Już kolejny raz tzw. marcowe przepisy mogą utrudnić życie spółkom. Rok temu, 15 marca, zaczęły obowiązywać przepisy, które utrudniły składanie sprawozdań finansowych. By rozwiązać problemy członków zarządu, częściowo zmieniono je w listopadzie ubiegłego roku.  Od 1 marca zaś za sprawą tzw. pakietu dla małych firm, czyli ustawy z 9 listopada 2018 r. o zmianie niektórych ustaw w celu wprowadzenia uproszczeń dla przedsiębiorców w prawie podatkowym i gospodarczym zaczną obowiązywać nie zawsze korzystne zmiany w Kodeksie spółek handlowych. 

Nowelizacja m.in.: umożliwi pisemne podejmowanie uchwał przez udziałowców poza zgromadzeniem wspólników (tzw. „tryb obiegowy”), zobowiązuje ostatniego członka zarządu składającego rezygnację do zwołania zgromadzenia wspólników lub akcjonariuszy, określa, że członkiem zarządu w spółce partnerskiej musi być co najmniej jeden partner, a także przewiduje wprost możliwość odwołania zgromadzenia wspólników. Te dwa ostatnie przepisy budzą jednak wątpliwości prawników. Mogą bowiem doprowadzić do konfliktów, a dotyczą blisko 421 tys. spółek z ograniczoną odpowiedzialnością i ok. 4 tys. partnerskich.

 


 

Prawo do odwołania zgromadzenia

Nowelizacja do art. 235 Ksh dodaje paragraf 4. Zgodnie z nim zwołujący ma prawo odwołania zgromadzenia wspólników. Z kolei do art. 236 dodano par. 3 w brzmieniu: wspólnik lub wspólnicy, którzy zażądali zwołania nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników, mają wyłączne prawo jego odwołani. Część prawników uważa, że projektowana zmiana jest zbędna. - Kwestia odwołania zwołanego zgromadzenia wspólników spółki z o.o. mogła być rozstrzygnięta w oparciu o wykładnię istniejących przepisów z uwzględnieniem kontekstu sytuacyjnego każdej spółki – uważa prof. Michał Romanowski, partner w kancelarii Romanowski i Wspólnicy.

Grzegorz Maślanko, radca prawny, partner w partner w Grant Thornton dodaje, że nowy przepis potwierdza możliwość, już wcześniej wywodzonej w orzecznictwie Sądu Najwyższego , np. w wyroku z 3 kwietnia 2009 r., II CSK 604/08. Prof. Katarzyna Bilewska, adwokat, partner w kancelarii Dentons, uważa jednak, że dotychczas trwała  dyskusja, czy w ogóle można odwołać zgromadzenie wspólników, a od 1 marca wiadomo, że tak. Zdaniem Macieja Szewczyka, radcy prawnego w kancelarii Wardyński i Wspólnicy pomysł dotyczący umożliwienia odwołania zwołanego uprzednio zgromadzenia wspólników wyłącznie przez tego, kto zgromadzenia zwołał, wydaje się słuszny. - Pozwala bowiem uniknąć sytuacji, w której np. jeden członek zarządu zgromadzenie zwołuje, a drugi je odwołuje – tłumaczy Maciej Szewczyk.
I taka była intencja Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, autora pakietu dla małych firm. - Takie rozwiązanie ma na celu ochronę wspólników spółki przed blokowaniem odbycia się zgromadzenia wspólników, w sytuacjach konfliktów wewnątrzkorporacyjnych – przekonuje resort. Tyle, że przepis, który mógłby być dobry, może sprawić duże kłopoty.

Brak procedury odwołania zrodzi konflikty i sprawy sądowe

Żaden z dodanych przepisów nie określa bowiem ani sposobu, ani terminu jego odwołania, mimo, że  Ksh precyzuje tryb zwołania zgromadzenia, w tym, kto, kiedy i w jaki sposób zwołuje itp. - Skoro wprowadza się kompetencję do odwołania zgromadzenia bez doprecyzowania trybu odwołania, to oczywiście powstaną liczne wątpliwości interpretacyjne, a będzie ich tyle ilu prawników, którzy staną przed tym problemem – uważa prof. Michał Romanowski.  Jego zdaniem wywoła to falę zamówień na opinie prawne ekspertów od prawa spółek, liczne procesy sądowe w sprawie nieważności lub nieistnienia uchwał podjętych na zgromadzeniach, które zostały zdaniem odwołujących zgromadzenie skutecznie odwołane, a które zdaniem odbywających zgromadzenie nie zostało skutecznie odwołane. - To z kolei doprowadzi do kreowanie równoległych zgromadzeń wspólników, znoszących się uchwał podjętych na nieistniejących zgromadzeniach, odżyje spór o koncepcję uchwał nieważnych, unieważnialnych i nieistniejących – kontynuuje wyliczankę negatywnych konsekwencji prof. Romanowski.

 



 

Na razie nowelizacji nie będzie

Co ciekawe w uzasadnieniu projektu napisano, że w doktrynie przyjmuje się, że zgromadzenia wspólników mogą być odwoływane, brak natomiast zgody co do mechanizmu prawnego takiego odwołania. Maciej Szewczyk zauważa jednak, że ani projekt, ani ostatecznie uchwalona nowelizacja  nie zawiera mechanizmu dotyczącego odwoływania zgromadzenia. – A szkoda, bo z uzasadnienia wynika, że intencją było uregulowanie tej kwestii, którą zdecydowanie warto  „doregulować” – podkreśla Szewczyk.
Zdaniem prof. Katarzyny Bilewskiej Kodeks powinien precyzyjnie określać procedurę odwołania. Prof. Romanowski uważa zaś, przepis o odwołaniu powinno się jak najszybciej usunąć. Resort przedsiębiorczości jednak w chwili obecnej nie planuje podjęcia prac legislacyjnych w tym zakresie. Nie wyklucza jednak ewentualnej nowelizacji, w przypadku wypracowania dla spółek i ich wspólników korzystniejszego od obecnego rozwiązania

Dwa poglądy: łagodny i restrykcyjny

Obecnie w doktrynie nie ma zgody, co do mechanizmu prawnego odwołania zgromadzenia. Zgodnie z jednym ze stanowisk - łagodniejszym - odwołanie zgromadzenia może zostać dokonane tylko przez podmiot, który je zwołał, a dodatkowo musi on dokonać tego w takim samym trybie jak wcześniej zwołał zgromadzenie. W praktyce to oznacza, że odwołanie powinno nastąpić w taki sam sposób, w jaki zgromadzenie zwołano. Jeżeli okaże się to niemożliwe, to w inny sposób, tak by do wspólników informacja o odwołaniu dotarła - tłumaczy Maciej Szewczyk. Według innego stanowiska, bardziej restrykcyjnego, zwołanie zgromadzenia stanowi złożenie oświadczenia woli zgodnie  art. 61  Kodeksu Cywilnego. - Odwołanie więc powinno dotrzeć do adresata jednocześnie lub wcześniej od oświadczenia o zwołaniu zgromadzenia. Gdyby dotarło później, adresat powinien wyrazić na niego zgodę – tłumaczy Maciej Szewczyk.

Jeden partner członkiem zarządu

Ponadto nowelizacja wprowadza do art. 97ksh  paragraf 3. Zgodnie z nim przynajmniej jednym członkiem zarządu spółki partnerskiej musi być partner. - Taki nakaz oznacza ustawowe narzucenie swoistej przewagi jednego z partnerów wobec pozostałych, co w sposób szkodliwy ingeruje w sferę stosunków wewnętrznych w spółce prowokując znowu sytuacje konfliktowe – mówi prof. Michał Romanowski. -  Spółka partnerska to jest taka trochę federacja  partnerów, którym powinna być jak dotąd pozostawiona swoboda jak kształtują ustrój wewnętrzny spółki, w tym czy powołują zarząd, którego członkowie nie są partnerami, ale który jest kontrolowany przez partnerów.

Zasadą, w szczególności w spółkach osobowych jest wolność kształtowania m. in. sposobu prowadzenia spraw spółki. Interes wierzycieli jest chroniony w przez zasadę osobistej odpowiedzialności wspólników za zobowiązania spółki. Zgodnie z art. 95 par. 1 ksh  partner nie ponosi odpowiedzialności za zobowiązania spółki powstałe.
Czytaj w LEX:
Umowa między spółką a członkiem zarządu w praktyce notarialnej >>
Uchwały spółek kapitałowych dotknięte brakami formalnymi  >>
Nie masz dostępu do tych materiałów? Sprawdź, jak je uzyskać >>