MBank pracuje nad pilotażowym programem ugód i mają one polegać na rozłożeniu zmaterializowanego ryzyka kursowego pomiędzy bank a kredytobiorcę po równi – zadeklarował prezes banku po ogłoszeniu wyroku w Sądzie Okręgowym w Warszawie, w sprawie dotyczącej umów kredytu indeksowanych kursem CHF. W sprawie ugód nie zapadły konkretne deklaracje, ale forma działania zaniepokoiła kredytobiorców frankowych.

Czytaj w LEX: Konstruowanie roszczenia w pozwie frankowym – zagadnienia praktyczne >

Poza procedurą

Po ogłoszeniu wyroku, w którym sędzia uznała, że umowy kredytu są nieważne i zasądziła na rzecz kredytobiorczyni zwrot wszystkich zasądzonych kwot, głos zabrał prezes mBanku, który ogólnie wypowiedział się w sprawie kredytów frankowych.

- Dla nas nie do przyjęcia jest nieważność umów – powiedział w sądzie Cezary Stypułkowski. I dodał, że taka linia orzecznicza to koniec banku.

Sprawa trafiła do mediów społecznościowych dzięki adwokatowi dr. Jackowi Czabańskiemu, który był pełnomocnikiem klientki banku.

„Rzeczywiście, rozmowa z sądem odbyła się. Nastąpiło to jednak po publikacji wyroku i z inicjatywy sądu. Za zgodą sądu przedstawiłem szerszy kontekst sprawy i mój pogląd na problem kredytów frankowych i sposób jego rozwiązania. Wczoraj przed sądem wyraziłem też zamiar aktywnego udziału w wypracowaniu takiego rozwiązania” – napisał w oświadczeniu Cezary Stypułkowski.

Zobacz w LEX: Wyliczenie wysokości roszczenia oraz rozliczenie stron nieważnej umowy kredytu - nagranie ze szkolenia >

Prawnicy są zaniepokojeni

Procedura cywilna nie przewiduje dyskusji z sądem już po ogłoszeniu wyroku.

- Bank zawsze miał możliwości zabrać głos w toku postępowania i wtedy prezes banku mógł przyjść i przedstawić swoje stanowisko, co jednocześnie dałoby drugiej stronie możliwość  ustosunkowania się do tej wypowiedzi. Chyba jednak prezes Stypułkowski chciał na własne uszy usłyszeć o co chodzi, a przy okazji przedstawić sędziom swój osobisty pogląd – uważa dr Jacek Czabański, adwokat.

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Zasady rozliczenia stron w razie stwierdzenia nieważności umowy kredytu udzielonego w CHF (teoria salda i teoria dwóch kondykcji) >

Takie zachowanie było nietypowe.

- Wymowa była taka: „Jestem prezesem dużego banku, a wy tu robicie coś, co sprawi, że wszystko się zawali”. Ta wypowiedź była zupełnie poza trybem postępowania i uważam, że nie była w dobrym tonie – ocenia Jacek Czabański.

Poza tym, wypowiedź prezesa w wielu miejscach powtarzała to, co pełnomocnicy banku mówili już na sali i co zostało w setkach wyroków uznanych za nieistotne lub błędne.

- Całe to zdarzenie przypomina kultowe już powiedzenie: „Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie” – zauważa radca prawny Tomasz Konieczny, partner w Kancelarii Prawnej Konieczny, Polak, Partnerzy.

Czytaj w LEX: Klauzule abuzywne jako podstawa prowadzenia sprawy frankowej >

 

Sama obecność na rozprawie prezesa banku będącego stroną postępowania jest możliwa, w tym także możliwe jest przesłuchanie takiego prezesa za stronę pozwaną (lub powodową, jeśli to bank złożył pozew), choć sądy niezwykle rzadko korzystają z takiej opcji, ograniczając się wyłącznie do przesłuchania samych kredytobiorców. Jak tłumaczy Tomasz Konieczny, w praktyce nie zdarza się, by prezesi banków uczęszczali na rozprawy w tzw. sprawach frankowych.

- Sama już obecność prezesa banku (zwłaszcza gdy nie był wzywany celem przesłuchania) musiała więc mocno zdziwić zarówno sąd, jak i pełnomocnika kredytobiorcy. Obecny na rozprawie prezes zarządu może oczywiście zająć stanowisko procesowe, podobnie jak jego pełnomocnik. Jednak, jak sama nazwa wskazuje, ostatnia ku temu okazja nadarza się w mowie końcowej, gdy sąd uprzedza o zamknięciu rozprawy i przyznaje stronom prawo głosu. Później, a zwłaszcza po ogłoszeniu wyroku, ani pełnomocnik, ani strona nie może już pozwalać sobie na zabieranie głosu (poza zwyczajowym pożegnaniem przed opuszczeniem sali), a już tym bardziej powinna się powstrzymać od komentowania czy krytykowania na gorąco zapadłego rozstrzygnięcia. Od tego jest apelacja – podkreśla Konieczny.

Podobnie widzą sprawę sami frankowicze.

- W naszej ocenie wygłaszanie stanowiska po zakończeniu sprawy ma elementy wywierania wpływu na wymiar sprawiedliwości. Bank mógł przecież wezwać prezesa na świadka i mógł on przedstawić stanowisko w trakcie sprawy - jednak tutaj musiałby odpowiadać tak, jak każdy świadek, pod rygorem odpowiedzialności karnej. Strony mogłyby zadawać pytania, także niewygodne dla banku i prezes musiałby na nie odpowiadać zgodnie z prawdą – podnosi Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

Czytaj w LEX: Wartość przedmiotu sporu przy roszczeniach wynikających z kredytów frankowych >

Niepewne ugody

W ocenie Jacka Czabańskiego jedyne, co prezes Stypułkowski powiedział nowego to fakt, że bank dopiero pracuje nad pilotażowym programem ugód. Nadal jednak nie wiadomo, jakich propozycji można się spodziewać. Sprawa, w której prezes przyszedł na ogłoszenie wyroku, toczyła się przez cztery lata i bank nie zaproponował żadnej ugody.

Deklaracja prezesa mBanku nie pociągnęła za sobą na razie żadnych konkretów i klienci nie wiedzą, jakich ugód mogą się spodziewać. Z słów prezesa w sądzie można wywnioskować, koszty przewalutowania franków na złote poniesie nie tylko bank, ale też kredytobiorcy.

- Generalnie propozycje ugodowe banków są mało atrakcyjne, a przy tym niejasne są ich warunki. Jak na razie tylko PKO BP sformułował czytelne zasady ugód - ale są one mało atrakcyjne dla kredytobiorców. Jeżeli jednak banki w ogóle zaczynają mówić o ugodach, to dlatego, że w sądach zapadają wyroki korzystne dla kredytobiorców. Jeżeli sądy choć trochę odpuszczą, to banki od razu zaprzestaną proponowania ugód – podkreśla Jacek Czabański.

Czytaj w LEX: System doręczeń z uwzględnieniem e-doręczeń (doręczeń elektronicznych oraz doręczeń przez Portal Informacyjny) >

Czytaj w LEX: Sposób rozliczeń po unieważnieniu przez sąd umowy kredytu CHF - konsekwencje uchwały Sądu Najwyższego z 7 maja 2021 r. III CZP 6/21 >