Stanowisko ministerstwa to efekt zwiększającej się liczby pracowników sądów, którzy decydują się na pójście na L4. O sprawie Prawo.pl pisało już w poniedziałek - 11 października. Wówczas sygnały o masowych chorobowych płynęły z sądów łódzkich (w jednym z nim na 480 etatów pracuje ok. 60 osób), krakowskich, legnickich. Trudna sytuacja była również w Nowym Dworze Mazowieckim oraz Mysłowicach. - Liczba osób, które zdecydowały się na chorobowe cały czas się zwiększa. Są obecnie sądy gdzie nie ma kto formalnie pracować i nie chodzi tylko o wokandy, ale też m.in. zarządzenia, przy których pracownicy są nieodzowni - mówi jeden z pracowników. 

Informacje o "chorobowych" potwierdzała portalowi Justyna Przybylska, przewodnicząca KNSZZ "Ad Rem". - Mogę jedynie powiedzieć, że mamy takie informacje. Pracownicy nie akceptują podpisanego w ubiegłym tygodniu "nieporozumienia". Uważają, że reprezentują ich związki protestujące w "Czerwonym miasteczku". Minister lekceważy ich nie podejmując rozmów od 5 lipca, nie podjęto kroków by rozwiązać problemy w sądownictwie, więc postanowili zadbać o swoje zdrowie. Tym bardziej, że się zmagają z różnymi chorobami - dodawała. 

Czytaj: Zaognia się sytuacja w sądach - pracownicy na "chorobowych", MS zwraca się do ZUS>>

Ministerstwo pracowników szanuje

W stanowisku w sprawie dialogu ze związkami zawodowymi pracowników wymiaru sprawiedliwości, przesłanym również Prawo.pl, Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że docenia i szanuje rolę pracowników sądów i prokuratur w kształtowaniu wymiaru sprawiedliwości. 

- Dlatego zawarło porozumienie ze związkami zawodowymi reprezentującymi przytłaczającą większość pracowników wymiaru sprawiedliwości. Jest ono powszechnie akceptowane, poza najmniejszym, marginalnym w sądownictwie związkiem Ad Rem, którego działania motywowane są politycznie - wskazano. Dodano, że pod obecnym kierownictwem resort konsekwentnie prowadzi współpracę i dialog ze stroną społeczną. - W czasach rządów Zjednoczonej Prawicy coroczne podwyżki wynagrodzeń pracowników wymiaru sprawiedliwości wyniosły w sumie 45 proc. od 2016 r. To średnio o 1584 zł wyższa pensja w przeliczeniu na jeden etat. Natomiast w latach 2010-2015, czyli za rządów obecnej opozycji, wynagrodzenia w ogóle nie wzrastały - czytamy. 

MS dodaje, że w porozumieniu zawartym 4 października br. z przedstawicielami NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych oraz Forum Związków Zawodowych opowiedziało się za 12 proc. wzrostem wynagrodzeń zasadniczych pracowników sądownictwa powszechnego. Adresatem tego postulatu jest Minister Finansów.

- Porozumienie przewiduje również podwyżkę jeszcze w tym roku dodatków motywacyjnych dla pracowników w wysokości 6 proc. funduszu płac. Porozumienie objęło również kwestie związane z przeciwdziałaniem mobbingowi w sądach. Nawet jeśli są to pojedyncze przypadki, zjawisko musi być całkowicie zwalczone. W tym celu komisje antymobbingowe mają być rozszerzone o udział strony społecznej. Zgodnie z postulatem związkowców Ministerstwo doprowadziło również do zwiększenia liczby etatów urzędniczych w sądach. W sądownictwie pozostanie 429 czasowych etatów urzędniczych, a dodatkowo uzyskanych będzie 200 nowych etatów w sądach oraz 150 nowych etatów asystenta prokuratora. Razem daje to 779 etatów - podkreślono. 

 

Odwołane wokandy w znikomym odsetku sądów

Resort zapewnia też, że odwołanie wokand nastąpiło w znikomym odsetku sądów - ok. 2 proc. spośród 400 sądów w całym kraju i nie wpływa na pracę całego wymiaru sprawiedliwości.

- Ministerstwo Sprawiedliwości wystąpiło do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z prośbą o szczegółową weryfikację zwolnień lekarskich udzielanych w ostatnich dniach grupie pracowników sądów. Dobro obywateli i dostęp do wymiaru sprawiedliwości są wartością nadrzędną. Dlatego Ministerstwo musi reagować. W przypadku braku podstaw wystawienia zwolnień, będą podejmowane stosowne kroki prawne - dodano. 

W ocenie resortu za protestami stoi właśnie Ad Rem. - Reprezentatywne związki zawodowe doceniają działania Ministerstwa Sprawiedliwości, skierowane na dialog i wspólne szukanie jak najlepszych rozwiązań dla pracowników wymiaru sprawiedliwości. Marginalny protest w sądach organizuje jeden z najmniejszych związków zawodowych – Ad Rem. Jest on motywowany politycznie, o czym świadczą wspólne wystąpienia działaczy Ad Rem z posłami opozycji - czytamy.

Czytaj: Zaostrza się protest pracowników wymiaru sprawiedliwości - czas "na chorobowe">>

Najmniejsi? Ad Rem mówi o liczbie członków

Ad Rem w poście zamieszczonym na jednym z portali społecznościowych podkreśla, że nie jest marginalnym związkiem, a - jak dodaje, przed kancelarią premiera, w "Czerwonym Miasteczku" protestują aktualnie cztery organizacje. 

- Ponieważ zgodnie z prawem mamy prawo wglądu do danych o liczbie członków innych organizacji to podajemy fakty: "Solidarność" wskazała liczbę 3 137,  Ad Rem wskazuje liczbę 3 487. Jesteśmy największą organizacją związkową i żadne kłamstwa tego nie zmienią - wskazuje. 

Przypominamy, że protesty pracowników wymiaru sprawiedliwości (także prokuratury) rozpoczęły się po przyjęciu w czerwcu przed Radę Ministrów założeń stanowiących podstawę do opracowania budżetu na 2022 r. Rząd zaplanował wówczas, że w przyszłym roku nie będzie automatycznej podwyżki wynagrodzeń w sferze budżetowej, co spowodowało falę niezadowolenia. Od początku lipca trwają m.in. "środowe śniadania" - czyli cykliczne akcje protestacyjne w sądach przeciw zamrożeniu płac pracowników wymiaru sprawiedliwości i mobbingowi. Stoi za nimi Krajowy Zarząd KNSZZ Ad Rem, a włączyły się w nie Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury, NZZ Pracowników Okręgu Piotrkowskiego i NZZ Pracowników Sądów Rejonowych w Łodzi.  Protestowały też m.in.  NSZZ "Solidarność" Pracowników  Sądownictwa i Prokuratury, Związek Sądów Administracyjnych, OPZZ i Międzyzakładowa Organizacja Związkowa NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury. 

10 września ulicami Warszawy przeszedł "czerwony" marsz, a 30 września do protestujących przed kancelarią pracowników ochrony zdrowia dołączyli pracownicy sądów i prokuratury - KNSZZ Ad Rem, Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury, NZZ Pracowników Okręgu Piotrkowskiego i NZZ Pracowników Sądów Rejonowych w Łodzi. Domagają się podwyższenia wynagrodzeń o co najmniej 12 proc. dla wszystkich grup pracowniczych zatrudnionych w sądach w tym także specjalistów OZSS, sędziów i asesorów sądowych oraz przeciwdziałania mobbingowi.

Tymczasem 4 października, jak grom z jasnego nieba na protestujących spadła wiadomość, że część związków porozumienie w tej sprawie podpisała - to na które wskazuje wiceminister Woś. 

Zdrowie nadwyrężone, chcemy o nie zadbać

W liście otwartym skierowanym do Ministra Sprawiedliwości, pracownicy sądów podkreślają, że te zwolnienia lekarskie wynikają z tego, że są lekceważeni. - My pracownicy sądów, w związku z lekceważeniem naszych grup zawodowych przez przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości postanowiliśmy zwyczajnie i po ludzku zadbać o nasze zdrowie. To my tyraliśmy jak woły - chorzy, często w nieformalnych godzinach nadliczbowych, a także praktycznie za darmo, bo to Pan Panie Ministrze zabrał nam dodatki specjalne za dyżury aresztowe, wychodząc z założenie, że najlepiej żebyśmy wszystko robili za darmo, a wy sobie przyznajecie pieniądze - czytamy. 

Dodają, że są rozżaleni tym, że nikt nie chce z nimi rozmawiać. - Nie interesują nas Pana rozmowy ze związkami zawodowymi, z którymi nigdy nie czuliśmy się związani, a które faktycznie reprezentują Pana interesy, a nie interesy nasze i nasze prawa pracownicze - wskazują.  I apelują o uwzględnienie postulatów "Czerwonego miasteczka".