W styczniu 2020 r. wszyscy konsumenci odczuli wzrost stawek akcyzy. Po podniesieniu akcyzy na alkohol o około 10 proc., czyli największej podwyżki akcyzy od wielu lat, wzrosły ceny produktów alkoholowych w sklepach. Nie ma się czemu dziwić, w końcu wiadomym jest fakt, że przynajmniej część z podwyżki akcyzy zostanie finalnie przerzucona na konsumenta.

Od wielu lat powraca jednak do dyskusji inny temat związany ze stawkami akcyzy na produkty alkoholowe. Chodzi tu o zrównanie stawek akcyzy na piwo ze stawkami akcyzy na alkohol etylowy. Obecnie stawka akcyzy na alkohol etylowy wynosi 6275,00 zł od 1 hektolitra alkoholu etylowego 100 proc. vol. zawartego w gotowym wyrobie. Stawka akcyzy na piwo wynosi natomiast 8,57 zł od 1 hektolitra za każdy stopień Plato gotowego wyrobu. Różnica jest dość znacząca na korzyść browarów, co za każdym możliwym razem podkreśla branża alkoholi spirytusowych.

Zobacz również:
Niesprzedane piwo dłużej bez akcyzy >>

Resort finansów szykuje zmiany w opodatkowaniu małych browarów >>

Problematyczna akcyza na piwo

Pojawiające się w ostatnim czasie doniesienia medialne o kolejnej próbie zrównania stawek akcyzy zostały oficjalnie zdementowane przez Ministerstwo Finansów, zaś projekt ostatecznie nie ukazał się na stronie Rządowego Centrum Legislacji.  Z oświadczenia Ministerstwa dowiedzieliśmy się, że „MF nie pracuje nad rozwiązaniami mającymi na celu zrównania stawki podatku akcyzowego piwa i wódki”. Nie wyklucza to jednak opracowywania projektu ustawy przez grupę parlamentarzystów.

W naszej ocenie pod żadnym pozorem nie powinno się zrównywać stawek akcyzy na alkohole mocne (m.in. wódki, likiery i pozostałe napoje spirytusowe) ze stawkami akcyzy na wyroby browarnicze. Przede wszystkim należy wskazać, że cena mocnych napojów alkoholowych w Polsce jest i tak relatywnie niska w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej. Wódki, likiery i inne napoje spirytusowe produkowane są zazwyczaj przez wielkie międzynarodowe koncerny alkoholowe, a sama branża spirytusowa ma bardzo wysokie progi wejścia na rynek, zazwyczaj nieosiągalne dla mniejszych podmiotów. Wobec tego rynek skoncentrowany jest wokół międzynarodowych graczy. Z branżą browarniczą jest nieco inaczej. Specjalne preferencje podatkowe zaproponowane przez przepisy unijne (m.in. wprowadzone dyrektywą Rady 92/83/EWG z dnia 19 października 1992 r. w sprawie harmonizacji struktury podatków akcyzowych od alkoholu i napojów alkoholowych) mają za zadanie wspierać lokalny rynek małych browarów stanowiących bardzo często dziedzictwo danego regionu. Wszelkie preferencje stosowane są jednak z zachowaniem minimalnych stawek akcyzy dla państw członkowskich UE. 

 


 

Piwa rzemieślnicze i małe browary mogą dużo stracić

Od kilku lat można zaobserwować wzrost zainteresowania konsumentów piwami rzemieślniczymi, kraftowymi, pochodzącymi z lokalnych, małych browarów. Piwa te stanowią alternatywę wobec tych, produkowanych przez wielkie międzynarodowe koncerny. Ich produkcja nawiązuje często do dawnych tradycji browarniczych regionów lub opiera się na unikalnej recepturze posiadanej przez browar. Niszowe piwa charakteryzują się różnorodnością w zakresie gatunków i smaków. Konsumentowi w wyborze piwa rzemieślniczego nie przeszkadzają ceny często o kilkanaście – kilkadziesiąt droższe od tradycyjnych piw pochodzących od międzynarodowych koncernów. Wyższa cena uzasadniona jest wysokimi kosztami produkcji wyrobu, który nie jest produkowany na masową skalę.

Gdyby jednak piwa te objąć stawką akcyzy, jak dla wyrobów spirytusowych rynek małych browarów całkowicie by się załamał. Zwyczajnie nieopłacalne byłoby produkowanie piwa przez lokalne browary, gdyż piwo takie musiałoby kosztować 15-20 zł za 0,5 l wyrobu. Mało, kto mógłby sobie w takim przypadku pozwolić na takie dobro. Na rynku pozostałyby jedynie piwa produkowane przez międzynarodowe koncerny, a wybór konsumenta byłby znacznie mniejszy. Piwo w cenie powyżej 10 zł za butelkę/puszkę stałoby się normą w polskich sklepach. Piwa rzemieślnicze - i tak już drogie w porównaniu z tymi produkowanymi przez duże browary - znalazłyby się poza zasięgiem finansowym części klientów.

 

 

Podwyżka cen akcyzy może także powodować inne „patologie” rynku takie, jak możliwy niekontrolowany import z sąsiednich rynków, czy nasilenie się czarnego rynku w Polsce.

Ustawodawcy nie powinno także ze względów zdrowotnych Polek i Polaków zależeć na odejściu konsumentów od alkoholi słabszych na rzecz alkoholi mocniejszych. Trend taki mógłby być zauważalny, gdy piwa stałaby się nieznacznie tylko tańsze od wódek, czy likierów. Tzw. „małpki” mimo, że objęte podatkiem cukrowym mogłyby być nawet tańsze od 0,5 litra piwa. Skutek podwyższenia akcyzy od piwa mógłby być niekontrolowany i odwrotny od zamierzonego. Każdą podwyżkę akcyzy rząd tłumaczy bowiem dbałością o zdrowie obywateli.

Podwyższenie stawek akcyzy na piwa nie ma najmniejszego sensu. Mogłoby to rodzić niekontrolowane przejście części konsumentów na alkohole mocne, które spożywane w dużych ilościach są o wiele bardziej szkodliwe dla zdrowia Polaków. Podwyżka akcyzy na piwo spowodowałaby też zanik piw rzemieślniczych, kraftowych i tych pochodzących z mniejszych, lokalnych browarów. Ich produkcja przy takich stawkach jak na wyroby spirytusowe byłaby zwyczajnie nieopłacalna.

Dr Jacek Matarewicz, doradca podatkowy, adwokat, partner w Kancelarii Ożóg Tomczykowski

Bartłomiej Senderowski, aplikant adwokacki, associate w Kancelarii Ożóg Tomczykowski