Wypadający z okna kilkulatek, samobójstwo nastolatka, pobity niemowlak - sędziowie rodzinni mówią, że w przypadku takich spraw medialnych, w pierwszej kolejności sprawdzają nerwowo miejsce, a jeśli się da - informacje o rodzinie, by - jak mówią - wykluczyć, że chodzi "o ich dziecko", czyli takie, w którego sprawie orzekali. Przyznają, że coraz trudniej im "przypilnować" wszystkich spraw i nie popełnić błędu. Dodają, że wydziały rodzinne są niedocenione przez prezesów sądów, a nawet według niektórych z sędziów - skrajnie zaniedbane. 

 

Więcej spraw rodzinnych w sądach

Tu warto sięgnąć po statystyki. Te - jak podkreślają prawnicy - nie do końca odzwierciedlają sytuację, bo "średnią krajową" podciągają sądy w małych miejscowościach i, wbrew pozorom, pandemia, która charakteryzowała się mniejszym wpływem spraw. Mimo to, do wydziałów rodzinnych w 2020 r. wpłynęło 1 180 401 tys. spraw, rok wcześniej - nieco ponad 1 mln 319. Warto też spojrzeć na liczbę "załatwianych przez sędziów spraw". W 2020 r. średnia dla sądów rejonowych wynosiła 667,7 sprawy na sędziego, w wydziałach cywilnych - 545,8, w karnych 727. Średnio sędzia rodzinny załatwił 1161 spraw z uwzględnieniem posiedzeń wykonawczych, a 604 bez posiedzeń wykonawczych (w 2019 r. gdy nie było lockdownów - odpowiednio 1280,7 i 697,1). I jeszcze jedna istotna kwestia. W 2019 i w 2020 r. na pion rodzinny w sądach rejonowych przewidziano ok. 1048 etatów. W 2019 obsadzonych z tego było ok. 1025,8, w 2020 - 998,8. A do tego dochodzą delegacje, liczne w ubiegłym roku choroby sędziów i urlopy. 

Czytaj: Romanowski: Zmieniamy prawo rodzinne, by chronić dzieci i usprawnić postępowania>>
 

Rodzina najważniejsza? Ale nie w sądzie

Sędziowie rodzinni nie chcą wypowiadać się oficjalnie, bo jak podkreślają, mają dość problemów. Są rozżaleni sytuacją w swoich wydziałach i nie ukrywają, że z czasem będzie jeszcze gorzej. - Tak naprawdę stoimy na skraju przepaści. To są wyjątkowe sprawy, wymagające szybkich decyzji. Ministerstwo szykuje nam kolejne zmiany w przepisach - i w zakresie prawa rodzinnego, i w postępowaniu wobec nieletnich. Problem jednak w tym, że tak naprawdę nikt naszej pracy nie docenia i nie dostrzega skali problemu. Dla prezesów ważne są wydziały cywilne, bo tam chodzi często o spore pieniądze. Resort dostrzega nas wtedy, gdy dochodzi do kolejnej rodzinnej tragedii - mówi sędzia z Gdańska. 

Czytaj w LEX: Status pokrzywdzonego w postępowaniu w sprawach nieletnich >

O co chodzi? M.in. o zapowiadaną reformę prawa rodzinnego i procedury cywilnej. Projekt pierwszej części już został wpisany do wykazu prac legislacyjnych rządu. Ma objąć alimenty natychmiastowe, postępowanie informacyjne w sprawach rozwodowych par posiadających małoletnie dzieci i uregulowanie postępowania wykonawczego. Z kolei jeżeli chodzi o postępowanie wobec nieletnich do systemu mają zostać wprowadzone nowe surowsze placówki przeznaczone dla tych, którzy popełnili czyny karalne i skończyli 13 lat oraz – w wyjątkowych wypadkach – dla osób, które wprawdzie nie popełniły czynu karalnego, ale są mocno zdemoralizowane (np. piją alkohol, zażywają narkotyki), a stosowane już wobec nich środki były nieskuteczne. 

Czytaj w LEX: Znaczenie wywiadu środowiskowego dla postępowania w sprawach nieletnich >

Sędziowie podkreślają, że stopniowo zwiększająca się liczba wakatów w wydziałach rodzinnych jest złą prognozą na przyszłość. - Pochodzę z rodzinny prawniczej, moi rodzice byli sędziami. Pamiętam, że gdy zaczynałam karierę mówili: najlepiej jak trafisz do wydziału rodzinnego, bo to spokojne miejsce, dla kobiety. I taki stereotyp przez lata pokutował. Być może kobieta/sędzia ma rzeczywiście więcej umiejętności miękkich, wyczucia, empatii, ale też nie znam badań, które by to potwierdzały. Natomiast już teraz widać, że brakuje tych, którzy mieliby to ciągnąć w przyszłości. A sędziowie obecnie orzekający są wypaleni zawodowo, schorowani i z utęsknieniem czekają na możliwość przejścia w stan spoczynku - wskazuje.  

Czytaj w LEX: Efektywność środków izolacyjnych orzekanych wobec nieletnich >

W podobnym tonie wypowiadają się inni sędziowie. - Mówisz: wydział rodzinny, myślisz: jakieś tam spory o dzieci. A to przecież i sprawy dotyczące "dzieci w beczkach". Ja osobiście jestem u kresu sił. W ostatnich miesiącach byłam praktycznie sama w wydziale, bo koleżanka zasłabła na sali sądowej... orzekając. W nieco ponad miesiąc mój, i tak duży, referat wzrósł o 180 spraw. Nie ma możliwości, ani szans na to, by to wszystko przerobić w sensownym czasie. A nie mówimy o sprawach, które powinny czekać, bo im dłużej czekamy, tym większe prawdopodobieństwo, że coś złego się wydarzy. To, jak jesteśmy przeciążeni pracą, pokazuje też fakt, że wielu z nas urlop bierze, by nadgonić pisanie uzasadnień - mówi sędzia z Krakowa. 

Czytaj w LEX: Kontakty z osobą małoletnią i egzekucja kontaktów w praktyce sędziego >

Sędzia Dorota Hildebrand-Mrowiec, z Sądu Rejonowego w Zamościu, prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce widzi różne przyczyny rosnącej liczby wakatów w sądach rodzinnych. - Myślę, że przede wszystkim wynika to ze specyfiki tego wydziału, jak i ogromnego obciążenia pracą. W wydziale rodzinnym decydujemy  o losach dzieci – np. gdy orzekamy o ograniczeniu władzy rodzicielskiej, jej pozbawieniu, ustalamy kontakty lub miejsce pobytu. Aby podjąć takie decyzje, trzeba z dzieckiem porozmawiać, poznać jego oczekiwania, a do tego są potrzebne  odpowiednie umiejętności. Musimy umieć też trafić do rodziców nawet, czy może zwłaszcza, podejmując decyzję na ich niekorzyść – trzeba umieć wyjaśnić, dlaczego tak zrobiliśmy - mówi. Dodaje, że te umiejętności są ważne także w sprawach dotyczących osób chorych, uzależnionych, czy nieradzących sobie ze swoim życiem. - Nie pomaga brak biegłych i długie oczekiwanie na opinie. Utrudnia to  wydanie końcowego rozstrzygnięcia.

Czytaj w LEX: Stosowanie przez sądy rodzinne konwencji haskiej dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę >

 

Sprawy rodzinne coraz dłuższe

Z danych dotyczących czasu wyznaczania pierwszej rozprawy wynika, że w 2018 r. w sprawach rodzinnych i nieletnich czekało się na nią średnio 75,7 dni, w 2019 r. - już 82,2 a w 2020 r. - 96,7. Tu warto też spojrzeć na bardziej szczegółowe statystyki dotyczące liczby miesięcy upływających do pierwszej rozprawy, bo z roku na rok wzrasta liczba spraw rodzinnych, na których rozpoczęcie czeka się dłużej niż 12 miesięcy - w 2018 r. było ich 6 391,  w 2019 - 9622, w 2020 r. ... 13 025. Sukcesywnie zwiększa się także liczba spraw, na które się czeka od sześciu do 12 miesięcy - i tak w 2018 r. takich spraw było bliski 31 tys., w 2019 r. prawie 41 tys., w 2020 r. - 61 706. Co znamienne, spada przykładowo liczba spraw, w których pierwsza rozprawa jest wyznaczana w ciągu 1 - 2 miesięcy - w 2018 r. było ich 143 179, w 2019 r. 131 669, w 2020 r. 85 641.  

Z kolei jeśli chodzi o średni czas trwania to w 2018 r. takie sprawy trwały średnio 4,7 miesiąca, w 2019 r. 5 miesięcy, w 2020 r. 5,5 miesiąca. Ale i tu ważne są szczegółowe dane, bo np. sukcesywnie wzrasta liczba spraw rodzinnych w których na rozstrzygnięcie czeka się dłużej niż...osiem lat - z 25 w 2018 r. do 41 w 2020 r.; spadła natomiast liczba spraw zakończonych w czasie do trzech miesięcy - w 2018 r. było ich 256 619, w 2019 r. 251 919, w 2020 r. - 209 380. 

- Dane MS w mojej ocenie nie do końca odzwierciedlają sytuację, bo w mniejszych ośrodkach obłożenie jest mniejsze i dynamika spraw rodzinnych jest dużo, dużo większa. Sprawę rodzinną, łącznie z badaniami w OZSS możemy zakończyć w pierwszej instancji w ciągu roku. W dużych ośrodkach - takich jak np. Warszawa - zaczynamy wchodzić w jakiś surrealizm. Bo - co warto podkreślać - sprawy rodzinne to sprawy szczególne, gdzie liczy się czas. Są dynamiczne, im szybciej sytuacja  dziecka, rodziny zostanie uregulowana, tym dla wszystkich lepiej, a przede wszystkim dla dziecka. Oczywiście zależy to od tego, czy w sprawie jest złożony wniosek o zabezpieczenie (miejsca zamieszkania lub kontaktów) czy nie, bo jeśli jest to sąd musi dać im priorytet, ale bez zabezpieczenia w Warszawie na pierwszy termin w sprawie rozwodowej czeka się już ok. roku - mówi Aleksandra Ejsmont , radca prawny specjalizująca się w sprawach rodzinnych.

Zobacz procedurę w LEX: Wszczęcie postępowania w sprawie wykonywania kontaktów z dzieckiem >

Dostrzega to też adwokat Robert Ofiara. - Sędziowie mają w referatach po kilkaset spraw i nie są w stanie pomóc dziecku i rodzicom w sposób oczekiwany od nich przez uczestników postępowania oraz państwo polskie. Rodzice zamiast szybkiego rozstrzygnięcia i usunięcia niepewności rodzącej spór, otrzymują od systemu wieloletni proces w którym konflikt nabrzmiewa, a standardem stają się bezprawne działania gdyż nie ma szybkiej sankcji prawnej. Dziecko dorasta przez lata razem z postępowaniem sądowym u swego boku. Do tego dochodzi zapaść OZSS-ów (Opiniodawczych Zespołów Sądowych Specjalistów) i brak możliwości fachowego ustalenia zasobów i potrzeb członków rodziny - mówi. 

Wydłużenie terminów rozpatrywania spraw dostrzegają pracownicy pomocy społecznej. - Na sprawę dotyczącą kontaktów lub o alimenty strony czekają do teraz od grudnia, stycznia. W takich przypadkach, gdzie wymagana jest szybka reakcja, np. umieszczenie w domu pomocy społecznej bez zgody lub zabezpieczenie dzieci, sędziowie asekurują się i wydają postanowienia o zabezpieczeniu, ale od dwóch lat to co się dzieje to jakiś dramat - mówi jedna z nich. 

Czytaj: Najpierw rozmowa, potem rozstanie - MS chce utemperować polskie rozwody>>
 

W takich warunkach o błąd nietrudno

Prawnicy podkreślają, że to przekłada się na pracę sędziów rodzinnych.  - Jeżeli sąd ma mniej spraw w referacie, to na daną sprawę może poświęcić więcej czasu, uwagi. Lepiej  poznaje rodzinę, a to przekłada się na orzeczenie i jego jakość. Są natomiast sytuacje, w których z powodu przeciążenia, niektóre sprawy są pobieżnie oceniane, a to z kolei skutkuje tym, że orzeczenia nie są dobre. To nie jest kwestia tego, że sędziom się nie chce, lub się nie przygotowują, tylko że mają za dużo spraw - mówi Aleksandra Ejsmont.

Mecenas Ofiara dodaje, że wykonują pracę w środowisku systemowo niesprzyjającym. - Często działają na własnej energii, której źródłem jest potrzeba pomocy dziecku, czy przekonanie o potrzebie wykonywania dobrze swojej misji. Jednak często też są wypaleni poprzez bezsilność i obciążenie pracą. W rozmowach ze mną wskazują na potrzebę wsparcia psychologicznego dla nich samych, jak i superwizji własnych działań. Potrzebują też partnerów w systemie do efektywnego działania, zwłaszcza psychologów mogących razem z działaniami prawnymi prowadzić wsparcie psychologiczne dla członków rodziny - mówi. 

Dodaje, że brak takiego zaplecza rodzi najpoważniejsze konsekwencje. - Po pierwsze, w sytuacji kryzysu w rodzinie brak jest miejsc pozwalających rodzicom, czy dziecku na uzyskanie wsparcia i tym samym na konstruktywne wyjście z kryzysu. Po drugie, jak już członkowie rodziny są w permanentnym konflikcie, brak jest wsparcia pozwalającego im zawrócić z drogi prowadzącej do krzywdy, zwłaszcza dziecka - wskazuje. 

Zobacz w LEX: Przeciwdziałanie przemocy w rodzinie - nagranie ze szkolenia >

Sami sędziowie również przyznają, że przydałaby im się superwizja, i możliwość stałej współpracy ze specjalistami. - Orzekałam kiedyś w wydziale gospodarczym i przyznam nie dostawałam spraw łatwych, tylko te trudniejsze. Trzeba było dużo wysiłku w to włożyć, ale nie było obciążenia psychicznego. A w tym wydziale nie wystarczy wiedza, doświadczenie, pomysłowość, umiejętności miękkie, czy psychologiczne. Jedną z najtrudniejszych kwestii jest obciążenie emocjonalne, presje, z którymi musimy się zmagać. Wiem, że zwracano na to uwagę ministerstwu ale jak dotąd nie wiąże się to z żadnymi zmianami - mówi sędzia z Krakowa. 

Superwizje organizowało natomiast Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych w Polsce. - Superwizja jest ważnym narzędziem zwiększania efektywności pracy i rozwoju zawodowego. Pozwala na wymianę doświadczeń, przemyśleń i pomaga w szukaniu najlepszych rozwiązań - mówi sędzia Hildebrand-Mrowiec.