Asesor prokuratorski w stanie spoczynku Marcin G. z Pucka stanął przed sądem dyscyplinarnym z powodu zaniedbań śledztwa. W wyniku niedopatrzenia i bierności nie tylko po jego stronie doszło do znęcania się nad dziećmi w rodzinie zastępczej i śmierci dwojga z nich.

Sprawa toczy się od ośmiu lat i okazuje się, że jedynym winnym po stronie władzy pozostaje asesor prokuratorski, którego poczynania były akceptowane przez przełożonych, w tym Bartłomieja K., przełożonego Marcina G.

Niedopełnienie obowiązków

Zarzuty postawione asesorowi w postępowaniu dyscyplinarnym to niedopełnienie obowiązków służbowych, ciężkie naruszenie prawa i zasad etyki (art. 23 kpk i art. 85 kpk, art. 66  ust. 1 ustawy Prawo o Prokuraturze). Według kodeksu w sprawie o przestępstwo popełnione na szkodę małoletniego, we współdziałaniu z małoletnim lub w okolicznościach, które mogą świadczyć o demoralizacji małoletniego albo o gorszącym wpływie na niego, prokurator, zawiadamia sąd rodzinny w celu rozważenia środków przewidzianych w przepisach o postępowaniu w sprawach nieletnich oraz w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym.
 

Trzy razy uniewinnienie

Jak stwierdził obrońca asesora przed Sądem Najwyższym, sprawa już po raz czwarty była rozpatrywana w drugie instancji sądowej. Pierwszy raz nastąpiło skazanie, a trzy razy uchylano wyrok do ponownego rozpoznania.

Tym razem Sąd Najwyższy w Izbie Dyscyplinarnej 25 listopada br. uchylił wyrok uniewinniający w I instancji i orzekł karę upomnienia dla Marcina G.
Sędzia uzasadniając wyrok stwierdził, że doszło do przewinienia służbowego przez byłego asesora. Sąd I instancji przy Prokuratorze Generalnym w wyroku z grudnia 2018 r. bezkrytycznie ocenił dowody na korzyść obwinionego.

Czytaj też: SN: Upomnienie dla asesora, który prowadził śledztwo w sprawie śmierci w rodzinie zastępczej>>
 

Zaniechanie prokuratora

Istotne jest w tej sprawie zaniechanie obwinionego, gdyby nie to, być może nie doszłoby do śmierci drugiego dziecka - orzekł w I instancji Sąd Najwyższy.
Błędem sądu I instancji było w ocenie SN, uznanie, że obwiniony przesłał akta sprawy biegłej sądowej lekarce, która dokonywała sekcji zwłok chłopca - w terminie. Jednak SN stwierdził, że materiały te powinny być udostępnione bez zbędnej zwłoki.

Przesłuchanie dzieci, wbrew temu co orzekł Sąd I instancji było konieczne i możliwe już na etapie postępowania przygotowawczego, które prowadził asesor.
Kara upomnienia - według Izby Dyscyplinarnej - jest adekwatna, biorąc pod uwagę brak doświadczenia młodego prawnika i fakt, że postępowanie toczyło się siedem lat. Co już stanowi karę dla człowieka u progu życia zawodowego.

Warto dodać, że dwie dyrektorki z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie zostały skazane na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę. Natomiast prokurator rejonowy, który miał nadzorować śledztwo w postępowaniu karnym został uniewinniony. Natomiast za spowodowanie śmierci dzieci matka zastępcza - Anna C. skazana została na 25 lat więzienia , a jej mąż Wiesław C. - na cztery lata za znęcanie się nad rodzeństwem.

Odwołania obrońców asesora

W sprawie wpłynęły cztery odwołania – trzy odwołania obrońców b. asesora oraz jedno samego obwinionego. Wśród zarzutów wymieniano m.in.:

  1. zarzuty formalne - obraza prawa procesowego polegająca na wydaniu orzeczenia z pominięciem części materiału dowodowego (art. 7 kpk swobodna ocena dowodów)
  2. wskazywano także w dwóch odwołaniach na bezwzględną przesłankę odwoławczą, jaką miałaby być nienależyta obsada sądu wydającego orzeczenie
  3. naruszenie art. 66 ust.1 Prawa o prokuraturze czyli niewłaściwe sprawowanie nadzoru nad śledztwem

Na rozprawie w Izbie Dyscyplinarnej SN obrońca Marcina G., prok. Jarosław Polanowski przekonywał, że obwiniony został kozłem ofiarnym. - Osób, które powinny być pociągnięte do odpowiedzialności i to od razu, jest całe gremium, praktycznie żadna z tych osób nie została objęta żadnym postępowaniem - mówił.

 Obrońca wskazywał na zaniechania ze strony szeregu podmiotów, m.in. policjantów oraz szefa prokuratury rejonowej. Obok rodziny C. mieszkał policjant odpowiedzialny za prewencję w tym rejonie i nic złego w rodzinie zastępczej nie zauważył. - Marcin G., kiedy pojechał na miejsce tego nieszczęścia, nie spał blisko 40 godzin. Był na poprzednich dwóch zdarzeniach, z jednego jechał na drugie, z drugiego na trzecie - mówił obrońca Polanowski

Zastępca rzecznika dyscyplinarnego prokurator Katarzyna Brzezińska replikowała:  Za błędy asesor powinien ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną, zwłaszcza, że asesor miał już trzyletnie doświadczenie. - Właściwa analiza materiału dowodowego prowadziła wprost do wniosku, że w rodzinie Kacpra były ewidentne sygnały występowania przemocy. Dlatego należało podjąć adekwatne działania - dodała rzeczniczka.

SN utrzymuje w mocy wyrok

Izba Dyscyplinarna utrzymała w mocy karę upomnienia wymierzoną w I instancji przez Izbę Dyscyplinarną. Z zebranych dowodów wynikało, że przyczyną śmierci dziecka mógł być upadek ze schodów lub uderzenie pięścią i ten fakt powinien - zdaniem Izby dyscyplinarnej - wzbudzić podejrzenia asesora. Powinien on natychmiast zadziałać, że względu na zagrożenie innych dzieci w rodzinie - dodał sędzia Jarosław Sabutka.

- Obwiniony był odpowiedzialny za śledztwo, doszło do rażącej obrazy prawa procesowego przez asesora - stwierdził sędzia Sabutka, w sprawie widać dużo nieprawidłowości, ale bez znaczenia jest fakt, że pozostałe osoby zaangażowane w nią zostały uniewinnione. Jednak błędy w prowadzeniu śledztwa nie mogą pozostać bez odpowiedzialności dyscyplinarnej, a kara wymierzona asesorowi jest najlżejsza z możliwych - podsumował sędzia Sabutka.

Sygnatura akt II DSI 18/20, wyrok z 7 września 2020 r.

 

Sprawdź również książkę: Przegląd Sądowy - Nr 6/2020 >>