód - chory pracownik.  - Problem w tym, że dopóty nie potwierdzono choroby, przychodził do pracy, bo nie miał go kto zastąpić. Szukanie pracowników w takich sytuacjach nie jest zresztą łatwe. Ostatnio poszukiwaliśmy przez portale społecznościowe chętnych do pracy, za kolegów, których dzieci znalazły się wśród osób potencjalnie zagrożonych koronawirusem. Mimo że powinni zostać od razu odesłani do domu, przychodzili do ostatniej chwili - mówi nieoficjalnie jeden z pracowników warszawskiego sądu.  

Czytaj w LEX: Funkcjonowanie kancelarii prawnej i środki prawne w praktyce w sytuacji stanu zagrożenia epidemicznego koronawirusem >

- Już teraz wiele osób jest chorych, wiele osób na kwarantannie. Stale zagrażamy nie tylko sobie, ale i społeczeństwu. Na dziś są zamknięte dwa sądy z powodu zachorowań pracowników. Zanim wykryto chorobę pracownicy narazili nie tylko siebie, ale także i obywateli oraz pełnomocników, którzy zanim się zorientowali poszli załatwiać sprawy w kolejnych sądach. Dziś już wiemy o kolejnym sądzie, w którym pracownik jest zarażony, a pracownicy objęci kwarantanną. Tyle że - ze zdumieniem zauważamy - nie zamknięto sądu całego, a kilka osób nadal przychodzi do pracy - mówi Przybylska. 

Sytuacje w sądach punktuje również NSZZ "Solidarność" Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości i Prokuratury. Jako przykład podaje sprawę zarządzenia prezesa Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieścia, który z powodów bezpieczeństwa skrócił czas pracy jednostki. Zostało jednak uchylone przez prezesa Sądu Apelacyjnego. 

Czytaj w LEX: Bieg terminu przedawnienia roszczeń w dobie epidemii >

- Tak mniej więcej wygląda proces decyzyjny pracodawców podejmowany na podstawie przepisów. Jeden prezes zgodnie ze swoimi kompetencjami podejmuje decyzje w zakresie przeciwdziałania narażeniu pracowników, a inny sobie je po prostu uchyla... jako niecelowe - wskazują związkowcy. I zastanawiają się, czy prezesi i dyrektorzy w sądach w ogóle mają kompetencje do samodzielnego podejmowania decyzji zgodnie z art. 8 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 13 marca 2020 r. w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego. 

Czytaj: 
Wirus w natarciu - adwokaci chcą zmian w zakresie przedawnień i zawieszeń spraw>>

Zagrożenie koronawirusem - NRA chce ochrony pełnomocników i stron​>>
 

Zalecenia dotyczące kuratorów wdrożone, ale...

Jak mówi Grzegorz Kozera, przewodniczący Krajowej Rady Kuratorów, w przypadku kuratorów większość zaleceń Ministerstwa Sprawiedliwości jest obecnie przestrzeganych. - Generalnie prezesi poszczególnych sądów, czy to okręgowych czy to rejonowych, wydali zarządzenia, które ograniczają do niezbędnego minimum – czyli do sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia - udział kuratorów w czynnościach terenowych. Czasem konieczne są np. wywiady –  gdy do sądu dociera informacja, że nad małoletnim ktoś się znęca i trzeba szybko potwierdzić i zweryfikować te okoliczności, aby sąd mógł podjąć decyzję o wyizolowaniu dziecka ze środowiska – dodaje przewodniczący. 

Przyznaje, że dużym problemem – mimo zaleceń resortu – jest dostęp do środków ochrony osobistej. - Najlepiej jest z żelami antybakteryjnymi i rękawiczkami choć różnie to bywa w zależności od liczby jaka jest potrzebna. Maseczki są obecnie nie do zdobycia, nie ma też odzieży ochronnej - bo w pierwszej kolejności taki sprzęt, co jest oczywiste, jest przekazywany służbie zdrowia. Większość czynności prowadzimy na zasadzie kontaktu telefonicznego lub mailowego – no a z tym się wiążą kolejne kwestie, na ile pozyskiwane w ten sposób informacje są miarodajne, biorąc pod uwagę, że podopiecznych nie widzimy. Jest to jednak konieczność wynikająca z odpowiedzialności za osoby poddane naszej pieczy i ogólnych zaleceń epidemiologicznych – mówi. 

I tu wychodzi też podejście - różne - prezesów sądów. – Są miejsca można powiedzieć modelowe, są takie w których zalecenia nie są w pełni wykonane. Przykład? Choćby niektóre z warszawskich sądów gdzie nadal odbywają się zajęcia w ośrodkach kuratorskich. W naszej ocenie to niebezpieczne, bo nie ma dostatecznych środków ochronnych, zagrożona jest i młodzież i pozostałe osoby z jej otoczenia, ale i kuratorzy - dodaje Kozera. 

Sprawdź w LEX: Czy dodatkowe 14 dni opieki z powodu zamknięcia przedszkola z powodu koronawirusa, można wybierać po jednym dniu? >

Sądy wysyłają na zaległe urlopy

Wśród rekomendacji ministerstwa znalazło się również - poza umożliwienie pracy w systemie rotacyjnym, wysyłanie pracowników na zaległe urlopy wypoczynkowe. I jak pokazują zarządzenie dyrektorów wydziałów - do których dotarło Prawo.pl - sądy wzięły sobie to mocno do serca. 

- Dyrektorzy uznali, że w pierwszej kolejności mają nas wysyłać właśnie na zaległe urlopy wypoczynkowe. Problem w tym, że nie ma żadnych placów kogo, jak wielu pracowników, ilu ma w tym czasie zostać w sądach, ilu i kiedy powinno wrócić. A sytuacja jest płynna, kto zagwarantuje, że za kilka dni w danym sądzie ktoś nie zachoruje, a reszta pracujących nie trafi na kwarantannę? - mówi nieoficjalnie jeden z pracowników. 

Sprawdź w LEX: Jakie świadczenia przysługują pracownikowi, jeśli pracownik lub jego dziecko zostanie objęty kwarantanną w zw. z epidemią koronawirusa? >  

I dodaje, że ograniczenia w pracy sądów nie oznaczają, że sądy nie pracują. - Cały czas przecież rozpatrywane są sprawy pilne. Chodzi o setki, tysiące spraw, które muszą zostać rozpoznane. Wpłacenie grzywny za areszt, dopilnowanie mijających terminów aresztu, terminy internacji osób, sprawy rodzinne, opiekuńcze itp. Pracowników sądu, którzy na co dzień się tym zajmują, znają i pilnują wszystkich terminów, nie da się płynnie zastąpić kimś z zewnątrz – wskazuje.

Związkowcy również nie kryją oburzenia wysyłaniem pracowników na zaległe urlopy. – To jest ewidentne łamanie naszych praw. Sytuacja jest jaka jest, przymusza się nas by w okresie, w którym i tak zalecana jest praca zdalna, odbierać zaległe urlopy. Teraz mamy ludzi na opiece, mamy ludzi na L4, na kwarantannie, mamy ludzi z grupy ryzyka z chorobami współistniejącymi, których trzeba chronić i nagle - nakaz delegowania pracowników na zaległe urlopy - mówi szefowa Ad Rem. 

 

Lepszy zaległy urlop, niż kwarantanna 

Radca prawny dr Dominika Dörre-Kolasa przypomina jednak, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, pracodawca może wysłać pracownika na zaległy urlop wypoczynkowy. - Nawet bez jego zgody gdyż udzielenie mu tego urlopu do 30 września jest jego obowiązkiem. Biorąc jednak pod uwagę obecną sytuację to wydaje się, iż wskazane byłoby jednak współdziałanie pracodawcy i pracowników, dla których może to być nawet korzystniejsze, niż np. przymusowa kwarantanna, jakby się coś wydarzyło i zasiłek 80 proc., który w tych sytuacjach, w których nie wydaje się decyzji może być problematyczny - mówi.  

Przyznaje, że są jednak odmienne głosy w doktrynie. - Niektórzy uważają, że na urlop zaległy pracodawca ma obowiązek pracownika wysłać, ale powinien podjąć próbę uzgodnienia z nim terminu wykorzystania takiego urlopu i dopiero jeżeli okazałoby się, że pracownik go nie wykorzysta - do 30 września - może go na taki urlop skierować. Ale jeszcze raz powtarzam, sytuacja jest taka a nie inna, i być może dla wszystkich jest to najrozsądniejsze rozwiązanie – dodaje. 

Czytaj w LEX: Jak wysłać pracownika na urlop zaległy - poradnik krok po kroku >