Jak informowaliśmy już na łamach Prawa.pl, działanie tzw. „żelaznej miotły kadrowej” w spółkach Skarbu Państwa jest w ostatnich dniach coraz bardziej widoczne. Zmiany częściowo objęły już niektórych państwowych gigantów, takich jak Orlen. Szerokim echem odbiły się również odwołania i rezygnacje w Enei, Giełdzie Papierów Wartościowych i PKO BP.

- Zakładam, że zmiana warty będzie dotyczyła wszystkich spółek – komentował na łamach portalu prof. dr hab. Rafał Adamus, radca prawny z Uniwersytetu Opolskiego.

Czytaj też: Byłe władze państwowych spółek mogą uniknąć odpowiedzialności za złe decyzje

Diabeł tkwi w szczegółach, czyli odrębności w procedurach

Dlaczego jednak zmiany w tych podmiotach przebiegają w zasadzie „bezboleśnie”, a tyle kontrowersji budzą działania ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza w odniesieniu do mediów publicznych, skoro i jedne, i drugie funkcjonują jako spółki Skarbu Państwa? Odpowiedź jest prosta – chodzi o odrębności w przepisach.

- Różnica pomiędzy spółkami publicznej radiofonii i telewizji a innymi spółkami Skarbu Państwa jest taka, że w odniesieniu do tych pierwszych w 2016 r. przyjęto ustawę, która prawo powoływania członków zarządów i rad nadzorczych tych spółek przekazała w ręce Rady Mediów Narodowych (RMN). Odnośnie skuteczności przesunięcia tych uprawnień do RMN toczy się jednak spór. W przypadku pozostałych spółek Skarbu Państwa tak to nie działa - uprawnienia te leżą w gestii Skarbu Państwa, a więc odpowiednich ministrów nadzorujących daną spółkę – tłumaczy Krzysztof Łyszyk, radca prawny i partner w kancelarii LWW Łyszyk Wesołowski i Wspólnicy.

Nowe władze spółek państwowych muszą zostać wpisane do Krajowego Rejestru Sądowego i w ten sposób ujawnione. To właśnie te wpisy są teraz jednym z głównych problemów związanych ze spółkami mediów publicznych, sądy nie są bowiem jednomyślne.

- Tak samo jak w przypadku mediów publicznych, wpis ten ma charakter deklaratoryjny, a więc stwierdza istniejący stan prawny, nie kreuje go. Nie przesądza o tym, czy ktoś jest lub nie jest członkiem organu. Wpis ustanawia, dla osób trzecich działających w dobrej wierze, domniemanie, że określone osoby są członkami organów. Podstawą powołania do rady nadzorczej jest więc tylko uchwała walnego zgromadzenia – ona ma charakter prawotwórczy. W przypadku zarządu będzie to uchwała rady nadzorczej – wyjaśnia mec. Łyszyk.

 

Konkursy na członków zarządu w większości spółek

Warto przypomnieć, że procedura powołania członków rady nadzorczej spółki Skarbu Państwa a członków zarządu różni się od siebie. W tym pierwszym przypadku wybiera ich walne zgromadzenie. Członkowie rad nadzorczych nie biorą udziału w konkursach. W praktyce o tym, czyja kandydatura będzie wskazana w danej spółce, decyduje minister (lub podsekretarz stanu) który ją nadzoruje (np. dla Orlenu właściwy jest minister aktywów państwowych).

- W momencie, gdy mamy już powołanych członków rad nadzorczych, przystępują oni do przejęcia zarządzania spółkami. W każdym wypadku może to wyglądać różnie, ale zazwyczaj powoływany jest tymczasowy członek zarządu, oddelegowywani są członkowie rady nadzorczej do sprawowania zarządu przez kilka pierwszych miesięcy – wskazuje mec. Łyszyk.

A wynika to z faktu, że w przypadku członków zarządów większość spółek Skarbu Państwa przyjęła wewnętrzne regulacje o konieczności przeprowadzenia postępowań konkursowych. Dlatego ostateczne składy zarządów będą znane najwcześniej dopiero za kilka tygodni, po zakończeniu konkursów.

Jeszcze inna odrębność występuje w niektórych instytucjach finansowych i Giełdzie Papierów Wartościowych. Walne zgromadzenie przedstawiło już kandydata na prezesa zarządu, kolejny ruch należy jednak do Komisji Nadzoru Finansowego. I nie jest to tylko sprawa formalna – instytucja rzeczywiście ma w tej sprawie coś do powiedzenia. Celem jest bowiem nadzorowanie i czuwanie nad tym, by na stanowiskach znaleźli się fachowcy.

- Takie weryfikacje odbywały się w zasadzie zawsze i oczywiście jest pewien margines swobody KNF przy wydawaniu decyzji w tym zakresie, ale jednocześnie nie spodziewałbym się, aby spór polityczny miał wpływ na te decyzje. Obecny prezes KNF cieszy się dużym autorytetem i raczej nie spodziewałbym się z jego strony utrudniania wymiany kadr w tych spółkach – komentuje mec. Łyszyk.

Problem z fachowcami

Eksperci zaznaczają, że najtrudniejszymi spółkami, w których istniało ryzyko sporów korporacyjnych i blokowania nominacji, zajęto się w pierwszej kolejności, więc jest duże prawdopodobieństwo, że w przypadku kolejnych zmian emocje już zdecydowanie opadną. Mec Łyszyk zaznacza jednak, że jego zdaniem największym problemem może być ilość podmiotów i stanowisk do obsady.

- Państwowe rejestry wskazują, że spółek Skarbu Państwa jest kilkaset. Część z nich to jeszcze struktury holdingowe, np. Orlen traktuje się jako jedną spółkę, a jest ich przecież znacznie więcej. W każdej jest co najmniej trzyosobowa rada nadzorcza i kilkuosobowy zarząd. To są zatem tysiące osób, przy czym to muszą być specjaliści. Nie każdy przecież ma kwalifikacje i dodatkowo spełnia wymogi z ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym – konkluduje prawnik.