Sąd Najwyższy opublikował uzasadnienie wyroku z 26 października 2023 r. (II CSKP 863/23), w sprawie kredytu powiązanego z walutą obcą (CHF). Orzeczenie dotyczy kredytu, który w przeważającej mierze (ponad 96 proc.) został wykorzystany na cele związane z działalnością gospodarczą. W uzasadnieniu SN szeroko omówił problematykę umów o tzw. mieszanym (podwójnym) celu. Uznał, że zawarcie umowy, która jedynie w minimalnym stopniu służyła celom konsumenckim, nie może prowadzić do przyznania powodom ochrony takiej jak konsumentom. W ich wypadku nie mają więc zastosowania przepisy dotyczące klauzul abuzywnych.

Czytaj też: Kontrowersyjny wyrok SN, wyjątkowa rozbieżność orzecznicza

Banki zyskują, gdy druga strona umowy jest przedsiębiorcą

Wyrok SN to zła wiadomość dla kredytobiorców prowadzących działalność gospodarczą. Prawnicy odbierają go jako przykład "przykręcania śruby" klientom banków. Ich zdaniem orzeczenie SN idzie w złym kierunku. Okazuje się bowiem, że jeżeli cel gospodarczy dominuje nad celem prywatnym, to zgodnie ze stanowiskiem SN nie będzie można skorzystać z postanowień o klauzulach abuzywnych.

- Jeżeli klientem banku jest konsument, sąd uznaje umowę za nieważną. Zupełnie inaczej jest w wypadku jednoosobowych przedsiębiorców, wspólników spółek cywilnych. W ich wypadku klauzul przeliczeniowych nie traktuje się jako wadliwych i całych umów lub ich fragmentów nie trzeba już eliminować – tłumaczy Damian Nartowski, radca prawny w WN Legal Wątrobiński Nartowski. 

Do tej pory sądy orzekały jednak różnie. Zdarzały się zarówno wyroki unieważniające umowy, jak i eliminujące klauzule przeliczeniowe. Po orzeczeniu SN sytuacja może teraz ulec zmianie i to na niekorzyść przedsiębiorców.

 

Jacek Czabański, Tomasz Konieczny, Mariusz Korpalski

Sprawdź  

Działalność gospodarcza różnie wygląda w praktyce

Prawnicy uważają również, że SN nie zbadał należycie pozycji kredytobiorców wobec banku i potraktował ich jako przedsiębiorców posiadających niezbędne zasoby organizacyjne lub finansowe do należytej oceny nieograniczonego ryzyka walutowego ukrytego w umowie kredytu.

- Tymczasem sytuacja kredytobiorców w tym zakresie nie różniła się od sytuacji innej osoby, która zawiera umowę na cele mieszkaniowe na podstawie wzorca umowy, który nie podlega negocjacjom i nie ma zasobów, aby należycie ocenić nieograniczone ryzyko walutowe związane z oferowanym kredytem – wyjaśnia Kacper Sampławski, radca prawny, KS Legal Kancelaria Prawna Kacper Sampławski.

Według niego sytuacja kredytobiorców, którzy przeznaczyli środki na cele inne niż osobiste, czyli gospodarcze lub inwestycyjne (np. budowę budynku do prowadzenia działalności gospodarczej, zakup kolejnych nieruchomości czy też innych aktywów) jest różna. W ich wypadku możemy mieć bowiem do czynienia z dwiema kategoriami osób, które zawierają umowę kredytu, tj.: konsumentami lub przedsiębiorcami. Te dwie kategorie podmiotów różnią się od siebie w praktyce. Osoba, która nie zakupiła nieruchomości na cele osobiste, wcale nie musi być w równorzędnej sytuacji wobec banku, nawet wtedy, gdy prowadzi działalność gospodarczą.

Gdy kredyt jest na różne cele, pojawiają się wątpliwości

Natomiast banki uważają, że już samo zarejestrowanie działalności gospodarczej w nieruchomości powoduje utratę statusu konsumenta.

- To oczywiście nieprawda. Nawet gdy część nieruchomości jest wykorzystywana na działalność - np. jeden pokój, umowa może być badana pod kątem abuzywności. TSUE w wyroku z 8 czerwca 2023 roku odpowiedział na pytanie prejudycjalne zadane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi, wskazując, że przepisy dyrektywy 93/13/EWG należy interpretować w ten sposób, że pojęcie konsumenta obejmuje również osobę, która zawarła umowę kredytu częściowo na cel związany z jej działalnością gospodarczą lub zawodową, a częściowo na cel prywatny. Chodzi też o tych kredytobiorców, którzy wspólnie z innym kredytobiorcą zawarli umowę. Najważniejsze jest bowiem to, by cel gospodarczy umowy nie był dominujący  – podkreśla Daniel Ostaszewski, radca prawny, wspólnik w kancelarii Czyżewski Nowojski Ostaszewski.

Sądy powszechne przeważnie dość rygorystycznie podchodzą do kwestii konsumenckiego charakteru umowy. Gdy cel kredytu jest w większości związany z działalnością, sądy w ogóle nie badają umowy pod kątem występowania w niej klauzul abuzywnych.

Według mec. Daniela Ostaszewskiego nie oznacza to oczywiście, że nie można unieważnić takiej umowy. Można, lecz jest to niezwykle trudne. Trzeba wykazywać sprzeczność ze stosunkiem zobowiązaniowym umowy, naruszenie kodeksu cywilnego czy też prawa bankowego. 

Nasuwa się również pytanie, jaki procent kredytu musi być przeznaczony na inny cel niż mieszkanie, by mówić o przedsiębiorcy. Tu odpowiedź nie jest jasna. Daniel Ostaszewski prowadził sprawę małżeństwa, które kupiło dom za 500 tys. zł, ale z uwagi na wymóg banku kredytem również spłaciło zobowiązania na ciągnik siodłowy - kwota około 50 tys. zł. Nawet tutaj sąd miał wątpliwość, czy umowa ma charakter konsumencki. Finalnie udało się przekonać sąd i unieważnić umowy.

Może jednak zdarzyć się sytuacja, gdy 50 proc. środków z kredytu przeznaczono na cel komercyjny. Czy w takim wypadku cel kredytu jest dominujący? Zdarza się też, że taka ocena jest trudniejsza do zmierzenia.

- Co jeśli zbliżający się do emerytury kredytobiorca nabył za środki pozyskane z kredytu lokal na parterze budynku usługowo-mieszkalnego w celu prowadzenia w nim drobnej działalności usługowej, by ostatecznie na emeryturze w nim zamieszkać? Czy należy wówczas weryfikować okresy czasu – ile lat podczas wykonywania umowy konsument wykonywał działalność, a po jakim czasie przeprowadził się do tego lokalu i przekształcił go w mieszkalny? Czy jeśli kredytobiorca będzie pracował za długo, to nie będzie konsumentem, a przyznanie mu statusu konsumenta będzie nieuprawnionym „przeniesieniem na płaszczyznę stosunków profesjonalnych dorobku orzecznictwa w sprawach konsumenckich” - zastanawia się Dawid Woźniak, adwokat w Kancelarii Prawnej Bącal, Busiło.

W przypadku niektórych czynności prawnych osoby prowadzące działalność są konsumentami, a w przypadku innych czynności występują jako podmioty profesjonalne.

- W mojej ocenie najlepszym testem, czy przypisać danej osobie przymiot profesjonalizmu w danej relacji prawnej, jest nie weryfikacja, czy cel komercyjny był „dominujący”, a weryfikacja, czy przedmiot czynności prawnej wchodzi w zakres specjalizacji objętej prowadzoną działalnością i czy jest z tą działalnością bezpośrednio związany. Wydaje się, że taka idea przyświecała wprowadzeniu do k.c. przepisów art. 385 ze zn 5, tj. rozszerzających ochronę konsumencką na sytuacje, gdy z treści umowy zawieranej przez osobę prowadzącą jednoosobową działalność wynika, że nie posiada ona dla niej charakteru zawodowego – kwituje Dawid Woźniak.