Większość ubezpieczeń na życie już wcześniej, przed pandemią, obejmowało swoim zakresem zdarzenia o charakterze epidemicznym, więc zapisy ogólnych warunków ubezpieczenia (OWU) nie wymagały w tym zakresie korekt.

- Co do zasady, w przypadku polis na życie, śmierć z powodu Covid-19 czy innych chorób zakaźnych była i jest przedmiotem polis, czyli skutkuje wypłatą świadczenia. Tak samo wygląda sprawa w większości przypadków z wypłatą środków w momencie hospitalizacji z powodu zakażenia koronawirusem, ale warto się o tym upewnić przed zawarciem umowy – tłumaczy Tomasz Kaniewski, dyrektor Biura Ubezpieczeń na Życie w EIB SA.

Wysokość i rodzaj świadczeń różni się od rozszerzeń. Np. PZU podaje, że jeżeli polisa zawiera dodatkowe ubezpieczenie na wypadek leczenia szpitalnego – za 5-tygodniowy pobyt w szpitalu (tyle wynosi średni czas hospitalizacji pacjentów z koronawirsuem) wypłaci 8750 zł.

Istnieją jednostkowe przypadki ofert, które wyłączają z polisy zdarzenia spowodowane chorobami, co do których ogłoszono stan epidemii.

- Zapisy te były obecne już przed pandemią i pod jej wpływem nie wprowadzono żadnych zmian – mówi Tomasz Kaniewski.

Za samo zachorowanie nie ma świadczenia

Natomiast jeśli chodzi o poważne zachorowania, o które można rozszerzyć polisę, to tutaj klienci nie mogą liczyć na ochronę ubezpieczeniową. Każdy ubezpieczyciel sam decyduje, przy których chorobach chce wypłacać świadczenia.

Sam fakt zarażenia koronawirusem czy inną chorobą zakaźną nie był i nie jest przedmiotem polis i to niezależnie od tego, jak ciężko ubezpieczony choruje na Covid-19.

Czytaj też: Agent ubezpieczeniowy odpowiada za umowy, nawet po zmianie pracy

- Prawdopodobnie nigdy też nie będzie, ponieważ wobec dużego ryzyka zachorowania, cena takiego ubezpieczenia byłaby zbyt wysoka, żeby ktoś zdecydował się na jej zakup – przewiduje Tomasz Kaniewski.

Można liczyć na więcej

W przypadku polis zdrowotnych ewentualne ograniczenia w dostępności świadczeń wynikały z rzucenia wszystkich sił na walkę z pandemią, a na taką ewentualność OWU były „przygotowane”.

- Choć większość ubezpieczycieli zaznacza w zapisach umów maksymalne okresy oczekiwania na realizację świadczeń, to informują, że nie ponoszą odpowiedzialności za gorszą dostępność pomocy wywołaną zmianami w przepisach czy innymi działaniami organów państwowych – wskazuje Tomasz Kaniewski.

W praktyce oznaczało to często gorszą dostępność świadczeń przy niezmiennej składce, ale trudno zarzucać ubezpieczycielom niedotrzymywanie z tego powodu warunków umowy.

O ile profilaktyka czy rehabilitacja pocovidowa zdarza się w ofertach ubezpieczycieli, to polisa zdrowotna nie zapewnia leczenia zachorowania na Covid-19.

- Zakres wyłączeń ubezpieczeń zdrowotnych nie zmienił się przez pandemię. Żadne zapisy nie wykluczają wsparcia w razie zachorowania na chorobę zakaźną, także w momencie ogłoszenia epidemii. Trzeba jednak zaznaczyć, że wynika to też z charakteru samych ubezpieczeń zdrowotnych, które skupiają się na świadczeniach ambulatoryjnych oraz medycynie pracy - wyjaśnia Xenia Kruszewska, dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych w Saltus Ubezpieczenia.

Pandemia wpłynęła jednak na poszerzenie listy oferowanych usług.

- Obecnie najwięcej uwagi poświęcamy przeciwdziałaniu skutkom pocovidowym, zwłaszcza uzupełnianiu polis o odpowiednie świadczenia rehabilitacyjne i służące zwalczaniu powikłań po COVID-19. Nie wykluczam dalszych zmian, ale na razie jeszcze za wcześnie na ocenę. Leczenie przypadłości pocovidowych będzie się ciągnęło prawdopodobnie latami i będziemy reagować na bieżąco – mówi Xenia Kruszewska.